Branża

Najważniejsze? Kochać ludzi!

Wanda Zyburska.

Najważniejsze? Kochać ludzi!

O poszczególnych etapach rozwoju zawodowego Wanda Zyburska opowiada z pasją, zaangażowaniem i radością. Wydaje się, jakby kierowanie firmą, przeprowadzenie przedsiębiorstwa przez transformację ustrojową i wpływ na aktualny sukces spółki były czymś oczywistym i naturalnym. Tak samo, jak dobry kontakt z ludźmi.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Nazwisko Wanda Zyburska jest fundamentalne dla polskiej branży zadrukowanych papierów dekoracyjnych. Bez niej trudno byłoby sobie wyobrazić obecność firmy Schattdecor w Polsce i aktualną pozycję spółki na rynku. Pozycja zawodowa Wandy Zyburskiej mogłaby być celem kariery niejednej ambitnej i nowoczesnej bizneswoman. Dla Pani Wandy kariera nigdy nie była celem samym w sobie. Ważniejsza była rzetelnie wykonana praca i płynąca z niej satysfakcja.

Wanda Zyburska ze współpracownikami.
Wanda Zyburska ze współpracownikami.

O tym, że można osiągnąć ogromny sukces zawodowy i pozostać przy tym spontanicznym i empatycznym człowiekiem przekonujemy się podczas spotkania z Wandą Zyburską w siedzibie firmy Schattdecor w Tarnowie Podgórnym. Estetyczne biuro, mili ludzie, zadbane otoczenie z ogrodem. Podobnie wyglądają oddziały spółek Schattdecor na całym świecie. Do tej pory, poza Polską i Turcją, gdzie zakładem zarządzała córka Waltera Schatta – Anja Schatt, żaden oddział firmy Schattdecor na całym świecie nie miał prezesa – kobiety. Takiej kobiety, jak Pani Wanda.

Wanda Zyburska: matka zakładu

Czy widzieli już Państwo nasz zakład? – pyta nas Wanda Zyburska podczas spotkania w sali Rosate, której nazwa pochodzi od miejscowości, gdzie znajduje się włoski oddział grupy. Bierze klucze ze swojego gabinetu członka Rady Nadzorczej Schattdecor. Schodzimy na halę produkcyjną, po której oprowadza nas energicznym krokiem. Z pasją wyjaśnia, jak wygląda produkcja zadrukowanych papierów dekoracyjnych, z zaciekawieniem ogląda nowe wzory na maszynie drukarskiej i opowiada o inwestycji w budowę nowoczesnej kantyny, która zagwarantuje jeszcze lepsze warunki socjalne pracownikom firmy.

Mimo, że Pani Wanda przeszła na emeryturę w 2008 roku, można odnieść wrażenie, że na hali produkcyjnej znają ją wszyscy. Łatwo sobie wyobrazić, że kiedy Wanda Zyburska kończyła aktywny okres kierowania spółką wielu pracowników zarówno produkcji, jak i administracji z żalem mówiło, że odchodzi „matka zakładu”. Doceniali jej empatię, otwartość i umiejętność rozwiązywania problemów, nie tylko zawodowych.

Rzadko zdarza się, aby osoba na tak wysokim stanowisku na pytanie, co uważa za najważniejsze, bez chwili wahania odpowiedziała: Kochać ludzi. Kochać człowieka. Widzieć człowieka. Umieć dzielić się radością z innymi ludźmi i być z nimi w cierpieniu. Człowiek był dla mnie zawsze bardzo ważny.

Kobieca mądrość

Pani Wanda pytana o to, skąd czerpie kobiecą mądrość, która sprawia, że zarządzanie ma przyjazną, ludzką twarz a pracownicy czują się w firmie bezpiecznie, odpowiada skromnie: Ale to jest normalne. Tak mi się wydaje…. Jej definicja sukcesu? Sukces jest wtedy, kiedy są efekty pracy – mówi Wanda Zyburska.

Na pytanie, z czego pod względem zawodowym jest najbardziej dumna, po krótkim namyśle odpowiada: Czuję satysfakcję, że mogłam zakończyć pracę w dobrej firmie i w dobrych warunkach. Spełniło się moje marzenie z młodości, żeby pracować w solidnym zakładzie. Satysfakcja jest też z tego, że można było stworzyć firmę, w której ludzie chcą pracować. Widzą w niej swoje miejsce. Nie wszędzie tak jest, ale nam się to udało.

Wanda Zyburska z mężem Jerzym w słonecznej Toskanii.
Wanda Zyburska z mężem Jerzym w słonecznej Toskanii.

Ten sam błysk w oku widać wcześniej, kiedy wyjaśnia: Wiedzą Państwo, że technologia produkcji papierów dekoracyjnych jest zaprzeczeniem produkcji papierów piśmiennych? Z zaangażowaniem, pasją i radością opowiada o każdym z etapów pracy. Dzięki temu jesteśmy niemal obecni w latach 70. w Fabryce Papieru Malta. Pod koniec lat 80. wspólnie pchamy samochód, który psuje się w czasie wyprawy po podpisanie dokumentów prywatyzacji spółki. Później spotykamy się z Walterem Schattem i wybieramy grunt pod inwestycję firmy Schattdecor w Tarnowie Podgórnym. Zmieniają się ustrój i warunki gospodarcze, ale nie charakterystyczny, młodzieńczy blask w oczach Wandy Zyburskiej.

Być wśród ludzi

Wszystko zaczęło się od stypendium studenckiego fundowanego przez ówczesne Zjednoczenie Papiernicze. Po ukończeniu chemii na Uniwersytecie w Poznaniu, Wanda Zyburska rozpoczęła pracę w Fabryce Papieru Malta. To był początek jej przygody z papierami dekoracyjnymi. Fabryka Papieru Malta była jedynym wówczas zakładem, który miał opracowaną technologię produkcji komponentów do uszlachetniania płyt z przeznaczeniem do przemysłu meblowego.

Wanda Zyburska przyznaje: Wciągnęło mnie. Co konkretnie? Dość długo nie mieliśmy dostępu do nowoczesnych technologii. Trzeba było naprawdę tworzyć. Wymyślałam wzory. Poza tym, nigdy nie lubiłam pracować przy biurku. Zawsze lubiłam być wśród ludzi – mówi Pani Wanda.

Żeby się trochę o papiernictwie nauczyć musiałam zejść do pracowników na produkcję i z nimi rozmawiać. Potrzebowałam wiedzy praktycznej, bo teorię już znałam. To były też moje pierwsze kontakty z ludźmi. W Malcie nauczyłam się z nimi porozumiewać. To były początki nauki, jak komunikować się z ludźmi. Wyniosłam to z moich pierwszych lat pracy. Stamtąd.

Na lodowcu Atabaska w Kanadzie.
Na lodowcu Atabaska w Kanadzie.

Jak wspomina tamten czas? Była fantastyczna atmosfera i entuzjazm. Wszyscy chcieliśmy zaoferować coś nowego, być dobrym. Z drugiej strony, żeby się nauczyć produkcji bardzo często stawałam z pracownikiem przy maszynie. Nieraz zdarzało mi się ubrudzić przy przygotowywaniu masy papierniczej. Razem z innymi kobietami dźwigałam i dobarwiałam papier. Po 8 godzinach byłam naprawdę zmęczona hałasem i upałem – opowiada. Na szczęście dzisiaj warunki pracy nie są już tak trudne – dodaje.

Nasza fabryka

W tamtych czasach liczącymi się klientami były zakłady płyt wiórowych w Grajewie, Wieruszowie, Szczecinku, Rucianym Nidzie oraz zakłady tworzyw sztucznych w Gliwicach i Pustkowie. Także dziś nazwy te brzmią znajomo. Oprócz prowadzenia drukarni, jednym z zadań Wandy Zyburskiej był kontakt z klientami. Nie bała się ani spotkań z odbiorcami, ani tego, że produkt nie znajdzie nabywcy. Konkurencji w Polsce nie było a import był minimalny.

Trafnie to ujmuje w dwóch zdaniach: Filozofia tamtego systemu była taka: sztuka wyprodukować, nie sztuka sprzedać. Dzisiejszy system mówi: nie sztuka wyprodukować, sztuka sprzedać. Płynnie przeprowadzić firmę między jednym systemem a drugim udało się dzięki zmianie sposobu myślenia. Najpierw sama musiała się przekonać, że produkcja jest zależna od zamówień a później przekonać do tego pracowników firmy Malta. Przyznaje, że nie było to łatwe, ale udało się.

Wanda Zyburska z Reinerem Schulzem – aktualnie przewodniczącym Zarządu grupy Schattdecor.
Wanda Zyburska z Reinerem Schulzem – aktualnie przewodniczącym Zarządu grupy Schattdecor.

Czy coś mogło się nie udać kobiecie z silnym charakterem? Tak, jak w sytuacji, którą przypomina z końca lat 80. Byłam w grupie pracowników, która jechała do Łodzi podpisać umowę prywatyzacji spółki. I nagle zepsuł nam się samochód. Stanęliśmy w jakiejś miejscowości z pytaniem: co robić? Jak to, co robić? Pchamy! Jedziemy po naszą prywatyzację! Po naszą fabrykę! – opowiada z humorem.

Refleksyjnie dodaje: To była zapowiedź, symbol zmagania się z trudną rzeczywistością. Takie symboliczne zdarzenia czy intuicja są ważne, ale Wanda Zyburska opisuje siebie jako osobę racjonalną. Widać to w umiejętności oceny sytuacji. Na przykład wtedy, kiedy konieczne stały się kolejne zmiany w firmie. Koniec lat 80. i początek lat 90. to okres intensywnego rozwoju wolnego rynku. Gdyby wówczas nie pojawił się zagraniczny inwestor, cała rodzima produkcja papierów dekoracyjnych musiałaby zostać zlikwidowana. Przy ówczesnych możliwościach technologicznych nie bylibyśmy w stanie dorównać jakością wyrobom z importu, który rósł w tamtym czasie bardzo intensywnie – mówi Wanda Zyburska.

Wanda Zyburska i Walter Schatt

Fabryka Papieru Malta została sprzedana grupie Kronospan. Inwestor zaś zaproponował przejęcie drukarni firmie Schattdecor z Niemiec należącej do Waltera Schatta.

Pierwsze spotkanie z nim Pani Wanda wspomina, jako mieszankę dużych niepokojów i ogromnych możliwości. Co prawda wierzyliśmy, że jesteśmy fachowcami w branży, ale baliśmy się o miejsca pracy dla całej ekipy – wspomina. Dzisiaj ze spokojem mówi, że jedną z cech charakteru, którą ceni u Waltera Schatta jest umiejętność łagodzenia napięć. Pan Schatt, który jest biznesmenem, wprowadził do naszej firmy kapitalizm o ludzkiej twarzy – bez wahania mówi Wanda Zyburska.

W Alpach.
W Alpach.

Z dużym sentymentem wspomina wydarzenie, które przełamało rezerwę wobec nowego pracodawcy: Pamiętam, kiedy Pan Schatt przyjechał do nas ze swoją ekipą i po ustaleniu wytycznych, co mamy zmodernizować powiedział: zapraszam wszystkich pracowników Maltaprint na bawarskie drugie śniadanie. Przywiózł ze sobą z Thansau białą kiełbasę, słodką musztardę. Osobiście nadzorował jak mają być przyrządzone. W ten sposób zostaliśmy przez niego ugoszczeni. Było to niezwykle sympatyczne.

Pani Wanda bardzo ceni umiejętność celebrowania bawarskich tradycji, które do kultury grupy Schattdecor weszły w sposób naturalny. W Bawarii położona jest siedziba firmy-matki. Z drugiej strony, filozofia Schattdecor szanuje odrębność kulturową każdego z zakładów grupy, która ma strukturę międzynarodową a jej oddziały zlokalizowane są w we Włoszech, w Polsce, Rosji, Brazylii, Chinach, Turcji i USA. Tym, co łączy siostrzane spółki są warunki pracy.

ZOBACZ TAKŻE: Pracuj i ufaj

Na pytanie, jakie cechy charakteru Waltera Schatta ceni, Wanda Zyburska odpowiada: W jego postępowaniu i kierowaniu firmą zawsze istnieje człowiek. Walter Schatt powtarza: nie sztuka mieć nowoczesne maszyny i technologie. Jak nie będzie człowieka, to nie będzie sukcesu. Sukces jest w zespole, ale w zespole istnieje człowiek. Należy o niego dbać. Pracownik ma odczuwać naszą troskę o niego.

Najważniejszy jest człowiek

Jesteśmy ciekawi, czy Walter Schatt powiedział kiedyś Pani Wandzie, dlaczego powierzył jej funkcję prezesa polskiego oddziału. Zanim zadamy pytanie, jest jasne, że Wanda Zyburska nigdy o taką informację nie zabiegała: Nie, nie zabiegałam – przyznaje. I natychmiast skromnie i rzeczowo dodaje: Ja nie byłam nadzwyczajną kobietą. W momencie, kiedy pojawili się zagraniczni inwestorzy najlepiej znałam produkcję i polski rynek. Myślę, że to zdecydowało o decyzji Pana Waltera Schatta.

Zgrany duet: Wanda Zyburska z Rolandem Auerem.
Zgrany duet: Wanda Zyburska z Rolandem Auerem.

Przyznaje też, że był moment, kiedy mogła zyskać zaufanie właściciela grupy Schattdecor. Jedna rozmowa z drukarzami w widoczny sposób zmieniła ich podejście do pracy i zwiększyła zaangażowanie. Także w wykonywanie podrzędnych czynności, jak na przykład porządkowanie miejsc pracy przy maszynie. Naprawdę nie musiałam ich straszyć, tylko porozmawiałam z nimi, tak po ludzku. Chyba to był ten moment, kiedy Pan Schatt zobaczył, że umiem rozmawiać z ludźmi – wspomina.

ZOBACZ TAKŻE: Z zapałem pioniera

W odpowiedzi na pytanie, jak odnalazła się w typowo męskiej branży, wskazuje na umiejętność doceniania kompetencji. Zawsze starałam się dawać ludziom wolność wyboru. Nie narzucałam sztywnych procedur – podsumowuje. Dzięki otwartości i właściwemu podziałowi kompetencji zarządowi Schattdecor w Polsce, czyli Wandzie Zyburskiej i Rolandowi Auerowi, udało się harmonijnie współpracować przez wiele lat.

Był to niezwykle zgrany duet, mimo znacznej różnicy wieku i różnic kulturowych, wynikających z zupełnie odmiennych dróg życiowych. W efekcie, wprowadzili firmę w nową rynkową rzeczywistość i umiejętnie budowali sukces spółki, nie zapominając nigdy, że dobra atmosfera pracy jest jednym z jego podstawowych fundamentów.

Życie nie stoi w miejscu

Jej zgoda na zmiany, jakie niesie życie jest imponująca. Myślę, że stworzono mi warunki, żeby się zmieniać – zaznacza. – Nigdy nie zadowalałam się tym co jest, tylko ciągle starałam się rozwijać. Były możliwości, ciągle coś się działo. Wydaje mi się, że życie dąży do zmiany. Życie nie stoi w miejscu. Pani Wanda nie należy do osób, które lubiłyby nic nie robić. Jest aktywna. Regularnie jest obecna w firmie.

Z podróży po Rosji Pani Wanda mile wspomina nie tylko zwiedzanie Moskwy, ale też nieznanych turystom zakątków kraju.
Z podróży po Rosji Pani Wanda mile wspomina nie tylko zwiedzanie Moskwy, ale też nieznanych turystom zakątków kraju.

Jej „perełką” jest Stowarzyszenie Orkiestra Dęta Da Capo. Pani Wanda organizuje m.in. koncert z okazji jubileuszu 10-lecia orkiestry, która powstała z inicjatywy Waltera Schatta i Waldy Dzikowskiego, ówczesnego burmistrza gminy Tarnowo Podgórne a dziś posła. Schattdecor wspiera rozwój młodych muzycznych talentów. Muzyka zaś jest jedną z największych pasji Wandy Zyburskiej. Szczególnie muzyka klasyczna.

Nie bez przyczyny podczas uroczystości przejścia na emeryturę zagrała dla niej Orkiestra Polskiego Radia Amadeus, którą dyrygowała Agnieszka Duczmal, bardzo ceniona przez Panią Wandę. To był piękny, bardzo wzruszający dzień – wspomina. Z pasją opowiada o muzykach, których miała okazję ostatnio usłyszeć. Jednym tchem wymienia nazwiska autorów książek, które lubi czytać. Ogromną przyjemność sprawiają jej spotkania z przyjaciółmi. Bardzo dba o relacje, z których znaczna część to znajomości z czasów młodości.

Wanda Zyburska i jej pasje

Największymi pasjami Wandy Zyburskiej, które dzieli z ukochanym mężem Jerzym, są zwierzęta i podróże. Niezwykle ciepło i ze wzruszeniem opowiada o suczce, bokserce Soli, którą musieli niedawno pożegnać. Od spraw codziennych pozwalają im odpocząć podróże. Bliskie, jak wypady nad polskie morze. I te dalekie.

Wanda Zyburska. W tle legendarny Stonehenge w Anglii.
Wanda Zyburska. W tle legendarny Stonehenge w Anglii.

Dotychczas podróżą ich życia była wyprawa na Alaskę. Pytana, o to, czy w najbliższym czasie planują z mężem jakąś ciekawą podróż z uśmiechem odpowiada, że myślą o Tajlandii i o Nowej Zelandii. Jest zawsze gotowa na nowe wrażenia i na nowe wyzwania. Pełna energii i pasji odkrywania ludzi, także tych z innych kultur.

TEKST: Diana Nachiło

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 12/2011