Branża

Z zapałem pioniera

Roland Auer.

Z zapałem pioniera

Nietrudno uwierzyć, że członek Zarządu ds. sprzedaży i marketingu całej grupy Schattdecor był kiedyś zwyczajnym niemieckim nastolatkiem. Za to z trudem trzeba byłoby sobie wyobrażać historię i rozwój firmy w Polsce bez jego udziału. Roland Auer zrósł się z nią całym sercem, dlatego teraz z takim dużym sentymentem wraca myślami do serdecznych polskich akcentów.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Roland Auer lubi ludzi i jest lubiany nawet przez największą konkurencję. Niezależnie od tego gdzie się pojawi, otoczony jest gronem osób przyjaznych i uśmiechniętych. Nic w tym dziwnego, bo Rolanda Auera trudno wyobrazić sobie bez szczerego uśmiechu, serdecznego „dzień dobry” i mocnego uścisku dłoni na przywitanie. Otwarty, bezpośredni, łatwo przełamuje dystans. Już po chwili zyskuje sympatię rozmówcy i zaraża entuzjazmem. Jak on to robi? W jaki sposób udaje mu się zachować młodzieńczą energię po 20 latach kariery zawodowej?

Gra zespołowa

Roland Auer bardzo ceni w życiu równowagę. Lubi chwile, kiedy może się odprężyć, dlatego chętnie jeździ na nartach lub gra w golfa. Lubi podejmować wyzwania wymagające dużego wysiłku i determinacji, tak jak jazda na rowerze po górach. W biznesie zdecydowanie stawia na grę zespołową. Wyznaje zasadę, że na sukces pracuje cały zespół i umiejętność współpracy z ludźmi jest niezwykle ważna. Stale podkreśla, jak znaczącą rolę na jego ścieżce życiowej i zawodowej odgrywają ludzie i jak wiele im zawdzięcza.

Pierwsze kontakty z Polską. Targi „Meble”, rok 1998.
Pierwsze kontakty z Polską. Targi „Meble”, rok 1998.

Z uśmiechem wspomina, że przed rozpoczęciem studiów ekonomicznych był zupełnie przeciętnym niemieckim nastolatkiem. Już po dwóch latach studiów poczuł, że chce poznać świat. Szczęśliwie trafił na ludzi, którzy myśleli podobnie. W ramach programu wymiany studentów Erasmus wyjechał do Szkocji, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Praktykował tam w firmie, która produkowała papiery dekoracyjne.

ZOBACZ TAKŻE: Pracuj i ufaj

Zupełnie przypadkowo, na targach branżowych w Atlancie spotkał Reinera Schulza, wówczas dyrektora handlowego Schattdecor i prawą rękę pana Schatta. Gdyby wówczas nie okazało się, że Panowie się znają, bo mieszkają w tym samym niemieckim miasteczku, zapewne nie padłaby propozycja pracy w niewielkiej wówczas firmie rodziny Schatt.

Roland Auer – droga do Schattdecor

Dostałem wtedy propozycję pracy. Chcieliśmy się spotkać, porozmawiać. Znałem rodzinę Schatt z naszej miejscowości. Pomyślałem sobie: co mi szkodzi i tuż po skończeniu studiów poszedłem złożyć tam dokumenty. Pierwszą osobą, którą spotkałem w firmie był Reiner Schulz, który zaprowadził mnie prosto do Waltera Schatta – wspomina Roland Auer.

Dziś razem z Reinerem Schulzem współtworzą Zarząd grupy Schattdecor. Droga do tej funkcji zaczęła się od wszelkich możliwych zadań: od księgowości, przez zakup farb po logistykę. Pierwsza zagraniczna podróż służbowa? Do Poznania! Był rok 1996, kiedy pierwszy raz odwiedził Maltaprint (ówczesna nazwa firmy w Polsce).

ZOBACZ TAKŻE: Ostrożny wzrost obrotów

Miałem wówczas jakieś 25 lat. Spotkałem Panią Wandę Zyburską i tych wszystkich wspaniałych ludzi – opowiada. Zapytany o pierwsze wrażenia z Polski wspomina: Pierwsze wrażenia z Polski to przede wszystkim ludzie i ich chęć przeprowadzenia zmian. To był okres radykalnych przemian. Ludzie o tym wiedzieli i chcieli się im poddać. Właśnie po to tutaj przyjechałem. Zarówno z Włoch, jak też ze Stanów Zjednoczonych znałem już trochę ułożonego, przewidywalnego i bezpiecznego świata.

Roland Auer na Herbstfest w Rosenheim.
Roland Auer na Herbstfest w Rosenheim.

Czy w Polsce czuł się bezpiecznie? Pobytu w Polsce nigdy nie odbierałem jako zagrożenie. Przeciwnie, od początku czułem, że jestem przyjmowany z otwartymi ramionami – wspomina. Dodaje też: Była to zasługa Pani Wandy, która odegrała kluczową rolę. Pokazała mi jak się odnaleźć w Polsce.

Silne kobiety, mądrzy mężczyźni

Dzisiejsza pozycja polskich zakładów firmy Schattdecor to w ogromnym stopniu zasługa Zarządu, który przez wiele lat harmonijnie tworzyli Wanda Zyburska i Roland Auer. Mimo znacznej różnicy wieku i różnic kulturowych był to niezwykle zgrany duet. Pani Wanda była szefową a ja przyjechałem jej pomóc. Od samego początku mieliśmy do siebie ogromne zaufanie – wspomina Roland Auer.

Roland Auer na targach „Interzum 2013” z klientami z Polski.
Roland Auer na targach „Interzum 2013” z klientami z Polski.

Na pytanie, czy uważa, że trafił na dobry grunt, odpowiada: Myślę, że trafiłem na idealny grunt. Zespół tworzyło wówczas kilkanaście osób. Pamiętam nasze pierwsze niewielkie biuro. Wszystko to powodowało, że czuliśmy zapał pionierów.

ZOBACZ TAKŻE: Najważniejsze? Kochać ludzi!

Za fascynujące w tamtych czasach uważa budowanie trwałych relacji z klientami. Udało się w dużym stopniu dzięki Wandzie Zyburskiej, której wskazówki udzielone na początku pracy w Polsce a dotyczące m.in. delikatnej tematyki historii Polski i Niemiec bardzo sobie ceni. Dzięki nim poczuł się pewniej w nowej dla siebie rzeczywistości. To nie wszystko, czego nauczył się od Pani Wandy.

Roland Auer podczas imprezy bowlingowej w 2006 roku.
Roland Auer podczas imprezy bowlingowej w 2006 roku.

Ona zawsze była dla mnie wzorem, tak zawodowo jak i prywatnie. Wiedziałem, że znalazłem w niej partnera. Osobę, która wysłucha i potrafi doradzić. Uczyłem się od niej jak kierować ludźmi, rozwiązywać trudne sytuacje związane z procesem produkcji. Zawsze fascynowało mnie w niej scalenie podejścia biznesowego i charyzmy. Ta mieszanka była dla mnie fundamentem – wspomina Roland Auer.

Cierpliwy jak Roland Auer

Pytany o to, jak widzi sam siebie jako szefa odpowiada: Myślę, że moją wartością jest to, że potrafię przywiązać ludzi do siebie, działam trochę jak magnes. Lubię kontakt z ludźmi. To też jest część mojej pracy. Jestem cierpliwy, czasami nawet pobłażliwy. Umiem rozmawiać z ludźmi i uważam, że zawsze można znaleźć wyjście z problemów.

Roland Auer podczas otwarcia 6 maszyny drukarskiej w Głuchołazach.
Roland Auer podczas otwarcia 6 maszyny drukarskiej w Głuchołazach.

Na uwagę, że jest to podejście raczej dalekie od tzw. „niemieckiej precyzji”, odpowiada: Precyzja precyzją, ale uważam, że liczą się też emocje. Na pewne sprawy warto spojrzeć z perspektywy czasu. Bo czas jest bardzo ważny. Tego nauczyła mnie Pani Wanda.

Deklarację Wiem dokładnie na czym stoję słyszę też podczas rozmowy o Walterze Schatt. Byłem bardzo młodym człowiekiem a dostałem od niego ogromny kredyt zaufania. Pozwolił mi się uczyć na własnych błędach, ale dał też dobre wzorce – mówi Roland Auer. Ceni Schattdecor za jasne reguły i stabilizację: U nas nigdy nie było rewolucji. Lubimy życie. Potrafimy ciężko pracować, ale ważne jest też znalezienie równowagi.

ZOBACZ TAKŻE: Budować na solidnych fundamentach

Roland Auer lubi pracować w firmie, w której na pierwszym miejscu są ludzie. Mimo że żyjemy w trudnych czasach i warunki ekonomiczne wymagają czasem podjęcia bezwzględnych działań, to zawsze bierzemy pod uwagę czynnik ludzki. To jest rzecz niezwykle wartościowa. Wymaga dużego zaufania właściciela do nas – podkreśla.

Roland Auer w firmowym showroomie.
Roland Auer w firmowym showroomie.

Roland Auer zwraca również uwagę na istotną rolę, jaką w jego życiu zawodowym odegrał Reiner Schulz. Zawsze był  i do dziś jest jego mentorem, doradcą. To z nim, jako znawcą rynku, produktu i problematyki sprzedaży Roland Auer konsultuje wszystkie ważniejsze decyzje. Panowie darzą się pełnym wzajemnym zaufaniem. Mają też wspólne pasje jak choćby piłka nożna.

Roland Auer: serce do Polki i Polski

Być może potrzeba jeszcze czasu, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, czy teraz, mieszkając z rodziną w Niemczech czuję się jak w domu czy jak na emigracji? Musimy sobie to wszystko poukładać. Po pierwsze, mieszkam w Niemczech, ale że oddziały Schattdecor są obecne na wszystkich kontynentach, bardzo dużo podróżuję. Po drugie, mam bardzo młodą rodzinę, która stosunkowo niedawno wprowadziła się do nowego domu. Dzieci są małe i szybko się zaadaptowały. Nie zdawałem sobie jednak sprawy, jak trudno jest to wszystko zostawić. Spakować się wiedząc, że nie ma powrotu – mówi szczerze.

Od lewej: Tomasz Opala, Roland Auer, Wanda Zyburska, Wojciech Nowicki, Maltaprint.
Od lewej: Tomasz Opala, Roland Auer, Wanda Zyburska, Wojciech Nowicki, Maltaprint.

Od początku pobytu w Polsce uczył się naszego języka. Nie wyobraża sobie, żeby miało być inaczej. To był klucz do poznania ludzi. Jak się okazało, podczas pobytu w Polsce Roland Auer poznał też swoją żonę Monikę. Mają córeczkę i synka. W domu rozmawiają w obu językach. Podziwia swoją żonę, bo jest bardzo otwartą a jednocześnie silną kobietą.

Mimo ogromnej zmiany związanej z przeprowadzką potrafiła stworzyć domową atmosferę w zupełnie nowym miejscu. Świetnie sobie radzi. Zbudowała krąg własnych znajomych. Ma swoje zainteresowania. Monika uwielbia modę. Ma świetny gust. Wszyscy znajomi podziwiają sposób, w jaki urządziła dom. Potrafiła wnieść do świeżo wybudowanego domu dużo ciepła. Niemal od razu zrobiło się w nim domowo – mówi Roland Auer.

Podczas otwarcia maszyny. Rok 2003.
Podczas otwarcia maszyny. Rok 2003.

Bardzo tęskni za Polską głównie za sprawą polskich przyjaciół. Mam wyrzuty sumienia, że nie mam czasu pielęgnować przyjaźni tak, jakbym tego chciał. Budowaliśmy te relacje przez 15 lat a teraz widujemy się dwa razy w roku przy okazjach biznesowych – opowiada.

Polak potrafi

Przeżyłem w Polsce wiele wspaniałych lat. Zawsze podobało mi się to, że Polacy mają duże poczucie humoru i dystans wobec siebie. Jednocześnie wysoko sobie cenią kulturę osobistą. Są też świetnymi przedsiębiorcami, którzy budowali firmy od zera – dodaje. Najważniejsze jest jednak to, że: Są to osoby, które wprowadziły mnie do swojego życia prywatnego a nie wpuszcza się przecież do domu nikogo obcego.

Rodzina Auer w komplecie.
Rodzina Auer w komplecie.

Czy wyjeżdżając z Polski czuł się dumny z tego, co udało się zbudować? Oczywiście – odpowiada. Jestem szczególnie dumny z zakładu w Głuchołazach, bo został stworzony przez ludzi, którzy bardzo to wszystko kochają – dodaje.

Zaznacza również: Za największy sukces uważam to, że mamy w Polsce ludzi prawdziwie kompetentnych. Lubię to stałe zabieganie w poszukiwaniu lepszych rozwiązań. Polacy nie stoją w miejscu. To, że Polak potrafi nie jest sloganem. To jest prawda. Podobnie, ceni w nas wolę walki, jak też romantyczną słowiańską duszę. Jak pracować, to ciężko. Jak się bawić, to do rana – śmieje się. Cieszę się, że mogłem być w Polsce. Jest tu z kim porozmawiać – dodaje.

Golf daje odprężenie i przywraca życiu harmonię.
Golf daje odprężenie i przywraca życiu harmonię.

Nie waham się zadać pytania: Jak to jest osiągnąć taki sukces? Uważam, że jesteśmy bardzo skromnymi osobami. Nie zależy mi na pokazywaniu stanu konta. Oczywiście, lubię z niego korzystać, ale nigdy nie było to celem samym w sobie – odpowiada.

Pytany o to jakim jeździ samochodem, odpowiada z uśmiechem: Miałem kiedyś Porsche. Był taki okres w moim życiu. Nie miałem nim jednak gdzie jeździć, więc stał na jednej z hal produkcyjnych. W końcu go sprzedałem, bo nie był mi potrzebny. Samochód musi dawać poczucie solidności i bezpieczeństwa. Przecież wożę w nim rodzinę.

TEKST: Diana Nachiło

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2013