Branża

Dobre, bo polskie

Ryszard Balcerkiewicz w swoim gabinecie w Noti, 2015 r.

Dobre, bo polskie

Rozmowa z Ryszardem Balcerkiewiczem, właścicielem i prezesem Zarządu firmy Noti, założycielem Fabryki Mebli Balma.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Rozmowa opublikowana została w książce „Wizjonerzy i biznesmeni” (t. 1), wydanej przez Wydawnictwo meble.pl w 2015 r. Poniżej dziesiąty i ostatni rozdział tego wywiadu. Dziewiąty rozdział można przeczytać tutaj: Po pierwsze design

Polscy projektanci, może oprócz wspomnianego przez Pana przed chwilą Oskara Zięty, nie są znani na świecie… Dlaczego?

Dlatego, że raptem od 25 lat mogą konkurować z kolegami i koleżankami z Zachodu…

Wspólna wystawa firm Noti, Iker, Vox i Oskara Zięty w Mediolanie, 2011 r.
Wspólna wystawa firm Noti, Iker, Vox i Oskara Zięty w Mediolanie, 2011 r.

Ale teraz czas płynie szybciej, zmiany następują błyskawicznie. To, co wczoraj było nowością, jutro już będzie – może to przesada, ale nie aż tak znowu wielka – zabytkiem…

Czas płynie szybciej, ale sami polscy projektanci się nie przebiją. Owszem, pojadą na jedną, drugą wystawę… No, chyba, że jest taki produkt, jaki ma Oskar Zięta, czyli dmuchane meble, związany z technologią, z czymś nowym. Ale jeżeli są mniej lub bardziej tradycyjne meble, to na różnych wystawach designu nikt tego nie zauważy.

Ma Pan pomysł, co zrobić, by jednak zostali zauważeni?

Klucz do tego jest tylko jeden: mocne, polskie marki meblarskie i projektanci, którzy dla tych marek projektują. Młode marki, takie jak my, mają duże problemy w konfrontacji rynkowej z uznanymi firmami zachodnimi, pracującymi na swoje pozycje przez dziesięciolecia, często od pokoleń. Budowa silnych, konkurencyjnych marek opartych na innowacji i designie to długa, bardzo wymagająca i kosztowna droga. Do tego potrzebna jest większa, zorganizowana i długofalowa pomoc państwa. Konkretny, opracowany na lata plan promocji polskich marek, projektantów i produktów.

A wierzy Pan, że to jest realne?

Chciałbym, by było realne i w to głęboko wierzę. Na pewno jest bardzo trudne.

Widzi Pan, a ja mam ogromne wątpliwości, czy to w ogóle jest realne. I to wcale nie dlatego, że źle życzę polskim projektantom czy polskim markom meblarskim, ale dlatego, że – takie mam wrażenie – zdecydowana większość Europejczyków sprowadza design do przedmiotów, którymi może się obnosić. Torebka, buty, telefon komórkowy, zegarek, samochód – tak, to jest design, bo tym można się pochwalić, bo to może przykuć zazdrosne spojrzenia sąsiadów czy przechodniów. Meble designem nie są, bo zostają w domu. Przyzna Pan, że tak nastawionego klienta trudno przekonać do tego, by doceniał meble, doceniał marki meblarskie.

My próbujemy. Polskie marki muszą próbować współpracować z uznanymi projektantami. Ja bym bardzo chciał, żeby dla Noti projektowała Patricia Urquiola czy Philippe Starck.

Ryszard Balcerkiewicz z projektantem Tomkiem Rygalikiem na meblach „Termo” (prod. Noti, proj. Tomek Rygalik), Mediolan, 2011 r.
Ryszard Balcerkiewicz z projektantem Tomkiem Rygalikiem na meblach „Termo” (prod. Noti, proj. Tomek Rygalik), Mediolan, 2011 r.

Pewnie gdyby tak się stało, marka Noti trafiłaby na chwilę na czołówki mediów poświęconych wzornictwu nie tylko w Polsce, ale także i na Zachodzie.

No właśnie. Pomijając sprawy budżetowe, bo te ceny dzisiaj wcale nie musiałyby być aż tak nierealne, a tantiemy też nie są aż tak duże, ale oni współpracują z najlepszymi firmami zachodnimi i nie chcą współpracować z firmą, która dopiero buduje potencjał i nie ma dużego rynku.

Obserwuję od jakiegoś czasu próby zdefiniowania zjawiska o nazwie „polski design” oraz określenia warunków, które musiałyby zaistnieć, aby przebiło się ono do świadomości ludzi, choćby w Europie Zachodniej. Moim zdaniem te próby skazane są na niepowodzenie, a Pańskie ostatnie wywody właściwie utwierdzają mnie tylko w tym przeświadczeniu.

My jesteśmy w Europie, funkcjonujemy na globalnym rynku i trudno określić cechy, które byłyby dziś charakterystyczne dla polskiego designu. No bo co może być polskim designem?

Nie wiem, nie ja powinienem być adresatem tego pytania. Do języka potocznego przebiło się określenie „design włoski” i nawet laik, słysząc je, coś sobie z nim skojarzy. Jest „design skandynawski” i to sformułowanie też ma jakiś walor informacyjny. Innych designów narodowych po prostu nie ma. I nie będzie.

Wcale nie musi być coś takiego, jak „polski design”. We Włoszech i Skandynawii zjawiska te powstały wiele, wiele lat temu, to były dziesięciolecia pracy nad nimi. Na tworzenie hasła „polski design” jest już za późno i nie ma to sensu. Musimy projektować to, co jest potrzebne na rynku, przebijać się z dobrymi projektami i dobrymi projektantami na Zachód w odpowiedniej cenie, póki jest na to jeszcze szansa, póki mamy ten element w postaci relatywnie taniej siły roboczej.

Ryszard Balcerkiewicz z Oskarem Ziętą i Dorotą Koziarą, Mediolan, 2012 r.
Ryszard Balcerkiewicz z Oskarem Ziętą i Dorotą Koziarą, Mediolan, 2012 r.

Ma Pan poczucie, że wypełnia swoistą misję: pokazywanie, że „Dobre, bo polskie”?

Na pewno powodem do satysfakcji jest to, że produkujemy meble, które w jakiś sposób zostają w historii. Jesteśmy obecni w pierwszej publikacji porządkującej historię polskiego wzornictwa profesor Czesławy Frejlich i Dominika Lisika „Polish Design: Uncut” oraz kolejnej „Zaprojektowane. Polski dizajn 2000-2013”. Pojawiło się tam kilkanaście naszych projektów. „Mula” i kilka innych naszych mebli stoją jako eksponaty w Muzeum Narodowym. Takie poczucie, że dobrze wykonujemy swoją pracę, dają na pewno nagrody, takie jak dwukrotne zdobycie Red Dot Design Award, kilka Złotych Medali Międzynarodowych Targów Poznańskich, Dobry Design, Must Have, Top Design Award, a także zaproszenia do licznych wystaw międzynarodowych.

To satysfakcja, że o tych meblach uczą się studenci. Że idą do pracy i w oparciu o nasze meble aranżują wnętrza. Tak była budowana Vitra, tylko że Vitra ma sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat, a Noti – raptem dziesięć. Jeśli dobrze pociągnie to drugie pokolenie, to widzę dla Noti bardzo dobrą przyszłość. Także w wymiarze biznesowym.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki