Branża

Na swoim

Ryszard Balcerkiewicz w swoim gabinecie, 1994 r.

Na swoim

Rozmowa z Ryszardem Balcerkiewiczem, właścicielem i prezesem Zarządu firmy Noti, założycielem Fabryki Mebli Balma.

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Rozmowa opublikowana została w książce „Wizjonerzy i biznesmeni” (t. 1), wydanej przez Wydawnictwo meble.pl w 2015 r. Poniżej czwarty rozdział tego wywiadu. Trzeci rozdział można przeczytać tutaj: Poszukiwanie w genach.

Balma oficjalnie, jako firma, istnieje od 1992 roku. Była już fabryką mebli biurowych, producentem nie tylko stolików komputerowych.

Początkowo produkowaliśmy biurka, szafy, regały. W 1995 roku, gdy przeprowadziliśmy się do Tarnowa Podgórnego, zaczęły już powstawać pierwsze systemy biurowe, zaprojektowane przez profesjonalnych projektantów.

Skąd brał Pan pracowników? O niektóre specjalizacje i fachowców wtedy nie było chyba łatwo?

Jeśli chodzi o produkcję systemów mebli biurowych, szaf, regałów, to tak naprawdę typowych fachowców, czyli stolarzy nie trzeba aż tak dużo. Natomiast wtedy, w połowie lat dziewięćdziesiątych pojawiło się zapotrzebowanie na ludzi, którzy potrafiliby obsługiwać centra obróbcze, bo w tej dziedzinie rzeczywiście nie było fachowców i trzeba było tych młodych ludzi szkolić. Pewnie, że ten początkowy okres, po przejściu do Tarnowa Podgórnego, był trudny, bo trzeba było organizować tę załogę na nowo, zwiększać zatrudnienie i przestawić ludzi z zawodów często rolniczych, bo tacy dominowali wtedy w Tarnowie Podgórnym, do tych, które były wtedy potrzebne.

Jesienią 1993 roku kupił Pan nieruchomość w Tarnowie Podgórnym. Ile tego było?

Ponad pięćdziesiąt tysięcy metrów kwadratowych. Szukałem tak naprawdę czegoś mniejszego i czegoś bliżej Poznania, ale zainteresowałem się ogłoszeniem w gazecie, zwłaszcza, że cena była bardzo przystępna. Wie Pan – wtedy, dwadzieścia dwa lata temu – w Tarnowie Podgórnym nie było żadnych zakładów przemysłowych.

Zapewne działka, którą Pan nabył, była działką rolną?

Właśnie, że nie. To była działka już odrolniona, z przeznaczeniem na działalność przemysłową.

A sprzedawcą była gmina?

Nie, sprzedawcą była osoba prywatna. Na działce nie było niczego. Nie było prądu, nie było żadnej koncepcji – z mojej strony – jak budować, co budować. Dysponowałem pięćdziesięcioma tysiącami metrów kwadratowych placu. Pięcioma hektarami. Kupionymi w ciemno, za pieniądze, które miałem, więc mogłem zainwestować. I dopiero wtedy zaczęło się myślenie, co w tym miejscu wybudować.

Budowa hali Balmy, 1994 r.
Budowa hali Balmy, 1994 r.

Jak to co? Przecież to oczywiste – fabrykę mebli biurowych.

Oczywiste i nieoczywiste zarazem. Po pierwsze – na zatrudnienie biura projektowego, które profesjonalnie zaprojektowałoby fabrykę mebli, nie było mnie stać. Po drugie – wtedy jednak nie było wyspecjalizowanych biur, które projektowałyby fabryki. A po trzecie wreszcie – nie miałem wyobrażenia, jak ta fabryka ma wyglądać. Jak ma wyglądać teraz, jak ma wyglądać w przyszłości. Wiadomo było tylko, że jest szmat ziemi, jest biznes, który funkcjonuje w dwóch zakładach w Poznaniu i w Przeźmierowie, a trzeba jak najszybciej wybudować w Tarnowie Podgórnym pierwszą halę, żeby obniżyć koszty funkcjonowania.

I w końcu budowa ruszyła…

Po analizach z pracownikami wybraliśmy miejsce, w którym zdecydowaliśmy się postawić tę pierwszą halę. Stwierdziliśmy, że w tym miejscu jest możliwość rozbudowy i w jedną, i w drugą stronę.

Czyli to była własna koncepcja?

Tak. Cała budowa przebiegała systemem gospodarczym. Zaprzyjaźniona firma elektryczna doprowadziła prąd, postawiła transformator. A pierwszą halę kupiłem z odzysku. Pojawiło się ogłoszenie, że firma sprzedaje halę mostostalowską z dokumentacją.

Sprzedaje halę? Budynek?

Halę w częściach, ona nie była postawiona. Obejrzałem tę halę i okazało się, że jest to kupa złomu. No, ale po obejrzeniu tego z fachowcami, ze ślusarzami, doszedłem do wniosku, że to się da zrobić. Że tę stal da się doprowadzić do użyteczności poprzez oczyszczenie, pomalowanie farbą miniową i tak dalej. No i zdecydowałem, że pierwszą halę stawiamy z tych materiałów, które były, obudowując ją na zewnątrz.

Czyli tę halę przywieziono Panu na działkę w częściach?

Tak, przywieziono w częściach. Dwuteowniki, elementy metalowe – wszystko w częściach. Była jakaś skrócona dokumentacja tej hali – wspomniałem o tym. Zinwentaryzowaliśmy to. Zobaczyliśmy, co z tego można zrobić. Okazało się, że z tych elementów metalowych można zbudować halę o powierzchni dwóch tysięcy metrów kwadratowych i pod to powstał projekt takiej właśnie hali. Z jedną częścią przerobioną na część piętrową, gdzie na dole był montaż, a na górze – biura. Tak powstała pierwsza hala Balmy, pierwszy obiekt przemysłowy w Tarnowie Podgórnym.

Trudno mi jakoś sobie wyobrazić transport takiej hali do Pana, nawet jeżeli była ona dostarczona w częściach.

Przywieziono to TIR-ami, na dłużycach. Na miejscu wszystkie elementy były czyszczone i inwentaryzowane. Największym problemem tej inwestycji było to, że różnica poziomów wynosiła około czterech metrów i trzeba było niwelować grunt. Na szczęście pobliska spółdzielnia rolnicza miała odpowiednie maszyny.

Oficjalnego otwarcia fabryki Balmy w Tarnowie Podgórnym dokonują Ryszard Balcerkiewicz (w środku) i wojewoda wielkopolski Włodzimierz Łęcki (z lewej), 1996 r.
Oficjalnego otwarcia fabryki Balmy w Tarnowie Podgórnym dokonują Ryszard Balcerkiewicz (w środku) i wojewoda wielkopolski Włodzimierz Łęcki (z lewej), 1996 r.

Mówił Pan, że inwestycja Balmy była pierwszą inwestycją przemysłową w Tarnowie Podgórnym. Jak to rozumieć? Naokoło Pańskiej fabryki były tylko pola uprawne i łąki?

Mniej więcej tak to wyglądało. Rok czy dwa lata po naszej inwestycji wybudowano firmę produkującą czekoladę, później Imperial Tobacco, Schattdecor. Zagraniczny kapitał miał konkretny argument w negocjacjach z władzami gminy: wiedzieli, co chcą budować, jakiej wielkości, mieli biznesplan, mieli budżet na budowę, mieli środki, by wspomagać gminę, budując jakąś gminną infrastrukturę – czy to wodociąg, czy jakiś kawałek drogi.

A Pan?

Ja praktycznie po zakupie terenu i zakupie hali musiałem wszystko wypracować z tego, co powstaje. Nie miałem kapitału, by od razu postawić fabrykę. Tę halę odzyskaną ze złomu postawiłem, przeniosłem do niej działalność z dwóch wcześniejszych miejsc. Później do tego miejsca dobudowywałem następną halę. Tak się szczęśliwie zdarzyło, że ta pierwsza hala została postawiona dokładnie w tym miejscu, w którym powinna.

Zaczął Pan od dwóch tysięcy metrów kwadratowych, a na ilu skończył?

Dzisiaj pod dachem jest w Balmie kilkanaście tysięcy metrów, a w Noti ponad pięć tysięcy metrów.

Gdy Pan się budował, to wójtem Tarnowa Podgórnego był Waldy Dzikowski. Rzeczywiście stworzył takie warunki dla biznesu?

Wie Pan, Waldy Dzikowski był bardzo otwarty na biznes. Był człowiekiem, który w miarę możliwości wspierał ten biznes. Natomiast w moim przypadku, ponieważ grunt był prywatny, odrolniony, to mnie gmina za bardzo nie mogła – nawet gdyby chciała – wspomóc. Ale Dzikowski był człowiekiem, który pozyskiwał inwestorów, dając dobre przykłady.

Zastał Tarnowo Podgórne drewniane, a zostawił murowane?

Coś takiego. Przed 1993 rokiem to był gmina typowo rolnicza. Były wcześniej jakieś spółdzielnie rolnicze, ale większość z nich popadała, w gminie było więc duże bezrobocie. Dzisiaj w Tarnowie Podgórnym w większości jest kapitał zagraniczny, ostatnio, pod koniec 2014 roku centrum logistyczne otworzył Amazon. Natomiast, jeśli chodzi o polskie firmy, to my chyba jesteśmy największym inwestorem.

Fabryka Balmy w Tarnowie Podgórnym, stan na 1996 r.
Fabryka Balmy w Tarnowie Podgórnym, stan na 1996 r.

W 1995 roku przeniósł Pan produkcję z dwóch zakładów: w Poznaniu i w Przeźmierowie do Tarnowa Podgórnego, ale uroczyste otwarcie nowej fabryki odbyło się w roku 1996.

Było uroczyste otwarcie, przecięcie wstęgi, był pan wojewoda poznański, Włodzimierz Łęcki, który otwierał fabrykę. Były władze lokalne, posłowie. Zaprosiliśmy firmy partnerskie – dilerów, dostawców. Dla nas, ale myślę, że i dla gminy, to był bardzo ważny moment: pierwsza hala produkcyjna w gminie, z brandem Balmy.

Ile osób pracowało wtedy w Balmie?

To już mogło być pięćdziesiąt-sześćdziesiąt osób.

I dość szybko okazało się, że ta hala, te dwa tysiące metrów kwadratowych, to za mało. Trzy lata później fabryka była rozbudowywana.

No wie Pan, takie było od początku założenie. Kupiłem teren większy, niż by to wynikało z ówczesnych moich potrzeb. Zresztą ja wtedy nie miałem wyobrażenia, jak to będzie się dalej rozwijało i jakie będą następne potrzeby, jakie wydziały powstaną. Następna budowa – jak Pan wspominał – to był 1998 rok. Powstała wtedy hala magazynowa, wykonała nam ją wyspecjalizowana szwedzka firma – LLentabhallen.

W 1999 roku Balma przekształciła się w spółkę akcyjną. Po co właściwie zdecydował się Pan na taki ruch?

Od 1978 roku funkcjonowała firma pod nazwą Działalność Usługowo-Wytwórcza Ryszard Balcerkiewicz. Później ta moja firma nazywała się Balma. Po prostu Balma, ale to była nadal moja działalność gospodarcza. Wniosłem aportem ten majątek z osoby fizycznej do spółki. Wybrałem spółkę akcyjną, ponieważ myślałem o dalszym rozwoju

Zamierzał Pan wprowadzić firmę na giełdę?

Może giełda, może tylko emisja akcji. Na razie nie wykorzystujemy tego.

Czyli 100 procent akcji jest w Pana rękach? Nie było żadnej emisji akcji?

Dokładnie tak.

Ryszard Balcerkiewicz przed wejściem do fabryki Balmy w Tarnowie Podgórnym, 1996 r.
Ryszard Balcerkiewicz przed wejściem do fabryki Balmy w Tarnowie Podgórnym, 1996 r.

W 1999 roku otwarty został salon firmowy Balmy w Warszawie. To był drugi, po Poznaniu, salon firmowy. Niewiele, jak na tyle lat istnienia…

Nasza filozofia była taka, by opierać się na dilerach, na firmach, które z nami współpracują. Tylko nie zawsze to było takie proste. Czasami trudno było znaleźć rzetelną firmę, która by z nami współpracowała w zakresie przedstawicielstwa handlowego albo były takie sytuacje, że partner nie chciał inwestować i podążać tokiem naszego myślenia. W związku z tym, w takich sytuacjach i w takich miejscach byliśmy zmuszeni do inwestowania. Takim miejscem była między innymi Warszawa i tam także postanowiliśmy zorganizować swój showroom. Takim miejscem – to tak na marginesie – gdy zaczęliśmy myśleć o eksporcie, był także Berlin i tam, choć nie pamiętam dokładnie, który to był rok, założyliśmy firmę Balma Deutschland.

To było nieco później, bo Balma Deutschland powstała w roku 2001. Po drodze była jeszcze firma Balma Nederland BV w Amersfoort.

Tak, ale to był nasz partner. Natomiast Balma Warszawa i Balma Deutschland były w naszych strukturach. To były nasze spółki, własnościowo zależne od Fabryki Mebli Biurowych Balma SA.

Mówił Pan o rozbudowie hal produkcyjnych, o sieci sprzedaży, ale warto byłoby wspomnieć o inwestycjach w park maszynowy. W 2000 roku Balma wdrożyła technologię produkcji mebli w okleinie naturalnej. To był dla firmy duży przełom?

Jak najbardziej, ponieważ pierwsze nasze meble – stoliki komputerowe – wykonane były z płyty wiórowej oraz melaminy i nie byliśmy w stanie konkurować z firmami, które meble w okleinie naturalnej już wtedy proponowały. Stąd decyzja o takiej inwestycji.

Dlaczego było to tak istotne dla Balmy?

Ponieważ realizując następne projekty, musieliśmy wejść w gabinety, a tutaj płyta wiórowa pokryta melaminą to było za mało. Dlatego wprowadzaliśmy okleinę naturalną. Dla nas to był przełom ze względu na asortyment, na jakość, na ofertę, którą mogliśmy poszerzyć na bazie tej technologii.

Rozumiem, że wymagało to też inwestycji w park maszynowy?

Oczywiście. A także budowy hali – następnej. Zakupu całej technologii, począwszy od przycinania po spajanie okleiny i okleinowanie na prasach. Taką technologię zakupiliśmy. Do tego trzeba było uruchomić lakiernię na mokro, w której zaczęliśmy barwić tę okleinę, lakierować elementy meblowe.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Ciąg dalszy wywiadu z Ryszardem Balcerkiewiczem w rozdziale: Czas na zmiany.