Edukacja

Spalanie surowca drzewnego to krok w złym kierunku

Maria Antoni Hikiert – prezes Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Płyt Drewnopochodnych w Czarnej Wodzie, sekretarz Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych.

Spalanie surowca drzewnego to krok w złym kierunku

Spalanie surowca drzewnego to motyw główny referatu wygłoszonego 29 marca 2011 r. przez Marię Antoniego Hikierta podczas targów „Drema”.

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

„Dlaczego nie należy spalać surowca drzewnego?” to temat kolejnego referatu wygłoszonego 29 marca przez Marię Antoniego Hikierta – prezesa Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Płyt Drewnopochodnych w Czarnej Wodzie, sekretarza Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych, na konferencji zorganizowanej przez redakcję miesięcznika „BIZNES meble.pl” oraz Grupę meble.pl podczas targów „Drema” i „Furnica”. Spalanie surowca drzewnego to problem, który żywo interesuje branżę drzewną i meblarską.

Podobnie, jak w przypadku referatu „Biomasa w ujęciu polskiego ustawodawstwa”, wygłoszonego przez dr inż. Wojciecha Cichego – zastępcę kierownika Zakładu Ochrony Środowiska i Chemii Drewna, kierownika Pracowni Bioenergii Instytutu Technologii Drewna w Poznaniu, po wystąpieniu prezesa Hikierta głos zabierali eksperci:

  • Leszek Wójcik – właściciel firm Wójcik Fabryka Mebli oraz Fabryka Mebli Stolpłyt,
  • Wojciech Gątkiewicz – prezes Zarządu i dyrektor regionu Europa Wschodnia grupy Pfleiderer Grajewo,
  • Bogdan Czemko – dyrektor biura Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego,
  • Tomasz Wójcik – zastępca Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych ds. marketingu i organizacji.

Las, spalanie surowca drzewnego i mity

Można spalać drewno, bo oczywiście trudno jest iść pod wiatr. Polska znalazła się dziś w określonej sytuacji w UE. Nasz kraj ma konkretne zobowiązania, musimy się wywiązać z odpowiednich wskaźników tzw. „zielonej energii”. Jednak materiałowe wykorzystanie drewna powinno mieć bezwzględny priorytet przed wykorzystaniem energetycznym. Bo jest lepsze dla gospodarki z punktu widzenia społecznego, ekonomicznego i ekologicznego.

Jest pewien mit głoszony przez ekologów, że najlepiej w ogóle nie pozyskiwać drewna z lasu i pozostawić je tam własnemu losowi – mówi Maria Antoni Hikiert. Przy tej okazji powstają różne slogany, np., że las to „zielona płuca”. Owszem, ten las jest „zielonymi płucami”, ale tylko wtedy, kiedy rośnie. Wyobraźmy sobie tysiącletnią puszczę – tam jest równowaga biologiczna: tyle samo ta puszcze emituje tlenu, ile pochłania i wydala dwutlenku węgla. Tam się już nic nie dzieje, nie przyrasta ani masy zielonej, ani masy drewna. A masa równa tej, co przyrasta jest rozkładana przez grzyby, pochłaniana przez owady. Dlatego przemysł, wykorzystując drewno, niejako pomaga, by dwutlenek węgla był pochłaniany i „składowany” w gotowych wyrobach, które są magazynem tego dwutlenku węgla. Celem naszej cywilizacji jest jak największe zużycie drewna, otaczaniem się drewnem, ponieważ w tym drewnie jest związany dwutlenek węgla – wyjaśnia.

Czy spalanie surowca drzewnego to walka z dwutlenkiem węgla?

Jaki jest skład elementarny odpadów przemysłu tworzyw drzewnych i czystego drewna? Blisko 50% masy drewna stanowi węgiel. Ok. 5,5-6,5% we wszystkich wyrobach, poczynając od płyt, a kończąc na surowych wiórach iglastych to wodór. Poza tym jest trochę azotu i innych pierwiastków. Ich ilość zależy m.in. od gatunku drewna, siedliska, na jakim to drewno się znajduje. Reszta to tlen.

Tutaj od razu chcę przeciwstawić się drugiemu mitowi, że spalając drewno walczymy z dwutlenkiem węgla, bo spalane drewno nie emituje dwutlenku węgla – dodaje Maria Antoni Hikiert. To nieprawda, ponieważ zawiera węgiel, który jest głównym źródłem energii przy spalaniu, emituje dwutlenek węgla tak samo, jak węgiel. W czym tkwi problem? Umownie Unia założyła, że CO2 emitowany przy spalaniu drewna jest mniej szkodliwy, bo został przez przyrodę niedawno związany. Stuletnie drewno to nic w porównaniu z milionami lat, które dotyczą węgla – mówi.

Drewno i jego zasoby

Jakie są zasoby drewna w świecie? FAO szacuje, że obecnie możemy korzystać z ok. 4 mld m3 drewna, przy czym od 1980 r. ilość pozyskiwanego drewna ustawicznie rośnie. Przewiduje się, że w 2020 r. osiągnie ok. 4,5 mld m3 w skali globalnej.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (ze względu na opóźnienia w zbieraniu danych pełne liczby dotyczą 2006 r.) świat pozyskuje ok. 3,5 mld m3 grubizny rocznie, co daje 0,54 m3 na jednego mieszkańca. Pozyskanie jest jednak bardzo zróżnicowane na różnych kontynentach. Od 0,27 m3 na jednego mieszkańca w Azji (udział w świecie 28,85%), przez 0,54 m3 w Oceanii (1,77%), 0,69 m3 w Afryce (18,52%), 0,79 m3 w Ameryce Południowej (12,74%), 0,92 m3 w Europie liczonej razem z Rosją (18,93%), po 2,02m3 w Ameryce Północnej (19,19%).

Jeżeli chodzi o pozyskanie grubizny na drewno przemysłowe, to w skali świata wynosi ono ponad 1,66 mld m3. Daje to 0,25 m3 na jednego mieszkańca. Rozpiętość waha się od 0,06 m3 na jednego mieszkańca w Azji (udział w świecie 13,86%) i 0,07 m3 Afryce (3,95%), przez 0,45 m3 w Ameryce Południowej (10,26%), 0,68 m3 w Oceanii (3%), 0,71 m3 w Europie i Rosji (31,03%) po 1,88 m3 w Ameryce Północnej (37,9%).

Większość drewna spala się

Jak widać, z pozyskanych ok. 3,5 mld m3 drewna mniej niż połowa wykorzystywana jest przemysłowo. Większość jest spalana przez lokalne społeczności. Najmniej drewna pali się w Europie i Rosji. Z pozyskanych 0,92 m3 na jednego mieszkańca przemysł wykorzystuje 0,71 m3. Oznacza to, że spala się 0,21 m3 na mieszkańca. Najwięcej zaś pali się w Afryce, w której przy pozyskaniu na poziomie 0,69 m3 na jednego mieszkańca rocznie przemysł wykorzystuje zaledwie 0,07 m3, a 0,62 m3 na jednego mieszkańca jest spalane.

ZOBACZ TAKŻE: Problemy ze spalaniem odpadów czy z interpretacją?

Przewiduje się, że rynek drewna okrągłego w Europie do 2020 r. wzrośnie o 100 mln m3. Dynamicznie będą się rozwijać materiały kompozytowe oparte na drewnie (OSB, LVL itp.). Jeżeli chodzi o meble oraz artykuły wyposażenia wnętrz bazujące na drewnie, to przewiduje się wzrost, ale nie dynamiczny. Nieznaczny wzrost czeka transport i opakowania, powolny wzrost, w dalszym terminie niepewny – produkty na bazie papieru. Przewiduje się również, że sektor energii pozyskiwanej z drewna będzie coraz bardziej konkurencyjny dla sektora kompozytów.

Spalać? Nie spalać?

Skąd się wzięło zamieszanie wokół spalania drewna? Otóż działania UE, podjęte w kierunku energetycznego wykorzystania drewna miały początek w 1992 r. na konferencji w Rio de Janeiro. Ustaliła ona zasadę zrównoważonego rozwoju jako podstawową zasadę polityki ekologicznej dla całego świata. Problem polega jednak na tym, że nie wszystkie kraje podpisały protokół z tej konferencji. UE w celu skoordynowania polityki poszczególnych państw członkowskich od 1973 r. przyjmowała kolejne programy działania.

Pierwszy program oparty o przesłanki z konferencji w Rio de Janeiro realizowano w latach 1993-2000. Był to V Program UE. Z kolei VI Program UE obejmował lata 2001-2010. Sytuacje, jakie wynikały z forsowania VI Programu UE daleko odbiegały od normalności. Dla przykładu w Szwecji palono tarcicą dla uniknięcia kar za niewywiązanie się ze wskaźnika „zielonej energii”. Energetyka doszła bowiem do wniosku, że lepiej kupić drewno tartaczne i je palić (w tym samym okresie cena 1 tony peletów przewyższała cenę 1 tony płyt wiórowych!).

Czy warto spalać drewno?

Przemysł drzewny w Polsce potrzebuje średnio 54 roboczogodzin na przetworzenie 1 tony drewna, natomiast przemysł energetyczny – tylko 2 roboczogodzin. Drewno, które nie jest spalane tworzy stanowiska pracy. Z kolei drewno spalane – te stanowiska pracy redukuje. Wartość dodana generowana z 1 tony drewna w przemyśle drzewnym wynosi 4.176 zł w wyrobie finalnym. Natomiast w przemyśle energetycznym – tylko 472 zł.

Jeżeli musimy wywiązać się ze wskaźników podyktowanych przez Unię Europejską, a z drugiej strony – nie powinniśmy spalać drewna, to gdzie jest wyjście? Uważam, że są w Polsce rezerwy drewna dla energetyki – odpowiada Maria Antoni Hikiert. Jest to przede wszystkim drewno poużytkowe, chociaż obecnie nie skupia się na wykorzystaniu drewna poużytkowego, a nawet w jakiś sposób je tępi, bo odpady z przemysłu płyt drewnopochodnych, które nie zawierają żadnych substancji szkodliwych, metali ciężkich czy substancji chlorowcopochodnych nie są przez ustawodawcę traktowane jako biomasa – dodaje.

ZOBACZ TAKŻE: Co z biomasą? Co to biomasa?

A przecież drewno poużytkowe to bardzo duża masa, bo każdy wyrób kiedyś kończy swój „żywot” i powinien być wykorzystany w sposób racjonalny. Wspomniane rezerwy to także plantacje roślin jednorocznych, choć żaden rolnik nie będzie uprawiał roślin energetycznych, jeżeli rośliny te – w przeciwieństwie do innych – nie są objęte żadną opłatą unijną, to także plantacje drzew szybko rosnących. Duże rezerwy tkwią także w karpinie, która też mogłaby być pozyskiwana na potrzeby przemysłu energetycznego. Spalając surowiec drzewny, który może być lepiej wykorzystany w innych gałęziach przemysłu, europejska energetyka zmierza w niewłaściwym kierunku – wyjaśnia Maria Antoni Hikiert.

Spalanie surowca drzewnego to cofanie się w rozwoju

Wojciech Gątkiewicz: Tak naprawdę chodzi o to, aby przetwarzać maksymalnie to, co się pozyskuje. Można sprzedawać węgiel, można sprzedawać energię elektryczną wyprodukowaną z tego węgla. Wartość dodana pojawia się w kolejnych etapach produkcji i można pozyskiwać lepsze marże i osiągać z jednostki masy więcej pieniędzy. Jeżeli będziemy sprzedawali tylko surowce lub zamieniali je – w pierwotny sposób – tylko na energię, to w rozwoju cofniemy się. Nie mieści mi się w głowie, byśmy w taki sposób mogli gospodarować we własnym kraju. Bo zostaniemy rezerwatem, który będzie spalał drewno, miał Naturę 2000, a nie będzie miał autostrad. Jesteśmy w tyle za Europą Zachodnią i nadrobienie tej różnicy będzie możliwe tylko wtedy, kiedy będziemy przetwarzać.

Porównywanie: tutaj 54 roboczogodziny, tam 2 roboczogodziny nie bardzo ma sens, bo to kwestia tego, jaki mamy przemysł i technologie. Widzieliśmy, ile kiedyś osób pracowało przy produkcji mebli, a ile pracuje dzisiaj. Nie po to żyjemy w tym kraju, a nie wyjechaliśmy do Anglii czy Stanów Zjednoczonych, aby w prosty sposób przetwarzać surowce albo je rozsprzedać, tak jak sprzedajemy obecnie drewno czy też zamienić je na energię. Można po drodze zrobić jeszcze kilka pożytecznych rzeczy.

Czy spalanie surowca drzewnego się opłaca?

Bogdan Czemko: Opłacalność spalania drewna jest opłacalnością sztuczną. Ona wynika wyłącznie z określonych regulacji – z systemu wsparcia, który stworzono, aby wspierać energię odnawialną i z faktu, że drewno uznano za źródło tej energii. Dzisiaj układ cenowy wygląda w ten sposób: jeżeli producent energii wyprodukuje 1 MWh to sprzeda ją zgodnie z cenami ustalonymi przez UE za sto dziewięćdziesiąt kilka złotych. Ale produkując tę 1 MWh z drewna, które uznaje się za źródło energii odnawialnej, dodatkowo sprzeda jeszcze tzw. „zielone świadectwo”, które na giełdzie kosztuje obecnie w granicach 240-250 zł za 1 MWh.

Produkując „czarną energię”, z węgla dostanie za nią niecałe 200 zł, a produkując „zieloną energię”, z drewna dostanie 450 zł. Żeby wyprodukować – to informacje od energetyków – 1 MWh potrzebne jest ok. 1 m3 drewna. Czyli energetyka jest zdolna kupić każde drewno, jeżeli nie będzie ograniczeń. Stąd wymyślono sztuczne zachęty, a teraz wymyśla się sztuczne hamulce. To nasi rządzący wymyślili nam taki układ, w którym wszyscy próbujemy się dziś jakoś znaleźć i każdy usiłuje w tym układzie coś dla siebie ocalić. A nie jest to wcale łatwą sprawą. Poza tymi regulacjami jest jeszcze cała sfera drobnych producentów energii, użytkowników palenisk, pieców, kominków.

Szanse czy zagrożenia?

Leszek Wójcik: Chciałbym zwrócić uwagę na inwestycje, które powinniśmy prowadzić, by być na tym rynku. Obecnie, w obliczu drożejących cen komponentów, naprawdę trudno jest sprzedać meble. Państwa, które nie znajdują się w Unii Europejskiej starają się wykorzystać tę sytuację i konkurują z naszymi meblami. Ucieka nam zachodni klient. Dzisiaj chodzę po targach „Drema”, widzę, jak młodzi ludzie oglądają prezentowane tu maszyny. Ja 25 lat temu też tak chodziłem, z wielkim zachwytem oglądałem. I tak sobie teraz pomyślałem: „dlaczego te marzenia miałyby być tym ludziom zabrane?”. Widzę, że ludzie ciągle chcą kupować maszyny, chcą zaczynać od małych firm. Dajmy im tę szanse, bo myśmy ją kiedyś mieli, wykorzystaliśmy, rozwinęliśmy swoje fabryki. Zachód nie miał takich ograniczeń, jakie my mamy dzisiaj, dlatego gospodarczo i cywilizacyjnie stoi na takim, a nie innym poziomie. My jesteśmy tak naprawdę na początku tej drogi.

Tomasz Wójcik: Zastanówmy się, obiektywnie rzecz biorąc, analizując polskie zasoby drzewne i prognozy dotyczące przyszłej podaży, czy ci młodzi ludzie mają jakiekolwiek szanse. Śmiem twierdzić, że tak. Jeśli sięgniemy pamięcią 18 lat wstecz, to okaże się, że podaż grubizny z Lasów Państwowych wynosiła 17,5 mln m3. W 2010 r. było to już prawie 32 mln m3. Ta potęga przemysłu np. płytowego nie wzięła się znikąd, ona bazowała na wzroście podaży drewna ze źródeł krajowych. Jakie są dalsze prognozy? Otóż biorąc pod uwagę także restrykcje, które prawdopodobnie Natura 2000 nałoży na możliwości pozyskania możemy powiedzieć, że w 2020 r. podaż grubizny wzrośnie z 32 do 35-37 mln m3. Daje to wzrost rzędu 0,5 mln m3 rocznie. Rok 2030 – to 41-43 mln m3. Reszta należy już do polityków, którzy decydują o kierunkach zużycia tego drewna. My to drewno produkujemy i w sposób stabilny wprowadzamy na rynek.

OPR. Marek Hryniewicki

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2011