Branża

Żerowanie na cudzej marce i renomie jest niedopuszczalne

Łukasz Niedziela, adwokat z Kancelarii Adwokackich United Professionals.

Żerowanie na cudzej marce i renomie jest niedopuszczalne

Łukasz Niedziela, adwokat z Kancelarii Adwokackich United Professionals, o tym, jak chronić prawa autorskie.

Dlaczego, Pana zdaniem, aspekty naruszania prawa autorskiego, lub choćby balansowania na granicy naruszenia, wzbudzają tak wiele emocji?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Prawa autorskie chronią wyłącznie przedmioty oryginalne, charakteryzujące się indywidualnością i nieprzeciętnym designem. W przypadku mebli są to często wręcz dzieła sztuki użytkowej. Precyzyjne zdefiniowanie pojęć takich, jak „oryginalność”, czy „dzieło sztuki”, a co za tym idzie określenie przedmiotu ochrony, jest bardzo trudne. Siłą rzeczy mamy tu do czynienia z pojęciami nieostrymi i wybitnie ocennymi. Granica pomiędzy meblem „typowym”, a „oryginalnym” jest bardzo cienka. Tak powstaje płaszczyzna do sporów prawnych na temat tego, co jest, a co nie jest chronione. Emocje potęguje specyficzna i zupełnie naturalna więź, jaka powstaje pomiędzy projektantem, a jego dziełem. Jeśli dodamy do tego aspekt finansowy, a konkretnie utratę zysków spowodowaną funkcjonowaniem w obrocie podróbek, to pojawienie się pewnych, często silnych emocji, przestaje dziwić.

ZOBACZ TAKŻE: Pod płaszczem inspiracji

Dodajmy od razu, że ochrona wzorów mebli nie ogranicza się do regulacji prawa autorskiego. Nie mniej ważne jest instrumentarium ochronne stawiane do dyspozycji projektantów i producentów przez prawo własności przemysłowej. Mam tu na myśli ochronę wynikającą przede wszystkim z rejestracji wzorów użytkowych i przemysłowych. Ponadto mamy przepisy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji zakazujące między innymi tzw. pasożytniczego naśladownictwa. Każda z tych regulacji może mieć zastosowanie w zależności od okoliczności danego przypadku. Dlatego, w każdej sprawie, także jeszcze przed wprowadzeniem produktu na rynek, warto rozważyć, jakie środki ochrony będą optymalne.

Warto też znać niuanse związane z podziałem na autorskie prawa osobiste i autorskie prawa majątkowe…

Podział na autorskie prawa osobiste i majątkowe jest charakterystyczny dla Europy kontynentalnej, w przeciwieństwie do państw anglosaskich, gdzie tradycyjnie skupiano się na aspektach finansowych konstruując zasady ochrony twórców. Stąd też w państwach anglosaskich używa się na określenie prawa autorskiego nazwy „copyright”, czyli po prostu „prawo kopiowania”.

Prawa osobiste chronią sferę niematerialną twórcy, jego więź emocjonalną z dziełem. Przejawiającą się m.in. w prawie do autorstwa utworu, oznaczania utworu swym nazwiskiem lub pseudonimem, czy prawie do zachowania integralności dzieła, czyli do nieingerowania w jego treść i formę, niezniekształcania dzieła wbrew woli twórcy. Są to dobra osobiste autora, a ich wyodrębnienie oparto na spostrzeżeniu istnienia pomiędzy twórcą a dziełem pewnych emocjonalnych więzi, wymagających zarówno symbolicznego podkreślenia, jak i specyficznych środków ochrony. W przypadku naruszenia tej sfery ochrony, twórcy przysługuje m.in. zadośćuczynienie.

Autorskie prawa osobiste, z uwagi na ich ścisły związek ze sferą osobowości twórcy, są niezbywalne. Nie można się ich także zrzec. Przysługują one zawsze twórcy. Są one ponadto nieograniczone w czasie, tzn. nie wygasają z upływem czasu. Jednocześnie nie podlegają dziedziczeniu, czyli nie przechodzą na spadkobierców. Po śmierci twórcy z powództwem o ich ochronę wystąpić mogą osoby mu najbliższe.

Taka konstrukcja praw osobistych ma rozmaite konsekwencje praktyczne. Dla przykładu, nie można umówić się z projektantem, że meble jego autorstwa będą sprzedawane pod innym nazwiskiem. Nie jest też możliwe wprowadzenie ich do obrotu bez podania rzeczywistego nazwiska projektanta, bo byłoby to naruszenie jego prawa do oznaczania utworu swym nazwiskiem. W tym przypadku strony mogą jednak postanowić w umowie, że dzieło będzie sprzedawane anonimowo, np. wyłącznie pod nazwą producenta. Niedopuszczalne jest także wprowadzenie przez producenta zmian w projekcie bez konsultacji z autorem, o ile autor w umowie nie zezwolił na to producentowi. O tych wszystkich kwestiach warto pamiętać zamawiając lub kupując gotowy projekt.

W którym momencie prawa autorskie zaczynają działać?

Prawo autorskie chroni projekt od chwili jego powstania. Ochrona przysługuje twórcy z mocy prawa, niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności. Nie ma potrzeby zamieszczania na wyrobach, czy w ich opisach not prawnoautorskich, bez prawnego znaczenia jest także zamieszczenie zastrzeżenia praw, czyli symbolu ®. Adnotacje tego typu mogą wywrzeć pewien efekt informacyjny, czy psychologiczny, nie są jednak warunkiem ochrony. Natomiast z chwilą naruszenia praw powstają po stronie twórcy konkretne roszczenia przeciwko sprawcy, np. roszczenie o zaniechanie naruszeń, wycofanie z obrotu podrobionych towarów, czy o odszkodowanie. Praw autorskich nie można się zrzec, a zatem twórca nie może zrezygnować z ochrony, choć może oczywiście nie reagować na naruszenia i nie dochodzić swoich praw.

A kto w takim razie może dochodzić praw, gdy jego prawa autorskie zostaną naruszone? Czy tylko autor we własnej osobie?

Co do zasady prawa autorskie przysługują pierwotnie twórcy, którym może być wyłącznie osoba fizyczna, czyli człowiek. Jak wspomniałem, prawa osobiste zawsze pozostają przy twórcy i za życia tylko on, osobiście lub za pomocą pełnomocnika, może dochodzić roszczeń związanych z ich naruszeniem.

Jak te kwestie są uregulowane w przypadku autorskich praw majątkowych?

Jeśli chodzi o uprawnienia o charakterze majątkowym, to sprawa jest nieco prostsza – są to prawa do korzystania z utworu na wszelkich polach eksploatacji, a co za tym idzie do zarabiania na utworze. Inaczej mówiąc, dzięki prawom majątkowym twórca może żądać wynagrodzenia za każde wykorzystanie jego dzieła – czy to na podstawie jego zgody, czy też bez takiej zgody. W tym ostatnim przypadku twórcy przysługuje m.in. odszkodowanie, a także prawo żądania wydania mu uzyskanych przez sprawcę korzyści. Prawa majątkowe są w pełni zbywalne i dziedziczne. Dziedziczenie praw autorskich majątkowych odbywa się na ogólnych zasadach prawa cywilnego, a więc jeśli twórca nie sporządzi testamentu, to prawa te przejdą na spadkobierców ustawowych.

Prawa majątkowe można przenieść w całości na inny podmiot w drodze umowy, np. producent mebli może nabyć prawa do projektów mebli od ich autora. Zyska przez to monopol, czyli wyłączność na produkcję według zakupionego projektu, którą dodatkowo wzmocnić można rejestrując dany wzór w Urzędzie Patentowym, o ile spełnione zostaną warunki do takiej dodatkowej ochrony. Wyłączność nie jest jednak nieograniczona czasowo, bowiem prawa autorskie majątkowe wygasają co do zasady z upływem 70 lat od śmierci twórcy. Z pewnymi wyjątkami po tym okresie każdy może korzystać z utworu nieodpłatnie, z poszanowaniem praw osobistych twórcy. W praktyce oznacza to, że obecnie dostępne do produkcji dla każdego są projekty mebli, których autorzy zmarli przez rokiem 1943.

Prawa autorskie dopuszczają inspirowanie się czyimś projektem, wystarczy zmienić jakiś szczegół, parametr. Z czego wynika tak słaba ochrona autorów? Dokonanie rejestracji wzoru przemysłowego zdaje się otwierać szerszy parasol ochronny nad twórcą i jego dziełem.

Nie do końca mogę się zgodzić z tezą zawartą w pytaniu. Ochrona prawnoautorska – jeśli mówimy o samej regulacji prawnej – jest aktualnie ochroną bardzo daleko idącą i podnoszone są wręcz głosy o jej zbyt rygorystycznym ujęciu przez obecne przepisy, nieprzystającym do szybkości i masowości obrotu. Problematyczne bywa natomiast stosowanie tej ochrony w praktyce. Wynika to z różnych przyczyn natury faktycznej, a nie prawnej, np. z trudności dowodowych, kosztowności procedur, czy wreszcie niewydolności aparatu państwa, choć ten ostatni aspekt ulega systematycznej poprawie.

Ochrona na gruncie prawa własności przemysłowej może być bardziej skuteczna, ale pamiętajmy, że tylko niektóre projekty nadają się do takiej ochrony oraz że jest to ochrona kosztowna, wymagająca opracowania zgłoszeń, wniesienia opłat. Ochrona na gruncie prawa autorskiego, czy przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji jest ochroną niejako automatyczną i darmową, w tym sensie, że nie wymaga ona spełnienia żadnych dodatkowych formalności, rejestracji, czy opłat. Zaczyna działać już w momencie stworzenia projektu i wprowadzenia gotowego wyrobu na rynek.

Jeśli mówimy o próbach naśladownictwa cudzego produktu pod płaszczem inspiracji, to pamiętać musimy, że przez inspirację rozumie się jedynie luźne nawiązanie do kształtu, stylu, formy cudzego projektu. Projekt inspirowany to własny, oryginalny i indywidualny projekt, w którym dostrzec możemy jedynie wpływ pewnych elementów zaczerpniętych z innych utworów. W tym sensie niemal każde dzieło oparte jest na wcześniejszym dorobku, bo projektanci nie funkcjonują w próżni i często czerpią, w sposób pozytywny, pewne pomysły od innych. To zupełnie naturalny i nie budzący kontrowersji proces ewolucji w sztuce. Tak rozumianą inspirację dopuszcza się w ramach swobody twórczej.

W którym momencie takie działanie zaczyna budzić kontrowersje?

Problem pojawia się, gdy elementów zaczerpniętych wprost z cudzego projektu mamy na tyle dużo, że wkład własny twórcy schodzi na plan dalszy, a dominują elementy skopiowane. Zbliżamy się wówczas do zjawiska, które w prawie autorskim określamy mianem „opracowania”, czyli, innymi słowy, modyfikacji cudzej pracy. Sytuację, o której mowa w poprzednim pytaniu określić należy właśnie mianem opracowania. Polega to na wprowadzeniu zmian w cudzym projekcie, który jest bazą, projektem wyjściowym dla autora opracowania. Projekty będące opracowaniami cudzych dzieł nie mają samodzielnego statusu – są to tzw. utwory zależne, bo możliwość korzystania z nich zależy od zgody twórcy utworu pierwotnego, czyli oryginału. Inaczej mówiąc w praktyce autor opracowania musi uzyskać zgodę autora oryginału, aby legalnie wprowadzić do produkcji i do obrotu zmodyfikowany mebel. Wymaga to zawarcia stosownej umowy licencyjnej lub przenoszącej prawa.

W skrajnych przypadkach, gdy zmiany są symboliczne lub nie ma ich wcale, a skopiowaniu uległa praktycznie cała forma zewnętrzna oryginalnego mebla, mówić należy już o plagiacie, a nie o opracowaniu.

Problemy praktyczne z ochroną praw powstają z uwagi na trudności w wytyczeniu granic pomiędzy dopuszczalną inspiracją, a opracowaniem. Nawet osoby związane z daną branżą różnią się często w ocenach. Na tych trudnościach żerują osoby kopiujące cudze wzory i zmieniające jedynie częściowo ich formę.

Możliwość odczekania aż prawo „przestanie działać” i produkowanie mebli, które są ikonami designu, a ich pierwotnym twórcą był znany projektant, obecnie nieżyjący, którego nazwisko i wizerunek wykorzystuje się w budzący nieraz ogromne wątpliwości sposób, jest jednak mocno dyskusyjna. Dlaczego prawo mimo wszystko dopuszcza do tego? Wątpliwości moralne są przecież w tym przypadku olbrzymie. Do tego dochodzi fakt, iż firmy, które mają wyłączność na sprzedaż danych mebli – uznane światowe marki – sprzedają te produkty w odpowiednio wysokich cenach, z racji na rangę mebli, oryginalność, zgodność z pierwowzorem, wysokiej jakości materiały, atesty itp., natomiast sklepy dystrybuujące „meble inspirowane” specjalnie zaniżają ceny. Klienci bardzo często padają ofiarą tych pseudopromocji, mylące informacje zamieszczane na stronach internetowych sprawiają, iż myślą oni, że zakupili klasyk designu w okazyjnej cenie. Firmy zajmujące się sprzedażą mebli inspirowanych balansują na granicy oszustwa, a wszystko zgodnie z prawem. Dlaczego prawo zezwala na tego typu praktyki?

Jak wspomniałem, okres działania autorskich praw majątkowych jest obecnie dość długi, bo wynosi 70 lat od śmierci twórcy. Dopiero po tym czasie utwór wchodzi do tzw. domeny publicznej i staje się dostępny dla każdego. To próba pogodzenia interesów jednostkowych twórców i producentów z interesem ogółu. Proszę też pamiętać, że renoma danej firmy, wysoka cena mebla, czy sława projektanta nie warunkują ochrony na gruncie prawa autorskiego. Na płaszczyźnie tej konkretnej regulacji są to okoliczności, które nie mają znaczenia. Możemy mieć do czynienia z projektem, np. krzesła, wykonanym przez wybitnego artystę, ale jeśli projekt ten będzie typowy, pozbawiony oryginalności i indywidualizmu, to nie będzie podlegał ochronie prawa autorskiego. Trudności w udowodnieniu oryginalności danego wyrobu są typowe właśnie dla przedmiotów użytkowych, których kształt i formę definiuje często ich funkcja.

Praktyka polegająca na sprzedaży bardzo podobnych, oryginalnych w swej formie mebli, przy jednoczesnym braku właściwego oznaczenia, odróżniającego od pierwowzoru, jest oczywiście niezgodna z zasadami uczciwej konkurencji. Może także naruszać prawa autorskie i prawa własności przemysłowej. Przeciwdziałanie takim praktykom nie jest łatwe z kilku względów. Wymaga stałego monitorowania rynku i kosztownych oraz często długotrwałych działań prawnych, zwłaszcza w przypadkach „granicznych”, nieoczywistych, obarczonych trudnościami dowodowymi. Nie każda firma może sobie pozwolić na taki monitoring i skuteczne reagowanie na wszystkich rynkach. Często twórcy lub producenci dowiadują się przypadkowo o naruszaniu ich praw.

Czy są jakieś szanse na zmiany w prawie w najbliższym czasie?

Nie należy spodziewać się radykalnych zmian w przepisach. W mojej ocenie omawiane problemy nie wynikają ze słabości regulacji prawnych, a z przyczyn natury faktycznej, których zmianami w prawie nie można łatwo wyeliminować bez poświęcenia pewnych dóbr, których poświęcenie byłoby nie do przyjęcia dla ogółu. Można oczywiście zadekretować bezwzględny monopol producentów na wprowadzane przez nich do sprzedaży produkty i produkty podobne. Doprowadziłoby to jednak w dłuższej perspektywie do powstania irracjonalnych monopoli, likwidacji konkurencji, swobody twórczej i wolnego rynku. Te wartości są także brane pod uwagę przez sądy w każdym sporze dotyczącym naśladownictwa. Prawo musi uwzględniać rozmaite interesy, stanowić pewien kompromis. Przepisy, zwłaszcza te o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, koncentrują się – moim zdaniem słusznie – przede wszystkim na zakazie takiego naśladownictwa i oznaczania produktów, które mogą wprowadzić potencjalnych klientów w błąd co do producenta, czy pochodzenia danego towaru. Żerowanie na cudzej marce i renomie jest niedopuszczalne.

Czy w swojej pracy spotyka się Pan z przypadkami takiego żerowania na marce i renomie twórcy, bądź firmy oraz z przypadkami balansowania na pograniczu prawa i bezprawia w branży meblarskiej i sektorze wyposażenia wnętrz? Czy mógłby Pan przytoczyć kazusy?

Doradzając klientom z branży meblarskiej spotykam się z przypadkami naśladownictwa, czy wręcz plagiatów mebli, choć spory sądowe stanowią rzadkość, bo znaczna część spraw kończy się ugodami pomiędzy zainteresowanymi. Zdarza się, że kontrahent przychodzący do producenta z konkretnym wzorem próbuje zamówić meble „podpatrzone” u konkurencji. To dla producenta duże ryzyko i wiedząc o plagiacie powinien on oczywiście odmówić wykonania takiego zamówienia – w przeciwnym razie stanie się współsprawcą naruszenia. Przy produkcji według dostarczonego wzoru producent powinien bezwzględnie wymagać od kontrahenta oświadczenia o dysponowaniu prawami do danego wzoru.

Spotkałem się też z przypadkiem dystrybuowania krzeseł będących podróbkami wzorów pewnego znanego włoskiego projektanta. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero po wejściu dystrybutora na rynek niemiecki, bo w Polsce monitoringu nie prowadzono.

Generalnie świadomość prawna rośnie i zdecydowane reakcje na naruszenia prawa zdarzają się coraz częściej. Mam tu na myśli również reakcje organów ścigania, bo pamiętajmy że niektóre formy naśladownictwa to przestępstwa. Coraz więcej rodzimych firm pyta też o możliwości ochrony swoich projektów przed podobnymi praktykami. To pozytywne sygnały, choć nieuczciwych praktyk nigdzie na świecie nie udało się do końca wyeliminować.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Szypulska

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2013