Branża

Rynek decyduje o konkurencji

Dirk-Uwe Klaas, CEO Związku Niemieckiego Przemysłu Meblarskiego.

Rynek decyduje o konkurencji

Dirk-Uwe Klaas, CEO Związku Niemieckiego Przemysłu Meblarskiego, o globalnym, europejskim i niemieckim rynku handlu meblami.

Kto teraz rozdaje karty w branży meblarskiej i którzy gracze mają najwięcej do powiedzenia w kwestii handlu meblami na świecie?

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Całkowita wartość sprzedaży mebli na świecie, oszacowana na podstawie cen producenckich, wynosi obecnie około 276,5 mld euro. Sieci handlowe na świecie rosną, podczas gdy ilość mebli produkowanych na użytek wewnętrzny stale maleje. Zwiększa się natomiast ilość mebli przeznaczonych na eksport. Dzisiaj głównymi krajami importującymi meble są duże zachodnie gospodarki: USA, Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Kanada. Import do USA doprowadził do znacznych wzrostów w handlu meblami do 2007 r., spadki zaczęto odnotowywać od 2008 r. Po ostrym spadku w 2008 i 2009 r. oraz stabilizacji w 2010 r., sytuacja na rynku meblarskim w USA poprawi się w 2011 r. Jednocześnie Chiny są na tyle zaawansowane pod względem technologicznym, aby znacząco zwiększyć swój udział w światowym eksporcie mebli. W ciągu zaledwie jednej dekady, chiński eksport mebli wzrósł z 1,5 mld euro w 1998 r. do 19,7 mld euro w roku 2009.

Czy Pana zdaniem ta tendencja się utrzyma?

Spodziewamy się, że trend ten będzie kontynuowany w obrębie kilku następnych lat. Obszary, na których prowadzony jest międzynarodowy handel meblami stale się powiększają. Dochodzi do tego w wyniku postępującej globalizacji i otwierania się nowych rynków. Na całym świecie kryzys finansowy i gospodarczy przyczynił się do spowolnienia wzrostu. Tempo wzrostu handlu międzynarodowego mebli było zbyt wolne, by ustrzec przed spadkiem z 17% w 2007 r. i 4% w 2008 r., do -10% w 2009 r.

A jak wyglądają prognozy na rok 2011?

Obecne prognozy dla handlu meblami na świecie w roku 2011, to utrzymanie podobnego progu rentowności, jak w 2010 roku. Być może około 5% wzrost. W wartościach bezwzględnych, wolumen światowego handlu meblami w tym roku wyniesie prawdopodobnie 74,3 mld euro.

Czy w powietrzu wiszą zmiany, które doprowadzą do innego podziału stref wpływów? I o za tym idzie europejscy producenci mebli stracą na korzyść Dalekiego Wschodu?

Unia Europejska jest największym regionem gospodarczym na świecie, w skład którego wchodzi 27 państw członkowskich. Z liczbą mieszkańców sięgającą około 500 mln i produktem krajowym brutto, który w 2009 r. wynosił 11,8 bln euro, UE wyraźnie przewyższa USA. W wyniku międzynarodowego kryzysu finansowego i gospodarczego, wartość krajowego produktu brutto w Europie spadła w ubiegłym roku o 4,2%. PKB ma wzrosnąć o około 1% w tym roku, w większości gospodarek Europy, z wyjątkiem Grecji, Hiszpanii, Irlandii i krajów nadbałtyckich. Niestety, wzrost pozostaje dość skromny w porównaniu z Azją, której największe gospodarki to Chiny i Japonia. W wyniku wzrostu gospodarczego w Chinach o około 10% rocznie, w tym roku kraj ten prześcignie już Japonię. Chiny, Indie i Korea Południowa są i pozostaną rynkami wschodzącymi Azji.

ZOBACZ TAKŻE: My się Chin nie boimy?

Z kolei niemieckie firmy eksportowe działające w przemyśle meblarskim odnotowują wyraźne wzrosty już od kilku miesięcy. Od stycznia do lipca 2010 r. dochody z eksportu po raz kolejny wzrosły (o 8,3%, do 4,5 mld euro). Co więcej, tendencja ta nasila się niemal z miesiąca na miesiąc. Szczególnie korzystne dla rozwoju jest to, że z kluczowych rynków eksportowych niemieckiego przemysłu mebli, takich jak Francja i Szwajcaria, docierają do nas sygnały mówiące o silnym wzroście w sprzedaży. To wzrosty o 16,3% we Francji i o 9,1% w Szwajcarii – w porównaniu z rokiem 2009.

Moje pytanie wynika z dochodzących do nas sygnałów o „zbrojeniu się” Chin w wysokiej klasy obrabiarki do drewna. Kraj ten jest obecnie gotów do rozpoczęcia produkcji dobrej jakości mebli, używając przy tym najlepszych maszyn. To, co do tej pory było piętą achillesową chińskich producentów – niska jakość wytwarzanych przez nich mebli – teraz przestanie nią być. Dostrzega Pan zagrożenie dla producentów z Europy?

Największy wzrost eksportu w roku 2010, w porównaniu do roku 2009, zarejestrowano szczególnie w krajach azjatyckich. To Chiny (71,4%), Korea Południowa (134%) i Zjednoczone Emiraty Arabskie (31,3%), choć są to wzrosty z niskiego poziomu. Świadczy to o naszej branży, można mówić od dużym potencjale. Wielkość importu mebli do Niemiec wzrosła zaskakująco szybko. Od stycznia do lipca 2010 r. odnotowano wzrost o 15,1%, do wartości 5,1 mld euro. Import z Azji wzrósł o 22,2%, import z Chin rośnie szczególnie szybko, wzrost ten sięga 26%.

ZOBACZ TAKŻE: Wojna o eksport pod flagą biało-czerwoną

W rezultacie Chiny są obecnie drugim co do wielkości dostawcą mebli do Niemiec. Import mebli z innych krajów UE wzrósł poniżej średniej stawki, o 13,2%. Znaczne wzrosty w imporcie w 2010 r. zanotowano również w krajach Europy Wschodniej. To kraje takie jak Polska (17,5%), Czechy (37%) i Rumunia (38,1%). W rzeczywistości, to czego doświadczamy, to wyłącznie globalizacja. W krajach zachodnich, musimy dostosować się do ostrych wiatrów, które staną się prawdziwą burzą w ciągu najbliższych kilku lat.

Czy do wywołania tej burzy w głównej mierze przyczynią się właśnie Chiny? Produkując zdecydowanie tańsze meble niż Niemcy, czy Polska, ale o zbliżonej jakości, sądząc po zaopatrywaniu się w wysokiej klasy maszyny, ChRL stanie się poważną konkurencją dla obu tych państw, jeszcze bardziej niebezpieczną niż do tej pory.

Chińczycy szybko się uczą. Ich produkcja, dzięki bardzo niskim kosztom wynagrodzeń i korzystnym możliwościom eksportowym, jest tańsza niż w Europie. Niebezpieczeństwo pojawi się w momencie, gdy producenci z Unii Europejskiej uwierzą, że są w stanie produkować meble na podobnym poziomie cenowym co Chińczycy. Kraje zachodnie mogą pozostać na pozycjach liderów, ale tylko i wyłącznie z powodu ich wyraźnych zalet, wśród których najważniejsze jest spełnianie takich wymagań, jak doskonała jakość, innowacyjność techniczna i niezwykły design.

Wobec tak rozwijającej się sytuacji w branży meblarskiej pozycja Niemiec jako eksportera mebli może zostać zagrożona?

Jak już wspomniałem istnieje duże niebezpieczeństwo, że do tego dojdzie. Jestem jednak przekonany, że dzięki doskonałej jakości mebli, „Made in Germany”, które cieszą się uznaniem na całym świecie, będziemy w stanie zachować przewagę.

W jaki sposób producenci z Niemiec, czy Polski mogą zwiększyć swą konkurencyjność, by zachować tę przewagę, a nawet ją wzmocnić?

Mogą oni zwiększać swoją konkurencyjność poprzez oferowanie dobrej jakości, wzornictwa i innowacji. Wyzwaniem są problemy związane z ochroną środowiska. Tu można zdobywać punkty poprzez skupienie się na trwałości, długowieczności. Kluczowe tendencje, problemy dotyczące społeczeństwa, takie jak indywidualizacja, mobilność i ochrona zdrowia, mają swoje odbicie również w naszym sektorze. Istotnym zagadnieniem, które ma szczególny wpływ na branżę w tej chwili jest zwiększenie świadomości w zakresie ochrony środowiska. Ludzie mają coraz większą wiedzę co do tego, jak te światowe zasoby są używane. Meble są dobrem trwałym. Podejście, które wyraża sformułowanie „od kołyski do kołyski” jest niezwykle istotne, jeśli materiały mają być używane ponownie. Takie myślenie doprowadzi do ponownego wykorzystania niemal wszystkich materiałów zawartych w produkcie, a nie usuwania odpadów, ich spalania lub recyklingu w substancje o niższej jakości. Niektórzy europejscy producenci mebli już opierają się na takim rozsądnym podejściu.

Czy te idee, o których Pan wspomniał odnajdują swój wyraz w aktualnej sytuacji na rynku meblowym Niemiec?

Niemcy stanowią najważniejszy rynek mebli w Europie. W 2010 r. w przemyśle odnotowano 2,2% wzrostu w porównaniu do ubiegłego roku. Odpowiada to wielkości sprzedaży równej 15,8 mld euro. Pod koniec roku w niemieckiej branży meblarskiej zatrudnionych było około 88 tys. osób, licząc tylko przedsiębiorstwa, zatrudniające 50 lub więcej osób. W Niemczech jest to 1 tys. firm. Niemcy są niezmiennie mistrzami Europy w zakresie sprzedaży mebli. W całym kraju działa około 10 tys. dilerów, którzy sprzedają meble na łącznej powierzchni około 20 mln m². Liczby te wskazują na silny popyt wśród niemieckich klientów i ich pasję – wyposażanie wnętrz. Nawet działalność eksportowa niemieckiego przemysłu meblarskiego zwiększyła tempo w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Ogółem, w poprawie stabilności w 2010 r. w przemyśle widać niezaprzeczalne odwrócenie negatywnych tendencji z roku 2009. A zatem oczekiwania co do wzrostów sprzedaży w tym roku są jak najbardziej uzasadnione.

Polska jest jednym z najważniejszych dostawców na rynek niemiecki. Jak Pan ocenia trwałość tej pozycji?

W 2010 r. łączna wartość mebli, które sprowadziliśmy z Polski sięgnęła 1,88 mld euro. Odpowiada to wzrostowi o 9,4%, w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Oczywiście, liczba ta obejmuje również niemieckie firmy, które produkują w Polsce. Nie zanosi się na jakiekolwiek zmiany w ciągu kilku najbliższych lat.

W 2010 r. wzrost importu mebli chińskich do Niemiec sięgnął niemal 30% w porównaniu do roku wcześniejszego. Czy już teraz podejmowane są konkretne kroki mające na celu obronę przed nadmierną ekspansją mebli z Chin na rynek niemiecki?

Chiny są naszym drugim najważniejszym dostawcą mebli, tuż po Polsce. W 2010 roku importowano z Chin meble o łącznej wartości 1,4 miliarda euro. To rynek decyduje o konkurencji. Tak długo, jak niemieccy przedsiębiorcy i tym samym niemieccy konsumenci będą kupować meble z Chin, ekspansja ta będzie trwała. Ceny w Niemczech ulegają polaryzacji w wielu branżach konsumenckich, także w branży meblarskiej. Rośnie grupa docelowa, która wykazuje duże zainteresowanie tanimi, chińskimi meblami.

Z Pańskich słów wynika, że w perspektywie kilku najbliższych lat nie zanosi się na zmiany w strukturze dostawców mebli na rynek niemiecki.

Jeśli wspomniana przeze mnie ekspansja będzie postępowała, nie jesteśmy już w stanie jej zatrzymać.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Andrejczuk

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2011