Branża

Polski przemysł drzewny poradzi sobie z kryzysem

Piotr Poziomski, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego o problemach, z którymi boryka się polski przemysł drzewny.

Polski przemysł drzewny poradzi sobie z kryzysem

Piotr Poziomski, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego o edukowaniu społeczeństwa na temat drewna, trudnych rozmowach z Lasami Państwowymi i problemach, które dotykają przemysł drzewny.

Jest Pan siódmym prezydentem Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. Został Pan prezydentem w czasach trudnych, pełnych wyzwań. Jaki jest Pana pomysł na tę prezydenturę i jakie cele chciałby Pan osiągnąć stojąc na czele Izby?

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Pomysłów mamy wiele i miejmy nadzieję, że starczy sił i środków, żeby je zrealizować.

Kadencja trwa 4 lata…

To są aż i tylko 4 lata. Po pierwsze chcemy trochę inaczej budować wizerunek przemysłu drzewnego. Bardzo duży nacisk będziemy starali się położyć na edukację społeczeństwa. W mojej ocenie, w chwili obecnej, jest ono niedoinformowane. Szczerze powiedziawszy jest okradane z prawdy, m.in. przez rozwijający się przekaz medialny na temat nadmiernej wycinki lasów i tego, że jest to nieekologiczne. Tak dochodzi do pewnego rodzaju absurdów.

Z jednej strony mamy społeczeństwo, które chce być jeszcze bardziej ekologiczne, które oczekuje jeszcze lepszych jakościowo wyrobów i co do zasady ekologicznych. Natomiast z drugiej strony, jednoznacznie zaczyna coraz bardziej narastać chęć ograniczenia pozyskania surowca drzewnego w Polsce. Jedno drugiemu przeczy. Społeczeństwo nie ma świadomości, że dla drewna nie ma alternatywy.

Dlatego powstał projekt pod hasłem – Drewno jest eko?

Tak. To jest projekt, który zainaugurowaliśmy na kongresie KOOPDREW. Mam nadzieję, że w perspektywie czasu pozyskamy organizacje, podmioty współpracujące, dzięki którym będziemy w stanie przekazywać tę prawdę, że drewno jest eko, że drewno jest niezastąpione i jest nieprawdopodobnym surowcem. Niestety większość ludzi tego nie docenia.

Problem społeczeństwa polega na tym, że wyobrażają sobie, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ludzie udają się najpierw do sklepu i kupują drewniany stolik, natomiast myślą, że ten stolik z drewna jest po prostu ze sklepu. Później idą do bankomatu i wyciągają pieniądze, bo one są z bankomatu. Idą do spożywczego i kupują kurczaka, bo jest ze spożywczego. Ludzie ze swoją wrażliwością pozbawiają się prawdy na temat tego, skąd się to wszystko bierze.

Między innymi Polska podpisała bardzo rygorystyczne zobowiązania dotyczące dekarbonizacji. Po pierwsze, co do zasady one zostały błędnie podpisane. My nie jesteśmy w stanie tym zobowiązaniom sprostać. To po pierwsze. Nomen omen to są dokumenty podpisane przez tych samych polityków, którzy dzisiaj najgłośniej krzyczą, jak bardzo jest to złe. Tam też dochodzi do swego rodzaju, nie chciałbym użyć słowa hipokryzji, ale na pewno sprzeczności w stanowisku, które się przedstawia społeczeństwu, a tym, jak faktycznie ci politycy działają na niwie europejskiej.

Albo – jak nie działają.

Tak naprawdę, jeżeli chodzi o Brukselę, to dzisiaj z przemysłu drzewnego i lasów, czyli nazwijmy to ogólnie sektora leśno-drzewnego, nie mamy praktycznie reprezentacji. To też jest ogromny problem. Natomiast, jeśli chcielibyśmy sprostać tym wyzwaniom, chociażby w części, to musimy przekonać społeczeństwo do prawdy, która jest tylko jedna – drewno jest fenomenem. Jest bezwzględnym fenomenem, gdyż wiąże dwutlenek węgla.

Ja nie twierdzę, że tylko w ten sposób jesteśmy w stanie uratować naszą planetę. Ale jeżeli będzie to zrównoważona gospodarka, to na pewno to się do tego przyczyni. Mamy do dyspozycji drewno, plastik, beton. Nie ma tu czego porównywać ze sobą.

Podam prosty przykład, którym posługujemy się na stronie projektu Drewno jest eko. Ludzie nie mają świadomości, że wybudowanie domu metodą tradycyjną emituje średnio 24 tony dwutlenku węgla. Ten sam dom jednorodzinny, wybudowany z drewna, nie jest emiterem, tylko ma wartość ujemną -1,14 tony CO2. Społeczeństwo tego nie wie, ulega wpływom populistów i przekazowi medialnemu. Żyjemy w czasach, w których ludzie idą zupełnie nieświadomie na łatwiznę. Nawet nie są w stanie dokonywać dokładnych osądów, bo musieliby się zagłębić w dany temat. Dzisiaj w natłoku informacji, każdy z nas czyta tylko pierwszą z brzegu i dokonuje osądu na tej podstawie, a często jest on bardzo mylny. Mam nadzieję, że chociaż w drobnej mierze to zmienimy.

Mam świadomość, że projekt Drewno jest eko to nie jest gamechanger, który nagle odmieni życie ludzi w Europie. Jednak, jeżeli jest tak, że nie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniu w 100%, to nigdy nie ma to prawa być usprawiedliwieniem dla nicnierobienia. Nie wiem, ile nam się uda dzięki temu osiągnąć. Każdy człowiek, którego uda nam się przekonać do tego, że drewno jest fenomenalnym, ekologicznym, odnawialnym surowcem, pod warunkiem, że jest gospodarowane w sposób zrównoważony, to będzie nasz sukces.

Strona projektu Drewno jest eko już ruszyła – przyciąga uwagę, jest responsywna, pojawiły się na niej pierwsze informacje. Jakie są pomysły na rozwój tego projektu? Czy może Pan już coś ujawnić?

Ja nie mam tajemnic w tym temacie, ponieważ tych pomysłów za dużo nie mamy ze względu na to, że mój pomysł na Drewno jest eko na tym etapie był taki, żeby stworzyć bazę, by stworzyć coś, w cudzysłowie, namacalnego. By udowodnić ludziom, że po pierwsze trzeba coś w tym temacie robić, po drugie trzeba od czegoś zacząć. Teraz będziemy się starali porozumieć z innymi organizacjami. Nie ukrywam, że bardzo mi zależy na tym, żeby to były rozmowy i z polskim rządem i z polskimi lasami. Żebyśmy chociaż na tej płaszczyźnie pokazali, że potrafimy być sektorem leśno-drzewnym, a nie sektorami leśnym i przemysłowo-drzewnym, które tylko ze sobą walczą. Niestety w większości przypadków tak jesteśmy postrzegani.

Prawda jest taka, że są pomiędzy nami różnice w kontaktach i poglądach, ale tylko i wyłącznie z politykami, którzy zarządzają lasami. Gdy rozmawiam z prawdziwymi leśnikami, to mamy wiele wspólnego i jest to fundament do budowania kompromisu. Potrafimy wzajemnie siebie wysłuchać, nawet jeśli się w wielu rzeczach nie zgadzamy, to potrafimy dać sobie przestrzeń.

Chce Pan być prezydentem dialogu?

Ja nie chcę być, ja jestem człowiekiem, który zawsze był centrystą i zawsze szukałem kompromisu. Zawsze uważałem, że rozmowa jest jedynym kluczem do sukcesu. Okopywanie się i rzucanie przysłowiowymi granatami to broń obosieczna i wszyscy na tym tracą. To już było praktykowane. To już się nie udało, nie przyniosło zamierzonych efektów. Nie mam zamiaru próbować tego po raz kolejny, bo byłoby to po prostu bezmyślnością. Na pewno będziemy robili wszystko co w naszej mocy, żeby osiągać kompromis.

Przejechałem dziesiątki tysięcy kilometrów na różnego rodzaju spotkania, by rozmawiać, by prosić, by wskazywać na nasze problemy, ale też potrzebę wypracowania kompromisu. Bywa z tym różnie, ale mam nadzieję, że z perspektywy czasu i na tej płaszczyźnie będziemy w stanie znaleźć pole do wspólnych rozmów. Oczywiście zawsze będzie tak, że będzie nas wiele dzieliło. To jest naturalne. Natomiast wiele osób, wielu leśników niższego szczebla potrafi dać mi przestrzeń do tego, żebym mógł pokazać nasze problemy. Część z nich okazuje zrozumienie i ja też jestem w stanie wysłuchać ich argumentów. To jest właśnie kompromis. To jest to, czego nam brakuje dzisiaj w kontaktach z politykami, którzy zarządzają polskimi lasami. Niestety.

Ostatnie lata to rozmowy z Lasami Państwowymi, które wiadomo jak się kończyły. Czy teraz Lasy chcą słuchać, co ma im do powiedzenia polski przemysł drzewny?

Nie. Niestety, muszę to powiedzieć z przykrością, że nie chcą słuchać. To jest tak, że my mamy kontakt z politykami, z wytrawnymi politycznymi graczami. Większość z nich to są politycy i oni działają stricte politycznie. Większość z tych naszych spotkań, niestety muszę to z przykrością stwierdzić, ma charakter jedynie fasadowy. Przykładem jest nasze ostatnie spotkanie.

Ma Pan na myśli spotkanie o którym wspominał Pan podczas X edycji kongresu KOOPDREW. Odbyło się ono 18 sierpnia w Sękocinie.

Tak, chodzi o to spotkanie. W każdym prowadzeniu dialogu pomiędzy stronami jest czymś naturalnym, że jeżeli mamy się już spotkać i zjeżdżają się ludzie z całego kraju, poświęcając prywatny czas i pieniądze, to powinniśmy zrobić to skutecznie. Prosiłem oficjalnie na poprzednich spotkaniach: prześlijcie nam wcześniej wasze propozycje. Pozwólcie nam się przygotować i wtedy zasiądziemy do dialogu z merytorycznymi uwagami. Będziemy w stanie dyskutować na ten temat.

Mogę się tylko domyślać, że ich nie przysłali…

Dostaliśmy te propozycje w trakcie spotkania. Nie byliśmy za bardzo w stanie się do tego na bieżąco odnieść.

Pamiętajmy, że w przypadku Lasów Państwowych wszystko jest bardzo proste. Tam jest jeden dyrektor i to on wydaje decyzje. Nie musi niczego konsultować, bo nie ma z kim. Tam panuje system zarządzania sztabowego. My mamy to szczęście, że jesteśmy organizacjami demokratycznymi.

Każde nasze stanowisko, każdy nasz problem, każdy nasz wniosek musimy przedyskutować w ramach swoich rad i z członkami, by móc ich godnie reprezentować. Chodzi o to, by mieć pewność, że to, co ja sobie na przykład wyobrażam na temat jakiegoś zapisu, odzwierciedla poglądy większości członków PIGPD. Nie mogę sam tego przecież robić. My nie mamy po prostu fizycznie możliwości, by od razu reagować i rozmawiać na dany temat.

Konsekwencje tego będą takie, że odbyło się spotkanie w Sękocinie, podczas którego przedłożono nam propozycje zasad i z doświadczenia wiemy, że są one wersją ostateczną. My odnieśliśmy się do nich na piśmie. Każda organizacja wniosła swoje zastrzeżenia i uwagi i prawdopodobnie nie będziemy już mieli okazji drugi raz się spotkać, chociaż będę jeszcze o to zabiegał. Zostaniemy obdarowani już konkretnymi zasadami sprzedaży drewna. Czy to jest konstruktywny sposób na osiągnięcie kompromisu? Nie. Natomiast w ogólnopolskich mediach pojawi się informacja, że polski przemysł drzewny skonsultował zmiany z Lasami Państwowymi.

To jest polityka, a my jesteśmy biznesmenami. My mamy trochę inne zasady. One powodują, że działamy przejrzyście, transparentnie. Problem zaczyna się wtedy, gdy biznes spotyka się z polityką. To jest bardzo trudne zadanie, żeby te dwie strony się spotkały i próbowały osiągnąć konsensus.

Niemniej jednak obserwujemy, że w innych obszarach, na innych płaszczyznach to się udaje. Mam nadzieję, że w przyszłości w Lasach również będziemy mogli wrócić do pewnych przyzwoitych zasad, żeby osiągnąć konsensus.

Podobnie jak uczestnicy tegorocznej kongresu KOOPDREW widziałam te propozycje zmian zasad sprzedaży drewna na rok 2024. Mówi Pan, że de facto są one wersją ostateczną i wkrótce w tej postaci zostaną opublikowane?

Mam obawy, oparte na doświadczeniach z lat ubiegłych, natomiast szczerze powiedziawszy w tym okresie przedwyborczym niepisane są wyroki boskie. Wszyscy dobrze wiemy, jak bardzo upolitycznione są Lasy. Co do tego nie ma cienia wątpliwości. Każdego dnia jesteśmy zaskakiwani różnymi nowymi wydarzeniami na przedwyborczej scenie politycznej. To jest taka dynamika, w której nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak to się skończy. W którą stronę się to potoczy? Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia. Muszę Pani przyznać, że na tysiąc pytań, które mi podczas kongresu KOOPDREW i targów DREMA zadano, 99% miało to samo brzmienie: jak to będzie z tym zasadami? Niestety ja nie znajduję odpowiedzi.

Innym bardzo ważnym tematem jest certyfikacja. Lasy Państwowe na tak dużą skalę odchodzą od FSC, że nie ma już chyba złudzeń, jak to się dalej potoczy. Rezygnacje z ważnych jeszcze przez 2 lata certyfikatów, mówią same za siebie. Świadczą o marnotrawstwie środków, którymi finansowano certyfikację. Czy celem DG LP jest to, by jedynym certyfikatem był PEFC, czy do tego to wszystko zmierza?

Trzeba nazwać rzeczy po imieniu, że to już się po prostu wydarzyło. Tutaj nie ma cienia wątpliwości.

Czy jest jakaś szansa, żeby z tej drogi zawrócić?

Jesteśmy w okresie przedwyborczym i dlatego myślę, że nic kluczowego się do 15 października nie wydarzy w tym zakresie. A co będzie po wyborach? Tego nikt nie wie. Może się wydarzyć wszystko. Wiemy, bo wzorem lat ubiegłych mamy takie doświadczenia, że gdy przychodzi nowy dyrektor, to on może wszystko. To jest jeden podpis i 1/3 Polski się zmienia. Taka jest prawda – polskie lasy to jest 1/3 powierzchni Polski i one są zarządzane podpisem jednej osoby, bez żadnego nadzwyczajnego nadzoru ze strony państwa, o społeczeństwie nie wspominając.

Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie wizerunek Lasów Państwowych bardzo mocno ucierpiał. Tak na dobrą sprawę dzisiaj ciężko jest znaleźć jakąkolwiek przestrzeń, jakikolwiek podmiot, jakikolwiek zespół osób, które by wspierały Lasy Państwowe, poza samymi leśnikami. Tutaj zaznaczam, że tylko ich częścią, bo większość jest obecnie bardzo mocno zawstydzona tym, co się dzieje w Lasach.

Zgodnie z decyzjami na szczeblu unijnym przemysł drzewny będzie musiał mierzyć się z ograniczeniami w pozyskiwaniu drewna. W dodatku w Polsce ciągle nie mamy definicji drewna poużytkowego. Jakie działania prowadzi Izba w tym zakresie?

Po pierwsze uważam, że to niezwykle ważne, by powstała definicja drewna poużytkowego. Szacunki są różne, ale każdorazowo opierają się o miliony metrów sześciennych, które moglibyśmy zaoszczędzić w Polsce. To jest kuriozum, że tego jeszcze nie ma. Natomiast jakiś czas temu odbyło się forum, które dotyczyło drewna poużytkowego i ja miałem przyjemność brać w nim udział. Podczas tego spotkania wszystkie organizacje w sposób jednoznaczny się na ten temat wypowiadały i przekonywały, jak jest to ważne. Natomiast ostatecznie, trzeba sobie powiedzieć szczerze, że my jako Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego jesteśmy tym zainteresowani, ale też jednocześnie jesteśmy beneficjentem pośrednim legislacji tego właśnie zapisu. Może się mylę, ale inne branże, inne organizacje, wydają się być beneficjentem bezpośrednim.

Ja wielokrotnie przekonywałem, by spróbować coś z tym zrobić i nie wiem dlaczego zapadła wokół tego tematu jakaś niezręczna cisza. Nie potrafię jej uzasadnić i nie potrafię tego zrozumieć. Liczba problemów bieżących, z którymi mierzymy się na co dzień, powoduje, że ciężko nam fokusować się na tym jednym zagadnieniu. Natomiast mocno temu tematowi kibicuję.

Szczególnie trzymam kciuki za Stowarzyszenie Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce. To jest organizacja, która wydaje się w sposób jednoznaczny, bezpośredni, zainteresowana tym, żeby to udało się przeprocesować. Mogę jedynie domniemywać, że w pewnym momencie uświadomiono sobie, że przy obecnej strukturze politycznej jest to po prostu awykonalne. Po pożarach składowisk odpadów, które miały miejsce w ostatnich miesiącach, temat stał się niezwykle wrażliwy.

ZOBACZ TAKŻE: Drugie życie drewna poużytkowego

Dzisiaj żaden polityk nie będzie miał odwagi, by powiedzieć na ten temat prawdę. Drewno poużytkowe jest pozbawione jakiejkolwiek wiedzy na jego temat i świadomości społecznej. Ono przez społeczeństwo i organizacje ultraekologiczne, nie ekologiczne, a ultraekologiczne, jest traktowane tak samo jak inne opady, które niestety, trzeba to oddać, w sposób niekontrolowany przywożono do Polski. To nie powinno było mieć miejsca. Dzisiaj wszyscy odcinają się od tego zupełnie. Wydaje mi się, że to jest główny powód ciszy.

Natomiast ja, gdy tylko będzie taka możliwość, będę robił co tylko w mojej mocy, żeby do tej legislacji doprowadzić. Nie tylko tej, bo mówimy tutaj o drewnie poużytkowym, ale i o drewnie energetycznym, o biomasie wtórnej, pierwotnej. Te wszystkie czynniki razem wzięte byłyby niezmiernie ważne dla polskiego przemysłu drzewnego i sektora meblarskiego również. Trzeba też sobie powiedzieć, że per saldo jesteśmy wszyscy w jednym wspólnym worku i mamy do dyspozycji tę samą masę surowca drzewnego. Tego nikt i nic nie zmieni.

Jakie są aktualnie największe wyzwania, główne problemy, które dotykają polski przemysł drzewny?

Dzisiaj dotyka nas po prostu ogólna recesja, która panuje na całym świecie. Jesteśmy cały czas jeszcze w fazie ogromnej dynamiki rzeczywistości ekonomicznej. Takie wahania, które miały miejsce ostatnio, nie miały jakiegoś odniesienia w historii.

Ma Pan na tu na myśli najpierw pandemię, a następnie wojnę za naszą wschodnią granicą – w Ukrainie…?

Konsekwencje są dziś odczuwalne w sposób jednoznaczny i z tym trzeba się po prostu mierzyć. Nie pomaga nam to, że mamy jedne z najdroższych surowców drzewnych w Europie. Nie pomaga nam to, że tracimy to, co dotychczas było naszą bardzo istotną przewagą konkurencyjną – certyfikację FSC w poszczególnych dyrekcjach Lasów Państwowych. Zatrważające jest to, że właśnie w tym momencie, że właśnie tu i teraz, jesteśmy świadkami takich działań. Nie pomaga nam też to, że systematycznie rosną nam koszty stałe, związane z kosztami pracowniczymi. Mamy najdroższą energię w Europie. To wszystko składa się na ogromne wyzwanie, przed którym stoją przedsiębiorcy. Myślę, że przed nami jest jeszcze bardzo dużo trudnych decyzji. Jednak jestem też optymistą. Polski przemysł drzewny poradzi sobie z kryzysem. Jestem o tym głęboko przekonany. Wszystkim koleżankom i kolegom przedsiębiorcom życzę, żeby to była po prostu kolejna, trudna, ale jednak lekcja, a jednocześnie też szansa.

Dobrze przygotowane na ten trudny okres firmy, nawet jeśli potrzebują restrukturyzacji, to później są w stanie świetnie sobie radzić. Kiedy nadejdzie kolejna hossa, one będą gotowe. A to, że ona nadejdzie, to jest jak dwa dodać dwa. Takie są właśnie cykle gospodarki. Trzeba się z tym pogodzić i to zrozumieć. Trzeba też mieć pokorę i siłę, żeby to przetrwać. Myślę, że to jest właśnie klucz do sukcesu. Kolokwialnie zawsze mówię o tych wszystkich kryzysach gospodarczych: z koniem nie warto się kopać. Uważam, że wzorem lat ubiegłych przemysł drzewny poradzi sobie i z tym problemem. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Miejmy tylko nadzieję, że odbędzie się to w sposób bezpieczny i przy jak najmniejszej liczbie firm, którym się to nie powiedzie, za co trzymam kciuki.

Konsolidacja w branży meblarskiej i w przemyśle drzewnym wyraźnie postępuje. Jako nowy prezydent PIGPD powiedział Pan, że będzie dążył do tego, aby pozyskać jak najwięcej firm członkowskich. Dlaczego warto być członkiem Izby?

Powodów jest wiele: od tych najbardziej przyziemnych, czysto ludzkich, po biznesowe. Organizujemy wszelkiego rodzaju misje, spotkania i oczywiście walne zgromadzenie. To jest fenomenalny czas na to, żeby budować relacje, kontakty, poznawać nowych ludzi i tworzyć nowe biznesy. Nie ma lepszego miejsca na to. Jesteśmy dzisiaj na targach DREMA mamy tutaj nasze stoisko. To też jest świetne miejsce na to, żeby móc się spotkać, żeby rozmawiać o pomysłach na przyszłość.

Mamy być swego rodzaju inspiratorem, a jednocześnie tworzyć wspólną przestrzeń do rozmów, do tego, by się wzajemnie poznawać. Dla mnie osobiście i mam nadzieję, że też dla wielu podmiotów te kontakty interpersonalne są kluczem do sukcesu.

Wiele lat temu wstąpiłem do PIGPD i dzięki temu zdobyłem całe mnóstwo fenomenalnych kontaktów. Mogę też powiedzieć, że ja równocześnie zrobiłem dzięki tym relacjom i kontaktom całe mnóstwo biznesów, bo o to w tym wszystkim przecież chodzi. Jesteśmy biznesmenami. My mamy tutaj dbać i troszczyć się o nasze firmy, a jedynym na to sposobem, najważniejszym, jest utrzymanie rentowności. A żeby mieć tę rentowność, to trzeba się rozwijać. Trzeba też rozmawiać, poznawać siebie, wymieniać się doświadczeniami. Wydaje mi się, że w Polsce chyba jeszcze tego do końca nie doceniamy. Mam nadzieję, że z perspektywy czasu będzie to narastało. Ja już to obserwuję.

ZOBACZ TAKŻE: Czy branżę drzewną czeka wzrost cen drewna?

Pamiętam Izbę z dawnych lat, a gdy patrzę na nią dzisiaj, może trochę innymi oczyma, z perspektywy jej prezydenta, niemniej jednak tę zmianę już widać. Na rynek wkracza kolejne pokolenie. Pokładamy ogromną nadzieję w tym, że oni będą chcieli otworzyć swoje głowy i szerzej na to wszystko spojrzeć. Jesteśmy jako Europa, a szczególnie jako Polska w przededniu bardzo dużej transformacji. Nie wiemy ile, ale wiemy na pewno, że będziemy pozyskiwać mniej surowca drzewnego. To jest bardzo istotne wyzwanie. To jest też czas podejmowania trudnych decyzji. Gdzie, jak nie właśnie w Izbie, czy stowarzyszeniu spotykać się, rozmawiać na te tematy?

Ponadto, gdy ktoś się do nas zwraca i mamy taką możliwość, natychmiast próbujemy kontaktować ze sobą podmioty i te zrzeszone i też te niezrzeszone. Oczywiście mamy też kontakty poza Izbą, z podmiotami gospodarczymi, które są z nami w bliskiej relacji nie będąc zrzeszonymi. To zawsze ułatwia i pomaga.

Trzeci – najważniejszy i jednocześnie ostatni aspekt – to reprezentacja w kontaktach z Lasami Państwowymi i rządem. Cały czas mamy z tym problem. Cały czas borykamy się z tym, że jesteśmy traktowani przedmiotowo, szczególne przez Lasy Państwowe, a dokładnie przez tych polityków, którzy nimi zarządzają. Ja cały czas to oddzielam, bo jestem pełen uznania dla samych pracowników Lasów Państwowych.

W każdym cywilizowanym kraju, który ten etap rozwoju ma już dawno ze sobą, organizacje są czymś naturalnym. Przykładem są Niemcy, które bardzo szybko uświadomiły sobie, jak ważne jest to, żeby sektor MŚP, który jest bardzo rozdrobniony, bardzo rozproszony, był w sposób jednolity, reprezentowany na zewnątrz. Dlatego tam jest obowiązek przynależenia do organizacji branżowych.

Zapraszamy do Izby, ale zapraszamy też do wszystkich innych organizacji, stowarzyszeń. Dajmy sobie prawo głosu. Pozwólmy na to, by ktoś nas reprezentował, pozwólmy, żeby ktoś nas słyszał. Małe firmy, takie jak moja, nie są w stanie być w ogóle usłyszane przez kogoś, kto później decyduje o naszej przyszłości. Nasza przyszłość zawsze opierała się, opiera się i będzie się opierać o decyzje polityków. Nigdy nie było inaczej, nigdy nie będzie inaczej. Kto ma wpływać na to, jak decydują politycy? Ja nie twierdzę, że my mamy tak istotny wpływ na ich decyzje, ale mamy istotny wpływ na ich świadomość. To jest bardzo ważne, by mieć swój głos w społeczeństwie, szczególnie teraz.

Myślę, że nadchodzące lata będą to w sposób naturalny egzekwowały. Czasy, które są przed nami, niekoniecznie łatwe, będą bardzo wymagające, ale też uważam, że mogą być dobrze wykorzystane i owocne. One będą wymagały jednak tego, żebyśmy się konsolidowali, jednoczyli i wspólnie walczyli o przyszłość polskiego przemysłu.

Został Pan prezydentem też w czasie obchodów ważnych dla PIGPD jubileuszów. Za nami X KOOPDREW, który w mojej ocenie prezentował wysoki poziom merytoryczny. W perspektywie trzydziestolecie Izby. Czy chcą Państwo w jakiś szczególny sposób podkreślić te trzy dekady działania?

Nie da się ukryć, że jesteśmy w bardzo trudnym okresie i nie zawsze na bieżąco nam wystarcza sił i środków. Natomiast mogę uchylić rąbka tajemnicy, że marzy nam się, by w sposób szczególny uczcić nasze 30-lecie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, w pierwszej połowie, uda nam się to godnie, ale i na swój sposób wyjątkowo, przeprowadzić.

Natomiast nie ukrywam również, że skupiliśmy się obecnie na pracach: po pierwsze nad problemami związanymi z zakupem surowca drzewnego, zaangażowaliśmy się też w KOOPDREW i targi DREMA. Teraz będziemy mieli przed sobą kolejny cel, który właśnie wywołała Pani zza kulis.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Szypulska

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 10/2023