Branża

Od miasteczka do miasteczka

Jan Lenart, właściciel firmy Dig-Net Lenart.

Od miasteczka do miasteczka

Rozmowa z Janem Lenartem, założycielem i właścicielem firmy Dig-Net Lenart.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Rozmowa opublikowana została w książce „Wizjonerzy i biznesmeni” (t. 2), wydanej przez Wydawnictwo meble.pl w 2018 r. Poniżej dziewiąty rozdział tego wywiadu. Ósmy rozdział można przeczytać tutaj: Kredyt i maszyna z Homaga

Mamy koniec lat dziewięćdziesiątych, na podwórku stawiasz halę z prawdziwego zdarzenia – nie jakąś wiatę, ale halę – do której trafia pierwsza, wtedy jeszcze używana maszyna Homaga i rozpoczynasz produkcję. Ta produkcja zaczęła się od mebli młodzieżowych i kolekcji „Kasia”…

Tak, tak się nazywała pierwsza kolekcja mebli młodzieżowych, którą zaprojektowałem i która powstała w firmie. Następnie rozpoczęliśmy jej dystrybucję. Kolejne meble młodzieżowe to zestaw „Filip”, w którym zastosowaliśmy podobne elementy, czyli kolorowe krawędzie. Tym właśnie odróżnialiśmy się od okolicznych meblarzy, bo oni skupili się przede wszystkim na meblach pokojowych. My natomiast robiliśmy meble młodzieżowe, ciągle jeszcze robiliśmy komody i rozwijaliśmy się systematycznie.

A dlaczego akurat wybór padł na meble młodzieżowe? Czy dlatego, że akurat nikt tego nie produkował?

Dokładnie tak. Była tutaj nisza. Ja właściwie zawsze chciałem być takim elementem uzupełniającym do całej okolicznej struktury meblowej i te meble młodzieżowe jakoś mi pasowały jeśli chodzi o projektowanie mebli.

Ale – w przeciwieństwie do mebli pokojowych – meble młodzieżowe to nie jest produkcja całoroczna. Sezon na nie to zaledwie kilka miesięcy.

No właśnie, produkuje się je przez trzy miesiące, gdy jest największy zbyt – zazwyczaj jest to początek roku szkolnego oraz ewentualnie okres pierwszych komunii. Jest to produkt trochę niszowy, ale przy naszej niezbyt wielkiej produkcji, którą wtedy mieliśmy, całkiem przyzwoicie dawaliśmy sobie radę. Po prostu wiedzieliśmy, że przez te trzy miesiące będziemy musieli zapracować na resztę roku.

Wspomniałeś, że sam zaprojektowałeś pierwsze meble, ale przecież jesteś elektronikiem, a nie projektantem.

Nie byłem i nie jestem projektantem – to prawda, ale wiedziałem, co to jest mebel, jakie elementy składowe muszą w nim być. Wiedziałem też, jakie są potrzeby klienta, trzeba było tylko odpowiednio wizualnie zaprojektować ten mebel. Poza tym, gdy byłem w wojsku, bawiłem się trochę farbami olejnymi i namalowałem sporo obrazów, dzięki pomocy kolegów z tego – powiedzmy – świata ludzi życiowo doświadczonych, bo oni odsiadując wyroki i nie mając co robić nauczyli się malować i zdradzili mi trochę tajników.

Co to były za obrazy? Jakieś pejzaże, portrety?

To były portrety. W latach osiemdziesiątych popularne były takie – nie wiem, jak je nazwać – pocztówki z portretami dzieci. I właśnie na podstawie tych pocztówek malowałem. Nie chwaląc się, wychodziły mi całkiem nieźle.

Twórczość artystyczna Jana Lenarta na podstawie widokówek-obrazów D. Muszyńskiej-Zamorskiej.
Twórczość artystyczna Jana Lenarta na podstawie widokówek-obrazów D. Muszyńskiej-Zamorskiej.

I dużo namalowałeś tych obrazów?

Kilkadziesiąt. Sporą część z tego sprzedałem, a kilka obrazów zachowałem sobie na pamiątkę. Potrafiłem bawić się kolorami.

Umiejętność malowania to jedno, ale w jaki sposób pomogło Ci to w projektowaniu mebli i dlaczego w ogóle wpłynęło na to, że zdecydowałeś się na meble młodzieżowe. Mebel to przecież wypadkowa wielu czynników: formy, funkcji…

Potrzeba matką wynalazku. Umiejętność dobierania i łączenia kolorów plus tworzenie brył i form nowych, innych, ciekawych sprawiało mi przyjemność, a w meblach młodzieżowych było to bardziej zauważalne – łączenie kilku kolorów mogło pojawić się tylko w meblu młodzieżowym, co było powodem, że brnęliśmy w tę kategorię mebli dalej i dalej. I tak częściowo zostaliśmy przez rynek zaszufladkowani jako producent mebli młodzieżowych. Staraliśmy się odważnie pokazywać nowe połączenia kolorystyczne i od czasu do czasu nowe formy brył przemycaliśmy do tych systemów, bo już powstały systemy mebli młodzieżowych.

Czy meble młodzieżowe to już były meble z płyty, czy z drewna?

To już były meble z płyty. Mogły mieć jakieś dodatki z MDF-u, jakieś aplikacje. My jako pierwsi pokazaliśmy w meblach młodzieżowych szafę narożną, która zresztą zdobyła bardzo duże uznanie.

Powiedziałeś, że wszyscy w okolicy robili meble pokojowe, a Ty jako jedyny produkowałeś meble młodzieżowe. Nie byłeś zatem w stosunku do nich żadną konkurencją. Czy nie próbowałeś zatem jakoś współpracować, by wspólnie tworzyć na przykład spójne kolekcje mebli?

Nie, nie współpracowaliśmy. Natomiast starałem się nie być konkurentem w stosunku do kolegi, któremu dostarczałem listewki, bo nawet gdy już produkowałem meble młodzieżowe, to jemu ciągle dostarczałam listewki, dlatego robiłem takie meble, których on nie robił.

A jak wyglądał wtedy zbyt mebli młodzieżowych? Produkowałeś je wtedy tylko na rynek lokalny, czy też może próbowałeś je sprzedawać dalej?

Oczywiście musiałem wyjść szerzej ze swoją ofertą. Kupiłem pierwszą ciężarówkę – Avię, załadowałem meblami i ruszyłem w Polskę. I po kolei – od miasteczka do miasteczka – szukałem potencjalnych dystrybutorów. Tam, gdzie mi się udało, tam już dostarczałem na bieżąco meble. Wstawiałem te meble do sklepów, żeby klienci mogli zobaczyć. W taki sposób rozpoczęła się sprzedaż naszych mebli. Na początku jeździłem sam, bo nie było nas stać, by zatrudnić przedstawicieli handlowych. Dopiero później kupiliśmy używanego Mana i wtedy już zatrudniłem kierowcę i on jeździł z meblami, ale jeździł już do konkretnych klientów.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Ciąg dalszy wywiadu z Janem Lenartem w rozdziale: Meble inne niż wszystkie