Branża

Kierunek: innowacje

Przemysław Karlik, prezes Zarządu Instytutu Rozwoju Myśli Ekologicznej.

Kierunek: innowacje

Wydaje się, że w dobie pandemii koronawirusa sprawy klimatu i środowiska zeszły na dalszy plan. Otóż nic bardziej mylnego. Eksperci wskazują, że pandemia koronawirusa ma pozytywny wpływ na stan środowiska.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Zamykanie przedsiębiorstw, ograniczenia w transporcie czy spowolnienie aktywności gospodarczej już przyczyniły się do poprawy jakości powietrza, widocznej nawet na zdjęciach satelitarnych NASA – publikowanych w większości mediów na całym świecie. Wpływ pandemii koronawirusa na stan środowiska można zatem uznać za pozytywny.

Zmniejszenie aktywności gospodarczej, transportu lotniczego i samochodowego znacząco zmniejszyło presję działalności człowieka na środowisko przyrodnicze. Wszędzie tam, gdzie rządy ogłaszają kwarantannę czy ograniczenia dla działalności ludzi, zmniejsza się wielkość emisji do środowiska, poprawia się stan jakości powietrza i wody. Jednak musimy mieć świadomość, że to jest wpływ krótkotrwały.

Sytuacja jest bezprecedensowa. Jakby zagrożeń dla świata było mało, może nas czekać jedna z najgorszych susz w historii Polski. Naukowcy ostrzegają, że może być to najgorsza susza od lat, a jej konsekwencje mogą okazać się równie dalekosiężne jak pandemii koronawirusa.

W wielu rejonach Polski opadów nie było od tygodni. Eksperci ostrzegają przed ekstremalnie niskim stanem rzek. A to dopiero początek problemów. Przybiorą one na sile, gdy przyjdzie lato. Zdaniem synoptyków, będzie ono wyjątkowo gorące. Przed nami zatem największa susza od lat.

Branżowa „susza” na innowacje

Według rodzimych przedsiębiorców należy się spodziewać „suszy” także w branży meblarskiej, bowiem pandemia COVID-19 i związane z nią ograniczenia są głównym czynnikiem oddziałującym na kondycję polskich przedsiębiorstw i rynek pracy już od niemal trzech miesięcy. Istotne ograniczenia aktywności gospodarczej są też coraz mocniej odczuwane przez firmy.

Z licznych rozmów, które prowadziłem ostatnimi czasy z właścicielami firm sektora MSP branży meblarskiej wynika, że sytuacja w kraju nie wygląda najlepiej. Rząd co prawda zaproponował instrumenty związane z ochroną przedsiębiorców, ale w opinii moich rozmówców są one na tyle niewystarczające, a procedury tak zawiłe, że nie ma nawet o czym rozmawiać. Dość powiedzieć, że weryfikacja składanych wniosków o pomoc w różnych instytucjach trwa w nieskończoność, a większość z nich została już na wstępnym etapie odrzucona. Sytuacja ekonomiczna wielu firm stoi więc pod znakiem zapytania, a przedsiębiorcy wpadają w spiralę zadłużenia.

Branża meblarska jest jedną z najciężej potraktowanych przez koronawirusa. Zaległości firm z branży meblarskiej wynosiły 89,5 mln zł na koniec kwietnia, wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Wprowadzone z powodu epidemii koronawirusa ograniczenia uderzyły najmocniej w mikroprzedsiębiorców, którzy stanowią większość firm na rynku. Blisko 85% wszystkich dłużników (2.461) to osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Ich zaległości to 68,44 mln zł.

Rządowa tzw. tarcza antykryzysowa, zdaniem producentów mebli, nie wystarczy, by ocalić branżę. Kluczowe jest, aby pomoc nie różnicowała polskich firm np. ze względu na ich wielkość, bowiem problem dotyczy zarówno wielkich korporacji, jak i małych przedsiębiorstw.

Nie tylko wielkie korporacje walczą teraz o to, by kryzys nie zdmuchnął ich z rynku. Firmy z sektora MSP też są zmuszone ciąć wydatki i zmniejszać zespoły. Gospodarka to sieć naczyń połączonych i nigdy nie widać tego tak jasno, jak w czasach kryzysu. Gdy u klienta czy partnera dzieje się źle, zagrożona jest płynność np. mniejszego dostawcy. Jedno z najważniejszych pytań, jakie stawiają sobie dziś przedsiębiorcy, to: jaką strategię przyjąć w tych bezprecedensowych, niepewnych czasach i gdzie dokonać cięć. W rozważaniach brane są pod uwagę różne warianty i możliwości z likwidacją, czy zamknięciem firm włącznie.

Innowacje: szczypta optymizmu

Optymizmem napawa jednak fakt, że mimo globalnego kryzysu są rodzimi przedsiębiorcy, dla których innowacje są w niedalekiej przyszłości szansą na rozwój biznesów. Pytani przeze mnie podkreślają, że myślą o wdrażaniu różnego rodzaju innowacje. Oczywiście w ślad za tym pojawia się też szereg wątpliwości dotyczących obszarów ich wdrażania, tj. automatyzacji, robotyzacji, digitalizacji czy rynku pracy. Są też i tacy, którzy z punktu widzenia pracownika przestrzegają przed różnego rodzaju zagrożeniami, uznając np. że innowacje czy robotyzacja to zagrożenie ich miejsc pracy.

Tymczasem ostatnie tygodnie globalnej pandemii dobitnie pokazały, że roboty nie zabierają miejsc pracy i są sprzymierzeńcami. Mają też szansę na zmianę sektora meblarskiego.

Robotyzacja procesów biznesowych w meblarstwie wydaje się konieczna i nieunikniona. Rozwój automatyzacji procesów będzie bowiem jednym z głównych czynników decydujących o konkurencyjności przedsiębiorstw meblarskich w ciągu kilku, ba powiem więcej – kilkunastu najbliższych lat. Co prawda pandemia będzie mieć wybitny wpływ na rynek, także na odwrócenie trendu na rynku pracy, gdzie znowu będziemy mieć rynek pracodawcy, jednak nie da się zatrzymać machiny, która ruszyła.

To właśnie czas obowiązkowej globalnej kwarantanny pokazuje, że świata nie da się zatrzymać, ale na szczęście roboty czy inteligentne programy działające w sieci mogą wykonać część pracy ludzi i chronić środowisko, a także ludzkie zdrowie i życie. Oczywiście skutkiem ubocznym wyścigu robotów będą znikające, popularne dziś zawody, ale w mej ocenie nadchodząca automatyzacja przyniesie ogromne oszczędności, zwiększenie wydajności i efektywności firm.

Pojawią się nowe zawody, nowe potrzeby w zakresie ludzkich kompetencji opierające się o kreatywność, umiejętność rozwiązywania problemów, planowanie i przynajmniej podstawową wiedzę z zakresu automatyki czy programowania. Pandemia nie będzie trwała w nieskończoność, zatem jest to dobry czas do tego, aby przygotować się na zmiany.

Świat się zmienia

Koronawirus niewątpliwie zmienia nasz świat. Za trzy, cztery miesiące obudzimy się w innej rzeczywistości, ale firmy już teraz muszą zacząć się zmienić, aby przetrwać. Muszą wypracować nowe nawyki zarządzania, wprowadzania nowych modeli biznesowych i nowe sposoby komunikacji z potencjalnym klientem. Sukces w erze po koronawirusie zależał będzie od tego, jakie teraz wprowadzą zmiany w sposobie i metodach pozyskiwania nowych klientów oraz metodyce zarządzania produkcją i sprzedażą. Wykorzystajmy ten czas dobrze. Analizując bieżącą sytuację nie zapominajmy o dniu jutrzejszym.

Otwartym tematem pozostaje kwestia wolności obywatelskich, które w dobie epidemii zostały zawieszone na kołku. Dziś w imię przetrwania godzimy się na poziom kontroli, który jeszcze trzy miesiące temu wydawał się nie do zaakceptowania. Pytanie czy po epidemii życie wróci do normy? Jeżeli tak, to na jakich warunkach? W końcu, czy uda się zapanować nad wirusem? Nawet w przypadku, gdy nie uda się w pełni zapanować nad koronawirusem, a firmy farmaceutyczne nie zdążą do jesieni wyprodukować szczepionki to ludzkość z pewnością tą epidemię przetrwa. Pytanie tylko jakim kosztem, na jakich warunkach i z czyją pomocą? Otóż wydaje się, że z pomocą przyjdą roboty.

Roboty kojarzą nam się powszechnie z fizycznymi maszynami, ale to nie o tych robotach mówi się tak powszechnie w ostatnim czasie. Roboty naśladujące czynności, które normalnie wykonałby np. kasjer czy kasjerka od lat obecne są w większości polskich marketów. To nic innego jak samoobsługowe kasy, do których działania nie jest potrzebna ingerencja człowieka. Przykład samoobsługowej kasy można jednak traktować jako etap przejściowy między klasycznym robotem a tym, co nazywa się Zrobotyzowaną Automatyzacją Procesów (ang. Robotic Process Automation, RPA).

O ile samoobsługowa kasa to wciąż odpowiednio zaprogramowane fizyczne urządzenie, to robot oparty o technologię RPA działa wyłącznie jako oprogramowanie. Taki robot będzie więc zwyczajnym komputerem naśladującym pracę człowieka, tyle że w świecie wirtualnym czynności wykonywane przez roboty są dokładną kopią procesu, który wykonałby człowiek na komputerze.

Zobacz także: Ecodesign i zielona ekonomia

Dobrym przykładem takich rozwiązań w branży meblarskiej jest znana marka szwedzka, która w swoich fabrykach montuje coraz większą ilość robotów. W takich centrach ogromna ilość zasobów wciąż przeznaczana jest na stosunkowo proste i powtarzalne czynności. W zasadzie można powiedzieć, że wszystkie procesy mogą być w efektywny sposób zautomatyzowane. Potencjał jest niezwykle szeroki, ponieważ robot może zostać zintegrowany z wieloma niezależnymi od siebie systemami, skracając do minimum czas potrzebny do zakończenia danego procesu i rozpoczęcia kolejnego.

Liczne przykłady z Europy i świata pokazują, że mała firma meblarska, która zatrudnia zaledwie kilka osób dzięki wielu narzędziom i sprawnemu posługiwaniu się wiedzą na temat mechanizmów też może obsługiwać z dużym sukcesem całkiem spore zlecenia, przewidywać i kontrolować dopływ klientów i sprzedaż swoich produktów. Małe firmy z powodzeniem wykorzystują wiele tego typu istniejących inteligentnych narzędzi do produkcji czy świadczenia swoich usług.

To prowadzenie biznesu w nowy sposób, kombinacja ludzkiej kreatywności i umiejętności analizowania oraz sprawności i niezawodności robotów. Roboty uwalniają ludzi od pracy, w której najłatwiej o błąd, zostawiając czas na kreatywne działania. Dla małych firm to duża szansa na rozwój i niezależność. Wystarczy, że zmieni się sposób myślenia o pracy i spojrzy na nią pod kątem projektów i procesów, wówczas otwiera się nowa perspektywa.

E-życie w czasach zarazy

Firmy, które choć częściowo działają w oparciu o automatyzację, mimo niedoborów kadrowych są w stanie najszybciej odbudować swój biznes. Dla niektórych okazało się to kluczem do przetrwania przymusowej izolacji. Otwarcie mówi się o tym, że z pewnością część przedsiębiorców w branży nagle zrozumiała, że nie każda praca musi być wykonywana stacjonarnie, ale równie ważna refleksja to taka, że nie każda praca musi lub wręcz nie powinna być wykonywana przez człowieka. Znakomitym tego przykładem jest internet.

To tam przenieśli się ludzie uwięzieni w domach. Tam zaczęli robić masowo zakupy. Chętnych do skorzystania z dobrodziejstw e-handlu było tylu, że w pierwszym okresie kwarantanny terminy dostaw z e-marketów zamiast w godzinach, liczyły się w tygodniach. Internet stał się największym beneficjentem pandemii. Do sieci przeniosła się też praca. I konia z rzędem temu, kto jeszcze trzy miesiące temu prognozowałby taki scenariusz w biznesie. Skala migracji do wirtualnej rzeczywistości była ogromna. Czy już minęła? Absolutnie nie. I nie minie w przyszłości. Świat po pandemii będzie inny. Roboty i rozrośnięty e-handel już z nami zostaną.

Rozwój e-handlu poprawi z pewnością kondycję branży meblarskiej i naszej gospodarki. Internet będzie potrzebować pracowników w magazynach, sortowniach, w dostawie. Z kolei produkcja: informatyków, programistów, inżynierów produkcji, operatorów maszyn i obrabiarek sterowanych komputerowo, logistyków. To będą nowe miejsca pracy. Zastąpią one stare, zlikwidowane przez pandemię.

Na tym polu też trzeba zmian, edukacji, przyspieszenia i ułatwienia procesów wydawania pozwoleń na budowę niezbędnej infrastruktury. Firmy jako barierę rozwoju często wskazują brak stabilnego zespołu, który będzie w stanie realizować zamówienia. Otóż współpracujące roboty mobilne mogą właśnie wypełnić ową lukę kadrową w obszarze intralogistyki i pomóc przedsiębiorstwom w utrzymaniu lub budowaniu konkurencyjności. W wielu zakładach transport materiałów z punktu A do punktu B to proces, który nie przynosi wartości dodanej, natomiast zajmuje pracownikom sporo czasu. A przecież zespół mógłby przeznaczyć ten czas na zadania wyżej marżowe oraz wymagające krytycznego myślenia i budujące perspektywy.

Budując zatem „postpandemiczną” branżę meblarską, osadźmy ją od razu na nowych, perspektywicznych fundamentach. To bardzo ważne. Choćby dlatego, że na zakupy zaczęliśmy masowo chodzić z laptopem w sieci. Dzięki kryzysowi związanemu z koronawirusem zaszła więc poważna przesłanka do tego, by na nowo definiować potrzeby i nisze rynkowe. Świat się zmienia na naszych oczach i to sektor meblarstwa ma szansę zareagować najszybciej i najefektywniej. Zatem przed branżą meblarską nie lada wyzwanie, ale też i szansa na rozwój.

TEKST: Przemysław Karlik

Artykuł opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2020