Edukacja

Łańcuchy dostaw wciąż pod presją

Łańcuchy dostaw w 2023 roku wciąż są pod presją.

Łańcuchy dostaw wciąż pod presją

Pandemia, wojna w Ukrainie, wzrost cen, a od 1 stycznia 2023 r. zmiany w niemieckim prawie, to największe wyzwania, z jakimi w ostatnim czasie mierzą się łańcuchy dostaw. Gdy jeden kryzys się nie kończy, a zaczyna się kolejny, pozostają dwie opcje: czekać i obserwować lub realizować nowe strategie w zakresie łańcuchów dostaw.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Z najnowszego raportu na temat ryzyka, które czyha na globalne łańcuchy dostaw, opublikowanego przez WTW, wynika, że wszelkie problemy zapoczątkowała pandemia COVID-19, która wywołała efekt domina, dosięgający sieci produkcyjnych i logistycznych na całym świecie: Doprowadziła do niedoborów surowców i komponentów, opóźnień w dostawach, blokad portów, a nawet braku wystarczającej liczby kierowców ciężarówek. Łańcuchy dostaw nie były w stanie dostosować się do ogromnych wahań popytu konsumenckiego. To systemowe wyzwanie sprawiło, że plany awaryjne się zdezaktualizowały, a firmy zostały zmuszone do odbudowania swoich łańcuchów dostaw od podstaw.

Czy firmy przebudują łańcuchy dostaw w 2023 roku?

Przygotowując publikację, firma WTW przeprowadziła ankiety wśród osób podejmujących decyzje dotyczące ryzyka związanego z łańcuchem dostaw w dużych przedsiębiorstwach na całym świecie. Z badania wynika, że podczas kryzysu w łańcuchu dostaw firmy przeważnie poniosły straty większe niż przewidywano, wiele z nich wciąż dochodzi do siebie, a większość stara się obecnie zwiększyć odporność poprzez zmniejszenie złożoności swoich łańcuchów dostaw.

Najważniejsze wnioski z badania są następujące:

•        65% respondentów stwierdziło, że straty związane z łańcuchem dostaw w ciągu ostatnich dwóch lat były wyższe lub znacznie wyższe niż oczekiwano, chociaż 58% stwierdziło, że wpływ na sprzedaż był krótkotrwały.

•        83% wprowadziło zmiany w łańcuchu dostaw, w tym 18% całkowicie zmieniło swoje podejście. 58% planuje wprowadzić znaczące zmiany w ciągu najbliższych dwóch lat.

•        73% stwierdziło, że niechęć dostawców do dzielenia się informacjami handlowymi utrudnia osiągnięcie pełnej przejrzystości łańcucha dostaw.

•        89% uważa, że ubezpieczenie ryzyka związanego z łańcuchem dostaw ma „krytyczne znaczenie” lub jest „konieczne”, ale jednocześnie 80% stwierdziło, że ma luki w zakresie ubezpieczeń, które stanowią poważne wyzwanie.

•        Tylko 17% respondentów posiada dedykowane ubezpieczenie obejmujące ryzyko przerwania działalności łańcucha dostaw, ale 53% uważa, że ryzyko to jest objęte innymi posiadanymi ubezpieczeniami.

Firmy są bardziej świadome swoich słabych punktów i podejmują działania, aby je eliminować, ale często na przeszkodzie staje im niemożność zdobycia szczegółowych danych lub osiągnięcia pełnej widoczności wszystkich ogniw łańcucha – stwierdza Hugo Wegbran, globalny dyrektor działu brokingu w WTW.

Przedsiębiorstwa wyciągnęły wnioski z kryzysu łańcucha dostaw i aktywnie pracują nad zwiększeniem swojej odporności na przyszłe wstrząsy, ale wiele jeszcze pozostaje do zrobienia – dodaje.

Pandemia, wojna, wreszcie zmiany w prawie

Trudno porównywać wpływ COVID-19, wojny w Ukrainie, czy braków kadrowych, które w ostatnim czasie wywołały poważne problemy w łańcuchu dostaw, z nowymi przepisami, które w tym roku weszły w życie za naszą zachodnią granicą, ale wszystkie te czynniki mają wpływ na konkurencyjność polskich firm. O jakich zmianach mowa?

Od 1 stycznia 2023 r. w Niemczech obowiązują nowe przepisy dotyczące należytej staranności w łańcuchu dostaw (Lieferkettensorgfaltspflichtengesetz; Supply Chain Act). Oznacza to, że niemiecki kontrahent może zapytać polskiego eksportera na przykład o to, czy jego firma przestrzega praw człowieka oraz jaki ma wpływ na środowisko. Odmowa udzielenia odpowiedzi może wpłynąć na możliwość dalszej współpracy, ale to nie wszystko, co się zmieniło – informuje Krajowa Izba Gospodarcza.

Jak zauważa KIG, zachowanie konkurencyjnej pozycji oraz utrzymanie się w łańcuchach dostaw kontrahentów za Odrą może być teraz dużym wyzwaniem, zwłaszcza dla tych firm, którym obce są zagadnienia zrównoważonego rozwoju. Niemieckie firmy coraz częściej pytają polskich dostawców o ich stosunek do kwestii ESG – czyli wpływ na środowisko i ludzi (pracowników, lokalne społeczności oraz użytkowników/klientów), a także tzw. ład korporacyjny. Należy się spodziewać, że już wkrótce uwzględnianie zagadnień zrównoważonego rozwoju w działalności będzie dodatkowym czynnikiem wpływającym na ocenę oferty, tak samo istotnym jak cena, jakość usługi lub produktu, czy bliskość rynku – konstatuje Izba.

Podczas zorganizowanego przez KIG webinaru: „Jak zachować konkurencyjność na rynku niemieckim? Eksport a ESG”, który odbył się 13 kwietnia, Borys D. Sawicki, radca prawny kierujący zespołem ds. ESG w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, poinformował, że przeprowadzone w 2020 r. w Niemczech badanie pokazało, że mniej niż 1/5 przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 500 pracowników spełniała swoje zobowiązania należytej staranności w odniesieniu do łańcuchów dostaw. W tej sytuacji dobrowolne zobowiązania okazały się niewystarczające, a konieczna stała się zmiana przepisów. Już wywołała ona sprzeciw m.in. VDMA.

Zarówno niemieckie, jak i planowane europejskie, prawo dotyczące łańcucha dostaw przerzucają odpowiedzialność za pracę dzieci, grzechy środowiskowe czy ucisk społeczny na firmy. To nie może się udać i zmusi wiele firm do wycofania się z niektórych krajów – ze szkodą dla lokalnych społeczności – alarmuje organizacja.

Nowe przepisy dotyczące należytej staranności w łańcuchu dostaw (Lieferkettensorgfaltspflichtengesetz; Supply Chain Act), które 1 stycznia 2023 r. weszły w życie w Niemczech:

Dwa cele wprowadzenia przepisów:

  1. zobowiązanie przedsiębiorstw do analizy ryzyka wystąpień naruszenia praw człowieka i zagrożeń dla środowiska
  2. zapewnienie, aby towary i usługi nabywane przez niemieckich konsumentów były wytwarzane lub świadczone w sposób minimalizujący m.in. wyzysk pracowników, pracę dzieci i szkody dla środowiska

Zakres zastosowania:

  • od 1 stycznia 2023 r. zastosowanie do wszystkich przedsiębiorstw mających siedzibę lub oddział w Niemczech (w tym do zagranicznych spółek) i zatrudniających przynajmniej 3 tys. pracowników na terenie Niemiec (wliczając pracowników tymczasowych, których okres świadczenia pracy przekracza 6 miesięcy oraz pracowników oddelegowanych do pracy za granicę)
  • od 1 stycznia 2024 r. zastosowanie do przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 1 tys. osób
  • sankcje: naruszenie obowiązków wynikających z ustawy (należytej staranności) może skutkować nałożeniem na przedsiębiorcę grzywny administracyjnej w wysokości do (i) 8 mln euro lub (ii) 2% wartości rocznego światowego obrotu (tylko przedsiębiorstwa o obrotach powyżej 400 mln euro)
  • co do zasady ustawa dotyczy tylko działalności danego przedsiębiorstwa i jego bezpośrednich dostawców

Dostawcy pośredni:

  • obowiązki w zakresie należytej staranności stosują się tylko jeśli istnieją wskazówki, że u tego dostawcy dochodzi do naruszeń praw człowieka lub przepisów dot. ochrony środowiska

wskazówki:

  • podobne zdarzenia miały już miejsce w przeszłości
  • zawiadomienie od osoby 3ciej – np. NGO
  • jednak nie ma obowiązku badania, czy istnieją ryzyka u dostawcy pośredniego – działanie „w odpowiedzi” na wskazówki

Przedmiot ochrony

  • ustawa odwołuje się do 11 konwencji dot. praw człowieka i z nich wywodzi przedmiot ochrony:
  • ochrona dzieci i zakaz pracy dzieci
  • przeciwdziałanie współczesnemu niewolnictwu (modern slavery) – m.in. kwestie związane z pracą przymusową
  • ochrona pracowników w zakresie BHP
  • prawa pracownicze, w tym zbiorowe prawa pracownicze, prawo do odpowiedniego wynagrodzenia, ochrona przed dyskryminacją
  • kwestie związane z ochroną środowiska i ochroną zdrowia ludzkiego:
  • negatywne oddziaływanie na ziemię (glebę), wodę, powietrze
  • odpady niebezpieczne

Źródło: Wystąpienie Borysa Sawickiego, członka Komitetu ds. ESG, reprezentującego Kancelarię Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, podczas zorganizowanego przez Krajową Izbę Gospodarczą webinaru: „Jak zachować konkurencyjność na rynku niemieckim? Eksport a ESG”.

Łańcuchy dostaw w 2023 roku – problemy i możliwości

Współpraca to główna zaleta globalnego podejścia do biznesu – zwracają uwagę specjaliści zajmujący się rynkiem mebli w Niemczech. Drewno z Europy Wschodniej, tkaniny z Ameryki Południowej, technologie z Azji: produkty wyposażenia wnętrz, które oferują niemieccy producenci, często są wynikiem międzynarodowej współpracy. Jednak co się dzieje, gdy światowe kryzysy, takie jak pandemia COVID-19, czy wojna w Ukrainie, stanowią poważne wyzwanie dla globalnych łańcuchów dostaw?

Łańcuchy dostaw w niemieckim przemyśle meblarskim znalazły się pod presją w trakcie trwania pandemii. Różne skutki pierwszej blokady koronawirusowej w marcu 2020 roku obejmowały przerwy w produkcji u dostawców i ograniczenia w przepływie towarów przez granice. Opóźnienia w dostawach dostarczanych elementów spowodowane przez ostatnie blokady koronawirusowe w Chinach i wynikające z nich zatory w portach również obciążały branżę – tak jeszcze niedawno opisywał sytuację producentów mebli w Niemczech Jan Kurth, dyrektor generalny Stowarzyszenia Niemieckiego Przemysłu Meblarskiego (VDM).

Teraz na łańcuchy dostaw poważnie wpływa wojna Rosji z Ukrainą. Do tego dochodzą skutki sankcji nałożonych przez UE na Rosję i Białoruś: zakazów importu i eksportu. Dla niektórych firm z naszego stowarzyszenia import z tych krajów jest niezbędny. Szczególnie w przypadku produkcji stelaży listwowych i materiałów wypełniających do produkcji mebli tapicerowanych, znaczna część specjalistycznych materiałów drzewnych często pochodzi z Rosji i Białorusi. Istnieją również problemy w logistyce ze względu na poważny brak kierowców samochodów ciężarowych – informuje Jan Kurth.

Problemy i ich skutki

Gdy łańcuch dostaw zostaje zakłócony lub nawet zatrzymany, wtedy naprawdę zaczynają się problemy dla dostawców i producentów, a także dla sprzedawców detalicznych i klientów. Handel detaliczny meblami wciąż doświadcza opóźnień w dostawach z niektórych segmentów przemysłu meblarskiego z powodu zakłóceń w łańcuchu dostaw – wyjaśnia Jan Kurth. I tak jakby wydłużone czasy dostaw nie były wystarczającym powodem do zmartwień, inne czynniki również powodują wzrosty ceny. Niedobór surowców, wąskie gardła w łańcuchach dostawach, ciągle jeszcze pandemia, a od ponad roku wojna – to największe zagrożenia dla światowego handlu światowego, wymieniane przez wielu respondentów badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie TÜV.

Jak dotąd nic nie wskazuje na to, by problemy te zostały rozwiązane a sytuacja uległa poprawie. Firmy będą musiały ponownie przeanalizować swoje łańcuchy dostaw i sposób pozyskiwania materiałów. To wydaje się nieuniknione.

Problemy stwarzają możliwości

Równocześnie jednak Jan Kurth zauważył ostatnio optymistycznie nastrajający trend, który może świadczyć o powrocie do krótszych czasów dostaw. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu może być skupienie się na rynkach krajowych i handlu wewnątrz UE. Prawie 60% producentów mebli, którzy wzięli udział w badaniu VDM, stwierdziło, że z powodu problemów z zaopatrzeniem zwiększają wysiłki na rzecz dywersyfikacji swoich łańcuchów dostaw. W szczególności dążą do ponownego skoncentrowania swoich działań zakupowych na rynku krajowym i Unii Europejskiej. Według ankietowanych firm Azja i Europa Wschodnia to regiony, które obecnie okazują się szczególnie problematyczne, jeśli chodzi o pozyskiwanie produktów podstawowych i pośrednich oraz komponentów. Można to przypisać z jednej strony skutkom polityki Chin, a z drugiej wojnie w Ukrainie.

Jednocześnie przestawienie się na produkcję lokalną, europejską, może pomóc w rozwiązaniu innego problemu: zmian klimatu. Szczególnie w obliczu największego megatrendu dekady – neoekologii – przeanalizowanie procesów łańcucha dostaw na korzyść materiałów lokalnych i pochodzących z recyklingu jest ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Z badania TÜV wynika, że większość badanych firm poparłaby przepisy wymagające od łańcuchów dostaw bardziej zrównoważonego rozwoju. 67% niemieckich firm już teraz deklaruje, że reorganizuje swoje łańcuchy dostaw. Respondenci wskazali, że zwracają szczególną uwagę na czynniki społeczne (74%) i środowiskowe (58%). Nie mniej niż 47% respondentów stwierdziło, że kryteria zrównoważonego rozwoju miały znaczenie przy wyborze dostawców.

Francja też wraca do lokalności

Organizatorzy targów Maison & Objet regularnie pytają najważniejszych graczy z branży o sytuację na rynku. Najnowsze dane opierają się na wynikach ankiety internetowej przeprowadzonej w połowie 2022 r. wśród 730 marek i dystrybutorów.

80% badanych marek twierdzi, że już zaopatruje się w surowce na swoim kontynencie, a 27% uzupełnia je materiałami z innych regionów świata. 83% z nich wytwarza całość lub część swoich kolekcji na skalę kontynentalną. Ci, którzy to robią, często są zaangażowani w to podejście przez długi czas, co wynika z tradycji lub z konieczności. 1/3 dystrybutorów twierdzi, że jest gotowa do rozpoczęcia procesu relokacji. 71% z nich przewiduje nawet realizację tej ewolucji w maksymalnym okresie roku lub dwóch lat. Czynników decyzyjnych jest jednak wiele, m.in. kryteria etyczne w zwracaniu uwagi na procesy produkcyjne. Dla prawie połowy nabywców i właścicieli marek, którzy rozpoczęli lub planują dywersyfikację lub przeniesienie produkcji lub dostaw, celem jest ponowne skoncentrowanie się na swoim kraju, a nawet dla 23% działanie na poziomie bardziej regionalnym. Wreszcie 29% przewiduje przywrócenie równowagi w skali kontynentu. W Europie z tej perspektywy i szczególnego zainteresowania marek korzystają trzy kraje: Portugalia, Włochy i Hiszpania.

Te strategie relokacji nie są dyktowane wyłącznie życzeniami wyrażanymi przez konsumentów. Trwałość działalności, płynność i bezpieczeństwo dostaw pojawiają się jako główne kwestie, które są intensyfikowane przez wydarzenia międzynarodowe. Faktem jest również to, że 22% ankietowanych specjalistów nie planuje obecnie relokacji swoich dostaw, czy to surowców, czy gotowych produktów. Część z nich twierdzi, że prowadzi działalność w oparciu o produkty i know-how dostępne wyłącznie w poszczególnych krajach.

Do trudności ze znalezieniem nowych dostawców, która jest jeszcze bardziej istotna dla nabywców (56%), dochodzi obawa 44% z nich przed koniecznością pracy z mniejszym portfelem. Lokalne zaopatrzenie wymaga dużo więcej wysiłku, ponieważ asortyment jest bardziej ograniczony.

Wielu osobom relokacja jawi się jako możliwość konkretnych i pozytywnych reperkusji dla funkcjonowania firm. Na przykład 4 na 10 ankietowanych przez Maison & Objet ma nadzieję skorzystać ze skrócenia czasu transportu.  Dla 71% marek oznacza to również ograniczenie ich wpływu na środowisko, a dla 58% powrót do wartości społecznych. Dla 53% relokacja może mieć korzystny wpływ na wizerunek ich marki. Po stronie kupujących 48% ma nadzieję na wzrost jakości, a 39% oczekuje lepszego know-how dotyczącego produktu.

W polskich realiach traci co druga firma

Zerwane łańcuchy dostaw dały się we znaki polskim przedsiębiorcom. Blisko połowa firm przyznaje, że to zjawisko wpłynęło negatywnie na prowadzoną przez nich działalność gospodarczą. W tej grupie co trzeci przedsiębiorca wskazuje na ograniczenie sprzedaży i tyle samo informuje o konieczności szukania nowych dostawców i zamienników. Najbardziej zaniepokojeni są przedstawiciele sektora transportowego, przemysłowego i handlowego. Niemal co czwarty przedsiębiorca prognozuje pogorszenie swojej sytuacji finansowej – wynika z publikacji BIG InfoMonitor.

Według badania Skaner MŚP, przeprowadzonego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor w trzecim kwartale 2022 r., przedsiębiorcy jeszcze nie zdążyli ochłonąć po kryzysie, który wywołał COVID-19, a już musieli zmierzyć się ze skutkami wojny w Ukrainie. Wśród nich szczególnie uciążliwy wydaje się utrudniony dostęp do różnych towarów spowodowany zerwaniem globalnych łańcuchów dostaw.

Badanie pokazuje, że przerwanie łańcuchów dostaw jest obecnie problemem dla blisko 47% przedsiębiorców. W tej grupie co trzecia firma wskazuje na ograniczenie sprzedaży, konieczność szukania zamienników oraz nowych dostawców, a 31% informuje o spadku zysku.

W perspektywie długoterminowej możemy spodziewać się tym samym jeszcze większych wzrostów kosztów produkcji, co bezpośrednio przełoży się na ceny towarów i usług. Inflacja zaś, sama w sobie, tylko przez nielicznych wskazywana jest jako negatywny skutek przerwania łańcucha dostaw – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Wśród MŚP to firmy z branży transportowej najdotkliwiej odczuły skutki wojny w Ukrainie. Wielu przedsiębiorców wycofało się z rynku rosyjskiego, tracąc klientów, a jednocześnie zostało zmuszonych do zmiany kierunków i sposobów dostaw. 45,2% badanych przez BIG InfoMonitor podaje ograniczenia sprzedaży jako najdotkliwszy ze skutków przerwanych łańcuchów dostaw.

Przez lata branża transportowa korzystała z dobrodziejstw globalnego łańcucha dostaw. Niestety prawdopodobieństwo pojawienia się utrudnień i zatorów płatniczych jest niezwykle wysokie w nieustannie zmieniającym się świecie. Wojna w Ukrainie tylko potwierdziła konieczność podjęcia nowych strategii i wprowadzenia zmian w funkcjonowaniu dostaw. Nie jest to jednak łatwe, tym bardziej, że prawie 42% badanych firm z sektora transportowego zanotowało niższe dochody – komentuje Sławomir Grzelczak.

Przemysł vs. łańcuchy dostaw

Po transporcie to przemysł jest kolejną branżą, którą najmocniej dotknął problem zerwanych łańcuchów dostaw. W III kwartale 2022 r. aż 41% badanych firm branży przemysłowej za najbardziej dotkliwe skutki wskazuje konieczność poszukiwania nowych dostawców. Do tej pory większość firm wybierała dostawcę ze względu na dostępność materiałów, a nie lokalizację, wiążąc się z jednym kontrahentem, z jednego regionu świata. Problematyczne okazały się również deficyty surowców, prawie 28% badanych została zmuszona do szukania zamienników.

Okazuje się te, że co trzecia firma robi rezerwy i kupuje na zapas. Głównym powodem takich działań jest chęć zabezpieczenia się na przyszłość i zagwarantowania sobie materiałów do produkcji. Przedsiębiorcy obawiają się również kolejnych podwyżek cen surowców. Nie bez związku pozostaje tutaj temat ograniczeń i wysokich kosztów energii, bezpośrednio wpływających na rentowność firmy.

Handel też gromadzi zapasy

Zakłócenia w dostawach materiałów, dotykają nie tylko transport i przemysł, ale również branżę handlową. Ograniczenia w dostępności energii i produktów coraz mocniej oddziałują na handlowców, a w konsekwencji na klientów, którzy będą zmuszeni zapłacić więcej za mniej. Jak wynika z badania Skaner MŚP, już teraz przedsiębiorcy szukają zamienników, problem ten dotyka 40% badanych.

Połowa firm działających w handlu negatywnie oceniła wpływ przerwania łańcucha dostaw na kondycję firmy, a prawie 28% z nich z obawy przed nadchodzącą niepewną przyszłością zdecydowało się na robienie zapasów.

Jest wiele obszarów, na które nie mamy wpływu, dlatego tym bardziej tam, gdzie możemy, powinniśmy zrobić wszystko, aby obniżyć ryzyko w łańcuchu dostaw. Robienie zapasów zmniejsza negatywne skutki dla prowadzonej działalności. Co ciekawe, handlowcy gromadzą rezerwy nie tylko ze względu na możliwe braki i podwyżki cen, ale też żeby zdobyć przewagę konkurencyjną i sprzedać z zyskiem – podkreśla Sławomir Grzelczak. – Natomiast wszystkie branże co do zasady mierzą się aktualnie z deglobalizacją łańcucha dostaw, w tym koniecznością skrócenia ich, nawet w obliczu większych kosztów produkcyjnych w Europie.

Prognozy nie są optymistyczne

Wielu przedsiębiorców jeszcze w II kwartale 2022 roku, prognozowało powrót do obrotów sprzed pandemii. Nie przewidzieli oni jednak, że sytuacja ulegnie tak drastycznemu pogorszeniu. Obecnie już niemal 1/3 firm zakłada pogorszenie kondycji finansowej i jest to zdecydowanie większy odsetek niż jeszcze rok temu (wzrost o ponad 16 pkt. proc.).

Inny raport, przygotowany IHS Markit, zwraca uwagę na rosnącą presję cenową. Silna presja na łańcuchy dostaw spowodowała najszybszy od dekady wzrost średnich kosztów produkcji. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą niedobory materiałów na światowych rynkach, problemy logistyczne na granicach oraz osłabienie złotego. Przenoszenie przez przedsiębiorców wyższych kosztów na ceny swoich wyrobów gotowych, spowodowało, że w lutym 2023 r. odnotowano drugi najwyższy w historii badań wzrost cen wyrobów gotowych.

Problemy z łańcuchami dostaw i niedobory materiałów stanowią obecnie ogromne wyzwania dla wielu firm z branży meblarskiej i wyposażenia wnętrz. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle te problemy ustąpią i czy są sposoby, aby je rozwiązać lub złagodzić ich skutki. Z pewnością jest to jednak czas, by porzucić przestarzałe struktury i rozważyć zmiany.

ZOBACZ TAKŻE: Czy pozycja branży meblarskiej jest zagrożona?

Co prawda na globalnych łańcuchach dostaw od wielu miesięcy ciąży niespotykana dotąd presja, jednak, jak zwraca uwagę PKO Bank Polski, światowe trendy i zmiany na rynkach spowodowane rosnącymi kosztami transportu i zakłóceniami w dostawach, sprzyjają polskim producentom mebli. Najważniejsze mogą się okazać dwie strategie biznesowe. Pierwszą z nich jest nearshoring – zlecanie produkcji do kraju znajdującego się blisko, drugą: friendshoring – tworzenie sieci dostawców w ramach państw współpracujących ze sobą polityczne i militarnie. Czy w obliczu zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw wywołanych najpierw przez pandemię COVID-19, później przez wojnę w Ukrainie, a teraz w świetle nowych przepisów dotyczących należytej staranności, polscy producenci odnajdą szansę na podniesienie swojej konkurencyjności względem innych dostawców, chociażby z rynków azjatyckich? Tam, gdzie są problemy, tam często pojawiają się też możliwości.

TEKST: Anna Szypulska

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2023