Jak odzyskać dług z zagranicy?
2 czerwca, 2021 2023-02-03 11:25Jak odzyskać dług z zagranicy?
Wiele firm wciąż nie wie, że dług z zagranicy można odzyskać, a nieuczciwych zagranicznych kontrahentów można wpisać do Krajowego Rejestru Długów. Aktualnie są oni winni polskim przedsiębiorcom 26,7 mln zł.
W Krajowym Rejestrze Długów widnieje 714 zagranicznych firm. Zagraniczni kontrahenci zalegają polskim przedsiębiorcom z płatnościami na kwotę 26,7 mln zł. Niemal połowa tych zaległości (13 mln zł) powstała z winy firm z Litwy, Niemiec i Włoch. Wielu polskich przedsiębiorców ciągle jeszcze nie wie, że do KRD może wpisać także zagranicznych kontrahentów.
ZOBACZ TAKŻE: Najbardziej zadłużone firmy meblarskie
Największe kwoty do oddania mają firmy z Litwy (5,4 mln zł), Niemiec (4,3 mln zł) i Włoch (3,9 mln zł). Polscy przedsiębiorcy walczą też o odzyskanie łącznie ponad miliona złotych od kontrahentów z Belgii, Holandii, Słowacji i Wielkiej Brytanii. Najliczniejsza grupa dłużników to Niemcy – niemal co trzecia firma zalegająca Polakom z płatnościami ma siedzibę za Odrą. Na tej liście nie brakuje również egzotycznych kierunków, jak Ekwador, Kirgistan czy Nowa Zelandia.
Dlaczego warto dzielić się widzą o nierzetelnych kontrahentach?
Według ekspertów KRD polscy przedsiębiorcy nie wiedzą, że do Krajowego Rejestru Długów można wpisać także zagranicznych kontrahentów.
Krajowy Rejestr Długów przyjmuje, przechowuje i udostępnia dane głównie o polskich dłużnikach, zarówno firmach jak i konsumentach. Niewielu przedsiębiorców wie, że można do nas również zgłosić dłużnika z zagranicy. Tymczasem jest to palący problem, bo swoje towary i usługi eksportuje ponad 120 tysięcy polskich firm. I tak jak w kraju, są one narażone na nieuczciwość kontrahentów. Dzielenie się wiedzą o takich nierzetelnych importerach leży w interesie wszystkich eksporterów. W wielu krajach narasta problem zatorów płatniczych, to skutek kryzysu wywołanego pandemią, można się więc spodziewać, że część zagranicznych firm nie będzie płaciła polskim przedsiębiorcom – przewiduje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Dług z zagranicy – problem z odzyskaniem należności
Do KRD najczęściej wpisywane są firmy z krajów europejskich, ale znaleźć w nim można też kilku bardzo egzotycznych dłużników, praktycznie z każdego kontynentu. Polski biznes czeka na zapłatę zaległych zobowiązań np. z Demokratycznej Republiki Konga, Ekwadoru, Kirgistanu, Kolumbii, Peru czy Nowej Zelandii. Są to zwykle pojedyncze nieudane kontrakty, które dla polskiej strony zakończyły się stratą finansową wynoszącą od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wśród tych państw najbardziej pechowym partnerem dla krajowej firmy okazał się kontrahent z Ekwadoru, który zalega z płatnością przeszło 85 tysięcy złotych.
ZOBACZ TAKŻE: Komu pandemia dała się najmocniej we znaki?
W naszym rejestrze widzimy, że najczęściej problem z odzyskaniem pieniędzy ma sektor małych i średnich firm, w tym te najmniejsze podmioty, które próbują swoich sił na zagranicznych rynkach. Średnia kwota, jaką polska firma ma do odzyskania od zagranicznego dłużnika wynosi 37 tysięcy złotych. W skali jednego małego przedsiębiorstwa to suma, która może zaburzyć płynność finansową firmy i poważnie zachwiać jej biznesem – przestrzega Adam Łącki.
Czy nadchodzi fala niewypłacalności niemieckich firm?
W 2020 roku w rejestrze pojawili się też pierwsi pandemiczni dłużnicy. Jednym z nich przedsiębiorstwo z Chin, które jest winne polskiej firmie pół miliona złotych. Im dłużej trwa pandemia, tym zagrożenie w postaci zatorów płatniczych i niewypłacalności kontrahentów jest większa. Wiąże się to również z tym, że w wielu krajach wygasają już programy wsparcia biznesu, które do tej pory ratowały przedsiębiorstwa przed bankructwem.
Niepokojące sygnały docierają do Polski z Niemiec. U naszego największego partnera handlowego na wiosnę znacząco wzrosła liczba wniosków o ogłoszenie upadłości. Według Coface, rządowe programy pomocowe pomogły uratować dotychczas przed takim losem ponad 4 tys. niemieckich firm, co było jednak w wielu przypadkach jedynie odsunięciem bankructwa w czasie. Oznacza to, że poważne problemy z niewypłacalnością niemieckich firm dopiero się zaczną i odbiją się także na polskim biznesie.
ZOBACZ TAKŻE: Jak pandemia zmienia Niemcy?
Bankructwa za Odrą oznaczają, że pieniędzy za swoje towary i usługi nie otrzyma wiele polskich firm. Gospodarki Polski i Niemiec są mocno powiązane, co w gorszych czasach generuje dodatkowe ryzyko. Upadli niemieccy kontrahenci mogą bowiem „zarażać” swoimi problemami polski biznes i spowodować falę bankructw i zatorów płatniczych nad Wisłą. Już teraz w Polsce 1/3 przedsiębiorców przyznaje, że nie płaci swoim kontrahentom, ponieważ sami czekają na płatności ze strony klientów. Problem może się więc w najbliższym czasie jeszcze nasilać i tym bardziej wskazane jest, aby polskie firmy ostrzegały się nawzajem i zgłaszały kłopoty z płatnościami czy to z Niemiec, czy to z innych krajów, w których również pandemia zbiera swoje żniwo w biznesie – uczula Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy.