Branża

Rzecz o piwie bezalkoholowym, czyli więcej znaczy mniej

Marek Hryniewicki, redaktor naczelny BIZNES.meble.pl.

Rzecz o piwie bezalkoholowym, czyli więcej znaczy mniej

Nie wiem, czy pamiętają Państwo reklamę piwa bezalkoholowego Bosman, która królowała w telewizji jakieś plus minus dwadzieścia lat temu.

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

Wyglądała mniej więcej tak: oto na ekranie pojawiał się facet ucharakteryzowany na marynarza i wygłaszał krótki monolog, jaki to on jest szczęśliwy, że w Polsce tak bardzo popularne jest piwo bezalkoholowe, po czym rozbawiony puszczał oko do widza. Formalnie trudno było się do czegokolwiek przyczepić: ponieważ „marynarz” reklamował napój bez procentów, co zresztą zostało zdecydowanie przez niego podkreślone, zatem spot nie łamał ustawy o wychowaniu i przeciwdziałaniu, zabraniającej reklamowania alkoholu, a że nawet widz o inteligencji poniżej średniej miał skojarzenia ewidentnie procentowe, to już zupełnie inna sprawa.

Nic wspólnego z alkoholem nie miała oczywiście także łódka Bols, której reklama emitowana była mniej więcej w tych samych czasach, a zbieżność nazwy i logotypu z pewnym napojem bynajmniej nie bezalkoholowym była rzecz jasna przypadkowa (w tym miejscu puszczam oko do czytelnika).

Ktoś udawał, że reklamuje produkty bezalkoholowe, ktoś udawał, że mu wierzy, a widz i tak wiedział, że to jedna wielka ściema.

W rolę „marynarza” wcielili się ostatnimi czasy miłościwie nam panujący, którzy – choć kilka lat temu obniżyli wiek emerytalny – zachęcają, by jednak nie zważając na to pracować dłużej. Puszczają przy tym oko, argumentując, że przełoży się to na wyższe emerytury. Zapominają wszelako dodać, że część z tych, którzy ich posłuchają dostanie te emerytury obniżone (to efekt tego, że składki zdrowotnej nie będzie można odliczyć od podatku). Fakt: obniżka dotyczyłaby stosunkowo niewielkiej grupy osób – ZUS szacuje to grono na mniej więcej 5% ogółu emerytów – które wypracowały sobie emeryturę w kwocie powyżej 5 tys. zł brutto, nie o procenty jednak chodzi, ale o pryncypia.

To jest dokładnie tak, jak z zabiegami o zwiększenie w Polsce dzietności: dużo się o nich mówi, wystarczy jednak porównać VAT na ubranka dziecięce i VAT na trumny (w pakiecie z usługą pogrzebową), by wyciągnąć oczywiste wnioski.

TEKST: Marek Hryniewicki

Wstępniak redaktora naczelnego został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2021.