Branża

W życiu trzeba czasami iść na ustępstwa

Adam Paprzycki, współwłaściciel Centrum Meblowego Mebel-Styl ze Świdnicy.

W życiu trzeba czasami iść na ustępstwa

Adam Paprzycki, współwłaściciel Centrum Meblowego Mebel-Styl ze Świdnicy, o sytuacji na rynku handlu meblami w Polsce.

Z łączną powierzchnią ekspozycyjną 2 tys. m2 salon Mebel-Styl to największa placówka handlu meblami w Świdnicy. Czy w Świdnicy, w końcu – niedużej miejscowości, ma rację bytu tak duży salon meblowy jak Mebel-Styl?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Może najpierw trochę historii. Salon Mebel-Styl znajduje się w obiekcie zabytkowym – w zaadaptowanym XIX-wiecznym młynie, który w 2001 r. został gruntownie wyremontowany. Rozpoczęcie działalności w tym miejscu nastąpiło w czerwcu 2002 r. Nasza działalność w Świdnicy – handel meblami – jest kontynuacją wcześniejszej działalności, którą – choć w ramach innej firmy – prowadziliśmy przez blisko 10 lat. Mamy zatem około 20 lat doświadczeń jeżeli chodzi o własną działalność gospodarczą. Obecnie współpracujemy z większością znaczących firm w Polsce, ale oczywiście nie sposób współpracować z wszystkimi dużymi producentami, bo Polska jest światowym potentatem w produkcji mebli i tych firm – producentów jest dużo.

Jaka – z perspektywy firmy Mebel-Styl – jest obecnie sytuacja na rynku handlu meblami? Zła, bardzo zła, tragiczna?

Na pewno najlepsze lata – przynajmniej na razie – mamy już za sobą. Do 2008 r. cały czas był wzrost sprzedaży mebli. Od 2008 r. zaczęły się spadki. Dzięki temu, że w poprzednich latach osiągnęliśmy mocną pozycję rynkową i daliśmy się poznać od dobrej, mocnej strony dzisiejsze trudne czasy łatwiej nam przetrwać.

Czy klienci kupują mniej mebli, czy kupują porównywalne ilości, ale wybierają po prostu tańsze meble?

Wydaje mi się, że jest kilka elementów, które składają się na dzisiejszą sytuację. Klienci generalnie mają mniej pieniędzy – to jest czynnik, który stanowi o obniżeniu popytu. Konkurencja jest momentami bardzo drapieżna. Firmy uciekają się do bardzo dużych promocji.

Pieniądz chyba jest, tylko ludzie go nie wydają. Mimo kryzysu, oszczędności naszych rodaków rosną w dużym tempie – na koniec ubiegłego roku zasoby finansowe Polaków wyniosły ponad bilion złotych i w ciągu roku wzrosły o kilkanaście procent.

Zgadza się – poruszył Pan bardzo ważną kwestię. W Polsce pieniądze są, a raczej Polacy je mają, bo zgromadzili największą w historii liczbę lokat, ale ich nie wydają, tego pieniądza na rynku nie ma. Ludzie wystraszyli się kryzysu i wyczekują. Tak samo inwestorzy, firmy – wstrzymują się i wyczekują na lepszą sytuację. Są pewne obawy, ci którzy muszą kupić meble lub podjęli decyzję o ich zakupie – kupują, natomiast ci, którzy nie mają takiej bezwzględnej potrzeby – jeszcze się zastanawiają i czekają.

A jaki był w firmie Mebel-Styl początek 2013 r.? Z sygnałów płynących z wielu salonów meblowych wynika, że styczeń i luty były pod względem sprzedaży fatalne.

Czy było aż tak źle? Nie powiedziałbym. Już od wielu lat prowadzę działalność i styczeń zawsze był, po tym końcu roku, który obfituje w lepszą sprzedaż…

Ale tej lepszej sprzedaży w grudniu nie było…

W grudniu może i rzeczywiście ta sprzedaż nie była tak duża, jak zazwyczaj, a jeżeli chodzi o sam początek roku – to był na pewno słabszy. Ale taka jest specyfika tego rynku.

Rozmawiamy na targach „Meble Polska” w Poznaniu. Widać dużo wystawców, wielu handlowców. Myśli Pan, że po tych targach w branży handlowej pojawi się jakiś większy optymizm?

Jest taka zależność: zawsze w cięższych czasach my handlowcy musimy dołożyć więcej starań, aby osiągnąć sukces. To się przekłada też na producentów – ci producenci, którzy starają się odnieść sukces, od wielu lat są na rynku, znają swoje rzemiosło i wiedzą, że do sukcesu nie wystarczy ładne logo, mają świadomość, że muszą w tych trudnych czasach bardziej się starać, pokazywać produkty lepsze, bo jednak tego klienta czymś trzeba zachęcić. To jest system naczyń połączonych – zarówno nas, jak i producentów wiąże nie tylko współpraca, ale i konieczność podejmowania pewnych wspólnych działań.

A kiedy będzie lepiej?

Mówi się, że już pod koniec tego roku odnotujemy jakieś odbicie w górę. Czy tak rzeczywiście będzie – czas pokaże. Wydaje mi się, że ten rok będzie rokiem, może nie całkiem – jak to chwilę wcześniej mówiłem – spadków, ale rokiem na przetrwanie. Może od następnego roku coś się zmieni na plus, ale to zależy od bardzo wielu czynników.

Jak Pan sądzi, czy ten model handlu, który jest w Polsce – rozdrobniony i słaby kapitałowo – ma szanse, by przetrwać?

Na pewno handel będzie ewoluował w kierunku jakichś form konsolidacji, bo w dobie globalizacji jest to nieuniknione.

A jak w tej nowej rzeczywistości odnajdzie się Mebel-Styl?

Będziemy starali się zrobić wszystko, aby się na rynku utrzymać. Poświęciliśmy przysłowiowe pół życia na własną działalność, te doświadczenia procentują w trudnych czasach.

Nie od dziś wiadomo, że Polacy nie lubią się zrzeszać. Czy Pan jako współwłaściciel salonu meblowego byłby gotów zrezygnować z części swoich uprawnień na rzecz jakiegoś organu zarządzającego taką większą strukturą?

Na pewno każdy chciałby zachować jak najwięcej swojej niezależności i być sam sobie szefem. Jednak w życiu trzeba czasami iść na ustępstwa. Gdybym dla zachowania swojej niezależności miał poświęcić firmę, a pojawiłaby się dobra alternatywa współpracy w jakiejś większej grupie, to dopuszczam taką możliwość. Ale wszystko zależy od szczegółów, bo jednak to myśmy tę firmę budowali i pracowali na nią przez lata.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5-6/2013