Branża

Saksy których nie było

Wiesław Wajnert, twórca i założyciel firmy Wajnert Meble.

Saksy których nie było

Rozmowa z Wiesławem Wajnertem, twórcą i założycielem firmy Wajnert Meble, którą rozwijał od skromnego zakładu rzemieślniczego do zatrudniającego ponad 800 osób przedsiębiorstwa.

Rozmowa opublikowana została w książce „Wizjonerzy i biznesmeni” (t. 2), wydanej przez Wydawnictwo meble.pl w 2018 r. Poniżej siódmy rozdział tego wywiadu. Szósty rozdział można przeczytać tutaj: Rozwój firmy, przyprawiający o zawrót głowy

Rozwój firmy na początku lat dziewięćdziesiątych spowodował znaczny wzrost – jak to się dzisiaj określa – mocy produkcyjnych, a całą tę produkcję trzeba było przecież sprzedać. W jaki sposób budował Pan sprzedaż? Pierwsze doświadczenia nie były chyba zbyt zachęcające, wszak wspominał Pan, że nagminne były sytuacje, w których odbiorcy okazywali się nierzetelni?

Postawiliśmy wtedy na własne salony. Uruchomiliśmy ich około piętnastu. Zaczęliśmy też produkować na rynek rosyjski. Jednak skończyło się to w 1998 roku i wtedy zaczęliśmy po trochu zaglądać na rynki zachodnie.

Stoisko Zakładów Meblowych Wajnert na targach w Poznaniu, 1999 r.
Stoisko Zakładów Meblowych Wajnert na targach w Poznaniu, 1999 r.

A dużo sprzedawał Pan do Rosji?

Wtedy? Jakieś osiemdziesiąt procent ówczesnej produkcji, ale nie tylko do Rosji, także na Ukrainę. Ukraina bardzo ładnie brała nasze meble, mieliśmy nawet firmowy salon we Lwowie – siedemset metrów powierzchni ekspozycyjnej. Tego salonu już nie ma, ale do dzisiaj przyjaźnimy się z ludźmi, którzy go prowadzili i gdyby coś się zmieniło na Ukrainie, to w każdej chwili moglibyśmy go odtworzyć. Wschód to były bardzo dobre marże, nieporównywalne z tym, co mamy obecnie w Niemczech, w Belgii czy w Holandii.

Sprzedawał Pan na Wschód osiemdziesiąt procent produkcji i w 1998 roku, właściwie z dnia na dzień, wszystko to zostało stracone. Firma chyba nie przeszła tego tak zupełnie bezboleśnie?

Nie, nie. Niestety, musieliśmy zmniejszyć zatrudnienie. Dla mnie była to szczególnie przykra sytuacja. Wie Pan, czasem trzeba zwolnic kogoś, kto się obija, spóźnia, nie przychodzi do pracy – kogoś takiego nie żal, bo skoro nie chce pracować, to się rozstajemy. Ale inaczej jest, gdy trzeba zwolnić dobrych pracowników tylko dlatego, że nam znika najważniejszy rynek. Ja to wtedy bardzo przeżywałem, bo znałem tych ludzi od lat, szanowałem ich.

Otwarcie nowego salonu meblowego w Międzyborzu, 2001 r.
Otwarcie nowego salonu meblowego w Międzyborzu, 2001 r.

A nie miał Pan wtedy pokus, by zmienić branżę – rzucić te mebla i zająć się czymś innym?

Wie Pan, nie miałem nigdy takich pokus, ale jeśli bym cofnął się do lat osiemdziesiątych….

Chyba dziewięćdziesiątych i kryzysu rosyjskiego?

Nie, właśnie, że do lat osiemdziesiątych. To był rok 1986, gdy już założyłem firmę. Miałem kuzynkę, która jeździła do Niemiec do pracy. Ona już wtedy w tych Niemczech bardzo dobrze zarabiała, przyjechała któregoś razu do mnie i mówi: Zostaw tę firmę, po co ci to, pojedziesz z nami, zarobisz. I wie Pan, że ja już byłem zdecydowany, by tam pojechać.

Otwarcie salonu meblowego we Wrocławiu, 2003 r.
Otwarcie salonu meblowego we Wrocławiu, 2003 r.

Ale – jak się domyślam – ostatecznie nie pojechał tam Pan. Dlaczego?

Akurat w tym czasie urodziło nam się kolejne dziecko i Basia, moja żona, powiedziała:Gdzie ty chcesz pojechać? Przecież coś już tutaj zacząłeś, coś masz, rozwijasz coś własnego. I wtedy zdecydowałem, że jednak nie wyjadę, zostanę tutaj i włożę całe serce w budowę własnej firmy.

Żałował Pan później tej decyzji?

Nie, ani później, ani teraz. Dobrze się stało, że nie pojechałem, bo bym dzisiaj tego co mam nie miał. Pojechałbym na trzy-cztery lata – owszem, zarobiłbym parę marek, ale tam się ludzie psuli. Kiedy wracali, nie było już w nich dawnego zapału do działania, dawnej pasji. Nie byli już przedsiębiorczy.

Stoisko Wajnert Meble podczas targów w Kolonii, 2005 r.
Stoisko Wajnert Meble podczas targów w Kolonii, 2005 r.

Wróćmy jednak do lat dziewięćdziesiątych i kryzysu rosyjskiego. Co w takim razie uratowało w roku 1998 Pana firmę?

Już wtedy bardzo aktywnie działaliśmy na kraju. Tej strategii jesteśmy wierni do dzisiaj – nieustannie umacniamy swoją pozycję na rynku krajowym i nawet utrata dużego odbiorcy nie oznaczałaby dla nas większych problemów.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Ciąg dalszy wywiadu z Wiesławem Wajnertem w rozdziale: Nowe budowanie marki i ambitne plany na przyszłość