Branża

Polacy zaczynają oszczędzać

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

Polacy zaczynają oszczędzać

Z najnowszego badania EY wynika, że aż 75% Polaków z niepokojem patrzy na swoje finanse. To wzrost w ciągu czterech miesięcy aż o… 18%. Tyle statystyka, za którą zawsze stoją konkretni ludzie. Każdy z tych danych może wyciągnąć swoje wnioski. A co to oznacza dla przedsiębiorców i dla zarządzania należnościami?

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Przede wszystkim – w tych 75% są też właściciele firm i to nie tylko tych jednoosobowych. Zatem i oni niezbyt pozytywnie patrzy w przyszłość, a to oznacza, że wiele firm ograniczyło już lub ograniczy jeszcze bardziej inwestycje. Zamiast pójścia do przodu – będziemy mieli czas wyczekiwania i gromadzenie oszczędności. Nawet kosztem regulowania bieżących płatności. Coraz częściej będziemy spotykać się z sytuacją, w której dłużnik nie zapłaci wierzycielowi nie dlatego, że nie ma pieniędzy, ale dlatego, że chce je zachować na „gorsze czasy” lub „na wszelki wypadek”. Pojawi się też nowe zjawisko: oprócz spirali zadłużenia, pojawi się też spirala wierzycieli – jeśli będziemy czekać, aż taki dłużnik sam w końcu zdecyduje się spłacić dług, będziemy mogli usłyszeć, byśmy „wzięli numerek i stanęli w kolejce”. Pieniądze odzyskają ci na jej początku, którzy będą działać profesjonalnie, etycznie, a przy tym stanowczo. Czas reakcji na brak płatności – choć w windykacji zawsze miał duże znaczenie – staje się kluczowy w odzyskiwaniu swoich należności.

Pesymizm Polaków co do swojej sytuacji finansowej odbije się też w inny sposób na gospodarce, poprzez oszczędzanie. I to nawet nie takie, by coś odłożyć, ale by starczyło do następnej wypłaty. Stracą na tym producenci artykułów luksusowych, z górnej półki. Wielu naszych rodaków odłoży też droższe zakupy na bliżej nieokreślone „później”. Co do zasady – oszczędzanie to pozytywne zjawisko. Jednak jest znacząca różnica między na przykład budowaniem poduszki finansowej, a walką o to, by się nie zadłużyć. Inaczej oszczędza się z własnej woli, inaczej – czując przymus ekonomiczny.

Na pewno odczują to firmy z branż takich, jak meblarstwo. Niektóre przedsiębiorstwa zapewne już to odczuwają. A skoro odnotują niższą sprzedaż, niższe zyski – będzie trzeba ciąć wydatki. I w ten sposób zatoczyliśmy koło, bo szukając oszczędności pewnie niejedna firma rozważy… wstrzymanie płatności za wystawioną już fakturę…

Czy można przerwać ten zaklęty krąg i znaleźć jakieś pozytywy na przyszłość? Z raportu EY wynika, że na takie postrzeganie swojej sytuacji finansowej ma wpływ nie tylko pandemia, ale też inflacja czy niepewność co do „Polskiego Ładu”. Wraz z upływem czasu i kolejnymi falami COVID-19 zarówno gospodarka, jak i konsumenci będą się na nią uodparniać psychicznie, zatem jej wpływ na nasze postrzeganie swoich finansów będzie malała. Gdy tylko inflacja zostanie przyhamowana – także zmieni się nasza ocena. O „Polskim Ładzie” napisano już wiele i napisali to ludzie o wiele mądrzejsi ode mnie. Wierzę jednak, że jako naród nauczymy się z nim żyć, a gdy już stanie się elementem naszej rzeczywistości strach przed jego wpływem na nasze portfele też będzie mniejszy (…).

TEKST: Anna Gąsiorowska