Branża

Nie ma na co czekać

Dariusz Daniluk, ekspert Radia Racja ds. transgranicznej współpracy gospodarczej z Białorusią.

Nie ma na co czekać

Rozmowa z  Dariuszem Danilukiem, ekspertem Radia Racja ds. transgranicznej współpracy gospodarczej z Białorusią.

Czy można w jakiś sposób scharakteryzować stylistykę, w jakiej utrzymywane są białoruskie meble?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Można powiedzieć, że obecnie modne są tam meble, które w Polsce były na topie w latach 90. Mieszkańcom Białorusi podoba się wszystko, co jest błyszczące i ma złocone lub rzeźbione elementy. Właściwie, to również w zakresie gospodarczym jest trochę tak, jakby komuna już się skończyła, a wolny rynek jeszcze się nie zaczął.

Jaka jest alternatywa dla eksportu mebli na przykład z Polski do Białorusi?

Nie ma żadnej alternatywy.

To znaczy?

Przepisy wprowadzone kilka lat temu, są wyraźnie ukierunkowane na ochronę rynku wewnętrznego. Co prawda, nie ma zapisów w prawie białoruskim, że nie wolno przywozić mebli z zagranicy. Wystarczy jednak odpowiednio wysoka stawka celna, żeby przestało to być opłacalne.

Spotkałam się z opinią, że zaporowe stawki celne bywają uznaniowo interpretowane przez białoruskich celników?

Nie, tu chodzi o coś innego. Chodzi o to, aby maksymalnie ograniczyć import produktów z Unii Europejskiej. Dotyczy to nie tylko mebli, ale również innych towarów, takich jak na przykład opony. Stawki celne zależą nie od celnika, ale od reguł, jakie towarzyszą cleniu towaru. Im droższe, czyli luksusowe, tym stawka celna jest niższa, ale mimo to stać na nie tylko najbogatszych, więc taki import nie jest zjawiskiem częstym.

Czy wprowadzenie tak restrykcyjnych przepisów wiązało się z jakimś konkretnym wydarzeniem na Białorusi?

Wydaje mi się, że miało raczej uzasadnienie gospodarcze, czyli ochronę rynku wewnętrznego.

Czy produkcja odbywa się wyłącznie na potrzeby rynku białoruskiego?

Zdecydowanie nie. Meble produkowane na Białorusi trafiają również do Rosji i Kazachstanu, czyli do krajów objętych unią celną.

Dotyczy to również polskich inwestycji?

Bezpośrednie inwestycje w produkcję mebli to najlepsza formuła, jaką może wybrać polski przedsiębiorca zainteresowany obecnością na rynku białoruskim. Otwiera to również dostęp do rynku rosyjskiego i kazachskiego.

Myśli Pan, że to naprawdę może się opłacić?

Myślę, że tak. Proszę mi wierzyć, że ludzie mają tam pieniądze. Naprawdę.

Czym zainteresowałby Pan polskich producentów mebli?

Może powiem tak: gdybym miał milion złotych i propozycję ich wydania na inwestycję na Białorusi, to pierwszą rzeczą, którą bym zrobił byłaby inwestycja w maszyny przeznaczone do produkcji zawiasów oraz elementów jezdnych do szafek z cichym domykiem. Nie muszą to być nawet produkty o jakości porównywalnej do marki Blum. Myślę, że część osób nie potrafiłaby wskazać takiej różnicy w jakości. Ponadto warto pamiętać, że jeśli inwestor prowadzi własną działalność produkcyjną na Białorusi zyskuje miano rezydenta. Tym samym zwolniony jest z cła na maszyny i komponenty do produkcji akcesoriów meblowych.

A co z firmami meblarskimi, które nie mają takiej możliwości?

To jest ciekawy temat. Ze względu na białoruskie przepisy można mówić przede wszystkim o imporcie indywidualnym. Zaopatrzeniem zajmują się głównie pojedyncze osoby, które na zlecenie firm meblowych przywożą akcesoria na Białoruś. Oczywiście, ze strony polskiej jest to jak najbardziej legalne. Jest faktura, dobry upust i wywóz towaru na Tax Free (zwrot VAT dla podróżnych).

ZOBACZ TAKŻE: Kraina z czarną perłą

Część akcesoriów meblowych pochodzi również z Rosji, choć nie są tam produkowane. Są to głównie produkty chińskie. Przewożenie ich jest nie do końca legalne, ale na granicy rosyjsko-białoruskiej odbywa się to w prostszy sposób ze względu na unię celną państw wschodnich. Na przykład, towary wyprodukowane na Białorusi posiadają status towarów wspólnotowych i nie podlegają kontroli.

Czy Pana zdaniem, korupcja jest dużym problemem?

Tak było kiedyś. Teraz natomiast, jeśli chce się robić biznes to wyłącznie legalnie. Trzeba przestrzegać prawa. I jest ono przestrzegane, co decyduje o tym, że Białoruś jest bezpiecznym krajem.

Czy Białoruś jest również bezpieczna dla inwestorów?

Na Białorusi nie ma żadnej formy ochrony inwestora i inwestycji. Jest więc wysoki poziom ryzyka. Podobnie jak w Polsce, przedsiębiorcy borykają się z problemem nieterminowych płatności. Trudnym tematem jest też rynek nieruchomości. Mieszkania są bardzo drogie i przy przeciętnych zarobkach praktycznie nieosiągalne. Mimo to, uważam, że Białoruś jest państwem bardzo atrakcyjnym pod względem inwestycyjnym. Znam na Białorusi polską firmę, która produkuje folię termokurczliwą na potrzeby rynku białoruskiego i, jak się okazuje, trafiła w dziesiątkę. Jeśli ktoś poważnie myśli o kontaktach ze Wschodem, naprawdę nie ma na co czekać.

Dlaczego?

Zawsze jest tak, że jeśli ktoś pierwszy podejmie temat działania i to się przyjmie zaraz znajdą się następcy, którzy chętnie rozwiną podobną działalność. Ale warto być „tym pierwszym”. Chciałbym zaznaczyć, że na Białorusi jest ogromne zapotrzebowanie na meble luksusowe. Gdybym miał do dyspozycji milion, o którym wcześniej wspominałem, w drugiej kolejności wydałbym go na produkcję mebli z wyższej półki, w tym mebli skórzanych. Uważam, że jest nad czym myśleć, zwłaszcza, że inwestorom stwarzane są przyjazne warunki rozwoju.

Jakie?

Warte uwagi są specjalne strefy ekonomiczne. Jak się orientuję, to są w nich nawet lepsze warunki niż w Suwalskiej Strefie Ekonomicznej. Na korzystnych zasadach można mieć dostęp do: magazynów, hal produkcyjnych lub do gruntów pod ich budowę. Warunkiem jest przestrzeganie przepisów, które nie są specjalnie uciążliwe. Ponadto warunki można negocjować. Oczywiście, do pewnego logicznego poziomu. Warto też mieć dobrego prawnika. Możemy pomóc go znaleźć. Jeśli będzie taka potrzeba, znajdziemy też właściwych ludzi i rynki zbytu w Rosji i Kazachstanie.

Chce Pan powiedzieć, że Białoruś to zupełnie normalny kraj do prowadzenia biznesu?

Jak najbardziej tak. Proszę zauważyć, że jak się wjedzie na Białoruś, to pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Jest tam niesamowicie czysto i bezpiecznie. Drogi do Grodna, Brześcia czy Mińska są bardzo dobre. Oczywiście, warunki prowadzenia działalności gospodarczej nie są porównywalne do standardów europejskich. Wynika to głównie z uwarunkowań biurokratycznych. Można jednak liczyć na pomoc ze strony specjalnych stref ekonomicznych.

Jak wygląda kwestia kwalifikacji pracowników?

Jeśli chodzi o kompletowanie kadry do zakładu produkującego meble, to na pewno osoby te wymagałyby przeszkolenia. Warto byłoby również zwrócić uwagę na motywację ludzi do optymalnego zaangażowania w pracę. Należałoby na kierowniczym stanowisku zatrudnić właściwą osobę, która dysponowałaby odpowiednią wiedzą, znajomością rynku białoruskiego i z pełnym poświęceniem poprowadziłaby firmę w warunkach białoruskich.

Czy na Białorusi rozmowy handlowe prowadzi się po białorusku?

Komunikacja biznesowa odbywa się głównie w języku rosyjskim.

Co warto mieć na uwadze podejmując współpracę z białoruskimi partnerami?

Przede wszystkim, do każdego należy odnosić się z szacunkiem.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Diana Nachiło

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 7-8/2013