Branża

„Na biednego nie trafiło”: o zatorach płatniczych

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

„Na biednego nie trafiło”: o zatorach płatniczych

Mam właśnie przed sobą raport „Przeterminowanie faktur w polskich przedsiębiorstwach”, przeprowadzonego przez TGM Research na zlecenie Kaczmarski Inkasso.

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Wynika z niego, że aż 20% badanych firm nie reguluje swoich płatności dlatego, że sama nie otrzymuje płatności w terminie od swoich kontrahentów. 25% firm z powodu opóźnień w płatnościach musi ograniczyć swoje inwestycje, a 19% – zmuszona jest z tego powodu podnieść ceny swoich towarów i usług. 13% firm z tego powodu odczuwa pogorszenie swojego wizerunku i taki sam procent ma problemy z dystrybucją swoich produktów na rynek.

Co 10 firma – aby zniwelować skutki nieterminowych płatności musi zmniejszyć zatrudnienie i obniżyć pensje pracownikom. Średni czas oczekiwania na zapłatę po terminie płatności wynosi 22 dni. 

Według danych KRD – na czas nie płaci ponad 250 tys. firm, a ich średnie zadłużenie wynosi 34,3 tys. zł. Łącznie polskie firmy są zadłużone na ponad 9 mld zł.

Zatory płatnicze nie są jedynie wyzwaniem gospodarczym dla firm, ale także – społecznym. Mało kto zwraca na to uwagę. Choćby konieczność ograniczenia inwestycji powoduje, że nasza gospodarka traci szanse na dynamiczny rozwój, na nowe, często wykwalikowane miejsca pracy, na innowacyjne produkty. Staramy się również nie zauważać, że przez zatory – pogarsza się nie tylko kondycja finansowa firm, ale także jej pracowników i ich rodzin.

Prowadząc negocjacje windykacyjne z jedną z firm, która z płacenia długo po terminie uczyniła sobie sposób na kredytowanie swojej działalności gospodarczej, usłyszałam, że to, że płacą często miesiąc lub dłużej po dacie na fakturze, to nie ma większego znaczenia – pieniądze przecież i tak trafią wcześniej czy później na konto kontrahenta (dużego, dodajmy). Dla nich to, że tymi pieniędzmi mogą obracać przez dodatkowe kilka tygodni to spore ułatwienie, a zapewne dla wystawcy faktury – ta kwota jest tak mała, że nawet nie zauważy jej braku. W trakcie negocjacji okazało się jednak, że ten „obrót pieniędzmi” w głównej mierze polegał na… płaceniu zaległych faktur innym dostawcom. I o ile piramidy finansowe są zabronione przez polskie prawo – to takie działanie zazwyczaj uchodzi na sucho. Przynajmniej do czasu, gdy plan zapłaty jednemu wierzycielowi pieniędzmi, które powinien zapłacić innemu wierzycielowi, runie. A runie – i to wcześniej niż później.

ZOBACZ TAKŻE: Pandemia zatorów płatniczych

Wiele firm w ten sam sposób tłumaczy brak płatności – można to sparafrazować stwierdzeniem: „na biednego nie trafiło”, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, komu nie płacą na czas. W takich przypadkach zazwyczaj podaję przykład z sektora finansowego – banki wydają się być niezniszczalne, obracają miliardami złotych. Jednak czasem wystarczy plotka i nagle pewien procent klientów danego banku wycofuje z banku swoje pieniądze, wypłaca pieniądze w oddziale lub bankomacie, przelewa pieniądze z konta z tego banku na konto w innym banku. Nagle – w ciągu kilku dni nawet największy bank może utracić swoją płynność finansową.

TEKST: Anna Gąsiorowska

Felieton o zatorach płatniczych został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2023