Branża

Hodowla Konsumentów

Zdzisław Sobierajski.

Hodowla Konsumentów

Znany dizajner zgwałcił fotel podczas testów ergonomii – po przeczytaniu takiego nagłówka zasięg tego newsa z pewnością wrośnie.

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Zawsze staram się pamiętać o tym, że zdecydowana większość mediów pisząc o polskim dizajnie nie sprawdza źródeł pochodzenia i nie wyznacza kryteriów jakości informacji. Liczy się raczej zasięg i ilość odsłon, bo właśnie z tego rozliczani są kreatorzy informacji oraz portale sprzedające reklamy. Niektóre media, do opisywania rzeczywistości, używają bardzo prostej techniki „kopiuj-wklej”. Standardy dziennikarskiej rzetelności przekazu, wyznaczają zwykle źródłowi autorzy rozpowszechnianych informacji.

Od wielu lat z uwagą śledzę publikacje o nowych projektach i wdrożeniach, w różnych dziedzinach gospodarki. Fascynuje mnie powszechna w przekazach marketingowych i reklamowych „marketingowa” swoista nowo-mowa. Dziwaczny język, którym dzisiaj komunikujemy wartości designu i wartości polskich marek. Zastanawiam się, jak różnej maści domorośli „markietingowcy” zręcznie wdrażają swoje pokrętne ambicje kreowania aktualnych trendów konsumenckich. Przygotowane przez nich treści ochoczo powielają żądni newsów redaktorzy portali, blogerzy oraz branżowi dziennikarze. Wyraźnie widać jak wytworzył się wyalienowany z rzeczywistości rynek informacji. Rynek, którego model biznesowy jest ściśle uzależniony wyłącznie od publikowania kolejnych atrakcyjnych „niusów”.

Portale, które umiejętnie powielając dizajnerskie „newsy”, zarabiają pieniądze na reklamach i „patronatach medialnych”. Mam jednak wrażenie, że to są wydmuszki, które dla swoich czytelników sprawiają jedynie wrażenie „profesjonalnych” pisanek.

Kopiuj-wklej jako model biznesowy

Moim zdaniem powinniśmy codziennie pamiętać, że mamy dzisiaj do czynienia z licznymi portalami, dla których metoda „kopiuj-wklej” bywa podstawą modelu biznesowego.  Trudno dzisiaj o autorskie teksty oparte na sprawdzonych faktach. Funkcjonowanie podających się za  opiniotwórczych publikatorów, trwale wpisało się w naszą podświadomość. Mam też przekonanie graniczące z pewnością, że na skłonności do bezrefleksyjnego kopiowania nadsyłanych treści z premedytacją korzystają profesjonalni kreatorzy wirtualnych informacji.

Jestem przekonany, że manipulacja i kodowanie podprogowe, stało się powszechnie tolerowanym przez konsumentów, a jednocześnie pożądanym przez zleceniodawców, narzędziem pracy dzisiejszych „PieRowców”.

Współczesny marketing przestał być zadaniem polegającym na systematycznym komunikowaniu realnych osiągnięć naszej marki.  Markieting coraz częściej bywa kolorową pisanką, namalowaną „ad hoc” przez współczesnych specjalistów od „PieRu w weekend”. Przecież, gdy dobry PR się wymyśli, to się taki PieR szybko i tanio się zrobi!  Niema problemu inwestorze!

Wydaje mi się, że zabiegający o przychylność konsumentów współcześni „markietingowcy” popełniają wielki błąd. Termin „PR” tłumaczą sobie z angielskiego dosłownie.  Wydaje im się, że stworzą  „publiczną realację” marki z konsumentem. Niestety, tworzą tak jak „umią”.

W moim przekonaniu termin PR, powinniśmy rozumieć i komunikować jako „Promocję Reputacji”. Niestety, pomimo starań speców od wirtualnego „markietingu”, naszej reputacji nie wypromujemy w „weekend”. W weekend możemy ją, o ile jest, co najwyżej rozreklamować.

Tania reklama wymyślonych naprędce zalet, to nie jest to samo co promocja rzetelnie wypracowanej przez lata reputacji. Ale czy ktoś się takimi niuansami dzisiaj przejmuje?

TEKST: Zdzisław Sobierajski