Branża

Design to facet, a kreacja jest kobietą

Zdzisław Sobierajski.

Design to facet, a kreacja jest kobietą

W języku polskim słowo „przedsiębiorczość” nie jest precyzyjnie zdefiniowane. Niezależnie od tego, czy biznesem zajmuje się kobieta, czy mężczyzna, zawsze o efekcie ich aktywności mówimy „przedsiębiorstwo”.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Feministki biznesu powiedzą pewnie teraz, że należy mówić przedsiębiorczyni. Ale tu nachodzi mnie refleksja, że rodzajem męskim od tego przymiotnika, mógłby być przedsiębiorczyniec. Zastanawiam się też, czy jest jakiś męski odpowiednik słowa „progresja”? Może to będzie słowo „progres”? Jednak to pojecie, dotyczy raczej jednego kroku w procesie, a „progresja” jest zjawiskiem dziejącym się permanentnie. Progresja, w języku polskim też jest kobietą. Podobne dylematy mamy ze słowem „marka”. Męski rodzaj marki czyli „marek”, nie ma biznesowych konotacji, choć robimy wyjątek, gdy mówimy o panu Marku z redakcji Biznes Meble.pl.

Wszystkie opisane powyżej pojęcia są związane z projektowaniem, wdrażaniem oraz promowaniem nowych produktów. Niestety, kilkanaście lat temu w świecie jasnych, zrozumiałych dla każdego, kreatywnych pojęć, pojawiło się słowo „design”, które mocno rozpycha się łokciami.

W publikacjach o designie, widzimy wiele słów używanych do podkreślania zalet i wartości designu dla kreowania marki. O roli designu napisano tysiące elokwentnych tekstów. Niestety, wyłącznie w mediach branżowych. Czytajac inne źródła, o sukcesach designu dowiemy się raczej niewiele.

Po lekturze powyższych akapitów można podejrzewać, że Sobierajski chce tym razem zaciekawić czytelników i zaskarbić sobie przychylność biznesowych feministek, więc coś kombinuje z „designerską semantyką języka polskiego”.

Design a kreacja

To prawda. Semantyka naszego języka jest bardzo intrygująca, ale niestety coraz częściej musi być „designerska”. Inaczej nie będzie „trendy”. Mam wrażenie, że w designerskiej prasie, znajdziemy wiele materiałów na doktoraty i habilitacje z socjologii. Niestety, znajdziemy też liczne przykłady promocji produktów wykreowanych przez designerów, nad którymi księgowe inwestorów załamały ręce, a akcjonariusze i udziałowcy zgrzytali zębami.

Niewielu z nas pamięta o tym, że rzetelne projektowanie rynkowych produktów, nie polega na elokwentnym opisywaniu efektów uładniania ich powierzchni. Projektowanie polega raczej na empatii wspartej technologią, wiedzą i inteligencją. Gdy już to potrafimy, wdrożenie osadzonych w biznesowej rzeczywistości pięknych przedmiotów idzie gładko.

Gorzej jest gdy empatię, technologię, wiedzę oraz inteligencję, ktoś próbuje nam zastąpić semantyką i promocją designerskiego ego. Trudno jest wtedy stwierdzić, czy taki designer zapracował na wzrost marki inwestora, czy może inwestor został chwilowo wykorzystany do finansowania promocji marki elokwentnego designera?

W relacjach po których nie widać sukcesu rynkowego, mając świeżo wdrożony, ładny produkt, możemy jeszcze starać się próbować wykreować medialną popularność. Przecież skoro już wdrożyliśmy nowy design, o którym wiemy, że i tak nie zarobi, to chociaż zróbmy kampanię medialną. Może pokażmy go na festiwalu? Może zgłośmy do konkursu? Kosztuje to niewiele, a piękny produkt mamy przecież gotowy. W relacjach inwestor-designer zawsze warto z góry określić kto kogo bedzie promować. Najlepiej to zrobić już na etapie pisania briefu. Wtedy na koniec współpracy nie będzie awantury kto komu ma za promocję czyjej marki wystawi fakturę.

Zabierając się za designowanie nowych produktów rzadko pamiętamy, że kreowanie lepszej rzeczywistości polega na sensownym uporządkowaniu kawałka naszego otoczenia. Gdy nam to nie wyjdzie, to zawsze pamiętajmy, że w kwestii projektowania porządku, design to jednak jest facet, a kreacja jest kobietą.

TEKST: Zdzisław Sobierajski