E-commerce a handel tradycyjny
28 kwietnia, 2021 2023-04-04 13:43E-commerce a handel tradycyjny
Od ograniczania działalności po całkowite zamykanie – ub.r. był dla handlu bardzo trudny. Tam gdzie straciły duże centra, zyskał e-commerce, a mimo to długi sektora przekroczyły 2 mld zł.
Handel tonie w długach. Przez pandemię zadłużenie branży zwiększyło się aż o ćwierć miliarda złotych. W minionym roku sektor handlowy musiał mierzyć się na zmianę z ograniczeniami działalności i całkowitym lockdownem. To wymagało od przedsiębiorców elastyczności i zmuszało ich do ponoszenia dodatkowych kosztów. Jakby tego było mało, handlowcy zmagają się również z zatorami płatniczymi. W efekcie zadłużenie branży w ciągu roku wzrosło o blisko 245 mln zł i wynosi obecnie ponad 2,1 mld zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. 1/4 tej kwoty to wewnętrzne długi branży, zaś najwięcej, bo ponad 1,4 mld zł handlowcy muszą oddać instytucjom finansowym.
Ostatni rok w liczbach:
- o 13% urosły niespłacone zobowiązania sprzedawców;
- o 405 podmiotów powiększyło się grono zadłużonych firm;
- 45 tys. zł wynosi średnie zadłużenie jednego dłużnika handlowego.
Handel cierpi z powodu obostrzeń
Według Polskiej Rady Centrów Handlowych w minionym roku ruch klientów tylko w centrach handlowych był o niemal 1/3 mniejszy niż rok wcześniej. Efekt jest taki, że obroty placówek handlowych i usługowych spadły o 26%. Nawet w przypadku sprzedawców żywności w centrach, w których sklepy były stale otwarte, widać spadek o 5%. Z kolei z danych Polskiej Izby Handlu, dotyczących supermarketów powyżej 300 m kw. wynika, że tylko w pierwszym półroczu pandemii sprzedaż spadła w sumie o 2%. Znacznie lepiej poradziły sobie sklepy małoformatowe, o powierzchni nieprzekraczającej 300 m kw. Z danych CRM, które porównuje PIH wynika, że w pierwszych sześciu miesiącach pandemii ich łączne obroty były o 6% wyższe niż przed rokiem, mimo że liczba transakcji spadła w tym czasie o 16%.
E-commerce w pandemii
Z powodu utrudnień w handlu i skutków pandemii wielu sprzedawców zaczęło przenosić swoją działalność do Internetu. Z danych PwC wynika, że łączna sprzedaż online w 2020 roku urosła o 35% w porównaniu z rokiem 2019. Przed pandemią, z 2018 na 2019 rok taki wzrost wyniósł niemal o połowę mniej, bo 18%. Rośnie też liczba osób, które przekonują się do zakupów w sieci. Dane GUS wskazują, że odsetek konsumentów, którzy w ciągu ostatnich 3 miesięcy zamówili online towary i usługi, wzrósł o 5% w ciągu roku.
Stabilna sytuacja małych podmiotów handlowych i rozwój e-commerce, który obecnie obserwujemy, nie uchroniły branży przed problemami finansowymi. Mniejsze sklepy lub parki handlowe oraz sklepy e-commerce zyskały, ale duże centra straciły. W efekcie łączne zadłużenie handlu wzrosło o 245 mln zł, jednak warto zauważyć, że gdyby nie dobre wyniki małych sklepów, dług mógłby być jeszcze większy. Myślę, że nadchodzące miesiące powinny przynieść poprawę sytuacji branży, jako całości. Rosnąca liczba zaszczepionych osób, a tym samym malejąca liczba zakażeń, wciąż niskie bezrobocie i znaczne oszczędności gospodarstw domowych to czynniki, które pozwalają na prognozowanie wzrostu konsumpcji wewnętrznej. Nie można też nie wspomnieć o ogromnej potrzebie wśród konsumentów odreagowania miesięcy ograniczeń, co będzie dodatkowym pozytywnym bodźcem dla wzrostu sprzedaży – prognozuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów.
Efekt domina
Według danych KRD, zadłużenie sektora handlowego rozkłada się mniej więcej po połowie: ponad 1 mld zł stanowią długi hurtowni i ponad 1 mld zł to długi detalistów.
Sytuacja w handlu detalicznym pogorszyła się głównie na skutek mniejszego popytu ze strony konsumentów, którzy ograniczyli zakupy stacjonarne z powodu obostrzeń czy strachu przez zakażeniem. Wzrost zakupów online, choć znaczny, nie był w stanie w pełni zrekompensować tych strat. Spadek handlu detalicznego odbija się oczywiście na hurtowniach, na które dodatkowo wpływ mają także problemy innych branż, na przykład hotelarstwa czy gastronomii. Zawieszenie lub ograniczenie działalności kontrahentów oznacza bowiem mniej zamówień do realizowania, a także wiąże się z pogorszeniem ich dyscypliny płatniczej. To kolejny przykład tego, jak głęboko pandemia dotyka system gospodarczy i bezpośrednio lub pośrednio wpływa na wszystkie branże – zauważa Adam Łącki.
Handel ma duży kłopot z kontrahentami, którzy nie płacą swoich faktur. Dłużnicy są im winni ponad 1,4 mld zł. To wartość, która odpowiada blisko dwóm trzecim sumy łącznego zadłużenia branży handlowej. Dodatkowo, w przypadku hurtowni, które sprzedają towar detalistom, pojawia się też problem wewnętrznych długów branży. Te ostatnie w sektorze handlowym wynoszą 352 mln zł. Kolejni najwięksi dłużnicy handlu to firmy zajmujące się budownictwem, które są winne handlowcom 229 mln zł oraz firmy z działu przetwórstwa przemysłowego, z zaległościami rzędu 128 mln zł.
Dłużnicy-rekordziści
Cały sektor handlowy największe zaległości ma wobec instytucji finansowych i ubezpieczeniowych, jak banki, firmy leasingowe i zarządzające wierzytelnościami. Jest im winien ponad 1,4 mld zł. Handel ma też problem z regulowaniem rachunków za media, czynsz, telefon – to łącznie 135 mln zł zaległości. Jest też głównym dłużnikiem wielu branż, w tym np. firm przewozowych i kurierskich, którym do oddania ma ponad 33,5 mln zł. Łączna kwota przedterminowych zobowiązań handlowców opiewa na sumę 2,1 mld zł.
Dane KRD pokazują, że 56 proc. tej kwoty mają do spłacenia jednoosobowe działalności gospodarcze, a blisko jedną trzecią z tej puli oddać powinny spółki z o.o.
ZOBACZ TAKŻE: E-commerce w Niemczech
Najbardziej zadłużonym handlowym rejonem kraju jest Mazowsze, gdzie firmy z sektora mają do oddania ponad 469 mln zł. Drugie miejsce zajmuje województwo śląskie, tu branża musi zwrócić 295,5 mln zł. Trzecia jest Wielkopolska z ponad 217 mln długów.
Niechlubny rekord zadłużenia należy do firmy z województwa kujawsko-pomorskiego, która ma do oddania swoim wierzycielom ponad 11 mln zł. Najwięcej jest winna przedsiębiorstwom z branży rolniczej i ogrodniczej – prawie 7 mln zł. Sporo musi także zwrócić firmom windykacyjnym (4,3 mln zł) oraz leasingowym (43 tys. zł).