Branża

W windykacji czas na dyrektywę NPL

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

W windykacji czas na dyrektywę NPL

W jednym z moich ostatnich felietonów opisywałam rządowe propozycje zmian w windykacji, które właściwie zamiast próby uregulowania tego rynku, doprowadziłyby do likwidacji większości firm windykacyjnych. A te, które by zostały (te największe) – narażałyby się na dotkliwe kary, a na dodatek ich skuteczność byłaby mocno ograniczona. I to jest już nieaktualne.

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Nie tylko ze względu na wybory (pisząc te słowa – nie znam ich wyniku), ale – dzięki samym pomysłodawcom, którzy zrezygnowali z wprowadzenia tych zmian w życie. Zmiany szły bardzo daleko i były krytykowane nie tylko przez środowisko firm windykacyjnych, ale też wielu przedsiębiorców, banki, firmy telekomunikacyjne i ekonomistów. Nie mam wątpliwości, że to nie ta krytyka była tego powodem, ale jakieś inne czynniki. Niemniej – jeśli przepisy to efekt swego rodzaju negocjacji rządzących ze społeczeństwem czy biznesem, to mieliśmy tu przykład bardzo skutecznej strategii…

W tej strategii – najpierw przedstawiamy bardzo daleko idące stanowisko. W windykacji, jeśli spojrzymy na nią od strony dłużnika – może to być odmowa spłaty długu (rzecz jasna podparta mocnymi argumentami, np. spłacanie innych wierzycieli, komornik, bankructwo czy upadłość). Oczywiście – wierzyciel się na tą propozycję nie zgodzi. W kolejnym kroku – dłużnik może zaproponować na przykład zrezygnowanie z domagania się odsetek lub umorzenie części długu, a potem – na przykład rozłożenie długu na raty.

I im mocniejsze stanowisko na początku negocjacji – tym chętniej wierzyciel przystanie na jedną z kolejnych propozycji. Tę metodę znają pewnie wszyscy rodzice – dzieci są w niej prawdziwymi mistrzami. Ile to razy pod natłokiem próśb, w końcu – na którąś kolejną – zgadzamy się wbrew sobie, dla świętego spokoju.

Wracając jednak do próby uregulowania windykacji. Możemy się spodziewać, że ten temat wcześniej niż później – jednak powróci. Ze zmianami korzystnymi dla dłużników, ale już nie tak daleko idącymi. I nawet – wiemy już w jakich przepisach. Polska musi zaimplementować do swojego prawa zapisy unijnej dyrektywy NPL, której nadrzędnym celem jest ujednolicenie europejskich zasad odzyskiwania długów. Firmy windykacyjne mają zostać poddane pod nadzór finansowe, ma zostać uregulowany stosunek prawny pomiędzy firmami zajmującymi się odzyskiwaniem należności a wierzycielami, w których imieniu działają. Ma również powstać rejestr firm prowadzących taką działalność (oraz określenie zasad wpisywania do rejestru i uzyskiwania warunków działania). Wpisanie przedsiębiorstwa na tę listę w jednym państwie, otworzy jej drogę do działania w innych unijnych państwach.

Każde państwo członkowskie samo musi zdecydować, jak to zrobić u siebie. Dyrektywy unijne mają to do siebie, że często są bardzo ogólne, pozostawiając wiele miejsca na własne interpretacje. Te porzucone przepisy – zapewne w zmienionej formie – wrócą (bez względu na to, kto utworzy nowy rząd) i pewnie będą ukłonem w stronę dłużników. Jak wielkim? Zobaczymy. Może się bowiem okazać, że polska firma łatwiej uzyska wpis do rejestru firm windykacyjnych w Włoszech czy Francji, niż w Polsce…

ZOBACZ TAKŻE: Komu oddajemy chętniej pieniądze?

Czy będziemy mieli wysyp firm odzyskujących długi z zagranicy, które będą działać w Polsce? Raczej w to wątpię. W windykacji, oprócz przepisów, ważny jest również czynnik ludzki. A jego nie można oderwać od rzeczywistości i kultury (także tej płatniczej) danego społeczeństwa.

TEKST: Anna Gąsiorowska

Felieton został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2023