Branża

Siedem polskich dizajnów głównych

Zdzisław Sobierajski.

Siedem polskich dizajnów głównych

Polski dizajn, o którym słyszymy i czytamy to konglomerat wielu dokonań tworzonych w rozmaitych celach.

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

Gdy przeanalizowałem działalność promotorów dizajnu, wyodrębniłem bardzo różne obszary aktywności wrzucone do jednego worka z napisem „Polski Dizajn”. Nie możemy ich mierzyć jedną miarą.  Warto pamiętać, że dochody tworzy tylko jeden z nich. Pozostałe wymagają sponsora.

Dizajn akademicki

jestmisją profesorów, wykładowców i studentów. To twórczość, poszukiwanie i kreacja. Łatwiej jest kształcić studenta w poszukiwaniach i kreacji. Znacznie trudniej jest nauczyć wykonywania zawodu. Nikt nie płaci wykładowcom za sukcesy absolwentów. Pomiędzy rzeczowymi projektami zdarzają się oderwane od realiów artystyczne prace magisterskie w postaci nowatorskich produktów z wiórów, tektury, „mchu i szyszek”.  Nie są one rzadkością w naszych akademiach. Ale czy taki dorobek kompetencyjny absolwenta zachęci polskiego przedsiębiorcę do zatrudnienia magistra dizajnu?

Dizajn konkursowy

kreuje nowe trendy. Często jurorami są akademicy, oceniający jakość projektów konkursowych według akademickich kryteriów. Skutki widzimy co roku.Jest pięknie, kreatywnie i nierynkowo. Patrząc pragmatycznie, każdy konkurs jest wart tyle, co kontrakty dla laureatów. Uważam, że tylko konkursy, w których jurorami są przedsiębiorcy, mają praktyczne znaczenie dla uczestników.

Dizajn festiwalowo-wystawienniczy

konsumując unijne dotacje czeka, aż Świat się polskim dizajnem zachwyci. Twórcze kreacje spotykamy na wystawach i „Dizajn Dejsach”. Wytworzył się rynek promocji dla promocji. Wiele osób się z tego utrzymuje. Dizajnerskich imprez przybywa. Zawsze znajdzie się jakiś urząd, lub organizacja pozarządowa, którą można oskubac na „innowacyjny” cel. W polskim dizajnie wystawienniczym objawił się też Dizajn tartaczno-wiórowy, w którym, eksponaty giną na tle monstrualnej ilości płyt OSB i sklejek z których autorzy budują ekspozycję. Krytykom, można wmawiać, że to jest „eko”.

Eko-Dizajn

objawia się głównie w studenckich pracach konkursowych. Eko, to słowo-klucz, bo naturalnym środowiskiem Eko dizajnu jest Internet i kolorowe pisma. W rzeczywistości nikt nie kupi sobie stołu z nakrętek PET i nie założy hodowli pożywnych alg we własnej kuchni. Jednocześnie mało który Eko-dizajner potrafi zaprojektować sukces sprzedażowy w procesie produkcyjnym produktu. Tu nie wystarczy pomysł. Wymagana jest kompetencja.

Dizajn ekskluzywny i snobistyczny

jest dizajnem medialnym. Objawia się w kosztownych realizacjach szykownych przedmiotów lub dzieł sztuki, niezbyt trafnie nazywanej użytkową. Ten dizajn jeszcze niedawno nazywał się rękodzielnictwem. By stał się medialny, do rękodzielnictwa dodano filozoficzną otoczkę. Nasza kultura obrazkowa, bazuje na publikacji ciekawostek wywołujących zachwyt czytelnika. Lubimy oglądać i podziwiać. Zachwyceni, rozmawiamy o dizajnie i stajemy się jego koneserami. Ale ciekawi mnie, dlaczego tego pięknego dizajnu masowo nie kupujemy?

Dizajn glejtowy

dotyczy zarówno projektowania graficznego jak i produktowego. Jest tamgdzie dizajner dostaje od urzędnika glejt na projekt i „robi jak umi”. Urzędnik kupuje w ciemno. Podatnik zapłaci. W efekcie obserwujemy lawinę logotypów, godeł promocyjnych, identyfikacji wizualnych i obiektów przestrzeni miejskiej i wiejskiej. Zaprojektowali je urzędnicy i glejtowi dizajnerzy. Nieliczne przykłady profesjonalizmu z trudem przebijają się przez morze amatorszczyzny. Glejtowe dizajny mają jedną wspólną cechę – kosztują nas dużo więcej niż są warte. Fala oburzenia szybko mija, a dizajn glejtowy zostaje i trwale definiuje standardy estetyczne Polaków.

Dizajn przemysłowy

jest mało widowiskowy, ale tworzy miejsca pracy i generuje dochody. Robiony z kalkulatorem w ręku, oparty o realia ekonomiczne, rozwija biznesy inwestorów. Ale nie zobaczymy go w galeriach, na festiwalach i wystawach. Nie przeczytamy o nim w kolorowych pismach. W Polsce jest medialną sierotą. Znajdziemy go na liniach produkcyjnych i na półkach sklepowych. Pracujący w zespole i realizujący wdrożenia  przemysłowy dizajner, nie jest celebrytą. Nie przeczytamy o nim w kolorowych pismach.

W projektowaniu produktów masowo kupowanych przez konsumentów nie ma nic „dizajnerskiego”. Projektowanie przedmiotów szokujących, niezwykłych, spektakularnych, to co innego. Jednak zachwycając się nimi pamiętajmy, że jedynie dizajn przemysłowy jest zyskowny. Inne dizajny potrzebują dotacji, mecenasów i sponsorów. Zatrudniając  dizajnera  zawsze dokładnie sprawdzam jaki jest jego dorobek wdrożeniowy. Tylko nieliczni zawodowcy potrafią zaprojektować wzrost sprzedaży i wysokie marże produkcji przemysłowej. Będąc przedsiębiorcą sam decyduję, czy dla dizajnera chcę być sponsorem czy inwestorem. Źle bywa wtedy, gdy elokwentny dizajner usiłuje zadecydować za mnie.

TEKST: Zdzisław Sobierajski