Branża

Odważne wizje wymagają równie odważnych decyzji

Artur Klepacki, prezes Zarządu firmy Szkło.

Odważne wizje wymagają równie odważnych decyzji

Artur Klepacki, prezes Zarządu firmy Szkło, o historii i ofercie firmy, a także mocnych stronach polskich producentów szkła.

Chciałabym, by przybliżył Pan historię firmy Szkło, opowiedział o jej początkach, o tym, jak zrodził się pomysł na założenie firmy.

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

Firma Szkło rozpoczęła działalność w 1991 r. Jej powstanie było odpowiedzią na bardzo prężnie działający na Warmii i Mazurach przemysł meblarski i zapotrzebowanie na szkło do mebli.

Jak duży wpływ na podjęcie decyzji o rozpoczęciu działalności biznesowej miał potencjał regionu?

Warmię i Mazury nie od dziś uznaje się za jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc w Polsce pod kątem lokalizacji firm związanych z przemysłem meblarskim, który z naszej perspektywy jest kluczowy. Województwo warmińsko-mazurskie sprzyja rozwojowi tej branży z co najmniej kilku powodów: ze względu na duże zaplecze surowcowe, silne tradycje, a przede wszystkim z racji obecności dużych firm z branży drzewnej i meblarskiej. Sektor małych i średnich przedsiębiorstw przemysłu meblarskiego jest wprawdzie bardzo mocno rozdrobniony, ale to właśnie te firmy relatywnie szybko się rozwijają. Jednocześnie w regionie istnieje kilka dużych zakładów, które dominują w strukturze zatrudnienia i są pod wieloma względami motorem rozwoju mniejszych przedsiębiorstw.

A jak było przeszło 20 lat temu?

Rok 1991 to były czasy, gdy w regionie, i nie tylko zresztą, prym wiodła Grupa Schieder. Dla rozwijającej się firmy, jaką było wtedy Szkło, obsługa przedsiębiorstw wchodzących w skład grupy była strategiczna. Od tego wyszliśmy, ale na tym nie poprzestaliśmy, szukaliśmy nowych kontaktów, a przede wszystkim nowych klientów i to przyniosło rezultaty, bo gdy Grupa Schieder upadła, to byliśmy bezpieczni.

Spodziewał się Pan upadku Grupy Schieder dużo wcześniej?

W pewnym momencie zrozumiałem, że jeśli nie idziemy do przodu, to znaczy, że się cofamy. W biznesie nawet najdrobniejsze postępy i świadomość tego, co się robi, dają człowiekowi wystarczające przekonanie i pewność, że warto to kontynuować.Rozpoczęliśmy więc próby pozyskiwania nowych klientów, a po jakimś czasie okazało się, że były to słuszne decyzje. Można tu mówić o intuicji czy szczęściu, ale na szczęście też trzeba przecież zapracować.

To prawda, ale nie bez powodu mówi się też, że szczęście sprzyja lepszym…

Po upadku holdingu Schieder niemal każdy, kto z nim współpracował, zastanawiał się: co dalej i jakie poczynić kroki, by konsekwencje tego zdarzenia były jak najmniej odczuwalne? Ta sytuacja uzmysłowiła mi przede wszystkim, że firma musi opierać się na kilku mocnych filarach, współpracować z kilkoma solidnymi partnerami. To co się wtedy wydarzyło skomentowałbym przy pomocy, bardzo popularnego obecnie określenia – mieliśmy po prostu dobry „timing” – odpowiednie wyczucie czasu. (śmiech)

Z Pana wypowiedzi można wywnioskować, że dla firmy Szkło branża meblarska to ważny portfel klientów, jeśli nie najważniejszy…

Faktycznie branża meblarska jest dla nas strategiczna. To producenci mebli stanowią największe grono naszych klientów. Jest to też branża wybitnie proeksportowa, co wiąże się też z szybkim reagowaniem na zmieniające się trendy, ale także potrzeby i oczywiście normy oraz wymogi. Współpraca z producentami mebli często stawia przed nami wyzwania, które czynią ją trudniejszą, ale też bardziej atrakcyjną z punktu widzenia potencjału naszej firmy. Możemy sprawdzić swoje możliwości.

Jak duży jest pakiet Państwa klientów? Jakie to są firmy – więksi producenci, mniejsi?

Wśród naszych klientów są zarówno więksi, jak i mniejsi producenci mebli. Proporcje są na ten moment odpowiednie. Tak jak wcześniej wspomniałem, na pewno motorem rozwoju w tej branży są przede wszystkim firmy duże i średnie, ale to nie znaczy, że można bagatelizować znaczenie podmiotów najmniejszych, bo one bardzo mocno przyczyniają się do wzrostu produkcji mebli w Polsce.

A czy firma Szkło współpracuje z hurtowniami?

Swoje funkcjonowanie opieramy na sprzedaży bezpośredniej, będąc w bezpośrednich kontaktach z producentami mebli. Nie współpracujemy z hurtowniami, aczkolwiek nie wykluczam możliwości tego rodzaju współpracy, choć raczej w bliżej nieokreślonej przyszłości. W tym momencie nie ma takiej potrzeby, więc tego typu działanie nie miałoby uzasadnienia.

Co jest dla Pana istotne w zarządzaniu firmą?

Bezwzględnie bardzo ważne są umiejętności budowania relacji, formułowania jasnych celów i podejmowania wyborów. Trzeba mieć stuprocentową pewność do czego się zmierza, bo odważne wizje wymagają równie odważnych decyzji. Czasami nie ma odwrotu (uśmiech). Dyscyplina i hierarchia w zespole to w dzisiejszych czasach już zdecydowanie za mało, to nie wystarczy, chyba, że na krótką metę, w wyjątkowych okolicznościach. Na dłuższą metę ludzi trzeba przekonać do słuszności swoich racji, motywować i pokazywać, że to co wspólnie robimy ma sens i przynosi korzyści. Kapitał ludzki zawsze miał, ma i będzie miał kluczowe znaczenie dla rozwoju przedsiębiorstw. Inwestycje związane z modernizacją parku maszynowego nie są na tyle wystarczające, by pozwolić na istnienie i rozwój firm. To, co w tej chwili zauważam, to stopniowe zwiększanie ilości procesów produkcyjnych, które mają charakter złożony, a to wymaga zarówno rozwoju wiedzy merytorycznej, jak i odpowiedniego poziomu doświadczenia, zarówno w przypadku operatorów, jak i kadry zarządzającej.

Ze statystyk GUS-u, ale też zdaniem przedstawicieli wielu firm z branży meblarskiej, od kilkunastu miesięcy trwa ożywienie, którego przejawem jest wzrost produkcji mebli. Czy Państwo także, jako dostawca dla przemysłu meblarskiego, odczuwacie to we wzroście zamówień i widzi to Pan w lepszych wynikach sprzedaży?

Rzeczywiście odnotowaliśmy poprawę wyników sprzedaży, wiele wskazuje na to, że obecny rok będzie lepszy od poprzedniego, ale o tym się przekonamy, gdy dokonamy bilansu na koniec 2014 roku.

Jak duża i jak silna jest konkurencja w branży szklarskiej?

Konkurencja jest i duża, i silna. Mam tu na myśli nie tylko konkurencję wewnętrzną, ale też zewnętrzną. Na szczęście sama branża jest już na tyle silna i na tyle się rozwinęła w ostatnich latach, że nie powinny powrócić czasy, gdy większe znaczenie miała konkurencja zagraniczna, a import szkła i wyrobów ze szkła był większy niż eksport. Nie możemy przecież konkurować z produktami, które są wytwarzane bez zachowania unijnych standardów ochrony środowiska i nierzadko bez poszanowania praw pracowników, a zdarzało się, że konkurowaliśmy.

A jakie są mocne strony polskich producentów jeśli chodzi o szkło?

Polska, w porównaniu z innymi państwami, nawet krajami należącymi do Unii Europejskiej, ma wyjątkowo korzystne warunki rozwoju dla przemysłu szklarskiego. Mamy bowiem dostęp do dobrej jakości surowców, odpowiednich zasobów ludzkich. Naszą mocną stroną jest też położenie i rozwijający się rynek. Wśród czynników warunkujących konkurencyjność przedsiębiorstw szczególne znaczenie odgrywają jednak innowacje, a aktywność w tej dziedzinie jest jeszcze niewielka.

Czy targi są według Pana ciągle jeszcze potrzebnym narzędziem komunikacji? Pytam o to, gdyż Szkło nie należy do firm, które się często wystawiają, a z drugiej strony na pewno jest Pan obecny na wielu imprezach targowych jako zwiedzający.

Rzeczywiście, wyjeżdżam na targi zagraniczne, bo nie da się zarządzać firmę tylko zza biurka, podpisując dokumenty. To może być mylne, gdy na biurku leżą ekspertyzy, wykresy, które obrazują sytuację firmy, branży. Bo co tak naprawdę z nich wynika? Te wyjazdy pozwalają na spojrzenie z pewnej perspektywy. Z jednej strony widzę jak działają i co prezentują firmy z całej Europy, a nawet ze świata, zdobywam wiedzę o trendach, widzę nowe możliwości aplikacji także dla naszych rozwiązań. Z drugiej strony będąc tam, mogę nabrać potrzebnego dystansu do tego co się dzieje na polskim rynku i już po powrocie wyciągnąć odpowiednie wnioski i starać się myśleć w dłuższej perspektywie.

Jeśli już mowa o przyszłości, to proszę powiedzieć jakie wyzwania stawia Pan przed firmą Szkło, a jakie stoją przed branżą szklarską w Polsce?

Wielkim wyzwaniem jest zmiana sposobu myślenia branż meblarskiej, budowlanej, wnętrzarskiej, szczególnie zaś architektów, tak by zwiększyć ilość montowanego szkła – w meblach, budynkach i we wnętrzach, by uświadamiać zalety jego stosowania. Jeśli branża szklarska zrobi wszystko, by tę świadomość zwiększać, to jestem spokojny o jej dalsze losy.

Widzi Pan możliwość zjednoczenia we wspólnym celu? A co z rywalizacją wewnątrz branży, konkurowaniem cenami?

Tak jak powiedziałem, to jest branża bardzo mocno nastawiona na konkurowanie. Niestety przedmiotem konkurowania nie może być wyłącznie cena. Oczywiście cenowej rywalizacji nie unikniemy, ale przede wszystkim należy konkurować jakością, terminowością, solidnością. Branża szklarska zawsze charakteryzowała się dużą dynamiką. Aktualnie coraz silniejszy nacisk kładzie się na oszczędność i lepszą wydajność, ale trzeba też poszukiwać nowych, zaawansowanych technologicznie produktów.

Najtrudniejszym wyzwaniem, które stoi przed tą branżą jest konsolidacja. Przypuszczam, że sytuacja na rynku sprawi, że wiele firm nie będzie miało wyboru, będą się albo konsolidować, albo ogłaszać upadłości. To brzmi brutalnie, ale realia nie pozostawiają złudzeń. Żeby nie szukać przykładów daleko: konsolidacja działań producentów działających w wielu branżach, m.in. budowlanej, meblarskiej jest na rynku coraz silniejsza. Podobnej aktywności potrzebuje teraz także branża szklarska.

Konkurencja i konsolidacja nie idą jednak ze sobą w parze.

Faktycznie silna konkurencja wewnątrz branży producentów szkła może ten proces utrudniać, spowalniać, ale nie może go całkowicie wstrzymać. Musi się pojawić mobilizacja branży do wspólnego działania – otwartość na nowe rozwiązania, zaangażowanie i aktywność na rynku oraz dostosowanie biznesu do koniunktury. Możemy tylko przypuszczać, co będzie za 2-3 lata, bo w takiej perspektywie jesteśmy w stanie planować, przewidywać, ale nie możemy być niczego pewni w 100%. A tym bardziej jaki będzie poziom sprzedaży za pięć, siedem lat, jak będzie wtedy wyglądał rynek? Kto będzie dyktował warunki, rozdawał karty? A już na pewno nie możemy przewidzieć tego co będzie się działo na rynku w perspektywie lat 10 czy 15. Spekulacje nie mają przecież sensu. Mimo nieprzewidywalności i rynku, i branży, jestem spokojny o przyszłość.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Szypulska

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2014