Branża

O urządzaniu polskich mieszkań i domów

Julitta Maciejewska-Walczak.

O urządzaniu polskich mieszkań i domów

Aktualnie organizuję swoją zawodową przyszłość. Dlatego jeszcze nikim nie rządzę i nie mam co urządzać, więc mam czas pozrzędzić.

Reklama
Słownik meblarski. Materiałoznastwo nie tylko dla profesjonalistów. Banner reklamowy śródtekstowy 750x200 px.

Nie zamierzam obrażać uczuć obywateli RP, czyli moich sąsiadów dalszych i bliższych. Chcę tylko pokazać, że statystycznie mamy sytuację kryzysową w zakresie poziomu urządzenia naszych polskich domów. Źródło tego kryzysu sięga czasów PRL-u i niewiele ma wspólnego z obecnym kryzysem gospodarczym, sytuacją branży meblarskiej i stanem finansów Polaków, ponieważ:

1) Polki są ładne i zaradne – nieźle ubrane, uczesane i zadbane. W tym zakresie już dawno dogoniły Europę. Mają modne ciuchy i fryzury. Zmieniają je szybko i bez wewnętrznych oporów.

2) Co do Polaków – statystycznie z imagem Panów jest może trochę gorzej, ale nadrabiają modnymi i estetycznymi gadżetami: fura i nowa komóra być musi, a do tego często wysokiej klasy sprzęt sportowy.

Dlaczego zatem (to retoryczne pytanie zadaję od lat wielu) jeśli chodzi o poziom estetyki wyposażenia naszych mieszkań tkwimy dalej w głębokich kazamatach socjalizmu, równości i bylejakości. Dopiero gdy nas sąsiad zaleje, pies zje nam kanapę, albo wydarzy się inny kataklizm lub przeprowadzka, myślimy o wymianie domowego sprzętu i mini remonciku, który i tak kończy się często na tzw. łataniu dziury.

Ja nie żartuję! Jak nie wierzycie przejrzyjcie oferty biur nieruchomości sprzedających i wynajmujących mieszkania na rynku wtórnym: dokładnie tak ludzie w Polsce mieszkają.

Najgorsze, że ten problem dotyczy przede wszystkim pokolenia w wieku „premium”, które ma poukładane życie i stać ich na wygodne i estetyczne urządzenie domu. Rozumiem sentyment do antyków, modę na styl vintage, ale zachowania wielu moich rówieśników mają odmienne podłoże – sądzę, że boimy się zmian, nie wiemy, jaki będzie ich efekt, dlatego nie chcemy poświęcać na nie czasu i pieniędzy.

Dwa przykłady z ostatniego miesiąca:

1) W grudniu państwo X „otapicerowali” już po raz czwarty kupiony w latach 90. zestaw wypoczynkowy (sofa + 2 fotele) tą samą co zawsze tkaniną. Ta przyjemność kosztowała ich prawie 6 tys. zł, ale wizualnie zmiany nie widać. „Mamy kotka i psa, co kilka lat musimy zatem zmienić obicie i pianki w kanapie i fotelach” – tłumaczyli się. Na pomysł, że za podobne pieniądze można kupić nowy zestaw: modny i w dobrej jakości, jakoś nie wpadli. Ale pani X dwa razy w roku jeździ do spa na odnowę biologiczną, co roku na Sylwestra ma nową kreację, a pan X regularnie co 3 lata wymienia samochód

2) Elegancka 50-letnia pani Y mieszka w bloku z końca lat 70. Pani Y ubiera się w stylu Chanel, co roku jeździ na zagraniczne wakacje i do rodziny we Francji. Jakieś 20 lat temu „okaflowała” łazienkę. Niestety w zeszłym roku instalacja w całym bloku się posypała – lokatorów od gazu odcięto i przyłączono do miejskiego cieplika. Montażyści lekko zdewastowali nadszarpniętą już zębem czasu łazienkę, ale pani Y ją „uratowała” przykrywając dziury po płytkach i rurach pamiątkowymi bibelotami z zagranicznych podróży.

Takie zdarzenia to nasza codzienność

Kilka miesięcy temu uczestniczyłam w imprezie Art. Off w Chorzowie, gdzie wspólnie z zaprzyjaźnioną scenografką, Dobrawką Agrafką, urządziłyśmy u dewelopera „od A do Z” (w 3 dni) nowe, 3-pokojowe mieszkanie. Przy wyborze podstawowych materiałów, kolorów i sprzętów zadbałyśmy o funkcjonalność i wyważoną estetykę. Po podsumowaniu wspólnie z inwestorem oceniliśmy, że relacja efektu do kosztów jest bardzo dobra. A przecież korzystałyśmy przy aranżacji z wysokiej jakości polskich mebli i artykułów wyposażeniowych, wykonanych głównie z naturalnych materiałów.

Średnia wieku osób, które w czasie imprezy odwiedziły nasze mieszkanie pokazowe wynosiła 40+ i od nich zebrałyśmy wiele dowodów uznania, często zachwytu. Panie i Panowie mówili, że świetnie czują się w tym wnętrzu, chętnie by w nim zamieszkali, pytali o koszt i byli nim mile rozczarowani…

Panie i panowie – jestem ciekawa jak wyglądają dzisiaj Wasze domy? Czy wizyta w urządzonym w Chorzowie mieszkaniu zainspirowała Was i została w pamięci?

Jeśli tak, to nie wszystko stracone – nadchodzi czas na zmiany!

TEKST: Julitta Maciejewska-Walczak

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 3/2014