Branża

Konkurencja jest zdrowa, współpraca jeszcze lepsza

Zilahi Imre, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Wydawnictw Meblarskich (International Alliance of Furnishing Publications – IAFP).

Konkurencja jest zdrowa, współpraca jeszcze lepsza

Zilahi Imre, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Wydawnictw Meblarskich (International Alliance of Furnishing Publications – IAFP), o sytuacji na globalnym rynku mebli, potencjale rumuńskiego meblarstwa, a także perspektywach dla światowego meblarstwa.

Jest Pan Prezesem IAFP. Dużo Pan podróżuje, spotyka się z członkami IAFP z różnych krajów i kontynentów, uczestniczy Pan w targach i konferencjach. Jakie najważniejsze zjawiska i trendy widzi Pan na europejskim i światowym rynku handlu meblami?

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

W latach pandemii i bezpośrednio po niej stało się dla nas wszystkich jasne, że komunikacja online, kanały online i tak zwane „platformy networkingowe” nie mogą zastąpić spotkań twarzą w twarz. Internet przydaje się do wymiany informacji, załatwiania praktycznych spraw, ale nie jest najlepszym sposobem na budowanie zaufania. Prawdziwy dialog wymaga spotkania twarzą w twarz. W ciągu ostatnich dwóch dekad nastąpiły poważne zmiany w sposobie, w jaki społeczeństwo i jednostki konsumują informacje. Zmieniły się profesjonalne media, a także komunikacja biznesowa. Sensacyjne trendy w projektowaniu ukształtowały również w tych latach świat przemysłu meblarskiego. Niewiele jednak zmieniło się pod względem oceny wartości opartej na bezpośrednim doświadczeniu.

Jestem dziennikarzem meblowym od dwudziestu lat i rzeczywiście byłem w większości krajów, w których produkcja mebli jest głównym przemysłem. Wydaje mi się, że publiczny gust dotyczący mebli zaczyna czerpać inspirację z tych samych źródeł w skali globalnej. Producenci mebli mają dostęp do surowców i funkcjonalnych komponentów z całego świata. Coraz trudniej im zatem stwierdzić na pierwszy rzut oka, gdzie dokładnie powstał produkt prezentowany na międzynarodowych targach. Komfort, kolor i faktura tapicerki, a także jakość wykończenia powierzchni i stopień, w jakim meble spełniają zmieniające się wymagania funkcjonalne, stały się ważniejsze. Trendy są teraz globalne – wyzwanie dla firm meblarskich (zarówno producentów, jak i sprzedawców detalicznych) stanowi dzisiaj dotrzymanie kroku konkurencji pod względem optymalizacji kosztów i identyfikacja z innowacyjną koncepcją współdzielenia marki.

Czy na światowym i europejskim rynku handlu meblami zaszły w ostatnich latach jakieś znaczące przetasowania (upadłości, konsolidacje itp.)?

Nie wymieniając żadnych konkretnych nazw firm, chciałbym zwrócić uwagę na pewien trend: coraz więcej europejskich marek staje się własnością Chińczyków. Zmiany w światowej polityce mają wyraźny wpływ ekonomiczny również na naszą branżę. Jeszcze niedawno chińskie firmy produkujące meble na masową skalę zadowalały się dostarczaniem europejskim dystrybutorom tego, o co prosili. Obecnie proces ekspansji osiągnął etap, w którym niegdyś dominujące włoskie i niemieckie marki są obecnie własnością ich byłych dostawców. Ocena, czy jest to dobre, czy złe, nie należy do dziennikarzy – my tylko przedstawiamy fakty.

W Europie dwa kraje mogą konkurować z importem mebli z Azji: to Polska i Turcja. Za nimi mogą podążać Rumunia, Czechy, Chorwacja, Słowenia i ogólnie kraje Europy Wschodniej, ale mają one mniejszą wielkość produkcji mebli.

Zna Pan dobrze polską branżę meblarską, odwiedzał Pan Polskę, m.in. targi Meble Polska w Poznaniu. Jakie widzi Pan mocne i słabe strony polskiego meblarstwa?

Trochę przesadą jest stwierdzenie, że dobrze znam polską branżę meblarską, ale rzeczywiście staram się rozwijać z nią jak najbliższe relacje. W tym celu pojawię się w lutym na targach Meble Polska (wywiad przeprowadzono pod koniec stycznia br. – red.). Zawsze podobało mi się pragmatyczne podejście polskich producentów mebli, którzy oferują swoim klientom dokładnie to, na co jest popyt. W rozmowach z polskimi przedsiębiorcami wyczuwam zdrową etykę biznesową, wiedzą co robią i konsekwentnie dążą do celu. Przekonałem się, że polskie firmy meblarskie rozumieją znaczenie precyzyjnej komunikacji marketingowej. Zaobserwowałem jednak – i nieco mnie to zaskoczyło – brak zainteresowania innowacjami w projektowaniu mebli… Znam wiele marek z bardzo podobnymi produktami, a oryginalne wzornictwo nie jest ich mocną stroną. Mam nadzieję, że nie obrażam moich polskich przyjaciół. Gorąco wierzę, że udowodnią mi, iż się mylę.

Branża meblarska w Polsce od ponad półtora roku odczuwa spowolnienie, którego skutkiem są np. spadki sprzedaży. Czy to problem tylko polski, czy może światowe meblarstwo jako całość odczuwa spowolnienie?

Ten kryzys dotyka wszystkich. W ciągu ostatnich dwóch lat Rumunia i Polska stały się bezpośrednimi sąsiadami strefy wojny, natomiast Europa Zachodnia (nasz wspólny główny obszar eksportowy) jest narażona na kryzys energetyczny, który staje się coraz bardziej powszechny na całym kontynencie. Europa boryka się z problemami inflacyjnymi, budownictwo w wielu krajach znajduje się w stagnacji, a w trudnych czasach użytkownik końcowy jest znacznie bardziej ostrożny jeśli chodzi o podejmowanie decyzji o sposobie wydania swoich oszczędności. Nie dziwmy się zatem, że klienci najpierw wydadzą pieniądze na potrzeby egzystencjalne, a dopiero później na zwiększenie komfortu życia. Obok każdej doliny jest wzgórze, więc miejmy nadzieję, że w ciągu najbliższych dwóch lat ten stagnacyjny rynek znów się podniesie i zacznie rosnąć.

Oprócz działalności w IAFP, jest Pan redaktorem naczelnym MagMob.ro, a w 2023 roku uruchomił Pan program Furniture from Romania. Czym jest i na czym polega działalność FFR?

Pielęgnowałem ten pomysł i ostatecznie w maju 2023 r. na wydarzeniu biznesowym w Nowym Jorku uruchomiłem program promocji eksportu mebli z Rumunii. Rumuńscy eksporterzy i ich zagraniczni klienci od 2014 roku regularnie korzystają z usług doradztwa biznesowego naszej firmy Fast Forward Editorial SRL. W ten sposób zdałem sobie sprawę z potrzeby stworzenia specjalnej platformy, na której moglibyśmy przedstawić potencjalnym klientom rumuńskich producentów z możliwościami produkcyjnymi i własnymi projektami mebli. Doświadczenie pierwszego roku pokazuje, że program okazał się sukcesem, zaprezentowaliśmy go na kilku targach i otrzymujemy coraz więcej zapytań z nowych, niezwykłych miejsc. Dlaczego nie spróbować samemu?

Jedną z bolączek polskiego przemysłu meblarskiego (i drzewnego) jest dostępność oraz ceny drewna pozyskiwanego z polskich lasów. Czy Rumunia także boryka się z podobnymi problemami?

W Rumunii jest podobnie. Czasami dystrybutorzy drewna opałowego są bezpośrednimi konkurentami fabryk mebli, gdy próbują kupić dobrej jakości surowiec do mebli z litego drewna. To szaleństwo. Stowarzyszenia producentów mebli nieustannie wywierają presję na decydentów publicznych w celu zapewnienia rozsądnego dostępu do odpowiednich źródeł drewna.

Jaki jest potencjał rumuńskiej branży meblarskiej? Czy Pańskim zdaniem w przyszłości rumuńscy producenci mebli mogą stać się liczącą się konkurencją dla polskich meblarzy?

Nie zdradzę wielkiego, tajnego planu, w jaki sposób rumuński przemysł ma zamiar wyprzedzić polski sektor meblarski… (śmiech) Myślę jednak, że w przyszłej współpracy polsko-rumuńskiej jest wiele niezbadanych zasobów. Porozmawiajmy ze sobą, poznajmy swoje mocne strony i odkryjmy sposoby współpracy. Niektóre z rumuńskich marek mogą być miłym zaskoczeniem dla polskiego rynku. Prawdopodobnie – z drugiej strony – polscy eksporterzy mogą z powodzeniem konkurować w kilku kategoriach mebli na rynku rumuńskim. Konkurencja jest zdrowa, współpraca jest jeszcze lepsza.

Na koniec pytanie o przyszłość. Kiedy Pańskim zdaniem możemy spodziewać się końca spowolnienia w światowym handlu meblami? Czy to perspektywa tego roku, czy może następnego?

To trudne pytanie, chociaż staram się go nie unikać. Nie sądzę, aby sytuacja spowodowana zmniejszonym popytem rynkowym zmieniła się znacząco w 2024 roku. Decyzje brukselskiej biurokracji nie służą stabilizacji gospodarek państw członkowskich, a ceny paliw i innych źródeł energii stanowią zbyt duże obciążenie dla firm produkcyjnych, dlatego nie powinniśmy spodziewać się nagłej poprawy. Patrzę na rok 2025 z większymi nadziejami, ale jeszcze za wcześnie, by o tym mówić. Jestem pewien, że europejscy producenci mebli będą musieli szukać nowych rynków.

W ciągu najbliższych kilku lat prawdopodobnie zaobserwujemy odwrotny trend eksportowy, a znane europejskie marki znajdą rynki zbytu w krajach Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej. Chciałbym zwrócić uwagę na PFFM, targi importu mebli na Filipinach w lipcu. Europejscy wystawcy, którzy stoją przed wyzwaniem obsługi rosnącego rynku, są mile widziani w Manili. W 110-milionowym kraju zarówno sektor hotelarski, jak i mieszkaniowy mogą być wielką szansą dla polskich producentów mebli.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 3/2024.