Komu oddajemy chętniej pieniądze?
16 października, 2023 2023-10-23 11:02Komu oddajemy chętniej pieniądze?
W badaniu „Etyka płatnicza w ocenie konsumentów”, przeprowadzonym przez firmę Kaczmarski Inkasso, 35% ankietowanych uznało, że są takie sytuacje, które usprawiedliwiają brak płatności na czas wobec firm.
Odsetek uważających tak samo, ale w stosunku do osób prywatnych (rodziny, znajomych) wyniósł aż 40%. 7% badanych uznało, że istnieje taka kwota, której nie trzeba oddawać. Dla 25% osób w tej grupie jest to kwota 50 zł lub mniej, natomiast dla 18% – kwoty w przedziale 51-100 zł. Z okoliczności, które usprawiedliwiają takie zachowanie ankietowani wymienili ciężką chorobę, śmierć osoby bliskiej, utratę pracy czy rozstanie z partnerem. Także inny pilny wydatek może usprawiedliwić brak zapłaty.
Zauważmy, że są to tylko deklaracje, a zatem – wskazania te mogą być zaniżone. Moją uwagę zwróciło to, że większość Polaków woli nie oddać długu znajomym czy rodzinie niż firmie lub instytucji. Ma to jednak swoje uzasadnienie. Przede wszystkim – pożyczki prywatne często są nieudokumentowane i trudniej jest pożyczkodawcy dochodzić swoich pieniędzy na drodze sądowej. Mamy też różne konsekwencje braku płatności, pomijając oczywiście egzekucję komorniczą. Sankcje mogą nas dotknąć dużo wcześniej: jeśli nie zapłacimy za prąd – w końcu nam go odetną, jeśli nie zapłacimy za telefon czy internet – będzie to samo. Jeśli nie oddamy długu cioci, to najwyżej nie zaprosi nas na święta. Firmy są też bardziej konsekwentne w odzyskiwaniu długów i mają wiedzę, jak przekonać dłużnika do spłaty.
Z powyższym wiąże się również odpowiedź na pytanie dotyczące kwoty, której nie trzeba oddawać. Także to będzie powiązane z tym, od kogo pożyczamy. Drobne kwoty – to zazwyczaj domena pożyczek od znajomych czy rodziny, a nie firm. Na dodatek – im mniejsza kwota, tym w powszechnej świadomości, lepiej ją odpuścić niż wyjść na sknerę.
Wskazania ankietowanych o okoliczności usprawiedliwiające brak płatności – to katalog wymówek znany każdemu, kto miał styczność z negocjacjami windykacyjnymi. I świetny punkt wyjścia do przygotowania się na tego typu tłumaczenia. Możemy być niemal pewni, że raczej wcześniej niż później spotkamy się z tym, że dłużnik będzie się tłumaczył utratą pracy, chorobą swoją lub członka rodziny czy śmiercią kogoś bliskiego. Z moich doświadczeń wynika, że rozstanie z partnerem nie jest samo w sobie wymówką. Częściej przyjmuje to formę, w której to dłużnik uważa, że jej/jego partner kazał jej zaciągać długi, a potem ją zostawił samą/samego.
ZOBACZ TAKŻE: „Róbmy swoje” receptą na kryzys?
Jakie możemy wyciągnąć wnioski z tego badania? Przede wszystkim – nie bójmy się upominać o swoje pieniądze, nawet wtedy, gdy to są małe kwoty. Poza tym – wbrew pozorom – katalog wymówek dłużników jest zamknięty, a zatem w trakcie rozmowy nie powinniśmy być zaskoczeni żadnym tłumaczeniem. Warto również spisywać umowy pożyczki, nawet wśród rodziny lub znajomych. Niekoniecznie po to, aby móc iść z tym do sądu i potem oddać sprawę do komornika, ale choćby dlatego, że słowa na papierze mają większą moc niż te wypowiedziane. Zawsze też powtarzam, że jeśli już chcemy pożyczyć komuś pieniądze – pożyczmy je w takiej kwocie, której strata nie obciąży zbytnio naszego budżetu.
TEKST: Anna Gąsiorowska
Felieton został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl nr 10/2023