Branża

Kocham wyzwania

Frank Tyralla lubi aktywny wypoczynek.

Kocham wyzwania

Frank Tyralla wie czego chce. Jeśli pracować, to tylko z pasją. Jeśli podejmować się nowych zadań, to tylko z zaangażowaniem. Prezes firmy Interprint Polska potrafi zarazić entuzjazmem. W ten stan najskuteczniej wprowadzają go wyzwania.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Hiszpania, Indie, Rosja, Brazylia… Zwiedził niemal cały świat. Pytam więc o ulubione miejsca i smaki. Polska zupa grzybowa – odpowiada bez wahania Frank Tyralla. – Jest najlepsza, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie lubię zjeść tapas w Hiszpanii. Otwartością i uśmiechem szybko zdobywa sympatię. Z poczuciem humoru opowiada o wyprawach na ulicę Piotrkowską w Łodzi.

Rodzina Tyralla w komplecie.
Rodzina Tyralla w komplecie.

Od czasu do czasu jadę tam rowerem i trafiam do zupełnie innego świata. Lubię tę anonimowość. Potrafię docenić chwile, kiedy przypadkowo napotkani ludzie dziwią się, że jestem Niemcem, który mówi po polsku. Rozmawiamy, poruszamy różne tematy, czasem całkiem mi nieznane i zaskakujące. Takie spotkania dają nowy punkt widzenia i pozwalają spojrzeć na rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy – opowiada.

Frank Tyralla pochodzi z Niemiec, z małego miasteczka niedaleko Dortmundu. Znajomością naszego języka, faktycznie, potrafi zaskoczyć niejednego Polaka. Świetnie mówił po polsku już po roku pobytu w naszym kraju. Efekty konsekwentnego rozwoju i samokształcenia robią wrażenie także podczas niedawnego spotkania w siedzibie firmy w Ozorkowie, 5 lat po objęciu stanowiska prezesa Interprint Polska. Po pierwsze: imponują. Po drugie: są niezwykle motywujące do własnego rozwoju. Wyobrażam sobie, że taki właśnie jest styl zarządzania Franka Tyralla. Jest liderem godnym zaufania. Motywuje swoją postawą i, co zdarza się nieczęsto, potrafi słuchać.

Frank Tyralla: trenuję umysł

Jak brzmi motto zawodowe Franka Tyralla? „Dokładnie analizować, szybko decydować”! Satysfakcję przynosi mu znalezienie sedna problemu i jego rozwiązanie. Ma wewnętrzne przekonanie, że jest w tym dobry. Za komplement uważa słowa, które usłyszał kiedyś podczas rozmowy biznesowej: „You always know the right question”.

Frank Tyralla od zawsze lubi wyznaczać i osiągać wciąż nowe cele. Sukces firmy to nie pojedynek, samotna wspinaczka na szczyt, ale wspólne osiągnięcie: poleganie na sobie, zabezpieczanie się i wzajemne zaufanie – mówi.

Zapytany o to, czy jest szefem, który wydaje polecenia czy raczej steruje potencjałem pracownika, odpowiada: Najpierw go słucham i dyscyplinuję siebie, żeby słyszeć. Podkreśla, że ma duży szacunek wobec kompetencji i wiedzy swojego starannie dobranego i zgranego zespołu. Jestem pewien, że nie wiem wszystkiego. Muszę ciągle uczyć się czegoś nowego – zaznacza. – Synergia potencjału i umiejętności jest siłą, która pozwala osiągnąć wyznaczone cele i która napędza dalszy rozwój Interprint.

Odpowiedzialność jest wyzwaniem, którego Frank Tyralla się nie boi.
Odpowiedzialność jest wyzwaniem, którego Frank Tyralla się nie boi.

Wielokrotnie zwraca uwagę na fakt, że edukacja jest najważniejsza. Wątek ten pojawia się również podczas rozmowy o dzieciach Franka Tyralla. Zarówno 10-letni Ricky, jak też 5-letni Joshua uczą się języków obcych oraz otwartości na świat i ludzi. Chciałbym, żeby byli ambitni, mieli swój cel, ale nie działali pod presją osiągnięć – mówi.

Dodaje: Chciałbym otworzyć ich na świat, a jednocześnie uczulić synów, że nie jest ważne to, skąd się pochodzi, ale to jaką jest się osobą. Można przypuszczać, że są wszelkie przesłanki do sukcesu ojcowskiej edukacji. Jak widzę synów razem, to jest mi bardzo wesoło. Starszy, Ricky jest Hindusem. Traktuję go jak syna, formalnie jest moim prawnym podopiecznym. Młodszego wychowujemy razem z żoną, która ma korzenie azjatyckie. Niezwykła jest ta nasza rodzinna mieszanka. Jedno jest pewne: synowie mają w ojcu najlepszy wzorzec otwartości na inne kultury.

Zadanie w Indiach

Ponad 10 lat temu pracując dla firmy Masa-Decor, był odpowiedzialny za rozwój placówki w Indiach. Rozbudowa zakładu w tym miejscu była bardzo trudnym zadaniem. Właśnie ta odpowiedzialność wzbudziła ambicje i chęć działania Franka Tyralla. Bangalore nie było wówczas taką aglomeracją, jak dziś. Kiedy jedna z pracownic na przystanku autobusowym znalazła porzuconego noworodka, Frank Tyralla zdecydował się na objęcie nad nim opieki.

Odpowiedzialność jest wyzwaniem, którego Frank Tyralla się nie boi.
Odpowiedzialność jest wyzwaniem, którego Frank Tyralla się nie boi.

Nie bał się odpowiedzialności. Oprócz zapewnienia chłopcu warunków materialnych, ważne stało się budowanie relacji: stały kontakt, rozmowy, spotkania, ale też troska o edukację. Dziś Bangalore jest bardzo dobrym miejscem do życia. Miasto ogromnie się zmieniło. Ze względu na znaczące inwestycje w branży IT, nazywane jest indyjską Doliną Krzemową. Ricky ma szansę na dobre życie, ale tylko na bazie dobrej edukacji – opowiada Frank Tyralla.

Zapytany o to, czy w jego rodzinie także podkreślano znaczenie nauki, odpowiada: Kiedy miałem 12 lat, wiedziałem już, że to ważne. Sam z siebie. Nie czułem nacisku ze strony rodziców, że muszę się uczyć. O początkach swojej drogi zawodowej mówi, że nie była „klasyczna”. Łączyła praktykę zawodową z jednoczesnym zdobywaniem wiedzy. Dobrą stroną takiego modelu było stopniowe pozyskiwanie umiejętności i bliski kontakt z zawodową rzeczywistością. Łączenie szkoły z pracą stało się dobrą kuźnią również dla charakteru. Nauczyło go samodzielności i brania odpowiedzialności, najpierw za siebie, a w perspektywie czasu, również za zespół.

Frank Tyralla i… Opel

Wrodzona ciekawość i odwaga niejednokrotnie otworzyły mu drzwi do kariery. Początki drogi zawodowej to praca w dziale administracji firmy Opel. Frank Tyralla mógł ją kontynuować w dziale sprzedaży, bo tak wyglądała standardowa ścieżka kariery. On zdecydował inaczej – rozpoczął pracę na stanowisku kierowniczym w przedsiębiorstwie z branży budowlanej. Chęć i nadażająca się możliwość rozpoczęcia pracy w środowisku międzynarodowym nie pozwoliły mu jednak na stabilizację zawodową. Wkrótce otrzymał propozycję z firmy Masa-Decor w Hiszpanii. Dało to początek jego współpracy ze światem papierów dekoracyjnych.

Frank Tyralla stara się być wsparciem i dobrym wzorcem.
Frank Tyralla stara się być wsparciem i dobrym wzorcem.

Frank Tyralla jest zdania, że niektóre rzeczy dzieją się przypadkowo. Nie planował kariery w branży drukarskiej, ale skorzystał z szansy, kiedy pojawiła się taka możliwość. Propozycję objęcia stanowiska CFO Masa-Decor w Berlinie, przyjął bez namysłu. Aby sprostać codziennym zadaniom, które stawia korporacja z ośmioma placówkami na całym świecie i nie utonąć, musiałem bardzo szybko się uczyć – wspomina.

Przystanek Rosja

Kolejny etap jego ścieżki zawodowej – wizja modernizacji i rozwoju zakładu w Rosji, również wymagał pełnego zaangażowania. Podkreśla, że było to duże wyzwanie, ale i duży sukces. Kiedy w 2005 roku został zapytany czy chce wziąć udział w przygotowaniach sprzedaży grupy Masa nie wahał się. Mimo brakującego jeszcze doświadczenia postanowił się zgodzić. Ostatecznie, decydujące negocjacje były prowadzone pod jego kierunkiem.

Rozmiar przedsięwzięcia był co prawda duży, lecz pomyślałem sobie, że zasady gry są wszędzie takie same. Nie pożałowałem. To było najbardziej fascynujące zadanie, jakiego się wówczas podjąłem. Wszystko działo się „na żywo” – ale nie bałem się. Nigdy nie odstraszał mnie lęk przed możliwą porażką. Ja widzę możliwości – mówi Frank Tyralla.

O ile w dekorach ceni spokój, w życiu nie lubi monotonii.
O ile w dekorach ceni spokój, w życiu nie lubi monotonii.

Jego wysiłek nie przeszedł niezauważony przez Bain Capital – ówczesnego inwestora w grupie Süddekor, wchodzącej w skład Holdingu 2D – kolejnej szkole biznesu Franka Tyralla. Objęcie pozycji CFO grupy Süddekor odebrałem jako duże wyróżnienie – wspomina. Jego znaczący wkład w przygotowania sprzedaży grupy na zlecenie inwestorów Bain Capital i Odewald okazał się niepodważalny. Pomimo możliwości dalszej pracy w nowej grupie Süddekor, już wtedy myślał o samodzielnym zarządzaniu firmą. Minęło już blisko 5 lat, odkąd Frank Tyralla stanął za sterami Interprint Polska, firmy z długoletnim doświadczeniem w branży drukarskiej i ogromnym potencjałem rozwoju. Nowe plany i inwestycje stawiają ją w czołówce firm produkujących papier dekoracyjny i folię finish na świecie.

Potrzeba zmiany

Kiedy objął stanowisko prezesa Interprint Polska był przekonany, że budując długofalową perspektywę jej rozwoju będzie potrzebował solidnej bazy w postaci samodzielnych i odpowiedzialnych pracowników. Muszę mieć zaufanie do moich ludzi, mojego zespołu – zaznaczał.

Dziś ze spokojem opowiada: Mogę powiedzieć, że w firmie pracują dobrze zmotywowani ludzie, którzy mają dobry stosunek do pracy. Ma świadomość, że sam musiał się w tym czasie wiele nauczyć i musieli to też zrobić niektórzy pracownicy. Zdarza się, że ludzie nie zawsze od razu rozumieją cel. Wolą zrobić dokładnie to, co powiedział szef. Bardziej odpowiada mi sytuacja, kiedy pracownik sam wykazuje się kreatywnością, bierze za siebie odpowiedzialność i samodzielnie rozwiązuje problem – zaznacza.

Frank Tyralla najlepiej odpoczywa uprawiając sport: biegając, jeżdżąc rowerem.
Frank Tyralla najlepiej odpoczywa uprawiając sport: biegając, jeżdżąc rowerem.

Na pytanie, czy w Polsce ludzie są pod tym względem wyjątkowi, odpowiada: Nigdzie indziej nie spotkałem tak wielu kreatywnych osób. Podoba mi się, że na jedno pytanie pojawia się kilka ciekawych, nie zawsze idealnych odpowiedzi. Można nad nimi jednak popracować, a dobre rozwiązanie zawsze się znajdzie. Trudniej jest o odpowiedzialność. Odpowiedzialność jest wyzwaniem. Nauczyłem się jak uruchamiać w pracownikach potencjał, dzięki któremu samodzielnie znajdują rozwiązanie. To działa z powodzeniem.

Z powodzeniem sprzedają się również materiały do uszlachetniania powierzchni produkowane w zakładzie Interprint Polska. Sukcesem są zarówno papiery dekoracyjne, jak też folia finish wytwarzana na potrzeby całej grupy Interprint właśnie w Ozorkowie. Oprócz satysfakcji zawodowej, Frank Tyralla w dekorach znajduje źródło przyjemności estetycznej.

Frank Tyralla w dekorach ceni spokój

Od kiedy 14 lat temu zacząłem zarządzać firmami z segmentu druku dekoracyjnego, produkty bardzo korzystnie się zmieniły. Są inne pod względem wizualnym i dotykowym – wyjaśnia. Na pytanie, jakie dekory podobają mu się osobiście, odpowiada: W pierwszej kolejności, patrzę na produkty z perspektywy biznesowej. Od razu analizuję, jaki będą miały wpływ na naszą firmę. Doświadczenie zawodowe nauczyło mnie, że nie zawsze personalne preferencje przekładają się na sprzedaż. Chociaż muszę przyznać, że mam coraz więcej osobistej satysfakcji w tym, że dekory, które mi się podobają, są też cenione przez naszych odbiorców. Po chwili dodaje: Najbardziej lubię lekkie wzory połączone ze spokojną i elegancką farbą.

Jak widzę synów razem, to jest mi bardzo wesoło. Starszy, Ricky jest Hindusem. Traktuję go jak syna, formalnie jest moim prawnym podopiecznym. Młodszego wychowujemy razem z żoną, która ma korzenie azjatyckie – mówi Frank Tyralla.
Jak widzę synów razem, to jest mi bardzo wesoło. Starszy, Ricky jest Hindusem. Traktuję go jak syna, formalnie jest moim prawnym podopiecznym. Młodszego wychowujemy razem z żoną, która ma korzenie azjatyckie – mówi Frank Tyralla.

O ile w dekorach ceni spokój, w życiu nie lubi monotonii. Musimy się uczyć tego, co jest dla nas najlepsze – zaznacza. Chce mu się wierzyć, kiedy mówi, że lubi swoją pracę: Jeżeli nie miałbym ochoty wracać następnego dnia do swoich zawodowych obowiązków, znaczyłoby to, że muszę zmienić pracę. Jak tłumaczy Frank Tyralla, pasja w zawodzie nie bierze się jednak z częstych zmian i podążania za samymi przygodami.

W wielkiej mierze polega ona na umiejętności zarządzania codziennością w taki sposób, że staje się ona ciekawa i rozwijająca. Wiele osób akceptuje rzeczy mało dla nich interesujące. Ja chcę robić to, co mnie interesuje. I robię to – podkreśla. Niektórzy pytają mnie, dlaczego chcę pracować w Polsce, skoro w Niemczech jest tak dużo ciekawych zajęć? A mi sprawia satysfakcję robienie czegoś innego. Traktuję to jako wyzwanie osobowościowe – mówi Frank Tyralla.

Język kluczem do kultury

Prezes Interprint Polska deklaruje, że codziennie ma apetyt na naukę. Jak się nie uczę, czas jest stracony – przyznaje. Do podjęcia pracy w Polsce skłoniła go właśnie perspektywa rozwoju: Zmieniłem strony. Przeszedłem od liczb do ludzi. Widoczny wynik tej zmiany wewnętrznej jest, albo raczej nadal trwa, właśnie tu, w Polsce.

Synergia potencjału i umiejętności jest siłą, która pozwala osiągnąć wyznaczone cele i która napędza dalszy rozwój Interprint – podkreśla Frank Tyralla.
Synergia potencjału i umiejętności jest siłą, która pozwala osiągnąć wyznaczone cele i która napędza dalszy rozwój Interprint – podkreśla Frank Tyralla.

Decyzja przejęcia odpowiedzialności za całą firmę okazała się nie tylko atrakcyjną ścieżką dalszego zawodowego rozwoju i zdobywania nowych doświadczeń, lecz zaprowadziła o wiele dalej: Rozwój i kierowanie firmą w nieznanej kulturze, w obcym języku to zadanie, które niesamowicie poszerza własne horyzonty. Opanowanie języka polskiego na poziomie, który pozwala nie tylko na codzienną komunikację, ale i na prowadzenie biznesowych spotkań albo – nie szukając daleko – udzielanie wywiadu, jest szczerym dowodem osobistego zaangażowania. Muszę rozumieć co jest ludziom potrzebne. Nie potrafiłbym tego zrobić nie rozumiejąc języka polskiego. Chcę, żeby ludzie czuli się w pracy dobrze i wykonywali ją chętnie. Wyniki to coś, co można osiągnąć bez większego wysiłku. Zrozumieć ludzi, to jest dopiero wyzwanie – mówi Frank Tyralla. Z refleksją dodaje: Zrozumiałem, że ludzie są najważniejsi. Liczby są tylko rezultatem.

TEKST: Diana Nachiło

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2014.