Branża

Jak Feniks z popiołów

Mariusz Nierzwicki, prezes Zarządu Zakładu Produkcji Mebli Feniks.

Jak Feniks z popiołów

Mariusz Nierzwicki, prezes Zarządu Zakładu Produkcji Mebli Feniks, o nowej fabryce, która powstała w miejscu zakładu, który się spalił, eksporcie na rynek amerykański oraz rozpoczęciu sprzedaży na rynku krajowym.

Zacznę może od nietypowego pytania, bo nie od mebli: czy prezes firmy Feniks oglądał takie filmy, jak np. „Terminator”, „Predator” „Pamięć absolutna” czy „Batman i Robin”?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Tak, oczywiście, oglądałem, to jest klasyka w kinematografii.

Jeśli zdziwiło Pana pytanie, to śpieszę z wyjaśnieniem. Występował w nich Arnold Schwarzenegger, który po skończeniu kariery filmowej zajął się polityką i w latach 2003-2011 był gubernatorem Kaliforni. Z kolei firma Feniks w tym czasie uzyskała certyfikat potwierdzający, że spełniła wszelkie wymogi dotyczące dostaw mebli do Kalifornii. Ten certyfikat podpisał właśnie Arnold Schwarzenegger…

Musieliśmy otrzymać unikalną zgodę od ówczesnego gubernatora stanu Kalifornia, Arnolda Schwarzeneggera, pozwalającą firmie Feniks na dostawy naszych mebli na tamten rynek. Powiem szczerze, że Pana pytanie bardziej jednak kojarzy mi się z pozytywnymi cechami głównych bohaterów we wspomnianych przez Pana filmach.

Zacytuję amerykańskiego polityka, ekonomistę i prawnika, Jamesa Madisona. Kiedyś powiedział, że Sukces nigdy nie jest efektem słomianego zapału – tu trzeba przejść przez prawdziwy ogień. Tylko dzięki właśnie determinacji, wytrwałości wizji lepszego jutra udało się nam po pożarze sprzed roku wybudować nową fabrykę. Dokładnie rok i kilka dni po tragedii, która nas dotknęła miałem ogromną satysfakcję otworzyć uroczyście nową, supernowoczesną i większą fabrykę Feniksa.

Do pożaru przejdę za chwilę, natomiast teraz wróciłbym do nieco odleglejszej historii. Od początku istnienia, czyli od roku 2002, nastawiliście się Państwo na eksport, który przez wiele lat stanowił 100% produkcji. Proszę podać główne kierunki eksportu Państwa mebli.

Eksportujemy do wielu krajów Europy – Belgii, Holandii, Niemiec, Anglii, Irlandii, Czech, Słowacji. Również do wymienionych już przez Pana Stanów Zjednoczonych, Kanady, a nawet do Brazylii.

Od 1,5 roku Feniks buduje sprzedaż mebli na rynku krajowym. Dlaczego zdecydowaliście się Państwo na ten krok?

Rynek polski zawsze był dla mnie bardzo ciekawy i fascynujący. Doskonale wiem, jak jest wymagający i sterylny, ale jestem człowiekiem, który lubi wyzwania. Jestem również przekonany, że nasze unikatowe wzornictwo, jakość oraz chyba najkrótsze terminy realizacji zamówień w tej półce cenowej to bardzo silne argumenty.

Państwa meble to półka średnia wyższa. Wydaje się, że na rynku polskim nie ma chyba zbyt wiele miejsca na droższe meble?

Każdy rynek, i polski nie jest tu wyjątkiem, potrzebuje silnej konkurencji. To jest motor wielu dobrych zmian, modernizacji, nowych technologii nowych wizji. Czy powstawałyby nowe bardziej nowoczesne zakłady i fabryki gdyby tego właśnie nie wymagał od nas rynek, konkurencja, nowe rozwiązania technologiczne?

Niedawno minął rok od najdramatyczniejszego wydarzenia w dziejach firmy – 6 lipca ubiegłego roku spłonęła fabryka wybudowana w 2007 r. Z dymem poszło wszystko: budynki, maszyny, meble, tkaniny, wzory. Tymczasem już 2 miesiące po pożarze firma Feniks wystawiała się na targach w Ostródzie. Jak to się Państwu udało?

Tak jak wspomniałem wcześniej, była to tragedia dla nas wszystkich: dla pracowników, dla mnie, dla mojej rodziny. Najważniejsze jest jednak w tym wszystkim to, że się nie poddaliśmy i powstaliśmy jak przysłowiowy Feniks z popiołów.

Dokładnie dwa tygodnie po pożarze wyjechały do naszych kontrahentów pierwsze auta z meblami. Wtedy nie było czasu na rozpacz, nie mogłem usiąść i płakać, nie mogłem się poddać. Przecież byłem odpowiedzialny za kilkuset pracowników. Oni byli w tej samej sytuacji – spłonął ich zakład pracy.

Czy ta sytuacja, o której mówiłem przed chwilą nie wpłynęła na takie rzeczy, jak choćby dostawy mebli do odbiorców czy dostawy zamówionych przez Państwa wcześniej tkanin, pianki, płyt, komponentów, akcesoriów? Współczucie współczuciem, ale biznes to biznes.

Po pożarze nasi kontrahenci, za co jestem im niezmiernie wdzięczny, zachowali się mniej biznesowo, a bardziej partnersko, mieli pełną wiedzę o tym, co się nam zdarzyło. Dzisiaj mogę się pochwalić, że żaden z naszych partnerów biznesowych od nas nie odszedł. Wszystkie zamówienia sprzed pożaru zostały zrealizowane z tylko 2-tygodniowym opóźnieniem, a co lepsze – właśnie po tragedii, jaka nas spotkała otrzymaliśmy jeszcze więcej zamówień.

Rozumiem, że mimo wszystko produkcja po pożarze była dużo niższa niż przed pożarem. Czy w związku z tym w firmie były zwolnienia?

Przez okres 6 miesięcy produkowaliśmy 80% wolumenu sprzed pożaru, wydajność też nie była najlepsza, mimo tego utrzymałem wszystkie miejsca pracy – to był mój priorytet i to się udało, z czego chyba najbardziej jestem dumny.

16 września 2016 r. otwarto nową fabrykę mebli Feniks w miejsce tej, która spłonęła. Czy do tej pory produkcję realizowano w jakichś wynajętych pomieszczeniach?

Produkowaliśmy w 5 wynajętych halach produkcyjnych, które zaraz po pożarze musieliśmy przystosować do standardów Feniksa. Najważniejsze jednak były maszyny i urządzenia, które dosłownie tydzień po pożarze kupiłem i uruchomiłem.

Proszę powiedzieć coś więcej o nowej fabryce. Rozumiem, że są tam nowe maszyny, bo stare się spaliły, a co poza tym?

Wszystkie maszyny są nowe, mamy nowe cuttery, CNC, optymalizerki czyli wszystkie niezbędne maszyny numeryczne, mamy również numeryczne maszyny do szycia i ponad 60 stanowisk tapicerskich. Bez wątpliwości i śmiało mogę powiedzieć, że dziś Feniks to jedna z najnowocześniejszych fabryk mebli tapicerowanych w Europie.

Gdyby zatem miał Pan porównać: Feniks przed pożarem i po pożarze, to na co zwróciłby Pan przede wszystkim uwagę?

Powiem może trochę przewrotnie ale tak po prostu myślę: nie mury, nie maszyny, nie nowe technologie budują firmy lecz ludzie.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 10/2016