Branża

Internet ma przyszłość

Jarosław Czarnik, prezes Zarządu meble.pl.

Internet ma przyszłość

Jarosław Czarnik, prezes Zarządu meble.pl, o 10 latach rozwoju meble.pl, handlu internetowym oraz planach na przyszłość.

Meble.pl odchodzą 10. rocznicę istnienia. Przez te lata przeszły ogromną ewolucję. Powiedzieć dzisiaj, że meble.pl to strona internetowa lub portal internetowy to zdecydowanie za mało. Czym zatem meble.pl są obecnie?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Przede wszystkim meble.pl to spółka, która podejmuje szereg działań wokół branży meblarskiej. Z jednej strony jest to oczywiście serwis informacyjny, z drugiej – e-commerce, a właściwie pasaż meblowy, w którym różne podmioty mogą handlować meblami oraz elementami wyposażenia wnętrz. Meble.pl dzisiaj to także własna hurtownia internetowa akcesoriów meblowych, a także sklejki i płyty meblowej oraz półfabrykatów dla branży meblarskiej.

Wróćmy jednak do początków firmy. Zanim powstała firma meble.pl przez wiele lat istniała firma Czarnik…

Firma Czarnik działała – od lat 90. – w branży tartacznej i drzewnej. Byłem z nią związany: najpierw jako pracownik, a później jako członek Zarządu. Mieliśmy wtedy krótki epizod z produkcją mebli – przez 2 lata produkowaliśmy meble na wymiar. I właśnie na potrzeby tej działalności kupiliśmy domenę meble.pl.

A skąd taki przeskok: z jednej strony coś bardzo tradycyjnego – zakład drzewny, tartak, a tu nagle skok w inny wymiar – Internet?

Będąc w branży drzewnej widziałem bardzo dużą sezonowość produkcji i był to dla mnie olbrzymi problem, bo przez znaczną część roku nie mieliśmy co robić. Szukałem takiego przedsięwzięcia, które byłoby odporne na sezonowość i – gdy nadchodziły miesiące, w których sprzedaż drewna spadała, a tartak nie pracował – pozwoliłoby nam normalnie funkcjonować i coś robić. Wybór padł na meble, chociaż już wtedy zacząłem przyglądać się Internetowi i biznesowi internetowemu.

Zaintrygowała mnie informacja, że domeny internetowe osiągają wielomilionowe wartości – zafascynowało mnie to, że ktoś kupił coś za kilka czy kilkanaście dolarów i po paru latach mógł to sprzedać za kilka czy kilkanaście milionów dolarów. Zainteresowałem się rynkiem domen w Polsce. Zacząłem kupować domeny z branży: tartaki.com.pl, tarcica.com.pl, ale stwierdziłem, że zakup domeny meble.pl, z jednej strony – dość ogólnej, a z drugiej – bardzo prestiżowej, byłby przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Po kilkumiesięcznych negocjacjach udało mi się ją kupić za dość spore pieniądze, bo za 50 tys. zł. Wiem, że wiele osób i firm interesowało się tą domeną, ale nikt nie zdecydował się, by takie pieniądze wydać.

Początkowo cały ruch z domeny meble.pl był przekierowywany na stronę czarnik.pl. I co się okazało? Zamówienia na meble zaczęły spływać z całej Polski, a nawet z zagranicy (wykonaliśmy np. kilkanaście kuchni do Anglii). To mi uświadomiło, że moc tej domeny jest zbyt duża, by jakiś lokalny producent spod Rzeszowa wykorzystywał ją wyłącznie do swoich własnych celów. Wtedy padł pomysł, by zrobić coś większego.

Na początku meble.pl to był portal informacyjny…

Dokładnie. Model biznesowy zakładał, że piszemy o branży i tworzymy komercyjny katalog firm meblarskich – bo skoro jedna firma dostawała zamówienia z całej Europy, to wszyscy, którzy pojawią się w tym katalogu również mogą liczyć na zamówienia. Przez kilka lat ten model był rozwijany i ulepszany.

Meble.pl pomyślane zostały jako branżowy portal informacyjny, jednak – nie oszukujmy się – wiadomości branżowe, poza samą branżą, nikogo specjalnie nie interesują, tymczasem rychło okazało się, że skala przedsięwzięcia wyszła poza branżę i użytkownikami portalu stały się osoby w żaden sposób nie związane z meblarstwem…

Tak właśnie było…

…Czyli trzeba było myśleć, co tym ludziom można zaoferować więcej, aniżeli wtedy oferowały meble.pl?

Dokładnie tak. Okazało się – i to jest nasza największa siła – że z meble.pl zaczęli korzystać konsumenci, którzy szukali porad, jakie meble kupić, szukali inspiracji, a wielu z nich dojrzało już, by te meble kupować przez Internet, szukali zatem konkretnego produktu: krzesła, sofy, komody. W ten sposób powstał pomysł uruchomienia pasażu meblowego, w którym producenci mebli oraz firmy handlujące meblami mogłyby przedstawiać swoją ofertę z możliwością zakupu przez klienta. Nie ukrywam, że namawianie firm, by wystawiły swoje meble w sklepie internetowym było drogą przez mękę. Większość osób z branży uważało, że nie ma to żadnego sensu, że – owszem – reklama reklamą, ale nikt nie kupi mebla przez Internet, bo nie ma możliwości wypróbowania go, dotknięcia, obejrzenia.

Ja natomiast przyglądałem się rynkom zachodnim, na których wszystko sprzedaje się przez Internet, nawet samochody. Dlaczego zatem ktoś, kto jest w stanie kupić przez Internet samochód, nie mógłby kupić np. sofy? Przecież zakup samochodu jest dużo bardziej ryzykowny i wiąże się z dużo większym wydatkiem niż zakup sofy. Udało nam się namówić kilkadziesiąt firm, by zaryzykowały, zaczęło to się świetnie rozwijać i obecnie mamy blisko 150 producentów oraz firm handlowych i obroty na poziomie 2 mln zł miesięcznie. Z samego tylko handlu na pasażu.

Czy ta liczba – blisko 150 firm – utrzymuje się w ostatnich latach na zbliżonym poziomie, czy może rośnie?

To cały czas zbliżony poziom. Oczywiście, niektórzy rezygnują, pojawiają się nowe firmy, ale nie ma tutaj znaczących spadków czy wzrostów.

Czy to oznacza, że branża nadal nie docenia roli Internetu jako narzędzia wspomagającego sprzedaż?

Myślę, że producenci boją się reakcji własnych odbiorców. Każdy producent dysponuje własną siecią dystrybucji – ma kilkunastu, kilkudziesięciu czy kilkuset odbiorców i obawia się ich reakcji na sprzedaż internetową.

A jaki asortyment oferowany jest na pasażu?

Mamy w ofercie wszystkie meble: skrzyniowe, tapicerowane, łazienkowe, kuchenne, stoły, krzesła… Lista jest bardzo długa. Są to zarówno meble drogie – po kilkadziesiąt tysięcy złotych i więcej, jak i bardzo tanie – po kilkadziesiąt złotych.

Domyślam się, że pasaż zarabia na pośrednictwie?…

Dominującym modelem współpracy jest rodzaj opłaty abonamentowej – firmy, które handlują u nas meblami i artykułami wyposażenia wnętrz płacą abonament uzależniony od liczby wystawianych produktów. Płacą z góry za cały rok i w tym pakiecie mogą produkty usuwać, dodawać nowe, tak by ich liczba mieściła się w wykupionym pakiecie.

A zatem nie ma potrzeby utrzymywania na potrzeby pasażu dużych magazynów, co też pozwala obniżać koszty?

Dokładnie tak. Zarabiamy tylko na tym, że jesteśmy platformą internetową, zbudowaliśmy ją, mamy duży ruch – na nasz pasaż trafia miesięcznie do 400 tys. użytkowników. Nie wiem, czy jest w Polsce salon meblowy, który co miesiąc odwiedza 400 tys. ludzi.

Przypominasz sobie, od jakiej oglądalności zaczynały meble.pl?

Zaczynaliśmy praktycznie od zera. (śmiech) Później było kilkadziesiąt, kilkaset osób dziennie.

A pamiętasz dzień, gdy ta oglądalność wzrosła do 100 tysięcy miesięcznie?

Nie jestem w stanie podać dokładnej daty, ale pamiętam, że osiągnięcie 100 tysięcy użytkowników miesięcznie było dla nas przełomowym dniem. Wszyscy w firmie bardzo się z tego cieszyliśmy. Kolejnym progiem, bardzo dla nas ważnym, było 200 tysięcy użytkowników – to było też naprawdę wielkie wydarzenie. Wtedy też naszym serwisem zaczęli interesować się ludzie z zewnątrz, bo 200 tysięcy użytkowników miesięcznie to liczba, na której można już w Internecie robić pieniądze, choćby z reklamy. Kolejnym krokiem było pół miliona użytkowników miesięcznie, a następnym – milion. Obecnie nie skupiamy się nad zwiększaniem odwiedzalności, ale na tym, by transakcji było więcej, a oferta bogatsza, bardziej dopasowana do potrzeb klientów. Ruch na portalu nie jest już wartością najważniejszą. I odwiedzalność – faktycznie – jest nieco mniejsza, ale sam ruch jest bardziej wartościowy.

Klient dzisiaj przychodzi do tradycyjnego salonu meblowego, ogląda meble, wybiera te, które mu się podobają, zapamiętuje nazwę i producenta, po czym szuka ich w Internecie, chcąc kupić taniej. Trudno winić klienta, że podejmuje działania pozwalające mu kupić ten sam produkt, ale w niższej cenie, z drugiej jednak strony – pojawiają się zarzuty, że handel internetowy niszczy salony meblowe. Jak to wygląda z Twojej perspektywy: czy rzeczywiście Internet jest tak wielkim zagrożeniem dla tradycyjnego handlu?

Internet z pewnością nie zniszczy tradycyjnego handlu, bo dzisiaj w Polsce e-commerce to zaledwie kilka procent całej sprzedaży. Ten udział oczywiście rośnie, kiedyś będzie to kilkanaście procent, z czasem – zapewne więcej, ale nie sądzę, by Internet zabił tradycyjny handel. Tak, jak radio nie zniszczyło prasy, jak telewizja nie zniszczyła radia, jak kaseta VHS, a później płyta DVD nie zniszczyły kina, tak handel internetowy nie zniszczy tradycyjnego handlu meblami, choć na pewno zabierze mu sporą część rynku. Nie ma sensu walczyć z Internetem, bo ten kierunek ma przyszłość. A skoro nie ma sensu z tym walczyć, to najlepiej się do tego przyłączyć.

Sprzedaż mebli generuje olbrzymie koszty, bo duża powierzchnia ekspozycyjna i magazynowa czy dobra lokalizacja kosztują. Absolutnie zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że zakup mebli przez Internet jest bardzo atrakcyjny, bo różnice w cenach są ogromne. Dlatego też kilka lat temu udałem się do salonów meblowych z prostą ofertą: nie walczmy ze sobą, wprowadźcie to, co macie aktualnie w magazynach do Internetu i korzystajcie z tego dobrodziejstwa, jakim jest kanał internetowy. Jednak postrzeganie Internetu było na tyle wrogie, że firmy na to się nie zdecydowały.

Zobaczmy tymczasem, co się stało np. z branżą AGD? Wielkie sieci handlowe mogły zachować się tak samo, bo były w identycznej sytuacji: klienci oglądali sprzęt, porównywali, po czym kupowali w Internecie. Tymczasem te sieci pozakładały własne sklepy internetowe. I dzisiaj klient może przyjść do sklepu i kupić towar ze sklepu, ale może także, nie wychodząc z domu, dokonać zakupu przez Internet.

A wnioski?

Takie rozwiązanie próbowaliśmy promować. Kilka lat temu byłem w jednej z największych polskich firm meblarskich, proponując im uruchomienie sklepu internetowego, który nie byłby konkurencją dla ich działających salonów, ale wsparciem. Odzewu nie było. Albo inny przykład: po wielu miesiącach starań udało nam się namówić dużą firmę meblarską do wdrożenia sklepu internetowego, ale z niego zrezygnowała, bo opór salonów meblowych był ogromny.

Chcę w tym miejscu powiedzieć, że obecnie nie mamy już takiej presji na namawianie branży, by uczestniczyła w Internecie – skoro nie ma zrozumienia dla tego typu działań, to realizujemy je samodzielnie. Stąd właśnie pomysły, by zacząć samodzielnie handlować meblami i akcesoriami czy samodzielnie produkować meble. Tak naprawdę chcieliśmy zarabiać tylko na ruchu, na pośredniczeniu w transakcjach, ale nie mogliśmy czekać na branżę bez końca.

Gdy się kupuje meble w salonie meblowym i nie ma ich akurat na ekspozycji lub w magazynie, to trzeba je zamawiać, a realizacja trwa – w skrajnych przypadkach – nawet 6-8 tygodni i więcej. Jak to wygląda w przypadku pasażu na meble.pl? Czy jest szybciej, czy to porównywalne czasy?

Wygląda to bardzo podobnie, bo kupujemy od tych samych fabryk, z identycznym czasem realizacji. Wiadomo jednak, że każdy salon meblowy i każdy producent ma jakiś stan magazynowy. Jesteśmy dzisiaj zintegrowani informatycznie z setką producentów i sprzedawców, bo udało nam się jednak przekonać niektóre salony meblowe do wspólnych działań, w zakresie produktów, które mają obecnie na magazynie – okazuje się, że mebli dostępnych od ręki jest bardzo dużo. Tym samym realizacja zamówienia trwa co najwyżej kilka dni, a nie kilka tygodni.

Rozumiem, że te wszystkie problemy, o których mówiłeś dotyczą przede wszystkim mebli, a już akcesoriów – bo ich dystrybucja odbywa się przecież w inny sposób niż dystrybucja mebli – w mniejszym stopniu lub wcale?

Żadna hurtownia, a byłem w kilku, nie była w stanie zapewnić nam bieżącej informacji o asortymencie, który ma w danej chwili na stanie magazynowym. Odpowiadano mi: nie udostępnimy wam wiedzy na temat naszych stanów magazynowych. Albo: nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że jeżeli aktualnie nie ma jakiegoś produktu na stanie, to sprowadzimy go w ciągu np. tygodnia. Stopień informatyzacji tej branży był kilka lat temu na bardzo niskim poziomie. Tymczasem dla nas była to rzecz priorytetowa: jeżeli sprzedajemy jakiś zawias czy uchwyt, to musimy mieć pewność, że on po prostu jest w magazynie, a nie, że musimy na niego czekać kilka dni czy tygodni. A skoro ze strony działających hurtowni nie można było oczekiwać pomocy, to 5 lat temu zapadła decyzja: otwieramy własną hurtownię. Dzisiaj hurtownia świetnie nam się rozwija i sprzedajemy przez Internet bardzo dużo akcesoriów meblowych.

A z jak dużą liczbą firm – producentów i dystrybutorów akcesoriów – współpracujecie?

Mamy kilkunastu dostawców. Jesteśmy np. jedyną firmą w Polsce, która całkowicie zintegrowała się informatycznie z kilkoma dostawcami, m.in. z takimi firmami, jak Egger, Rejs, Gamet czy Rehau.

Jak to jest, że stolarzowi ze Szczecina bardziej opłaca się zamówić u was, w Rzeszowie, co wiąże się z dodatkowym wydatkiem w postaci kosztów przesyłki, niż pójść do hurtowni i potrzebne akcesoria czy komponenty kupić tam?

Mamy bardzo specyficzną grupę odbiorców. Ktoś, kto przez lata jeździł codziennie do hurtowni, by złożyć zamówienie na kilka produktów i nadal to robi, ten nie jest naszym klientem. I pewnie nim nigdy nie będzie, bo nie jesteśmy w stanie przekonać go, aby usiadł przy komputerze, wszedł na naszą stronę, złożył zamówienie on-line i poczekał 2 dni na dostawę. Natomiast coraz więcej ludzi zaczyna cenić swój czas.

I jeżeli ktoś ma zakład 10 km od hurtowni, musi tam pojechać, odstać w kolejce, złożyć zamówienie, poczekać na wydrukowanie dokumentów do kasy, zapłacić za zamówienie, poczekać na wydrukowanie faktury, poczekać, aż magazynier znajdzie i wyda towar, zapakować ten towar, a następnie wrócić do firmy, to to wszystko może mu zająć nawet 2-3 godziny i więcej. Jeżeli pomnożymy to przez liczbę takich wizyt w miesiącu, to może okazać się, że traci w ten sposób nawet kilka dni. Tymczasem złożenie zamówienia przez Internet nie zajmie mu więcej niż kilka minut, a po kilku dniach towar zostanie mu dostarczony do firmy.

Dodam też, że jakość naszych wyrobów jest na bardzo wysokim poziomie. Postawiliśmy na bardzo nowoczesny park maszynowy – są to maszyny firm Homag, IMA i Schelling – i jesteśmy bardzo chwaleni przez klientów za jakość. Oczywiście – przesyłka kosztuje – więc w ostatecznym rozrachunku klient być może zapłaci nieco drożej, choć nie zawsze tak jest, ale takiej jakości, jaką my gwarantujemy, może nie uzyskać w swojej okolicy. Dlatego zamawia u nas.

Dużo klientów ma hurtownia akcesoriów?

Aktualnie wysyłamy średnio ok. 150 paczek dziennie, choć zdarzało nam się wysyłać jednego dnia nawet i 300. To są zarówno niewielkie paczki, z kilkoma uchwytami, jak i palety ze sklejką czy płytą. Zdarza się też, że jedno zamówienie to nawet kilka i więcej palet. Mamy mnóstwo klientów, bo przemawia za nami wieloletnie doświadczenie w e-commerce.

Mówiliśmy sporo o handlu internetowym, ale od pewnego czasu meble.pl zajmują się także produkcją mebli na wymiar…

Pomysł produkcji mebli chodził za mną od dawna, bo widziałem na rynku ogromną niszę. Dzisiaj klienci mają do wyboru: meble stosunkowo tanie do samodzielnego montażu, ale w standardowych wymiarach, a na przeciwległym biegunie są meble robione przez stolarzy – wprawdzie na indywidualne zamówienie, czyli dostosowane do potrzeb klienta, ale robione bardzo długo i przy tym dużo droższe. Byłem pewien, że jest wielu klientów, którzy chcą mieć meble np. trochę szersze lub węższe, wyższe lub niższe i w innym dekorze w stosunku do tego, co w standardowej ofercie oferuje producent mebli. Dzięki nam klient ma możliwość indywidualizacji mebli – co do wymiarów oraz co do kolorów. Z kolei własna hurtownia akcesoriów i ich dostępność od ręki, hurtownia płyt oraz usługi cięcia płyt na wymiar pozwalają nam wykonać te meble w bardzo krótkim czasie i w przystępnej cenie.

To była chyba rewolucja pod każdym względem?

Zdecydowanie rewolucja – zmiana siedziby spółki z Rudnej Małej na Rzeszów, zakup dużej hali, inwestycje w maszyny, ustawienie całego procesu usługowego i produkcyjnego. Ostatnie 2 lata to okres bardzo ciężkiej pracy i zaangażowania wszystkich osób: od magazynierów, poprzez działy projektowe i IT, po dział handlowy. Natomiast efektem jest dziś to, że my tę niszę zaczynamy wypełniać. Trudno mówić, że wypełniamy, bo jesteśmy jednak bardzo młodym producentem mebli, ale zaczynamy to robić. Zaczęliśmy od czegoś, co wydaje się dość trudne, od mebli kuchennych.

Klienci mają możliwość wyboru nie tylko – o czym wspomniałeś – wymiarów i kolorów, ale też akcesoriów: spośród tańszych, średnich i droższych. Czy rzeczywiście korzystają z tych udogodnień?

Zawsze brakowało mi tego, że producenci mebli czy nawet stolarze, nie poruszają tematu akcesoriów, wybierając za konsumenta pewien standard. Często takie decyzje stały w sprzeczności z dobrem klienta, choć ten klient nie miał o tym pojęcia, bo nikt go nie uświadomił, jak ważne przy codziennym użytkowaniu mebli są akcesoria. My chcieliśmy dać klientowi wybór: jeżeli szukasz niskiej ceny – to oferujemy najtańsze akcesoria, ale dajemy ci też rekomendowane przez nas, bardzo dobre akcesoria – to jest średnia półka cenowa, a także – jeżeli chcesz dopłacić do produktów markowych, z dodatkowymi opcjami – oferujemy ci standard premium. To klient decyduje. Cieszy też fakt, że akcesoria z wszystkich tych trzech grup cenowych sprzedają się bardzo dobrze. Czyli na każdy rodzaj asortymentu jest klient.

Kiedy ruszyła produkcja?

Pierwsze meble zaczęliśmy produkować w połowie 2012 r. i rok 2012 był okresem nabierania doświadczeń oraz eliminowania błędów. Natomiast cały rok 2013 to już była produkcja, wdrażanie nowych brył i asortymentu, wprowadzanie nowych opcji i ułatwień dla klienta oraz bardzo dynamiczny rozwój sprzedaży. Pod koniec 2013 r. nasza produkcja – w porównaniu do pierwszych miesięcy 2013 r. – wzrosła prawie 4-krotnie. A w bieżącym roku planujemy co najmniej 3-krotny wzrost w porównaniu do najlepszych miesięcy 2013 r. Mamy bardzo ambitne plany. Chcemy znacząco zwiększyć swoje możliwości produkcyjne. Myślimy o bardzo nowoczesnej, w pełni zautomatyzowanej linii produkcyjnej – to inwestycja rzędu kilkunastu milionów złotych.

Te meble produkujecie i sprzedajecie jako meble.pl. A czy możliwa jest taka forma współpracy, że jesteście podwykonawcą dla innego producenta mebli?

To kierunek, który też nas bardzo interesuje. Już jesteśmy podwykonawcą dla niektórych firm, dla których wykonujemy krótkie serie, potrzebne bardzo szybko. Jednocześnie prowadzimy rozmowy na temat produkcji pod obcymi brandami. W 2014 r. powstaną sklepy internetowe, dla których będziemy wyłącznym producentem i konfekcjonerem mebli. Te produkty wysyłane będą z naszej firmy w całą Polskę i Europę, bo jeden z tych projektów jest ogólnoeuropejski.

Czy produkowane przez was meble sygnowane są marką meble.pl?

Dzisiaj używamy marki meble.pl. To w meble.pl można zamówić meble, to meble.pl jest producentem. Wiele dyskutowaliśmy, czy tworzyć nową markę, ale ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na to. Meble.pl są dzisiaj postrzegane jako miejsce, w którym można poczytać o meblach i zamówić meble. Takim chcemy, żeby pozostały.

Czy – oprócz wspomnianego przed chwilą projektu – meble.pl mają w planach ekspansję zagraniczną?

Zdecydowanie tak, to jest plan na lata 2014-2015. Bardzo znaczące zwiększenie mocy produkcyjnych będzie wiązało się także z wejściem na rynki europejskie, na początek – niemiecki i czeski.

Jaką formę przebierze ta ekspansja? Czy będzie to produkcja mebli na indywidualne zamówienie, czy może współpracę z dużymi odbiorcami?

Interesują nas wyłącznie meble, które są definiowane przez klienta. Handlem meblami zajmuje się w Europie wiele firm, działa wiele sklepów internetowych oferujących meble. Nie będziemy z nimi walczyć. Natomiast chcemy – jeżeli tylko będzie zainteresowanie – dostarczać producentom i sklepom meble na indywidualne zamówienie, gdy oni tę możliwość udostępnią swoim klientom. Tylko i wyłącznie z tym produktem chcemy wchodzić na rynki zachodnie.

Meble.pl zaczęły od mebli kuchennych. Czy oprócz kuchni w planach jest produkcja także innych rodzajów mebli?

Meble kuchenne są dzisiaj najważniejsze i – wracając do marki – używamy obecnie nowej marki: kuchnie.pl. To jest serwis, w którym można zamówić meble kuchenne na wymiar. Natomiast oprócz kuchni interesuje nas wszystko, co można wykonać z płyty wiórowej i zmontować samodzielnie, czyli także stoły, szafki, komody, regały, biurka. Oferta będzie poszerzana sukcesywnie przez cały 2014 r.

A jak rozwiązana została kwestia reklamacji? W przypadku sprzedaży internetowej jest to chyba dość poważny problem, bo od momentu, gdy przesyłka opuszcza siedzibę nadawcy ten ostatni nie ma już wpływu na jej dalsze losy i nieuczciwy klient może zawsze zakwestionować zawartość, twierdząc, że przesyłka dotarła do niego np. zdekompletowana…

To jest oczywiście problem, choć raczej marginalny. Generalnie klienci są bardzo zadowoleni i z jakości, i z szybkości, i z tego, że w bardzo dobrej cenie mogli kupić meble dostosowane do wymiarów ich pomieszczeń. Zdarzają się oczywiście sytuacje, gdy klient twierdzi, że czegoś w przesyłce brakuje, a my tymczasem jesteśmy przekonani, że to niemożliwe, ale mimo to wysyłamy te – być może brakujące, a być może nie – elementy; nie wchodzimy w konflikt z klientem. W tym roku chcemy jednak zamontować bardzo nowoczesny system monitoringu całego procesu produkcyjnego, wszystkich jego etapów, abyśmy mogli być pewni, że dany produkt czy dana część mebla wyszła do klienta i w jakim stanie.

Ta obecna działalność – mam tu na myśli kuchnie na wymiar – to mimo wszystko jeszcze działalność bardziej usługowa niż produkcyjna, ale chyba już niebawem skończy się etap usługowy, a zacznie normalna produkcja. Kiedy?

Jeżeli uda nam się zrealizować zaplanowane na ten rok inwestycje, to zdecydowanie można będzie powiedzieć, że jesteśmy producentem mebli. Trochę innym niż pozostali, bo – po pierwsze – interesuje nas pełna automatyzacja i – po drugie – wyłącznie produkcja mebli nietypowych, na indywidualne zamówienie, na dowolny wymiar, do samodzielnego montażu, z bardzo krótkim czasem realizacji. Absolutnie nie chcemy wchodzić na rynki już zajęte, nie chcemy konkurować ceną, nie chcemy konkurować z firmami, które robią meble seryjne.

Dzisiaj produkcja mebli generuje kilkanaście procent naszych przychodów, ale w bieżącym, roku ten udział powinien wzrosnąć do jednej trzeciej. Głównym źródłem przychodów jest i ciągle jeszcze przez jakiś czas będzie e-commerce: akcesoria, płyta, sklejka, w mniejszym stopniu meble.

Przed rokiem meble.pl przekształciły się ze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w spółkę akcyjną. Czy to przymiarki do wejścia na giełdę?

Tak, od czasu, gdy Fundusz Inwestycyjny IIF kilka lat temu zainwestował w nas, to naszym celem była i jest giełda. Nie wiemy jeszcze, czy będzie to NewConnect, czy parkiet główny. Dzisiaj pracujemy, by zwiększać wartość firmy, mamy bardzo ambitne plany rozwoju i bardzo dużo pomysłów.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 2/2014