Edukacja

Włoski model – polskie realia

Włoski model branży meblarskiej oparty jest na kooperacji wyspecjalizowanych przedsiębiorstw.

Włoski model – polskie realia

Produkcja mebli w słonecznej Italii oparta jest na specjalizacji i kooperacji. Czy włoski model sprawdziłby się (a może już się sprawdza?) także na polskim gruncie?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

We włoskiej branży nie brakuje firm, których domeną jest produkcja konkretnych elementów meblowych. Ich odbiorcami są zakłady, montujące je w gotowe meble, które z kolei trafiają do firm skupiających się na projektowaniu mebli oraz globalnym marketingu. W Polsce taki model współpracy – przynajmniej na szeroką skalę – jeszcze się nie przyjął.

Kooperanci pilnie poszukiwani

Claudio Tornati, prezes Zarządu firmy Teknika, uważa, że dziś na polskim rynku wyraźnie brakuje dostawców wysokiej jakości komponentów meblowych. Od kilkunastu lat jesteśmy w stałym kontakcie z producentami mebli, często  bardzo znanymi markami. Te firmy, choć posiadają kilka własnych fabryk, wyposażonych w nowoczesne linie produkcyjne, współpracują z licznymi podwykonawcami, głównie w zakresie produkcji komponentów meblowych, wymagających specjalistycznych maszyn. Niestety, w ostatnim czasie takich firm w Polsce brakuje. A ich możliwości technologiczne nie poszły w parze w wymaganiami rynku – przekonuje.

W opinii Claudio Tornatiego początkowo polscy meblarze wzorowali się na „success story” włoskiego meblarstwa, ale ostatnio znacznie odeszli od modelu włoskiego, który opiera się na specjalizacji i kooperacji. Warto wrócić na właściwą ścieżkę, która sprawia, że nawet jeśli znajdziemy się w cieniu swojego zleceniodawcy, to mamy pewny odbiór i możemy się skupić na wewnętrznym rozwoju firmy, podnoszeniu jakości, obniżaniu kosztów i na innowacyjności. Mamy wielu klientów, którzy szukając pomysłu „co dalej?” skorzystali z naszej wskazówki, kupili specjalistyczne maszyny, których nie mają inni producenci i dziś świetnie radzą sobie na rynku jako poddostawcy komponentów – wynika z jego obserwacji.

O ocenę takiego modelu produkcji w kontekście polskich realiów poprosiliśmy kilku rodzimych producentów.

Włoski model w polskim wydaniu

Zwolennikiem włoskiego stylu produkcji zawsze był Henryk Tatkowki, właściciel firmy Halex. Zachwyciła mnie ich wysoka specjalizacja i wzajemna współpraca, jaką zaobserwowałem podczas wizyty we włoskim zagłębiu meblowym, słynącym z produkcji krzeseł – wspomina. – Ta filozofia jest mi wciąż bardzo bliska. Jestem przekonany, że powinniśmy identyfikować swoje mocne strony i w nich się specjalizować. W przypadku Halex nie wychodzimy poza krzesła, stoły i ławy, bo w tym jesteśmy najlepsi. Mamy do tego najlepszy park maszynowy (w tym wiele włoskich maszyn) i doświadczoną kadrę, znamy rynek i odbiorców. Dodaje, że Halex współpracuje też z wieloma dostawcami i sam jest kooperantem np. jako producent drewnianych stelaży krzeseł.

Ten system kooperacji to jeszcze nie jest to, co robią Włosi – przyznaje Henryk Tatkowski. W Polsce jest jeszcze wiele barier miękkich do przełamania. Konieczna jest zmiana sposobu myślenia o konkurentach i postrzegania ich nie tylko jako rywali – dodaje. Pewne kroki stawiamy w tym kierunku działając w ramach elbląskiego klastra meblowego. Na razie sprowadza się to dyskusji, wymiany poglądów i wspólnej promocji na targach.

Jak informuje Ireneusz Pawłowski, wiceprezes firmy Gala Collezione, odpowiedzialny za pion produkcyjny, reprezentowana przez niego spółka skupia się przede wszystkim na produkcji mebla tapicerowanego sensu stricto. Kluczowe operacje, jak rozkrój surowców, szycie, tapicerowanie czy modelowanie wykonujemy bezpośrednio w fabryce. Pozostałe z reguły są zleca się sprawdzonym kooperantom.

Priorytetem jest jakość

Od początku powstania fabryki zakładamy model organizacji produkcji bazujący na pozyskiwaniu większości komponentów od zewnętrznych podwykonawców – podkreśla Ireneusz Pawłowski. – Priorytetowym kryterium doboru współpracujących z nami firm stał się wyznacznik jakości surowców, przekładający się na jakość końcową naszych produktów. Korzystamy z pianek, formatek i stelaży oraz różnego rodzaju mechanizmów, posiłkując się portfolio kilkunastu stałych, sprawdzonych dostawców. Wszystkie te firmy są objęte stałym audytem jakościowym i monitoringiem jego efektów.

Wiceprezes firmy Gala Collezione zaznacza, że przedsiębiorstwo świadomie przyjęło zasadę działania w łańcuchu kooperacyjnym. Wykorzystuje doświadczenie innych fachowców, wyspecjalizowanych niszowo w produkcji określonych komponentów. Tego typu kooperacja pozwala na skonsolidowanie specjalistycznej wiedzy naszych partnerów w końcowym produkcie tj. meblu wypoczynkowym, będącym efektem naszych wspólnych doświadczeń technologicznych – zauważa.

Włoski model tylko dla seryjnych?

Z perspektywy naszej firmy taka oferta nie jest interesująca – mówi Tomasz Przybyła, menadżer produktu w firmie Halupczok Kuchnie i Wnętrza. Realizujemy głównie nietypowe projekty, gdzie poza frontami, często o nietypowych wymiarach, występują także skomplikowane obudowy, panele i blendy. Z tego względu bazujemy na własnej produkcji. Trudno jest w naszym przypadku mówić o wykorzystaniu podzespołów czy elementów, które moglibyśmy zastosować w produkcji seryjnej. Filozofia naszej firmy jest inna, nie możemy po prostu bazować na gotowych elementach, gdyż musielibyśmy zdecydowanie zawęzić ofertę. Taki model produkcji ma sens wówczas, gdy nastawiamy się na wykonywanie określonych modułów bez możliwości ich modyfikacji – jak jest w przypadku dużych, niemieckich producentów kuchni, czy niektórych polskich – jak również, gdy zmniejszamy gamę dostępnych produktów (zawężenie oferty) – dodaje.

Zdaniem Marcina Mińkowskiego, purchasing managera w Meble Vox, ciężko równać się polskim firmom z włoskimi w produkcji frontów czy nóżek. Włosi mocno specjalizują się w produkcji tego typu komponentów i z powodzeniem sprzedają je na rynku polskim – zauważa. Jednak nie jest do końca prawdą, że nie ma rodzimych producentów tych podzespołów. Są firmy, dla których tego typu elementy są ważną częścią produkcji podstawowej – dodaje. Jako przykłady takich dostawców Marcin Mińkowski wskazuje firmy Gamet i Melaco. Przyznaje jednak, że nie można tu mówić o wąskiej specjalizacji, którą często można spotkać we włoskim przemyśle meblarskim.

Niska cena, dobra jakość

O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się także do Piotra Domańskiego, właściciela firmy consultingowej AT Piotr Domański. Przyznaje on, że rzeczywiście w Europie produkcja mebli oparta jest na współpracy z podwykonawcami specjalizującymi się w produkcji określonych wyrobów. Właściwym przykładem jest wielkość naszego eksportu w tej branży – uważa. W dużej mierze oparty jest on na podwykonawstwie np. elementów meblowych czy też frontów meblowych – dodaje.

Z jego doświadczenia wynika, że podłożem tego zagadnienia jest cena i jakość. Wykonawca wtedy kupuje produkt od podwykonawcy, kiedy jego jakość jest właściwa, terminy realizacji odpowiednie i cena na tyle niska, że nie opłaca mu się samemu produkować – wylicza. Inaczej ma się sprawa na rynku polskim, bowiem ceny uzyskiwane w sprzedaży mebli przez producentów są bardzo niskie. Według danych statystycznych ceny polskich mebli w eksporcie są dwukrotnie niższe niż w Niemczech i prawie trzykrotnie niż we Włoszech. Tym samym producent mebli osiąga małą marżę i wymaga od poddostawcy również niskich cen, co nie sprzyja rozwojowi tej produkcji. Moim zdaniem są to główne powody, dla których w Polsce trudno być poddostawcą. Aby osiągnąć zyski z produkcji jako poddostawca trzeba mieć naprawdę bardzo dobrze poukładane od strony organizacyjnej i kosztowej zarówno firmę, jak i produkcję. Chodzo o to, aby maksymalnie wykorzystać parametry posiadanego parku maszynowego – podsumowuje.

TEKST: Anna Żamojda

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2015