Polskie meblarstwo 2004-2014: dekada sukcesów
29 czerwca, 2014 2023-10-02 11:48Polskie meblarstwo 2004-2014: dekada sukcesów
W maju br. minęła dziesiąta rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Jeśli trzeba byłoby wskazać te gałęzie polskiej gospodarki, które są dzisiaj wizytówką naszego kraju w UE, to z pewnością należałoby wśród nich wymienić branżę meblarską. I to na jednym z najwyższych miejsc.
Przed wejściem do Unii Europejskiej oczekiwania meblarzy były niewątpliwie duże, choć należy przypomnieć, że już kilka lat wcześniej polskie firmy większość swojego eksportu kierowały na rynki unijne. Szczególnie istotny dla ówczesnej sytuacji był wcześniejszy krach systemu finansowego w Rosji w latach 1996-98. Po nim wiele firm przeorientowało kierunek eksportu ze Wschodu na Zachód Europy).
Jednak dopiero zniesienie kontroli celnych oraz przynależność do wspólnego obszaru gospodarczego miało ułatwić polskim producentom mebli prowadzenie interesów na Zachodzie. Z drugiej strony – miało przekonać nowych, wahających się dotychczas partnerów gospodarczych z UE do wyboru polskich dostawców mebli. To się udało. Rok 2003 był to rok wychodzenia ze spowolnienia gospodarczego w Polsce – mam na myśli okres lat 2001-2003. Wiele branż notowało ujemne wskaźniki rentowności, ale branża meblarska rozwijała się na przekór innym. Od co najmniej pięciu czy sześciu lat spełniała wymagania jakościowe europejskich kontrahentów, dynamicznie rozwijały się powiązania gospodarcze. Wejście do Unii miało formalnie potwierdzić przynależność polskiego meblarstwa do wspólnego europejskiego obszaru gospodarczego – mówi Tomasz Wiktorski, właściciel B+R Studio.
Nowe możliwości
W chwili wejścia do Unii Europejskiej produkcja sprzedana polskiej branży meblarskiej kształtowała się na poziomie 15,4 mld zł rocznie (wg PKWIU 36.1, która to kategoria obejmowała również fotele do pojazdów; w 2008 r. nastąpiła zmiana klasyfikacji i od 2009 r. grupa fotele samochodowe przeniesiona została do innej klasyfikacji), by w ciągu 10 lat praktycznie się podwoić.
Grzegorz Kalinowski, dyrektor handlowy firmy Libro, nie ma wątpliwości, że polska branża meblarska skorzystała na wejściu Polski do Unii Europejskiej. I to we wszystkich podstawowych aspektach. Nasi klienci, mając do czynienia z dostawcą z Unii, mają większe zaufanie do nas. Jesteśmy dla nich bardziej wiarygodnym partnerem, ponieważ działamy w porównywalnych systemach: prawnym, podatkowym, bankowym itd. Znacznemu uproszczeniu uległy wszelkie procedury i dokumenty związane z dostawami do krajów Unii. Sprzedaż wewnątrzwspólnotowa różni się bardzo niewiele w porównaniu do sprzedaży klientowi krajowemu. Powoli, ale jednak unifikuje się prawo, min. ustawy konsumenckie i związane z nimi zasady i terminy realizacji reklamacji, zwrotów itd. – wyjaśnia Grzegorz Kalinowski.
Zwraca również uwagę na kwestię dofinansowań ze środków unijnych, pozwalających wielu firmom z branży meblarskiej na duże inwestycje w zakłady produkcyjne, ale także w nowe technologie, rozwój produktu, szkolenia personelu, promocje na rynkach zagranicznych i wsparcie sprzedaży.
Firma Libro skorzystała właściwie w każdym z wymienionych wyżej aspektów. Na co dzień odczuwalne jest uproszczenie procedur dotyczących sprzedaży. W aspekcie inwestycji korzystaliśmy w wielu programów włącznie ze środkami pochodzącymi z funduszy przedakcesyjnych. Pomogły nam poczynić inwestycje głównie w środki trwałe (budowa nowej hali produkcyjnej, zakup licznych maszyn i linii technologicznych, zakup środków transportu), szkolenie personelu (w sumie kilkaset osób, które uzyskały tytuł zawodowy lub uprawnienia do kierowania i obsługi maszyn). Korzystaliśmy również z programów wspierających eksport polskich mebli – dodaje Grzegorz Kalinowski.
Eksport do Unii Europejskiej
Podobnego zdania jest Marcin Remus, dyrektor naczelny Fabryki Mebli Biurowych MDD. Dzięki wejściu Polski do Unii Europejskiej otworzyły się dla nas olbrzymie możliwości eksportu. Dużo większy rynek zbytu, a więc większa sprzedaż i wzrost zarobków branży, a co za tym idzie – rozwój infrastruktury i technologii produkcji. Zagranicą polskie meble są coraz bardziej cenione i rozpoznawalne. Stajemy się marką samą w sobie i produktem poszukiwanym na rynku europejskim. Według danych za 2012 r. Polska zajmuje czwarte miejsce na świecie i trzecie w Europie pod względem wartości eksportu mebli. O czymś to świadczy. Należy też wspomnieć o dotacjach unijnych, dzięki którym firmy mogą sobie pozwolić na udział w targach międzynarodowych – argumentuje Marcin Remus.
Fabryka Mebli Biurowych MDD eksportuje meble biurowe do krajów całej Europy. Marka MDD pojawia się w największych showroomach Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Ale coraz częściej jesteśmy także w Stanach Zjednoczonych, na Bliskim Wschodzie czy u naszych wschodnich sąsiadów. Ten rozwój nie byłby możliwy, gdyby nie wstąpienie Polski do Unii Europejskiej – dodaje.
Nie byliśmy ubogimi krewnymi
1 maja 2004 r. polscy meblarze nie byli bynajmniej ubogimi krewnymi swoich zachodnich konkurentów. Już wtedy modernizacja branży meblarskie była w toku, zresztą trwa również i obecnie. W Polsce 10 lat temu funkcjonowały – z jednej strony – zakłady wybudowane od nowa przez zagranicznych inwestorów. Funkcjonowały także – z drugiej strony – zakłady z długą tradycją, sięgającą jeszcze XIX w., ale z zupełnie nowym parkiem maszynowym. Funkcjonowały wreszcie – z trzeciej strony – przedsiębiorstwa borykające się z problemami, które w ciągu minionych 10 lat albo upadły, albo wprawdzie istnieją, ale wymagają doinwestowania.
Już wtedy wiele maszyn pracujących w firmach meblarskich było zakupionych z dotacji z programów przedakcesyjnych. Należy stwierdzić, że generalnie poziom techniczny branży stał na przyzwoitym poziomie. Nie był to z pewnością poziom w całości zautomatyzowanych fabryk, ale inna jest też specyfika produkcji meblarskiej i różne są oczekiwania odnośnie produktów z różnych półek cenowych.
Nie ma róży bez kolców
Mimo niewątpliwych sukcesów ostatnie dziesięciolecie to z pewnością nie tylko droga usłana różami. Trudnych momentów dla branży meblarskiej było kilka. Pierwszy to upadek w 2007 r. grupy Schieder zatrudniającej wówczas ponad 6 tys. osób. Ostatecznie jednak prawie wszystkie zakłady zostały przejęte przez nowych właścicieli i kontynuują produkcję.
Drugi moment to lata 2008 i 2009. Najpierw rekordowo mocna polska waluta (3,21 zł/euro!) dała się mocno we znaki większości eksporterom. Wielu skusiło się na wykupienie opcji walutowych ubezpieczających ryzyko dalszego umacniania waluty. Kilka miesięcy później eksport liczony w euro skurczył się o blisko 15%, a kurs euro w lutym 2009 r. poszybował do 4,9 zł/euro.
Wejście do Unii Europejskiej z korzyścią dla branży
Po wejściu do Unii zaczął doskwierać brak rąk do pracy wynikający z emigracji na dużą skalę. Wywołało to wzrost płac i kosztów. Niesłabnący popyt na meble z Polski wywindował ceny materiałów do produkcji – w szczególności drewna i materiałów drewnopochodnych. Od 2009 r., na większą niż wcześniej skalę, zaczęto przykładać uwagę do kwestii organizacji pracy, zarządzania, poszukiwania oszczędności w procesie produkcyjnym, obniżania pracochłonności wykonywanych operacji. W efekcie na przestrzeni 10 lat udało się o 80% zwiększyć produkcję przy prawie nie zmienionej obsadzie – mówi Tomasz Wiktorski.
Wejście do Unii Europejskiej na pewno dodało wielu polskim meblarzom pewności siebie. Z drugiej strony zwiększyło zaufanie do robienia biznesu z Polską. Dotacje i dofinansowanie inwestycje pomogły również, choć można byłoby także postawić pytanie: jak potoczyłby się rozwój branży bez dotacji, ale również bez rozrostu biurokracji i z niższymi podatkami? Szkoda także, że chociaż tak wielu Europejczyków kupują tak wiele polskich mebli, to o polskich meblach i polskim meblarstwie wiedzą tak niewiele.
TEKST: Marek Hryniewicki
Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2014