Design

Materiał w rękach projektanta

Tomasz Augustyniak, projektant.

Materiał w rękach projektanta

Tomasz Augustyniak, projektant, o ulubionych materiałach, współpracy z przemysłem i polskiej branży dostawców.

Jaki materiał lubi Pan w szczególny sposób?

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Mam duży sentyment do drewna. Może nie jest to materiał, z którym najbardziej lubię pracować. Nowoczesne komponenty też są bardzo interesujące. Po prostu, lubię drewno. Jest to produkt naturalny, dlatego mi odpowiada. Poza tym, przypomina mi czasy studenckie, kiedy można było z niego swobodnie tworzyć w pracowni realizacji.

Na jakim etapie pracy nad projektem zaczyna się myślenie o komponentach, z których powinien zostać wykonany?

Bywa z tym bardzo różnie. Jeśli rozmawiamy o projektowaniu, które związane jest z przemysłem, to ważnym pojęciem jest zamówienie projektowe. Ono określa zakres materiałów do wykorzystania. Często definiuje to już rodzaj produktu np. system mebli pracowniczych lub gabinetowych. Zdarza się, że już na etapie zamówienia projektowego omawiany jest zakres funkcji, a więc również okuć, które mogą być w nim zastosowane.

Na etapie kształtowania zamówienia projektowego, a więc również sprecyzowania oczekiwań co do grupy docelowej, w pewnym wymiarze określa się zakres materiałów. Nie są to ustalenia konkretne. Chodzi bardziej o opcje wyboru komponentów, które spełnią oczekiwania klientów np. co do nowoczesnego wzornictwa. Przykładowo, można wtedy pomyśleć o metalu, szkle czy tworzywie sztucznym. Przy meblach skierowanych do tradycyjnego użytkownika zawężamy zakres stosowanych materiałów, głównie do drewna czy okleiny. W tym przypadku nie ma potrzeby zastosowania nowych tworzyw, bo ci klienci są dość konserwatywni. Podobne analogie można znaleźć w meblach tapicerowanych. Jeśli odwołujemy się do młodszej grupy, a więc produkt będzie bardziej nowoczesny, meble mogą mieć konstrukcję tworzywową czy też odkryty, metalowy stelaż. Bardziej standardowy produkt finalny powinien być raczej osłonięty tkaniną a tym samym przyjazny, ciepły.

Dotychczas mówiłem o relacji projektant – użytkownik. Tymczasem, gdzieś pośrodku jest producent i jego różne możliwości technologiczne. To oczywiście również ma bardzo duże znaczenie. Podobnie, jak fakt, że nowe technologie są zwykle bardzo kosztowne.

Na ile ważny jest czynnik ekonomiczny?

Tak samo, jak ważne jest określenie grupy klientów docelowych, tak samo ważne jest określenie poziomu cenowego produktu. Powiedziałbym nawet, że w przypadku przemysłu aspekt ekonomiczny projektu jest czymś oczywistym a bardzo często nadrzędnym. Suma kosztów przeznaczonych na rozwój, nowe doświadczenia i projekty powinna w określonej perspektywie czasowej przynieść zysk.

Bardzo ważna w tym zakresie jest rola projektanta. Jego praca jest jednym z elementów składowych powstania wyrobu finalnego. Zwykle jest osobą z zewnątrz, która ma doświadczenie z innych realizacji, wiedzę nabytą z rynku, świadomość grupy docelowej czy też materiałów, z którymi warto pracować. Może być impulsem do powstania produktu, który wychodzi poza to, co firma robiła dotychczas. Może przyczynić się do otwartości na nowe materiały lub poszerzenia zakresu dotychczas stosowanych technologii. Jeśli projektant bierze udział w projekcie, może to oznaczać, że produkt ma szansę konkurować nie tylko ceną. Chodzi o to, żeby wszystkie elementy zostały rzetelnie zaprojektowane a z drugiej strony, aby całość mieściła się w realiach cenowych.

Czy łatwiej jest zaprojektować mebel tani, przy którego produkcji istnieją ograniczenia do tańszych materiałów, czy też mebel drogi, gdzie takich ograniczeń nie ma?

Uważam, że nie ma zdecydowanie jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jest po prostu inaczej. Z jednej strony, łatwiej zaprojektować mebel, kiedy nie ma ograniczeń budżetowych. Z drugiej, jeśli jest to skomplikowany produkt, to nawet duży budżet nie spowoduje, że skala trudności jest mniejsza. Natomiast niesamowitą łamigłówką jest to, aby mając ograniczenia budżetowe i technologiczne zaprojektować mebel, który znajdzie swoją grupę docelową, będzie przy tym bezpieczny, ergonomiczny, estetyczny i w dobrej cenie. Warto jednak pamiętać, że chociaż społeczeństwo jest zróżnicowane pod względem poziomu życia i oczekiwań, każda z grup tak samo potrzebuje dobrze zaprojektowanych mebli.

W jakim stopniu projektant współpracuje z działem konstrukcyjnym czy technologicznym w firmie meblowej?

Praktyki bywają bardzo różne. Zdarza się, że firma meblowa kupuje projekt od zewnętrznego studia projektowego. Na tym kończy się ich współpraca. Często bywa też tak, że praca z projektantem lub studiem trwa do momentu wdrożenia produktu lub jeszcze dłużej. Taki model współpracy zakłada, że przedsiębiorstwo może liczyć na weryfikację projektantów nawet wtedy, gdy mebel jest już na rynku. Różne bywają też zakresy projektów: od tych zawierających wyłącznie część wizualną po te z dokumentacją technologiczną. U projektantów można też zamówić pełną dokumentację techniczną. W zależności od wymienionych czynników, współpraca z technologami ma różny wymiar.

Często bywa tak, że firma informując kto jest autorem projektu podaje nazwisko projektanta. Nie jest to cała prawda. Projektant często inspiruje projekt, ale bezcenna jest też wiedza technologów i konstruktorów, którzy na co dzień pracują z materiałami i technologiami. Są najlepszymi rzemieślnikami w swojej dziedzinie. Bardzo dobra współpraca projektanta z technologami i konstruktorami gwarantuje, że produkt finalny rzeczywiście będzie dobry. Oni mają wiedzę technologiczną. Wiedzą, w jaki sposób w danej firmie powstają produkty. Informacje o szczegółach procesu technologicznego czy dostawcach godnych zaufania pomagają wyeliminować pomyłki. Pewnych rzeczy projektant może po prostu nie wiedzieć, bo nie jest częścią firmy. W powstawaniu produktu znacząca jest więc zarówno rola projektantów, jak i technologów. Można zadać pytanie: kto wymyślił to, co widzimy? To, co widzimy jest efektem całego procesu.

Projektant musi więc mieć też umiejętność kontaktów z ludźmi a często również kompromisu.

Zwykle już to, że jakaś osoba wykonuje zawód projektanta wiąże się z tym, że wykonuje go z pasją, bo jest to praca kreatywna. Lubimy to, co robimy. Daje to gwarancję, że pracuje się z pełnym zaangażowaniem. O jednej rzeczy nie warto zapominać. Projektant zatrudniony do realizacji jakiegoś projektu jest partnerem dla firmy. Przedsiębiorstwo nie jest zaś instytucją charytatywną ani galerią, która kreuje artystę. Bierzemy udział w procesie ekonomicznym. W przypadku projektowania produktów dla przemysłu kompromis jest więc czymś oczywistym.

W jakim stopniu studia przygotowały Pana do pracy z przemysłem?

Na pewno dostałem cenną porcję wiedzy i doświadczenia. Szkoła nauczyła nas kreatywnego podejścia do procesu projektowego. Bardzo dobrze wspominam możliwość studiów na Wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego poznańskiej ASP. Trudniejsze było wejście na rynek pracy, bo muszę przyznać, że okres, kiedy skończyłem studia w 1993 r. a także lata poprzedzające ten moment, nie był dobry dla polskich przedsiębiorstw.

Dziś wyznacznikiem, że uczelnia dobrze kształci jest to, aby jej absolwent bez problemów mógł się odnaleźć się na rynku pracy. Do tego potrzebna jest współpraca uczelni z analogiczną do kierunku kształcenia gałęzią przemysłu. Obecnie takich możliwości jest więcej niż w czasach, kiedy studia kończyli ludzie z mojego pokolenia. Wydaje mi się, że w branży meblarskiej wciąż jest bardzo mało firm zainteresowanych współpracą z przemysłem. Szkoda, że tak to wygląda. Wyjątkami są m.in. takie marki, jak Noti, Balma i Mikomax. To wciąż jest za mało, bo naprawdę nie ma innego, lepszego sposobu na zdobycie praktyki.

O teorii można dużo opowiadać i jednocześnie ćwiczyć kreatywność. Oczywiście, jest to niezwykle potrzebne. Tylko później następuje zderzenie z rzeczywistością. Pojawia się brak zrozumienia dla oczywistych mechanizmów, które nią rządzą. Jeśli ktoś z młodych projektantów ma ochotę na projekty, które wykluczają jakikolwiek kompromis, to też jest cenne. Czym innym jest jednak współpraca z fabryką. Jeśli nie ma współpracy na linii edukacja – przemysł, obie strony na tym tracą. Dlatego warty doceniania jest Pogram Edukacyjno-Projektowy realizowany w katedrze Katarzyny Laskowskiej w poznańskiej ASP.

Na ile ważna jest dla Pana wiedza o innowacjach w zakresie materiałów, akcesoriów i technologii meblowych?

Nie będę ukrywał, że podstawowym problemem w zakresie ich zdobywania jest czas. Naturalnie, zdaję sobie sprawę, że powinno być inaczej, ale taka jest dzisiejsza rzeczywistość. Wiedza płynie z różnych źródeł. Jako przykład mogę podać branżę tapicerską. Mam kontakt z firmami produkującymi meble wypoczynkowe. Importerzy i hurtownicy, którzy zaopatrują fabryki zabiegają też o kontakt z projektantami. Jest to coraz bardziej popularne. W przypadku dostawców z innych branż nie ma takich kontaktów lub są one mniej intensywne. Inna sprawa, że nawet mając wiedzę o nowych tkaninach i materiałach tapicerskich, producenci mebli, z różnych powodów, nie są w stanie wprowadzić ich wszystkich do produkcji. Z jednej strony, mają określone moce produkcyjne. Z drugiej strony, wiadomo, że nie można w nieskończoność poszerzać oferty.

W ogóle, ciekawym tematem byłaby możliwość wykorzystywania technologii z innych gałęzi przemysłu. Przenoszenie technologii z jednej branży do drugiej daje przeogromne możliwości. Jeśli tak się dzieje to często jest to dzieło przypadku i odbywa się właśnie za sprawą projektantów, którzy pracują z różnymi fabrykami, mają otwarte umysły i potrafią eksperymentować np. z materiałami czy technologiami znanymi wcześniej z innych profili produkcyjnych. Generalnie, bardzo mi brakuje porządnego źródła informacji o innowacjach.

Co pomogłoby rozwiązać ten problem?

Na pewno cenne byłoby powstanie bibliotek nowych materiałów, gdzie producenci, instytuty naukowe, wszyscy, którzy pracują nad nowymi technologiami mieliby możliwość pokazania swoich osiągnięć. Jeśli tego rodzaju biblioteka byłaby dostępna, to jestem pewien, że przynosiłoby to dobry efekt wszystkim. Wiem, że są już takie plany i takie miejsce pewnie w końcu powstanie. Ale póki co, jest to duży problem.

Kolejny, ważny z punktu widzenia projektanta temat, to praca przy prototypach. Wszystkie materiały, o których czytamy albo innowacje, które widzimy np. na targach są trudno dostępne w ilościach detalicznych. Jeśli chce się je wypróbować jest to problemem. Rynek funkcjonuje w ten sposób, że polski przedstawiciel albo importer musi sprzedać określone ilości. Z kolei żadna firma pracująca nad prototypem mebla nie jest w stanie wyłożyć ogromnych pieniędzy np. na całą paletę płyt tworzywowych tylko po to, żeby zrobić próby. Jest to zupełnie pozbawione sensu. Z kolei próby są czymś oczywistym. Bez przerwy trzeba doświadczać nowych materiałów, choć dostęp do nich bywa utrudniony. Myślę, że jest wynik etapu, na którym wciąż jesteśmy. Być może z czasem, jak siła nabywcza Polaków będzie większa, będzie też łatwiej wydawać pieniądze na nowe technologie. Wszystko jest ze sobą powiązane.

Które z wprowadzonych ostatnio na rynek materiałów i akcesoriów zrobiły na Panu duże wrażenie?

Spośród materiałów wymieniłbym Corian, choć nie jest to nowy materiał. Zazwyczaj używany był w blatach kuchennych, co wynikało z łatwości obróbki a także zainteresowania firm kuchennych. Obecnie Corian zaczął być traktowany jako materiał do zastosowania również w innych grupach produktowych. Może być wykorzystywany np. w oświetleniu. Niedawno miałem możliwość zaprojektowania i zrobienia stolików z Corianu. Prosty przedmiot, ale zadanie, które postawiliśmy sobie z producentem było bardzo ciekawe. Wiadomo, że Corian jest drogim materiałem. Z kolei meble, które są produktami uzupełniającymi, tak jak stoliki, nie mogą być zbyt drogie. Starałem się, żeby bazując na Corianie i wykorzystując jego właściwości technologiczne, pamiętać o tym, aby zaprojektować produkt, który finalnie będzie miał akceptowalną cenę. Z jednej strony, chciałem uzyskać ciekawy efekt końcowy, który pokaże właściwości Corianu a z drugiej, maksymalnie wykorzystać ilość materiału z kupionej płyty gotowej. Równie ważna była ekonomiczność tego projektu.

Inspirujące, ale trudno dostępne jest oświetlenie OLED (z ang. Organic Light-Emitting Diode), czyli organiczne diody elektroluminescencyjne. Można je było zobaczyć w realizacjach Philipsa na ubiegłorocznych wystawach i targach. Jest to technologia ograniczona ilościowo, to znaczy: są to małe elementy a proces produkcji większych powierzchni świetlnych jest zazwyczaj bardzo drogi i skomplikowany. Jest to nowy materiał, z którym wiązane są duże nadzieje w branży. Na razie OLED-y nie mają takiej mocy, żeby zastąpić tradycyjne źródła światła, ale na pewno będzie ich coraz więcej. Jest to technologia, której rozwój z przyjemnością śledzę. Jak będzie taka możliwość, to będę chętnie z nią pracował.

Czy praca nad projektem mebli „Meee” dla marki Mamama była dla Pana nowym doświadczeniem pod względem pracy z materiałami?

Pod względem komponentów, nie. Raczej nie. Wcześniej już pracowałem z materiałami, które są zastosowane w tych meblach. Są to głównie: płyta, melamina, drewno. Czymś wyjątkowym była na pewno sama praca przy projekcie. Po pierwsze, dlatego że były to meble dla dzieci. Po drugie, ze względu na kontakt z naukowcami z kognitywistyki w Poznaniu i wynikami ich badań na temat rozwoju dziecka od 0 do 3 roku życia. Wiedza ta była najbardziej inspirująca. Jestem rodzicem i żałowałem, że nie zrobiłem tego projektu wcześniej. Postępowałbym bardziej świadomie. To nie jest przesada, naprawdę. Praca dla marki Mamama dawała fajne poczucie powstawania projektu, który ma jakiś sens. Towarzyszyło jej też przekonanie, że produkty muszą być przede wszystkim bezpieczne i że meble wprowadzane do otoczenia dziecka mają stymulować jego rozwój.

Czy łatwo było znaleźć materiały, akcesoria, technologie bezpieczne dla dzieci?

Pod względem bezpieczeństwa wybór tych komponentów był po stronie konstruktorów i technologów marki Mamama. Ten producent od dawna wytwarza meble dla dzieci. Wiadomo, że korzysta tylko z materiałów, które mają atesty.

Jak Pan, jako projektant mebli, ocenia polską branżę dostawców?

Obserwuję, że dostawcy akcesoriów i materiałów starają się dotrzeć bezpośrednio do firm meblowych. Czasami informacje te przebijają się do działu technologicznego. Często bywają jednak odkładane na biurko, bo nie ma czasu, żeby przekierować je do odpowiednich osób. Wydaje mi się, że dostawcy nowych materiałów i technologii powinni się starać o dotarcie także do projektantów. Oczywiście, nie należy zapominać o technologach. Warto jednak wziąć pod uwagę, że coraz częściej w polskich firmach to projektanci są osobami, od których wymaga się nowych pomysłów i kreatywnego myślenia.

Dobrym przykładem działań podejmowanych w tym zakresie są, wspomniane przeze mnie, firmy z tkaninami obiciowymi. Trafiają z informacjami do właściwych osób i to jest bezcenne. Aktywne są też niektóre przedsiębiorstwa oferujące okucia. Mam kontakt z przedstawicielami jednej z firm i wiem, że jeśli zwrócę się do nich z jakimś pytaniem, zawsze dostanę odpowiedź czy wskazówkę. Podobnie, miałem niedawno kontakt z jednym z producentów papierów dekoracyjnych. Reakcja na potrzebę mojego klienta była błyskawiczna. Myślę, że wiele rzeczy zależy nie tyle od filozofii firmy, co od pracownika, od konkretnej osoby. Jeśli się komuś chce i się stara, to jest z nim świetny kontakt. Zdarza się jednak, że wykonuję kilka telefonów i czuję niechęć drugiej strony. Wtedy po prostu rezygnuję z dalszej współpracy.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Diana Nachiło

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 4/2011