Branża

Życie jest piękne!

Beata Osiecka.

Życie jest piękne!

Chociaż wydaje się to oczywiste, to jednak niewiele osób dzieli się tą opinią z innymi. Beata Osiecka dostrzega uroki życia i w absorbujący sposób potrafi opowiadać o swoim odbiorze świata i ludzi.

Uwielbia podróżować. Pasję tę podziela również jej rodzina. Fascynuje ją zwłaszcza Afryka. W receptę na sukces nie wierzy, jej zdaniem każdy dzień może być przełomowy. Czy lubi wyzwania? Czy gdyby miała tworzyć firmę od nowa, bez wahania zrobiłaby to raz jeszcze? Co ją śmieszy a co wzrusza? Na te i wiele innych pytań odpowiada Beata Osiecka – prezes Zarządu firmy Kinnarps Polska.

Beata Osiecka na Kilimandżaro. Nawet tam reprezentowała firmę Kinnarps.
Beata Osiecka na Kilimandżaro. Nawet tam reprezentowała firmę Kinnarps.

Firma Kinnarps wchodziła na rynek polski tak naprawdę trzy razy. Najpierw na samym początku w ramach jednej struktury, później była reaktywowana, a następnie już jako firma-córka, Kinnarps Polska, tworzona od samego początku.

Trudno mówić o jakichkolwiek wizjach, jeśli chodzi o te absolutne początki. Gdy człowiek jest młody, tuż po studiach, z niewielkim doświadczeniem, to wizje zazwyczaj zapożycza od innych osób, od innych liderów i podąża wyznaczonymi przez nich szlakami. Im człowiek jest starszy, tym te wizje są bardziej wyraźne i wiadomo w którym kierunku firma ma zmierzać. Nawet założyciel firmy Kinnarps, gdy ją zakładał 70 lat temu, to też nie wiedział, nie miał tej wizji, w jakim obszarze ona ma docelowo funkcjonować. Nikt nie przypuszczał, że tak to się rozwinie. Myślę, że podobnie jest w naszym, a przynajmniej w moim przypadku. W tamtych burzliwych czasach trudno było przewidzieć, jak biznes będzie wyglądał za pięć, dziesięć, piętnaście, czy dwadzieścia lat – wspomina początki Kinnarps Polska Beata Osiecka.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Beata Osiecka: specjalność – wyzwania

Zapytana o to, czy lubi wyzwania, choćby takie jak zakładanie firmy Kinnarps Polska odpowiada: Zdecydowanie tak! Po czym dodaje: Lidera z grona innych osób wyróżnia to, że chętnie podejmuje się nowych wyzwań. Ja uwielbiam ten proces myślowy, który za tym idzie, to że gdzieś wyłania się myśl i rozpoczyna się tworzenie. Oczywiście najpierw trzeba poukładać sobie wszystko w głowie a potem się zmierzyć z pierwszymi przeciwnościami.

Beata Osiecka zapewnia też, że gdyby trzeba było tę firmę tworzyć jeszcze raz, to by się znowu tego podjęła i tworzyła ją od początku. Tego rodzaju wyzwań się nie boi. Lubi obserwować jak inni tworzą wartość dodaną i mieć wpływ na historię firmy. W okresach ciszy spokoju, usuwa się, może nie na drugi plan, ale przynajmniej do poziomu partnerskiego.

Jedno z obowiązkowych miejsc do odwiedzenia, podczas podróży po Stanach Zjednoczonych – Park Yellowstone.
Jedno z obowiązkowych miejsc do odwiedzenia, podczas podróży po Stanach Zjednoczonych – Park Yellowstone.

Nie ma we mnie takiego czystego, stuprocentowego lidera, tzw. samicy alfa. To jednak nie ten typ – śmieje się. Są momenty, w których rzeczywiście ten lider jest potrzebny: czas dużych zmian, początków czegoś nowego. Natomiast później, gdy sprawy są poukładane, to „silny”lider nie jest już potrzebny i wtedy absolutnie przestaję nim być. Jestem wtedy raczej team playerem i coachem – a przynajmniej tak mi się wydaje – dzieli się swoimi refleksjami Beata Osiecka. Jej słowa potwierdzają, że jest osobą, która lubi współpracować z ludźmi i dzielić się z nimi sukcesem.

Zawód – organizacja przestrzeni

Paradoksalnie, z racji tego, że obecnie zarządza firmą, która działa na rynku mebli biurowych, jej pierwsze biuro nie było ergonomiczne. Tak je wspomina: Pierwsze biuro, (które można było nazwać biurem), było dopiero w Kanadzie. Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z organizacją przestrzeni na zasadzie open space. Wiązało się to z pracą w dużej grupie, w jednym pomieszczeniu, podzielonym na mniejsze jednostki za pomocą ścianek działowych – coś czego w Polsce jeszcze zupełnie nie było. Takie biuro powodowało, że pracowaliśmy bardzo dynamicznie, ale też byliśmy wykończeni po pracy.

Beata Osiecka podczas nurkowania, które jest jedną z jej pasji.
Beata Osiecka podczas nurkowania, które jest jedną z jej pasji.

Beata Osiecka traktuje to jako przykład niezdrowego środowiska pracy. Teraz zajmuje się tym zawodowo, ma więc porównanie. Obecnie badamy wpływ środowiska pracy na efektywność pracowników i ich samopoczucie, a co za tym idzie na efektywność działania całej firmy. Miałam okazję doświadczyć na własnej skórze, tego jak bardzo nawet w fajnej firmie, w zgranym zespole ludzi, źle zorganizowane biuro może negatywnie wpływać na młodych pracowników, którzy wydawałoby się, są nie do zdarcia i jak bardzo może ich wypalić – zapewnia.

Baza – doświadczenia

Prezes Zarządu Kinnarps Polska miała okazję pracować w Szwajcarii, Kanadzie i Szwecji. Trzy kraje i trzy pierwsze moje prace… – zaczyna swoją opowieść Beata Osiecka. Wszystko było nowe, wszystko było fantastyczne, ciekawe, niezwykle odkrywcze. Wszystko chłonęłam całą sobą, z każdego tego miejsca wyniosłam zupełnie inne doświadczenia – wyznaje.

Beata Osiecka u koleżanek z plemienia Himba, w Namibii.
Beata Osiecka u koleżanek z plemienia Himba, w Namibii.

W Szwajcarii po raz pierwszy pracowała z komputerem, w firmie o mocno rozbudowanej strukturze, z odbijaniem karty wejścia i wyjścia i koniecznością wyrobienia w sobie samodyscypliny. Jak wspomina, podczas pracy w archiwum wymagano od niej precyzji i szybkości działania. Ta precyzja i punktualność, to chyba największa nauka jaką wyniosłam ze Szwajcarii, aczkolwiek praca była prosta, to nie były skomplikowane rzeczy, bo była to praktyka studencka. W sumie pracowałam tam prawie pół roku. Dużo czasu poświęcałam na naukę języka, no i poznawanie świata, który w tamtych czasach był dla Polaków mało dostępny – tłumaczy Beata Osiecka.

Beata Osiecka w dżungli amazońskiej z troszkę przestraszoną małpką.
Beata Osiecka w dżungli amazońskiej z troszkę przestraszoną małpką.

Później przyszedł czas na praktykę w Kanadzie. To była zupełnie inna praca, w dziale marketingu, dla Apple Macintosh, a więc praca już mocno skomputeryzowana. Zupełnie inny był też układ firmy: bardzo dynamicznej, prężnej, złożonej wyłącznie z młodych, otwartych osób. Tam się nauczyłam gry w zespole ,wybiegania myślami w przyszłość i myślenia równoleglego różnymi scenariuszami: a co będzie, jeśli otworzymy nowe biuro, a co będzie, jeśli przeniesiemy, albo sprowadzimy jakieś nowe produkty. Wydaje mi się, że ten marketing w praktyce, to była bardzo ważna lekcja dla mnie – stwierdza Beata Osiecka.

Niedoszła dyplomatka Beata Osiecka

Natomiast w Szwecji pracowała w polskiej ambasadzie. Wygrałam konkurs organizowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i szykowałam się na dyplomatkę – opowiada z uśmiechem. Ten rodzaj pracy mi się nie spodobał, natomiast byłam zafascynowana szwedzką kulturą i Sztokholmem jako takim. Pracowałam tam głównie z Polakami. Wtedy nie miałam jeszcze doświadczeń z pracy ze Szwedami. Natomiast szwedzka kultura była dla mnie wówczas inspirująca – mówi Beata Osiecka.

Widok na Grand Canion. Z córką, podczas podróży do USA.
Widok na Grand Canion. Z córką, podczas podróży do USA.

Tam właśnie pierwszy raz zobaczyła szwedzkie wzornictwo, showroom Kinnarpsa w Sztokholmie, tam poznała ludzi, którzy chcieli się tym zajmować w Polsce. Tak to się zaczęło – wyjaśnia. Po czym puentuje: Trudno mówić o jakimś wspólnym mianowniku, bo to były trzy zupełnie różne doświadczenia. Każde równie istotne.

Trudna decyzja

Najtrudniejsze było podjęcie decyzji o powrocie z Kanady – mówi Beata Osiecka. Byłam tam razem z mężem. Mieliśmy oboje bardzo dobre prace i możliwość kontynuowania ich. Chociaż otrzymaliśmy dobre propozycje, to świadomie podjęliśmy decyzję o powrocie do Polski. Akurat w Polsce zaczęły się dziać wtedy bardzo fajne rzeczy. To była końcówka roku 90. i chcieliśmy być tu obecni. Byłam w ciąży i chcieliśmy, aby nasza córka przyszła na świat w Polsce. To była rzeczywiście najtrudniejsza decyzja w moim życiu., ale od tej pory zawsze uważałam, że moje miejsce jest tutaj. Nie miałam więc żadnego problemu z wyborem miejsca pracy.

Strategia działania

Zdaniem Beaty Osieckiej w firmie najważniejsi są pracownicy. Mam to szczęście, że pracuję w firmie skandynawskiej, w firmie rodzinnej, która bardzo długofalowo planuje strategię działania na rynku. Osobiście, bardzo mi to odpowiada – przyznaje. Uzasadnia to tym, że jest osobą, którą interesują oczywiście bieżące wyniki, ale przede wszystkim interesuje ją przyszłość, czyli to jak to będzie za pięć, dziesięć, piętnaście lat.

Zimbabwe, wodospady Wiktorii.
Zimbabwe, wodospady Wiktorii.

To daje dystans do niektórych problemów i pozwala budować firmę w oparciu o ludzi. Zupełnie inaczej to wygląda, gdy celem nadrzędnym jest wynik a zupełnie inaczej, gdy mówimy o dłuższej perspektywie działania. Wtedy jest dużo spokojniej i można bardziej stawiać na zaspół, wartości, budowę odpowiedniej kultury organizacyjnej – wyjaśnia Beata Osiecka. Stawiam na ludzi i patrzę długofalowo – to są moje dwa wyróżniki jako szefa – dodaje.

Z mężem na pustyni Namib.
Z mężem na pustyni Namib.

Jak każdy menedżer ma bardzo wysoki poziom motywacji, samodyscypliny i jak twierdzi, to jest ważny element jej sukcesu. Sama sobie wyznacza cele i sama do nich dąży. Nikt nie musi mnie do tego namawiać, zmuszać, poganiać, rozliczać, jestem bardzo samodzielnym pracownikiem i samodzielnym liderem – mówi. Na pytanie o kobiecą intuicję odpowiada: Uważam, że w biznesie jest coś takiego… Mówi się przecież, że facet ma nosa, a kobieta intuicję.

Sposób na życie

Nie wierzę w żadne recepty na sukces, na dobre małżeństwo, na wychowanie dzieci. Prawdopodobnie jest milion sposobów na osiągnięcie sukcesu, milion sposobów na samorealizację. Ja staram się żyć bardzo aktywnie, bardzo ambitnie, w sensie takim, by czas wypełnić sobie jak najbardziej różnorodnymi zajęciami. Uważam, że życie jest piękne, i chociaż krótkie, to trzeba je maksymalnie wykorzystać – o swoim podejściu do życia opowiada Beata Osiecka.

Rodzina w komplecie przy wodospadach Wiktorii.
Rodzina w komplecie przy wodospadach Wiktorii.

Stawia na równowagę pomiędzy życiem zawodowym a osobistym. Tak samo bardzo angażuje się w pracę, jak i w to co robi po pracy. Te moje dwa życia są równie ciekawe i równie dynamiczne – zapewnia. Podkreśla też, że gdzieś tam przy tym wszystkim idzie taka etyka, żeby żyć szybko, fajnie, jak najwięcej poznać, jak najwięcej zrobić, ale po drodze nikogo nie skrzywdzić. By za ileś lat móc spokojnie spojrzeć w lustro i nie mieć sobie nic do zarzucenia. Tak naprawdę trudno powiedzieć co to sukces – dla każdego, to co innego – konkluduje Beata Osiecka.

Beata Osiecka z synem w słowackich Tatrach.
Beata Osiecka z synem w słowackich Tatrach.

Preferuje aktywny wypoczynek na łonie natury. Bardzo lubi jeździć na nartach, nurkuje. Zdradza też, że ma swoje ulubione miejsce na grzybobranie. Gdy tylko jest to możliwe, wybiera się tam z rodziną. Czas po pracy wypełniają chwile z najbliższymi – dziećmi i mężem, wspólne kolacje, rozmowy. To mnie odstresowuje po ciężkim dniu, wprowadza w dobry nastrój – mówi Beata Osiecka.

Beata Osiecka i smaki podróży

Chociaż najwięcej powodów do śmiechu dostarcza samo życie, to często śmieje się, gdy czyta książkę. Potrafi wybuchnąć śmiechem z książką w ręku nawet podczas lotu samolotem. Pytana o chwile wzruszenia, odpowiada, że zdarzają się przy okazji rocznic, urodzin dzieci. Tego typu wydarzenia pobudzają jej wrażliwość. Wolny czas spędza również chodząc do kina, chodząc na kijach (nordic walking) i grając w brydża. Lubi czytać. Różnych autorów, choć staram się być na bieżąco, jeśli chodzi o powieści Stephena Kinga i Paulo Coelho – mówi Beata Osiecka.

Beata Osiecka na pustyni Namib.
Beata Osiecka na pustyni Namib.

Przyjemność sprawia jej wspólne gotowanie, zarówno z rodziną, jak i ze znajomymi. Z każdej podróży przywozi zapamiętane smaki, niespotykane receptury, które później pozwalają na przygotowanie wyjątkowych potraw. Beata Osiecka nie ma poczucia, że czas płynie i nie wypada czegoś założyć, lub czegoś zrobić. Włosy związane w dwa kucyki to nie problem – śmieje się.

Podróżować jest bosko!

Jak mówi: każdy dzień przynosi coś nowego i może okazać się przełomowy. Nic więc dziwnego, że uwielbia podróżować. Zwiedziła świat wzdłuż i wszerz. Podczas rodzinnych podróży powstają nawet filmy, które opatrzone są komentarzami. Jak mówi Beata Osiecka, są takie dni, kiedy z chęcią powracają do miejsc, w których byli, oglądając materiały filmowe. Zdjęcia z podróży zapełniają ściany w jej gabinecie. W wolnych chwilach lubi na nie spoglądać.

Ukochana Afryka – Namibia. W tle słonie górskie.
Ukochana Afryka – Namibia. W tle słonie górskie.

Karen Blixen w „Pożegnaniu z Afryką” napisała: Gdy człowiek raz uchwyci rytm Afryki, stwierdza potem, że powtarza się on w całej muzyce kontynentu. Beata Osiecka poddała się temu rytmowi. O Afryce mówi: z jednej strony jest gorąca jak wulkan, z drugiej przyciąga jak magnes. Albo się ją kocha, albo nienawidzi. Ja Afrykę kocham – przyznaje.

TEKST: Anna Andrejczuk

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2011