Uniwersalizm – błogosławieństwo czy przekleństwo?
8 września, 2017 2024-01-29 13:04Uniwersalizm – błogosławieństwo czy przekleństwo?
Wielokrotnie słyszeliśmy stwierdzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego. Przekonywaliśmy się również o tym sami, kupując jakiś uniwersalny produkt, który miał nam zastąpić kilka innych. Uniwersalizm – cel wielu przedsiębiorców, zmora innych. A jak jest w branży meblarskiej?
Z uwagą przyglądam się tematom poruszanym przez Zdzisława Sobierajskiego. Jako praktyk, przedsiębiorca – doskonale wie, że trzeba szukać złotego środka między dizajnem a użytecznością, między formą, a treścią, między ułańską fantazją projektantów a potrzebami i zasobami finansowymi klientów. Zastanawiam się, czy w przypadku branży meblarskiej możemy w ogóle mówić o czymś takim, jak uniwersalny produkt. Owszem, wszędzie są potrzebne krzesła, stoły, szafy. Jednak każde wnętrze jest inne, a w każdym z nich – meble te będą pełniły inną rolę.
W rodzinach z dziećmi krzesło będzie także miejscem na ubranie, czekające na prasowanie, na które mama kilkorga dzieci zrobi gdzieś o drugiej, trzeciej w nocy, z piątku na sobotę, gdy już ostatnie dziecko zaśnie. Stół u krawcowej może równie dobrze służyć do spożywania jedzenia, ale równie dobrze może stać się stołem do wykrojów albo dachem prowizorycznego namiotu z koców i poduszkami w środku dla dzieci. Ile osób, tyle zastosowań. Zatem, czy da się stworzyć uniwersalny mebel? Pamiętacie zapewne Państwo meblościanki z okresu PRL. To był dopiero mebel uniwersalny! W bardzo wielu domach stały te same zestawy, często nawet w takim samym rozstawieniu. Różniły się jedynie lekko odcieniami okleiny. Te czasy już dawno minęły. Mamy swobodę wyboru, jedynie co nas ogranicza, to zasobność portfeli i nasze wyczucie stylu. Patrząc na naszą branżę, uniwersalizm musimy rozumieć szerzej – jako uniwersalizm producentów.
Czym jest uniwersalizm?
Musimy mieć w swojej ofercie meble funkcjonalne, o prostym dizajnie. Musimy mieć całą paletę barw, ale musimy też mieć bardziej wyszukane produkty. Wreszcie: musimy mieć coś dla domu i dla biura, do sypialni i pokoju dziennego, coś dla dużych rodzin i singli. To jest właśnie uniwersalizm. Nie jest tajemnicą, że meble kupuje się najpierw wyobraźnią, potem szuka się ich wirtualnie, by w końcu zobaczyć je na własne oczy i podjąć ostateczną decyzję.
Jeśli przysłuchalibyście się Państwo rozmowom osób, które szukają idealnej kanapy, zapewne wielokrotnie usłyszelibyście stwierdzenia, że komuś podoba się dany produkt, byłby idealny, ale gdyby miał inny kształt boków czy inne wypełnienie, kilka centymetrów mniej lub więcej. Stąd też mamy taką popularność producentów „mebli na wymiar”. Jednak i oni nie są całkowicie uniwersalni – możemy z katalogu dobrać obicie, kształt, ale trudno jest zobaczyć taki produkt „na własne oczy”, zanim nie zostanie zrobiony. Nie każdy klient umie sobie wyobrazić, jaki będzie efekt końcowy, dlatego też popularne są także salony meblowe. Ale tutaj znowu… I zataczamy koło.
Branża meblarska jest uniwersalna. Jednak to powiedzieć, to jak nic nie powiedzieć. Z punktu widzenia klienta – bardzo dobrze. Nic nie znalazłem w jednym salonie, pójdę do tego obok albo zamówię u kogoś przez Internet lub poproszę o numer do małej firemki, która robiła meble znajomemu. Z punktu widzenia producenta mebli – powstaje dylemat. Czy za wszelką cenę dążyć do zaspokojenia każdego klienta, oferując bardzo szeroki wachlarz opcji? A może skupić się na określonej grupie odbiorców i robić wszystko, by ich zadowolić? Nie ma prostej odpowiedzi na te problemy. Jakąkolwiek strategię obierzemy, musimy uważać, by nie paść swoją własną ofiarą.
A jak jest w branży meblarskiej?
Jeśli nasze produkty będą tanie, dostępne niemal wszędzie, nagle może się okazać, że rynek zaczyna nas postrzegać jako firmę, która przedkłada ilość nad jakość, produkuje dużo, ale marnej jakości. Jeśli skupimy się na jednym segmencie – nagle może się okazać, że rynek postrzega nas jako firmę o wysokiej jakości, ale jednak z ceną nie dla zwykłego Kowalskiego. Podobnie jest z dizajnem. Możemy robić ładne, proste meble, pasujące do bardzo wielu wnętrz, a także prezentować klientom wyszukane formy, które docenią jednak nieliczni. W pierwszym przypadku możemy zostać uznani za firmę bez pomysłów, bez polotu, bez „tego czegoś”. Z kolei w drugim – możemy narazić się na zarzut, że produkujemy meble dla snobów, z grubym portfelem. I tak źle, i tak nie dobrze.
Uniwersalizmu w branży meblarskiej nie da się zamknąć w jednym felietonie. Krzesło, jakie jest, każdy widzi. Ale każdy widzi je inaczej i inaczej widzi jego rolę w swoim domu, biurze. I każdy oczekuje, że na jego potrzeby, będzie uniwersalne. Znowu dochodzimy do wniosku, że działając globalnie, trzeba myśleć lokalnie. Sprzedając uniwersalne meble, musimy mieć na uwadze indywidualnego klienta. Nie patrzeć na nich jak na często bezosobową grupę kupujących, rząd cyferek na fakturach czy w zestawieniach rocznych, ale jak na człowieka z krwi i kości, który do czegoś potrzebuje naszych mebli i nie zawsze będzie to cel, do jakiego je wyprodukowaliśmy.
TEKST: Anna Gąsiorowska