Polskie winiarstwo rośnie w siłę!
14 września, 2020 2023-12-20 9:32Polskie winiarstwo rośnie w siłę!
Zacznę nieskromnie: polskie winiarstwo jako temat artykułu zaproponowanego mi przez BIZNES.meble.pl nie jest przypadkiem.
Od kilkunastu lat wspólnie z Tatą i Siostrą prowadzimy firmę AMI Polska sp. z o.o., reprezentującą w Polsce włoskich producentów akcesoriów meblowych najwyższej jakości (jak Salice, Camar, Vapsint czy Elletipi). Mam też drugie życie i jakby nie patrzeć – zapewne drugi krwiobieg. Winiarski.
Pomijając godne potępienia, tanie i podłe trunki para-winiarskie spożywane w czasach późno licealnych i wczesno studenckich, winem na poważnie interesuję się od ponad 17 lat, a ostatnich 7 to już praca zawodowa. Jestem dziennikarzem największych polskich mediów winiarskich – portalu Winicjatywa i pisma o winie Ferment.
O winie piszę więc dużo (redaktor prowadzący portal Winicjatywa – Sławomir Sochaj, niedawno powiedział mi wręcz, że w czerwcu 2020 roku pobiłem swój własny rekord w liczbie publikowanych tekstów), więc zapełnienie tych stron nie nastręczało mi aż tak dużych trudności. Problem był tylko jeden – jakiemu zagadnieniu ten tekst poświęcić.
W takich przypadkach najlepszym wytrychem są zwykle teksty poradnikowe w stylu: „Wszystko co musisz wiedzieć o winie, ale bałeś się zapytać”. Są wdzięczne, prawie zawsze zawierają w sobie dodatkowe ciekawostki (ponieważ piszą je wszyscy, każdy z dziennikarzy szuka czegoś oryginalnego, nie pokrywającego się z innym tekstem), a przede wszystkim faktycznie niosą dużo przydatnej wiedzy praktycznej – od sposobu otwierania win, przez rodzaj kieliszków, po wino, które można odłożyć na kilkanaście lat i otworzyć je na Wyjątkową Okazję. Mimo to postanowiłem sięgnąć po inny temat, który z wielu względów wydaje się być dziś szczególnie na czasie – polskie wino.
Polskie winiarstwo bije rekordy
Dlaczego ten temat jest tak aktualny? Zacznę od końca. Czasy pandemiczne sprawiły, że większość z nas spędziło urlop w kraju. To spowodowało, że po raz pierwszy od wielu lat, w czasie wakacji nie odwiedziliśmy winnicy w Austrii / Hiszpanii / Francji / Włoszech (niepotrzebne skreślić). To zaś sprawiło, że chętniej odwiedzali polskich producentów, którzy w tym sezonie bili rekordy popularności.
Istotny jest także czynnik lokalny – coraz częściej sięgamy po krajowe produkty, coraz chętniej poszukujemy regionalnych smaków i odwiedzamy lokalne restauracje. Powstające na miejscu wino idealnie wpisuje się w ten trend. Jednak głównym powodem jest niesamowity rozwój, jaki przeżywa polskie winiarstwo. Zapewne wiele osób z zaskoczeniem przeczyta to zdanie, ale w ostatnich latach przybywa w Polsce kilkadziesiąt winnic rocznie!
Winiarstwo w Polsce ma wielowiekową tradycję
Oczywiście nie jest tak, że polskie wino spadło na nas znienacka. W jego produkcji mamy wielowiekowe tradycje sięgające kolebki Państwa Polskiego, a w nieco bliższej perspektywie – Wzgórza Wawelskiego w Krakowie. To właśnie tam odkryto ślady winorośli z przełomu IX i X wieku.
Jego dalsza historia zbieżna jest ogólnoeuropejskimi tendencjami. Winnice na ziemiach polskich zakładane były głównie przy klasztorach (w naszych warunkach – przede wszystkim przez Cystersów i Benedyktynów). Kolejne wieki przynosiły na przemian wzloty i upadki. Te ostatnie zaczęły pojawiać się wraz z rozmaitymi zawieruchami wojennymi, a jego ostatnim, bolesnym akordem była II wojna światowa.
Polskie winnice które szczególnie warto odwiedzić:
- Winnica Turnau (Zachodniopomorskie)
- Winnica Pałac Mierzęcin (Lubuskie)
- Winnice Jaworek (Dolny Śląsk)
- Winnica Srebrna Góra (Małopolska)
- Winnica Płochockich (Sandomierskie)
- Winnica Korol (Podlaskie)
- Winnica Mickiewicz (Małopolski Przełom Wisły)
- Winnica Dwór Sanna (Lubelskie/Roztocze)
- Winnica Spotkaniówka (Podkarpacie)
Po jej zakończeniu, miłościwie nam panujący Związek Radziecki nie raczył uznać Polski za kraj mający dostarczać wino na rynek demoludów (jak stało się to w przypadku Bułgarii czy Węgier). Nie zmienia to faktu, że ostatnie winnice istniały w Zielonej Górze jeszcze w latach 70. Ostatecznego spustoszenia dokonały trudne gospodarczo lata 80. Z drugiej strony wtedy powstała pierwsza nowa winnica – założona w 1985 roku przez Romana Myśliwca – Winnica Jasiel na Podkarpaciu.
Polskie winiarstwo: renesans
Okres transformacji – z jednej strony bolesny, z drugiej radosny – sprawił, że bardzo powoli pojawiali się kolejni zainteresowani produkcją wina. Początkowo rzecz jasna częściej w warunkach przydomowych lub na bardzo niewielkich areałach. Jednak już po roku 2000 zaczęły pojawiać się pierwsze duże przedsięwzięcia, jak choćby założone w 2003 roku na Dolnym Śląsku Winnice Jaworek.
W ówczesnych czasach projekt absolutnie szalony – jego twórca, Lech Jaworek postanowił bowiem na 24 hektarach (!) eksperymentować z kilkudziesięcioma różnymi odmianami winorośli, badając ich przydatność w polskich warunkach i klimacie. Doświadczenie zaprocentowało (i to literalnie). To właśnie ten producent, w czerwcu 2009 roku wprowadził do sprzedaży pierwsze polskie wino gronowe.
Słowo gronowe podkreślam tu nieprzypadkowo. Mamy równie duże tradycje (tak chwalebne, jak i wątpliwe) w profesjonalnej i czysto domowej produkcji win owocowych. Jednak bez względu na często niezłe wyniki, nie pozostawiam złudzeń – jedynym szlachetnym owocem do produkcji wina jest, Drodzy Państwo, winogrono.
Boom na polskie winiarstwo zaczął się 5 lat temu
Wraz z kolejnymi latami liczba producentów stopniowo, acz stale wzrastała. Jednak prawdziwy boom na polskie winiarstwo rozpoczął się mniej więcej pięć lat temu. To właśnie wtedy, wraz z generalnym wzrostem zainteresowania winem w Polsce (to nie żarty – dziś nasz kraj obok Rosji i Chin jest uznawany za najbardziej obiecujący rynek dla sprzedaży tego alkoholu na świecie), zaczęło powstawać coraz więcej winnic i to w tempie kilkudziesięciu rocznie.
Rekord pobity został w tym sezonie – przybyło 64 (!) nowych producentów. Sprawiło to, że mamy łącznie 294 winnice wprowadzające swoje wino na rynek. I tą liczbą zaskoczeni są zwykle wszyscy. Oznacza to też, że statystycznie winnicę znaleźć możemy praktycznie w każdym regionie kraju. Nie ma żadnego województwa jej pozbawionego, łącznie z Warmińsko-Mazurskim, Pomorskim czy Podlaskim.
ZOBACZ TAKŻE: Włoskie smaki Andrzeja Nowickiego
Ich największa liczba skupiona jest jednak na terenach historycznie związanych z produkcją wina – w Lubuskim, Dolnośląskim czy Małopolskim. Nie brakuje ich jednak także na Podkarpaciu, w Świętokrzyskim czy Zachodniopomorskim. Pewnie niektórzy zadają sobie teraz pytanie, czy w takich miejscach znajdziemy cokolwiek pijalnego… Jak najbardziej!
Rośnie jakość polskich win
Polscy winiarze to jedna z najszybciej uczących się i zdobywających doświadczenie grup zawodowych w Polsce, która praktycznie co roku robi duży progres. Wraz z nim rośnie też jakość polskich win. Przykładom mógłbym poświęcić kilka oddzielnych tekstów, ale że czynię to regularnie na łamach Winicjatywy, tym razem przedstawię kilka spostrzeżeń natury – jak to mawiają – ogólnej.
Należymy do tej grupy krajów, w których krajobrazie dominują i dominować będą wina białe. Wśród tych produkowanych w Polsce najwięcej powstaje ze szczepu solaris. Choć stworzony w Niemczech wyjątkowo dobrze zadomowił się właśnie u nas i dziś uprawiamy go najwięcej w Europie.
Jednak z roku na roku przybywa też win ze szczepów dużo popularniejszych jak riesling czy chardonnay. Natomiast przez długi czas wydawało się, że nie uda się wyprodukować w Polsce dobrego wina czerwonego. Odmiany czerwone dojrzewają później, potrzebują ciepłej jesieni, o którą w naszych realiach zwykle było trudno. Jednak ostatnie lata zmieniły ten obraz i gdyby ktoś wątpił w ocieplenie klimatu, polskie winiarstwo będzie jego idealnym dowodem.
Mamy coraz więcej win z odmian pinot noir czy znanego z Austrii zweigelta. Są też te powstające z odmian hybrydowych (a więc bardziej odpornych na przymrozki czy choroby grzybowe), jak rondo czy regent. Ale są też miejsca w Polsce (jak Dolny Śląsk, Małopolska, czy Sandomierskie) gdzie bez problemu owocuje cabernet sauvignon czy merlot, a dobre wina z tych szczepów można zakupić w kilku polskich winnicach. Warto też wspomnieć, że z roku na rok rośnie produkcja win musujących i wcale nie jesteśmy „skazani” na prosecco.
Winnice to nie tylko wino
A jeśli zakupy, to i odwiedziny. Jak wspomniałem na wstępie, te wakacje szczególnie sprzyjały odwiedzinom polskich producentów, ale pomaga w tym także rozwijająca się baza enoturystyczna. Nie tylko bez problemu znajdziemy nocleg w wielu winiarniach, ale i możemy wybierać pomiędzy luksusowymi ofertami – jak hotele, dwory czy pałace, przy których znajdują się winnice, jak i bardziej kameralnymi warunkami – niewielkimi pensjonatami czy pojedynczymi apartamentami, a nawet niezależnymi domkami na winnicy.
Jednak nawet gdy winiarnia nie ma własnej oferty noclegowej, zwykle bez problemu znajdziemy ją obok. Możemy także skorzystać z noclegu w większym mieście (jak choćby Zielona Góra czy Sandomierz) i potraktować je jako bazę wypadową do odwiedzin pobliskich producentów.
U wielu z nich nie tylko zdegustujemy powstające tam wina, ale i spróbujemy lokalnych serów czy wędlin. A nie ma niczego lepszego niż możliwość rozmowy z samym producentem, bo jak mawia stare, branżowe przysłowie: „za każdym winem stoi człowiek”.
Mam nadzieję, że choć odrobinę udało mi się zainteresować tematyką pt. „polskie winiarstwo” i część z Was pokusi się, by spróbować jednego z polskich win lub wybrać się na weekend do polskiej winnicy. Zapewniam, że będziecie pozytywnie zaskoczeni! A w przypadku jakichkolwiek pytań lub dalszych poszukiwań odwiedzajcie Winicjatywę, czytajcie Ferment – zawsze staram się odpowiedzieć na wszelkie pytania.
TEKST: Maciej Nowicki
Artykuł opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 9/2020