Machina przyspiesza, czyli o produkcji prawa słów kilka
9 września, 2021 2024-04-29 2:24Machina przyspiesza, czyli o produkcji prawa słów kilka
W pierwszym półroczu tego roku polska gospodarka przyspieszyła. To dobra wiadomość. Przyspieszyła także produkcja prawa. I to już niekoniecznie jest wiadomość pozytywna.
Jak podała firma Grant Thornton w Polsce, w okresie od stycznia do czerwca bieżącego roku, legislacyjna machina wyprodukowała 787 aktów prawnych najwyższej rangi, czyli ustaw, rozporządzeń oraz umów międzynarodowych, na które łącznie złożyło się 8.349 stron maszynopisu, o jedną czwartą więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Te 8.349 stron maszynopisu to stos półmetrowej prawie wysokości i to przy założeniu, że druk jest obustronny.
Gdyby przysłowiowy Kowalski chciał to wszystko w ciągu pół roku przeczytać, musiałby każdego dnia „przerabiać” ponad 46 stron. Nie przecenię chyba ludzkiej percepcji, jeżeli stwierdzę, że lektura jednej strony (ze zrozumieniem – sic!) to lekko licząc jakieś 5 minut. Przy 46 stronach daje to prawie 4 godziny codziennie, wliczając w to soboty, niedziele, święta i ewentualne urlopy.
Z niewiadomych powodów rządzący, od zawsze, mierzyli jakość swojej pracy ilością wyprodukowanego – w postaci rozmaitych ustaw, uchwał, rozporządzeń i zarządzeń – prawa. Im więcej papieru zapisywano kolejnymi artykułami, paragrafami, punktami, podpunktami itp., tym lepiej, bo oznaczało to, że władza i jej biurokratyczna maszyna pracują pełną parą.
W gąszczu ustaw i rozporządzeń, poprawek do nich, a później poprawek do poprawek przeciętny człowiek nawet nie próbuje się odnaleźć. Gorzej, że z trudem odnajdują się (lub – to prawdziwy dramat – nie odnajdują) osoby, które z racji wykonywanego zawodu odnaleźć się powinni, czyli różnej maści doradcy: prawni, podatkowi, etc, etc…
Znakomicie podsumował ten mechanizm Feliks Koneczny: Biurokracja jest tworem tak dalece nieszczęsnym, iż nawet zalety stają się w tym systemie klęską społeczną. Mylnym jest mniemanie, jakoby biurokraci odznaczali się lenistwem, brakiem poczucia obowiązku – itp. Nic bardziej fałszywego! Nie zna biurokracji, kto tak o niej sądzi. Ludzie nieobowiązkowi zdarzają się wszędzie, więc i na urzędach, ale to nie ma nic do biurokracji. Ona pełną jest gorliwości i tak pilną, iż ciągle marzy o powiększaniu swych robót, pragnąc pracować zawsze i wszędzie. Ponieważ zaś jest administracją papierową, więc wydatność jej pracy mierzy się papierem. My, Polacy, znamy pewne państwo, w którym zmniejszało się bezustannie zużycie mięsa, cukru i mydła, a wzrastała produkcja papieru – dzięki urzędom.
Oj znamy, znamy. Dobrze znamy. Z tym, że porównywanie tego co było z tym co jest nie ma sensu, bo dzisiaj spadek zużycia mięsa, cukru i mydła raczej nam nie grozi. A papier to już zupełnie inna historia, ale przecież lasów ci u nas dostatek, więc o surowiec martwić się nie ma co.
TEKST: Marek Hryniewicki
Wstępniak redaktora naczelnego został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 9/2021.