Branża

Komu to przeszkadzało?

Zdzisław Sobierajski.

Komu to przeszkadzało?

Cytując: „Murarz domy buduje, krawiec szyje ubrania, ale gdzieżby co uszył, gdyby nie miał mieszkania? A i murarz by przecie, na robotę nie ruszył, gdyby krawiec mu spodni i fartucha nie uszył”. Ten wierszyk Juliana Tuwima czytałem moim synom ponad 35 lat temu.

Reklama
Banner targów IFFINA 2024 750x109 px

Autor wiersza, w prostych słowach, uzmysławiał nam system zależności, które obowiązują w naszym świecie. Tyle, że nazywaliśmy to wtedy „współpracą”, potem kooperacją, a dzisiaj nazywamy „designem”. Salone del Mobile 2022 Milano, najważniejsze święto światowego designu, odbyło się w tym roku w czerwcu. Włosi zapraszali bez kwarantanny i certyfikatu szczepień. Wielbiciele dobrego designu pielgrzymowali do Mediolanu, by nasycić zmysły nowymi trendami, materiałami, estetyką. Branżowe pisma zamieszczają setki fotografii i relacji, a czytelnicy zastanawiają się, jak i za co kupią oraz gdzie pomieszczą te najnowsze i najmodniejsze „dizajny”.

Przez wiele lat generatorem rozwoju takiej konsumpcji była branża budowlana. Każde oddane do użytku nowe mieszkanie lub nowy dom, to kolejny zakupiony sprzęt AGD, RTV, tekstylia, meble oraz mnóstwo designerskich bibelotów upiększających nasze otoczenie. Jeśli ludzie nie kupią mieszkań i nie zbudują domów, to produkcja takiego wyposażenia staje się niepotrzebna. Tym bardziej, że komponenty sprowadzane są często od dalekich, ale za to tanich dostawców. Tanich do niedawna, bo jak pamiętamy, kontener z Chin przypływał w 2020 roku do Europy za ok 1,5 tys. dolarów, a dzisiaj koszt takiej dostawy zbliża się już do kilku tysięcy.

Koszt kredytów hipotecznych rośnie radykalnie. Dotyczy to prawie wszystkich państw, a różni się tylko skalą problemu. W Polsce, szacuje się, że ok 40% kredytobiorców płaci dzisiaj raty na poziomie połowy dochodów swojej rodziny. Ilość nowych kredytów hipotecznych spadła w I połowie 2022 roku o 25%, a zdolność kredytowa nawet dobrze zarabiającej rodziny, zmalała o setki tys. złotych. Ktoś, kto jeszcze rok temu mógł pozwolić sobie na kredyt finansujący zakup 70 metrowego „loftu”, dzisiaj dostanie w swoim banku ofertę na zakup 30-metrowej kawalerki. To wszystko oczywiście z perspektywą 30 lat spłaty.

Tak pięknie opisane przez Juliana Tuwima zasady międzybranżowej współpracy, przestały obowiązywać. Kolejne firmy skupiają się wyłącznie na własnym przetrwaniu. Biznes ogranicza inwestycje. PMI, czyli wskaźnik optymizmu przedsiębiorców, spadł do 48,5 punktu. Oznacza to, że większość z nich, pesymistycznie widzi przyszłość swoich firm. Jeszcze kilka lat temu, nasz poukładany świat, działał w miarę przewidywalny sposób. Dzisiaj ten wypracowany latami system wali się w gruzy. Pojawiają się zatory płatnicze, rwą się łańcuchy dostaw, a z rynku wypadają kolejni podwykonawcy. Gdy walczymy o przetrwanie, otoczenie rynkowe zmusza nas do skupienia się wyłącznie na własnych problemach. Z trudem zarabiane pieniądze coraz szybciej wyparowują z naszej kieszeni, ale nigdy nie dowiemy się, gdzie się potem skraplają. Politycy odpowiedzialni za to rozregulowanie rynku oferują kolejne „tarcze”, zapominając, że w historii świata nikt za pomocą tarczy nie wygrał bitwy o przetrwanie. A przecież jeszcze kilka lat temu, takie polityczno-gospodarcze kuglarstwo nie było potrzebne. Wystarczyła nam zwyczajna, sprawdzona zasada. Cyt.: „Piekarz musi mieć buty, więc do szewca iść trzeba, no, a gdyby nie piekarz, toby szewc nie miał chleba. Tak dla wspólnej korzyści i dla dobra wspólnego wszyscy muszą pracować, mój maleńki kolego”.

No i komu to przeszkadzało?

TEKST: Zdzisław Sobierajski