Jak jedni drugim projektują świat
1 września, 2020 2023-12-20 11:03Jak jedni drugim projektują świat
Branża targowa i eventowa, to było około pół miliona ciężko pracujących ludzi. Ludzi pracujących od zlecenia, do zlecenia. Ludzi, którzy od marca 2020 zostali pozostawieni „na lodzie”.
Podczas tych pięciu miesięcy kompletnego zastoju, na horyzoncie branży „targi i eventy” rysowano zmiany na lepsze. Ale horyzont, jak to horyzont. W praktyce, okazał się iluzoryczną linią, łączącą Niebo z Ziemią, oddalającą się w miarę zbliżania.
W jednych państwach żyje się ludziom lepiej, a w innych gorzej. Są państwa tak źle zaprojektowane, że na zdrowy rozum żyć się w nich nie da, ale ich społeczeństwa jakoś żyć muszą. Projektantami ustrojów państw, zawsze są politycy. Politycy są największymi dizajnerami obecnych czasów. Niestety, nie każdy polityk rozumie różnicę pomiędzy „mogę”, a „muszę”. Największymi partaczami naszej rzeczywistości są tacy politycy, którym wydaje się, że już tak wszystko „mogą”. Nie przeszkadza im fakt, że ich rodacy „tego nie chcą, ale muszą”.
Przedsiębiorcy z branży eventowo-wystawienniczej, z nadzieją czekali na zmianę. Jednak politycy pozbawili ich firmy możliwości funkcjonowania na rynku. Zabraniając im jakiejkolwiek pracy, zostawiono do spłacania tylko kredyty i raty leasingowe. Czy do organizacji odradzających się jesienią imprez targowych, znajdziemy jeszcze profesjonalne firmy wykonawcze i logistyczne? Przecież imprezy targowe to nie są tylko hale na wynajem. Czy branża obsługująca wystawców i budująca stoiska jeszcze dzisiaj istnieje?
Targi i eventy z łapanki
Wraz z zamrażaniem i „odmrażaniem” sektora targowego, na polskim rynku pojawiło się nieznane wcześniej pojęcie, „targi z łapanki”. Wielu beneficjentów programu „Go to Brand” pewnie teraz domyśla się co pisząc te słowa mam na myśli. Dotacja, która zmusza beneficjenta do nieracjonalnej aktywności targowej, której nie sposób sensownie i z pożytkiem dla własnej marki zrealizować, wydaje się być kwintesencją dzisiejszego problemu.
No bo co z tego, że dostaliśmy dofinansowanie na promocję naszej marki poprzez stoisko na imprezie targowej, skoro nie ma kto tego stoiska sensownie zaprojektować, ani tym bardziej próżno szukać kogoś, kto potrafi takie stoisko profesjonalnie zbudować? A kto na te targi przyjdzie, by nasze stoisko obejrzeć? Desperaci, pasjonaci, czy ryzykanci? Czy to jest nasz marketingowy „target”? Czy stoisko zbudowane „po taniości” podkreśli wartości naszej marki?
A może została nam już tylko „gra pozorów”, w której będziemy udawać, że jako beneficjenci dotacji, „promujemy” swoją markę, a przydzielający dotacje urzędnicy będą udawać, że prawidłowo rozliczamy granty na promocje? A potem będziemy się wspólnie modlili o to, by nie zainteresowały się nami CBŚ lub CBA?
Wznosząc się na kolejny poziom zaprojektowanej przez urzędników gospodarczej abstrakcji, starajmy się jednak nie odlecieć od naszej rzeczywistości. Nasza rzeczywistość często skrzeczy, ale niezależnie od uzyskanych dotacji na tak zwany „rozwój marki”, w biznesie zawsze warto chodzić po ziemi. „Odloty” zostawmy rozdesignowanym urzędnikom i politykom. Może wreszcie odlecą tak daleko, że zgubią drogę i już nigdy do nas nie powrócą? Miejmy nadzieję.
A co z branżą eventowo-wystawową zapytacie? No cóż, było, przeminęło… odpowie niejeden polityk lub urzędnik na państwowej posadzie. Może już przyszła pora na wymianę kadr i nową branżę.
Narodową!
TEKST: Zdzisław Sobierajski