Chciałam tylko być stolarzem
19 maja, 2022 2024-03-19 14:00Chciałam tylko być stolarzem
Jestem stolarzem, a właściwie stolarką. Fanatycznie wierzę, że nie ma przypadkowych spotkań. Cały projekt charytatywnego kalendarza jest tego najlepszym przykładem.
Zanim zostałam stolarzem robiłam wiele rzeczy. Byłam kelnerką, sprzątaczką, sprzedawałam opony, pracowałam w firmie zajmującej się procedurami celnymi i jako wykładowca języka hiszpańskiego na uczelni. Ale dopiero od czasu, gdy jestem stolarzem, z dumą o tym mówię, mimo że nadal najczęstszą pierwszą reakcją jest śmiech.
Pomysł na kalendarz zrodził się pod koniec ubiegłego roku. Był wynikiem doświadczeń związanych z wchodzeniem na rynek pracy jako kobieta rzemieślnik. Łatwo nie było. Żarty nawiązujące do dziewczyn z kalendarza wypiętych przy pile były na porządku dziennym. Próby kupienia odpowiedniego freza czy tarczy do szlifierki kończyły się sukcesem tylko wtedy, gdy przyklejałam sobie wąsy, albo dla świętego spokoju przytakiwałam, że mąż mnie przysłał. A przecież chciałam tylko być stolarzem, a nie górnikiem. To jedyna grupa zawodowa w Polsce, w której zakaz zatrudniania kobiet jest regulowany prawnie.
Na szczęście po 4 latach mam już swoją zaufaną grupę dostawców, którzy traktują mnie jak równą sobie. Mogę iść do nich w szpilkach i makijażu i nie potraktują mnie pobłażliwie. To taki mój mały sukces.
Ściana jako największe wyzwanie
Na początku zapraszałam do kalendarza inne dziewczyny wykonujące męskie zawody. Chciałam krzyczeć tym projektem, udowadniać coś światu, pokazywać alternatywę dla warsztatowej tandety. Jednak tutaj spotkałam się z pierwszą ścianą. My, kobiety w Polsce, naprawdę wierzymy, że zrobienie takiego projektu wiąże się z uprzedmiotowieniem. Wiele dziewczyn, z którymi rozmawiałam o współpracy, bało się łatki dziewczyny z kalendarza. Nie widziały możliwości zerwania ze stereotypem, pokazania silnej kobiety, która bez względu na to, jaki zawód wykonuje, nadal jest kobietą, piękną i zmysłową, nie tandetną. Najbardziej zabolała mnie uwaga od innej kobiety, że jeśli potrzebuję terapii, to powinnam wraz z innymi dziewczynami wybrać się do psychologa.
Dziewczyny – wspierajmy się zamiast podkopywać!
Po tych pierwszych trudnościach jeszcze bardziej poczułam ten projekt. Dlatego ze zwykłego kalendarza warsztatowego, przekształcił się on w kalendarz charytatywny, żeby wydźwięk był jeszcze silniejszy, wielopłaszczyznowy. Bo jeśli nawet my kobiety w siebie nawzajem nie wierzymy, to kto w nas uwierzy? Tym sposobem, z pełnego składu, zostały dziewczyny z największą pasją. Ciekawe jest bowiem to, że spełniony człowiek z pasją ma potrzebę czynienia dobra.
Efekt domina
Stoi za mną murem wspaniała Zosia Wańska, która tak jak ja, z zawodu jest nauczycielem języka hiszpańskiego i stolarzem. Na co dzień spełnia się na lotnisku jako agent obsługi naziemnej. Jest z nami cudowna Marta Ptaszek, tatuażystka z Dublina, która gdy usłyszała o projekcie, od razu kupiła bilet do Polski. Nina Nadolny, kobieta ogień, moja trenerka personalna, która uzmysłowiła mi problemy z odżywianiem i walczy ze mną o każdy kilogram.
Marzena Bąk, zagorzała fanka FC Barcelona, na co dzień pracująca jako recepcjonistka w Orto Med Sport w Łodzi, gdzie poznałam Natalię dla której robimy kalendarz. Ania Karczewska, rewolucjonistka żywieniowa i srebrna medalistka Europy w sportach sylwetkowych. Ostatnio dołączyła do nas Ewelina Kajszczak, właścicielka firmy Tymomania, która zajmuje się stylizacją mebli i tapicerowaniem. I oczywiście Natalia – lekarka w trakcie specjalizacji i parasnowboardzistka, która na samym starcie swojej przygody z deską staje na podium najważniejszych zawodów. Skład nadal jest niepełny, czasu coraz mniej, ale wierzę, że dołączy do nas więcej cudownych kobiet.
Natalię poznałam się w Orto Med Sport w Łodzi, gdzie dzięki nowatorskiemu podejściu do pacjenta uniknęłam bardzo skomplikowanej operacji. Po skończonym leczeniu zostałam obdarzona ogromnym zaufaniem, otrzymując możliwość sprawdzenia swoich stolarskich sił przy przygotowaniu jedynego w Polsce mobilnego centrum diagnostyczno-rehabilitacyjno OMS Recovery Bus, z przeznaczeniem na Rajd Dakar.
Prawdziwe piękno bez retuszu
Przy tworzeniu kalendarza współpracuje z nami dwóch wspaniałych fotografów – Witek Szydłowski, którego efekty pracy będziemy mogli zobaczyć w kalendarzu oraz Bartosz Klimczak, dzięki któremu możemy na bieżąco relacjonować kulisy sesji w mediach społecznościowych. Warto podkreślić, że zdjęcia do kalendarza nie podlegają retuszowi, to był jedyny warunek, który postawił Witek godząc się na współpracę. Mamy świadomość, że w dobie instagramowych filtrów i Photoshopa, możemy wyglądać na fotografiach dość egzotycznie. Jednak chcemy pokazać, że bez tych wszystkich narzędzi można uzyskać wspaniały efekt. Co więcej, po skończonych sesjach chciałybyśmy zrobić wernisaż zdjęć, które nie weszły do kalendarza, a które uważamy, że są warte uwagi. Obecnie szukamy miejsc, które chciałyby zrobić wystawę pokazującą dwie nieretuszowane twarze każdej z kobiet, bo tyle właśnie sesji będzie miała każda z nas – jedną zawodową, drugą sensualną.
Nie wiem, czy uda nam się dokończyć ten projekt, większość kosztów ponoszę sama, płacąc z własnej kieszeni. Założyłam na ten cel zbiórkę, jednak w zaistniałej sytuacji politycznej, ciężko promować pomysły tego typu. Na szczęście zaczynają w nas wierzyć firmy, takie jak np. Matterhorn Usługi Alpinistyczne, która zgodziła się pokryć koszty transportu, czy firma podnośniki.pl. Jednak przed nami jeszcze kilka wyjazdów i kosztów z nimi związanych (fotograf, koszty materiałów promocyjnych, wydruk kalendarzy, przygotowanie wystaw itd.) Próby poszukiwania partnerów czy sponsorów póki co trafiają w próżnię. Jednak wierzę, że prędzej czy później spotkam ludzi podobnie myślących, którzy dostrzegą sens i zrozumieją zamysł projektu.
Droga do celu tak ważna jak cel
Cały dochód ze sprzedaży kalendarza chcemy przeznaczyć na sprzęt oraz chociaż częściowe pokrycie kosztów związanych ze startami w zawodach, na których Natalia mogłaby zdobywać punkty potrzebne do kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie. Natalia urodziła się z zespołem artrogrypotycznym. Jej stopa jest silnie zniekształcona, brak w niej ruchomości, w łydce i tyle uda nie ma w ogóle mięśni, biodro uległo dysplazji, udo jest zrotowane do wewnątrz, kręgosłup nie do końca się rozwinął, jest krzywy, z przepuklinami. W swoich pierwszych czterech zawodach Europa Cup w banked slalomie i boardercrossie trzy razy zajęła 3. miejsce i raz weszła na drugi stopień podium pokonując dziewczyny z m.in. Wielkiej Brytanii, Kanady, Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych. W tym roku zajęła 7. miejsce w debiucie na Mistrzostwach Świata w dual banked slalomie w Lillehammer.
Tym kalendarzem chciałybyśmy pokazać wiele rzeczy. Chciałybyśmy zachęcić inne kobiety, żeby odważyły się spełniać w każdej profesji, żeby nie ulegały presji społeczeństwa, że męski zawód zabiera nam kobiecość. Chcemy też pokazać, że pasja jest najlepszym filtrem, który możemy nałożyć na zdjęcia. Chciałybyśmy wesprzeć Natalię i zwrócić uwagę na problem finansowania sportowców z niepełnosprawnościami, mimo sukcesów jakie odnoszą. Realizując ten projekt zachęcamy do pomagania innym, bez względu na formę. Pomagajmy sobie i nie podkopujmy się wzajemnie.
TEKST: Zuzanna Kowal
Artykuł ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2022.