Branża

Dizajn semantyczny

Zdzisław Sobierajski.

Dizajn semantyczny

Pisząc co miesiąc felietony, od maja 2015 roku próbuję Państwa zaciekawić, rozbawić lub skłonić do refleksji nad specyfiką podaży dizajnu w Polsce. Z punktu widzenia inwestora, brakuje nam standardów oraz jasnych kryteriów weryfikacji kompetencji dizajnerów.

Nie mamy też rzetelnych rankingów biur projektowych. Jeżeli takie zestawienia się pojawiają, są zwykle emanacją osobistych sympatii organizatorów, do wymienianych w rankingach dizajnerów. Autorzy zestawień w jednym szeregu stawiają dizajnerów z dorobkiem wdrożeniowym i aktualnie popularnych autorów unikatowych przedmiotów, niekoniecznie produkowanych.

Organizatorzy imprez promujących dizajn, zwykle swoją aktywność medialną przejawiają publikując informacje prasowe. Uruchomiają promocję na Facebooku czy w lokalnej prasie dopiero na dwa-trzy miesiące przed wydarzeniem. Po imprezie ich aktywność medialna szybko zanika. Przez wiele miesięcy nie można znaleźć konkretnych informacji o efektach takich wydarzeń. Takim postępowaniem festiwale nie budują swojej marki, ponieważ tylko okazjonalnie pojawiają się w przestrzeni medialnej. Organizatorzy liczą na publikacje w niszowej prasie branżowej, bo prasa ogólnopolska nie interesuje się ich dizajnerskimi wydarzeniami.

Czym jest dizajn?

Pojęcie dizajnu, kojarzone jest dzisiaj z fajnymi meblami lub efektownymi przedmiotami do upiększania wnętrz. Nawet samo określenie „dizajner” staje się passe, dlatego niektórzy zaczęli się tytułować projektantami. Nawet gdy jeszcze nic nie zaprojektowali i nie wdrożyli, to uznali, że podpis „projektant” szybciej otwiera drzwi do kariery. Tacy wirtualni projektanci natrafiają na mur własnej niekompetencji. W zderzeniu z wymaganiami przedsiębiorców, zostają szybko sprowadzani do roli „plastyka od upiększania produktów”. W efekcie mamy dezorientację inwestorów i bardzo płytki rynek zamówień na profesjonalne projektowanie produktów. Jak na razie, nie pojawił się żaden udokumentowany przykład  gospodarczego sukcesu wygenerowanego przez kompetencje polskich dizajnerów. Promotorzy dizajnu oraz środowiska akademickie głoszą informacje o zbawiennej roli dizajnera w procesie powstawania produktu. Powołują się na przykłady brytyjskie, niemieckie lub amerykańskie. Taka narracja powoli już zanika, ponieważ od dwóch lat nie odbyła się żadna istotna debata o kondycji rynku polskiego dizajnu.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

W eseju pt. „Siedem polskich dizajnów głównych” pisałem o różnorodności uprawianego w Polsce dizajnu.  Dzisiaj dodaję jeszcze ósmy dizajn. Jest nim dizajn semantyczny. Polega na opowiadaniu o rzekomych sukcesach i osiągnięciach. Dobrze się takie opowieści czyta, ale skutków gospodarczych nie znajdziemy.

Mam wrażenie, że to właśnie nasz dizajn semantyczny sprawia, że urzędnicy co roku przydzielają fundusze na organizowane Dizajn Dejsy i Festiwale. Organizatorzy tych imprez publikują potem informacje prasowe o rzekomych sukcesach dizajnu (semantycznego). Tylko tak można powiązać czytane publikacje z mizerną ilością wdrożeń w gospodarce. Dzieje się tak, ponieważ w Polsce za miarę sukcesu przyjęliśmy sam fakt zaistnienia prototypu na wystawie krajowej lub zagranicznej. Takich „sukcesów” rzeczywiście mamy aż nadto.

Dorobek w jednym egzemplarzu

Jednak powszechnie praktykowany dizajn semantyczny sprawia, że Instytut Adama Mickiewicza oraz inne instytucje budżetowe, wydają co roku publiczne pieniądze na finansowanie imprez prezentujących garstkę ludzi, których dorobek jest czasem wytworzony w jednym egzemplarzu. Takie wystawy promujące polski dizajn, można spakować w kilka skrzynek i wysłać na drugi kontynent. Charakterystyczne przy tym jest to, że do ich promocji, również używane są produkty medialnych dizajnerów.  Ich nazwiska używane są jako „tagi” do zwiększenia frekwencji na branżowych blogach i portalach internetowych. Tworzy się swoiste, medialne perpetuum mobile. W efekcie, znani dizajnerzy są bardziej znani, z tego powodu, że są znani.

Emanacją semantycznego dizajnu polskiego bywają też niektóre rankingi. Na przemian z uznanymi autorytetami światowego dizajnu, prezentowane są w nich nazwiska popularnych polskich projektantów. Wartość merytoryczna takich Top-list, skłania do zastanowienia. Chociażby w konfrontacji z corocznym rankingiem publikowanym na portalu Architronic.com, w którym na 200 czołowych dizajnerów nie wymieniono nazwiska żadnego Polaka.

Czy nadchodzi czas, by zamiast promować medialny dizajn semantyczny, powinniśmy zacząć nagłaśniać referencje wystawione projektantom przez polskich przedsiębiorców? Przecież tylko oni wiedzą, który dizajner pomógł im zaprojektować wzrost dochodów i stworzyć nowe miejsca pracy. Żadne Dizajn Dejsy ani rankingi dizajnerów tego nigdy nie zastąpią.

TEKST: Zdzisław Sobierajski