Edukacja

Rok wojny

stand-with-ukraine-meble-polska-2023-miesiecznik-i-portal-branzy-meblarskiej-biznes-meble-pl

Rok wojny

Wywołała kryzys humanitarny, pogłębiła problemy gospodarcze – eksperci wskazują jak wojna w Ukrainie wpłynęła na inflację, zakłóciła łańcuch dostaw, utrudniła eksport. Jej rocznica pokazuje nastroje i tendencje, z którymi mierzą się przedsiębiorcy.

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Analitycy oceniają wpływ wojny na gospodarkę jako zdecydowanie negatywny. Wystarczy wymienić choćby wzrost inflacji i kryzys energetyczny. Nie bez powodu, Mateusz Nowotnik, właściciel firmy Miloni, poprzedni rok ocenił jako prawdziwy rollercoster bez zapiętych pasów. W ogólnym podsumowaniu ub.r. stwierdził, że dla firmy to był dobry rok, dużo się działo pod kątem nowych inwestycji w park maszynowy wspieranych unijnymi dotacjami. Wprowadziliśmy nowe wzory stołów zaprojektowane przez Tomka Rygalika, które pokazaliśmy pod koniec 2022 roku na Warsaw Home – powiedział. Cała reszta to jedna wielka nieprzewidywalność. Ceny materiałów i usług zmieniały się szybciej niż uderzenie serca. Na wiosnę dostaliśmy prezent od Lasów Państwowych w postaci wycofania FSC w Gdańsku, dziś już chyba nikt (mimo wcześniejszych zapewnień LP), nie ma wątpliwości, że wycofanie z FSC jest globalne (kilka dni temu dostaliśmy informację o odstąpieniu Poznańskiej Dyrekcji LP od tego certyfikatu) – dodał. Zaznaczył też: Zaraz potem w Polsce pojawiła się fala ukraińskich kobiet z dziećmi, którym jako ludzie staraliśmy się pomóc i pomagamy do dziś. Przy okazji okazało się, że historia niewiele nauczyła kolebkę cywilizacji – Europę. To w jaki sposób patrzymy my Polacy na wojnę na Ukrainie jest zupełnie innym spojrzeniem od zachodniej Europy. Z Polaków jestem dumny, bo jako naród pokazaliśmy empatię do drugiego człowieka na skalę niespotykaną.

Jak podkreślił Mateusz Nowotnik, po starym kontynencie zaczęła rozlewać się fala energetycznej zapaści a ceny prądu zaczęły szybować. My byliśmy w miarę bezpieczni mając 2-letnią umowę z dostawcą energii oraz własną elektrownię słoneczną 50KW. Udało nam się sporej części podwyżek energetycznych uniknąć. Nie uchroniliśmy się jednak przed szybującymi cenami jakościowego drewna dębowego, którego ceny kształtowała nowa formuła sprzedaży przez LP (bez cen minimalnych i bez świadomości ile trzeba zapłacić by dostać 70% obiecaj masy drewna), sprzedaż drewna poza rynek EU oraz brak importu ze Wschodu. Finalnie, mimo abstrakcyjnych zapewnień leśnych ludzików z LP ceny drewna osiągały w tym roku Himalaje swoich wartości. Ceny pozostałych surowców falowały jak Bałtyk podczas sztormu – szybko nerwowo i nieprzewidywalnie – powiedział. Podsumował: Nie ukrywam, że rok 2022 potrafił zmęczyć przedsiębiorców. Negatywnym zaskoczeniem okazała się słaba sieć dystrybutorów (sprzedawców mebli) krajowych, którzy zamawiali niewiele i często mieli problemy z płatnościami.

Jakie perspektywy widzi na ten rok? Całość wydarzeń 2023 roku daje obraz spowolnienia i oczekiwania na lepsze. Osobiście myślę, że pierwszy kwartał 2023 roku będzie bardzo trudny. Do inflacji i nowych cen, które wszędzie nas otaczają powoli się przyzwyczajamy. Minie jednak kilka kwartałów zanim będziemy myśleć o zakupach innych niż pierwszej potrzeby a takimi są przecież meble. Mam cichą nadzieję, że jako społeczeństwa będziemy konsumować mniej ale lepszych towarów, lepszych pod kątem trwałości, zużytej energii i materiałów, które mniej obciążą naszą planetę – powiedział właściciel firmy Miloni. Wiele z opisanych tendencji znajduje odzwierciedlenie w analizach ekspertów z różnych branż.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Wysokie koszty

Krzysztof Mrówczyński, menedżer ds. analiz sektorowych w Banku Pekao S.A., jest zdania, że wojna spowodowała w otoczeniu makroekonomicznym spore zawirowania. Jej pokłosiem było w szczególności generalne pogorszenie nastrojów gospodarstw domowych i firm w Europie (zwłaszcza w naszej części kontynentu) oraz kryzys na europejskim rynku energii, będący przyczyną silnego wzrostu inflacji. Czynniki te doprowadziły do zespołu wyjątkowo niekorzystnych zjawisk określanych jako stagflacja (słabnący wzrost przy galopujących cenach) – powiedział. Jego zdaniem, do pewnego stopnia negatywne trendy były amortyzowane przez napływ uchodźców i związany z tym zwiększony popyt na niektóre kategorie dóbr (głównie pierwszej potrzeby), lecz w ostatecznym rozrachunku wpływ wojny na polską gospodarkę był zdecydowanie negatywny, czego konsekwencje będziemy odczuwać także w rozpoczynającym się 2023 roku. Dodatkowo, wojna wpłynęła na ponowne nasilenie zakłóceń w łańcuchach dostaw wielu półproduktów (zwłaszcza tych, w których zaopatrzeniu dużą rolę odgrywały kraje bezpośrednio zaangażowane w wojnę), a także utrudnienia w eksporcie towarów do Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Sektor bankowy jest jedną z branż, która w sposób pośredni odczuwa konsekwencje kryzysu wywołanego inwazją Rosji na Ukrainę. Choć będące rezultatem inflacji zacieśnienie polityki monetarnej generalnie poprawia warunki działalności instytucji finansowych (szczególnie w obszarze wyniku odsetkowego), to wprowadzone rozwiązania regulacyjne, takie jak odroczenie spłaty kredytu, kasują korzyści płynące z tego tytułu dla polskich banków. Dodatkowo, w obecnych warunkach stoją one w obliczu możliwego wzrostu kosztów ryzyka w związku z zagrożeniem pogorszenia sytuacji kredytobiorców. Polski sektor bankowy opiera się jednak na silnych fundamentach i z pewnością utrzyma swoją zdolność do finansowania gospodarki również w trudniejszych, kryzysowych czasach, jakie czekają nas w najbliższych kwartałach – zaznaczył Krzysztof Mrówczyński.

Menedżer ds. analiz sektorowych w Banku Pekao S.A. podkreślił, że wojna w Ukrainie miała również negatywny wpływ na krajową branżę meblarską. Po pierwsze, wzrost kosztów energii nasilił widoczne od pewnego czasu w całej Europie procesy inflacyjne, które spowodowały uszczuplenie portfeli konsumentów, zwiększając niechęć sporej części z nich do zakupu mebli. Dotyczy to zwłaszcza tych potencjalnych nabywców, którzy mogą się z taką decyzją na jakiś czas wstrzymać, a więc głównie tych wymieniających stare meble na nowe. Co więcej, w Polsce dwucyfrowa inflacja wymusiła reakcję RPP w postaci gwałtownych podwyżek stóp procentowych, co doprowadziło do zapaści na krajowym rynku mieszkaniowym. Firmy w większym stopniu skupione na polskim rynku będą odczuwać tego skutki jeszcze przez dłuższy czas. W pewnym sensie na korzyść branży przemawia fakt, iż jest ona jedną z najsilniej zorientowanych na rynek unijny, gdzie (zwłaszcza w strefie euro) problem stóp, a co za tym idzie kryzys na rynku nieruchomości, nie jest aż tak poważny. Sytuacja popytowa jest jednak mimo wszystko bardzo trudna, a na barierę działalności w postaci niedostatecznego popytu (zarówno krajowego i zagranicznego) wskazuje wciąż blisko połowa wszystkich ankietowanych przez GUS firm meblarskich. Gorzej pod tym względem sytuacja rysuje się jedynie w pokrewnej branży drzewnej, a także sektorze metalurgicznym – powiedział Krzysztof Mrówczyński. Po drugie, ważnym negatywnym kanałem wpływu wojny w Ukrainie na branżę meblarską są wywołane przez nią dodatkowe problemy podażowe. Przemysł drzewno-meblarski w Polsce boryka się od dłuższego czasu z wyzwaniem niskiej podaży i wysokich cen drewna, co zostało spotęgowane przez ograniczenie importu wielu ważnych półproduktów drewnopochodnych z Rosji i Białorusi. W minionym roku był to czynnik wywierający istotną presję na i tak zaniżone w ostatnim czasie marże firm meblarskich. Średnia rentowność netto dużych i średnich podmiotów z branży obniżyła się w pierwszych trzech kwartałach 2022 roku o około 1 punkt procentowy względem dość przeciętnego pod tym względem roku poprzedniego.   

Jak wojna wpłynęła na meblarstwo? Jakie czynniki będą oddziaływały przez dłuższy czas? Te pytania otrzymał od nas Tomasz Tyc, ekonomista w Banku BNP Paribas. Branża meblarska wyszła z pandemii z niewielkimi stratami (spadek przychodów netto w 2020 roku wyniósł poniżej 3% w ujęciu rocznym), zaś 2021 r. firmy zakończyły wzrostami przekraczającymi 20% r/r, które zresztą były kontynuowane w pierwszej połowie 2022 roku. Bazując na danych dla przedsiębiorstw średnich i dużych, które dotyczą trzech kwartałów zakończonego już roku – na pewno branża meblarska kolejny raz z rzędu zwiększy swoje przychody. Nie oznacza to jednak, iż miniony rok pozwolił krajowym przedsiębiorstwom rozwiązać wszystkie dotykające ich wyzwania – zaznaczył.

Zdaniem eksperta, w 2023 roku krajowe przedsiębiorstwa będą musiały zmagać się m.in. z efektami utrzymującej się inflacji, nie tylko na rynku krajowym, ale także na kluczowych rynkach zagranicznych. Według jego opinii, w obliczu skali tego zjawiska (historycznie wysokie poziomy), konsumenci dokonywali priorytetyzacji swoich wydatków, ograniczając zakupy dóbr trwałego użytku, do których należą meble. Spadki popytu na meble były widoczne w Polsce już w III kwartale 2022 roku, choć w pierwszym półroczu, sprzedaż jeszcze wzrastała (doposażanie lokali mieszkalnych dla ukraińskich uchodźców). Zakładamy, iż w bieżącym roku konsumpcja prywatna wzrośnie symbolicznie, co oznacza presję na wynik branży – powiedział Tomasz Tyc.

Zaznaczył również, że wyzwaniem dla branży będzie niepewność kształtowania się kursów walutowych, mimo, iż ponad ¾ krajowego eksportu (w ujęciu wartościowym, jak i wolumenowym) plasowane jest na rynku unijnym. Z jednej strony deprecjacja PLN względem EUR zwiększyła konkurencyjność eksportu, ale oznacza to także presję z uwagi na import komponentów. Nasze najnowsze prognozy wskazują, iż na koniec roku kurs EUR/PLN może być zbliżony do 4.70, zaś USD/PLN – 4.43. W obu wypadkach kwotowanie znajduje się w przedziale, który jest uznawany za akceptowalny dla eksporterów, jak również importerów (w świetle publikacji NBP nt. kondycji sektora przedsiębiorstw niefinansowych) – zaznaczył ekonomista w Banku BNP Paribas.

Zdaniem Tomasza Tyca, rok 2023 przyniesie przedsiębiorstwom wyraźny wzrost kosztów pracy – od stycznia płaca minimalna wzrosła o 480 PLN w ujęciu rocznym do 3.490 PLN, a w lipcu dojdzie do jej podwyższenia o 110 PLN. To poważny cios, zwłaszcza dla tych podmiotów, które nie wdrożyły automatyzacji swoich procesów produkcyjnych. A takich jest przeważająca większość w branży. Świadczą o tym m.in. dane GUS dotyczące udziału kosztów osobowych, uwzględniające pensje oraz obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne. Na koniec pierwszej połowy 2022 roku koszty osobowe firm meblarskich zbliżyły się do 1/5 ogółu ich kosztów operacyjnych, co jest jednym z najwyższych wyników w krajowym przetwórstwie przemysłowym – powiedział. Przedsiębiorstwa zaczęły już zresztą redukcję zatrudnienia – dane GUS (dotyczące średnich i dużych przedsiębiorstw) wskazują, iż na koniec listopada 2022 roku zatrudnienie w branży zmniejszyło się o prawie 3% w ujęciu rocznym. Zakładamy, iż w 2023 roku fala zwolnień rozleje się także na mikro i małe przedsiębiorstwa, choć jej skala nie będzie najprawdopodobniej dwucyfrowa. W tym obszarze uwidacznia się bezpośredni wpływ wojny na działanie krajowego rynku pracy – wielu pracowników z Ukrainy w trakcie pierwszych miesięcy konfliktu opuściło swoje miejsca pracy, jednak już po kilku miesiącach widoczne były pierwsze powroty. Skala powrotów była znacznie niższa niż pierwotnych odejść. Zakładamy ograniczoną skalę zwolnień grupowych, gdyż w większości wypadków dojdzie do nieprzedłużania umów czasowych, bądź ograniczenia korzystania z pracowników zewnętrznych – dodał. Tomasz Tyc podkreślił: Pamiętajmy także, iż na sektor oddziaływać będzie polityka pieniężna. Zakładamy utrzymanie stóp procentowych na obecnym poziomie, co oznacza podwyższone koszty finansowania rynkowego (bankowego, jak i kapitałowego). Ograniczy to potencjał przedsiębiorstw do inwestycji w zakresie rozwoju własnych źródeł energii, ale także dalszego unowocześniania parku maszynowego, jak również rozwój produktów (design, nowe materiały). Bez tych działań utrzymanie dotychczasowych wyników w zakresie eksportu będzie niemożliwe, a konkurowania jedynie niską ceną, minęło bezpowrotnie.

Tomasz Tyc, dodał jednak, że przyszłość nie maluje się jedynie w szarych barwach. Udostępnione przez GUS dane wskazują, iż na koniec 3 kwartału 2022 roku gospodarstwa domowe miały do dyspozycji dochód rozporządzalny, który był ponad 20% wyższy w ujęciu rocznym. Co oznacza, iż jeżeli działania osłonowe rządu poprawnie zadziałały w końcówce minionego roku, to inflacja nie dokonała aż takiego spustoszenia w oszczędnościach krajowych konsumentów, jak dotychczas wszyscy myśleli. Potencjalnie oznacza to możliwość silnego odreagowania konsumpcyjnego w pierwszej połowie 2023 roku. Choć musimy pamiętać, iż jedynie część tej podwyższonej konsumpcji będzie przeznaczona na zakup mebli.

[[Ponadto, mimo niesprzyjającego otoczenia rynkowego, w 2022 roku doszło do wzrostu przeciętnej wartości jednostkowej produktów eksportowanych (obliczanej w EUR/kg produktu). Szczególnie wysoki wzrost dotyczył produktów eksportowanych poza terytorium UE. Widzimy w tym trendzie szansę dla krajowych przedsiębiorców, którzy powoli docierają do granicy potencjału unijnego rynku. Firmy, które zbudowały kompetencje eksportowe na „bezpiecznym” jednolitym rynku, mogą zacząć je wykorzystywać do zwiększania swojej obecności na szybko rosnących rynkach pozaeuropejskich. Szczególnie atrakcyjne mogą się okazać rynki północno-amerykańskie, Azji Południowo-Wschodniej (w tym ChRL), a także – petromonarchii z Zatoki Perskiej. Przy czym koszty i bariery wejścia na te rynki powinny być dokładnie przeanalizowane przez poszczególne przedsiębiorstwa]] – powiedział.

Jak zaznaczył Tomasz Tyc, trendem, który na pewno pozostanie z nami na dłużej będą zmiany właścicielskie. Podobnie jak w przypadku innych branż, coraz częściej właściciele zakładów zbliżają się, lub już osiągnęli wiek emerytalny, a kolejne pokolenie nie poczuwa się do przejęcia odpowiedzialności za budowane przez dekady przedsiębiorstwa. Częściowo na skalę tego zjawiska będą oddziaływać także koszty produkcji meblarskiej w Polsce (wzrosty cen energii, jedynie częściowo kompensowane przez rządowe programy osłonowe). Konsolidacja sektora zresztą już się rozpoczęła, a co należy podkreślić z przykrością – najczęściej pierwsze w niej skrzypce grają inwestorzy zagraniczni – zaznaczył. Zdaniem eksperta, rok 2023 przyniesie przedsiębiorstwom także dalsze zmiany prawodawstwa i norm technicznych w obszarze klimatyczno-energetycznym. W trakcie 2022 roku w mediach pojawiło się wiele głosów zakładających, iż wojna dokona zmiany unijnej polityki… ale doszło jedynie do zwiększenia projektowanego wysiłku w tym obszarze. Zmniejszenie zależności od importowanych nośników energetycznych jest słusznie widziane jako mechanizm zwiększenia bezpieczeństwa zarówno całej UE, jak również pojedynczych państw. Tym samym krajowi przedsiębiorcy muszą być gotowi na ograniczenia swojej energo- i materiało-chłonności, podejmowanie działań przybliżających ich modele biznesowe do zasad gospodarki cyrkularnej, a także co wydaje się szczególnie istotne – zmniejszanie poziomu emisyjności. A to wszystko oznacza konieczność posiadania dostępu do długoterminowego finansowania – powiedział Tomasz Tyc.

Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów zaznaczył, że długi branży meblarskiej na koniec 2022 r. wynosiły 94,8 mln zł. To nieco mniej (o 2,1 mln zł) niż w 2021 r., kiedy uzbierała się kwota 96,9 ml zł. W końcówce minionego roku zaległości finansowe miało 3.080 przedsiębiorstw, a średnie zadłużenie sięgało 30,8 tys. zł. Ponad połowa długu, czyli 58,6 mln zł, to nieuregulowane zobowiązania jednoosobowych działalności gospodarczych. Najwięcej nieuregulowanych zobowiązań mają firmy z województwa wielkopolskiego – 15,8 mln zł, mazowieckiego – 12,5 mln zł i dolnośląskiego – 11,5 mln zł. Branża meblarska ma największe zaległości wobec banków i ubezpieczycieli – 52,1 mln zł. To ponad połowa całej sumy długów. Natomiast 7,8 mln zł nie zapłaciła przedsiębiorstwom handlowym. Rekordzistą w zadłużeniu jest spółka z województwa łódzkiego, która powinna oddać 3,3 mln zł – głównie administracji samorządowej.

Zdaniem prezesa Krajowego Rejestru Długów, gospodarka w 2023 r. przyhamuje, przybędzie dłużników, zwiększy się liczba niewypłacalności zarówno wśród firm, jak i konsumentów, więcej spraw trafi do windykacji. Na rynku zapanuje większa nieufność, kredyty dostaną tylko ci, których będzie na to stać. Utrzymanie płynności finansowej będzie jedną z większych bolączek firm, zwłaszcza tych małych i średnich. Rok 2023 będzie trudny, ale jego końcówka powinna przynieść poprawę. Jego zdaniem, nie ma już wątpliwości że okres, kiedy zadłużenie konsumentów i przedsiębiorców malało, mamy za sobą. Zjawisko obserwowane było niemal przez cały rok 2021. W I połowie 2022 r. sytuacja zmieniła się i zaczęło przybywać dłużników. Jednak bardzo długo, bo do końca lipca, miesiące wzrostu zadłużenia przeplatały się z tymi, w których następował jego spadek. Od początku sierpnia trend jest jednoznaczny – przybywa dłużników, rośnie ich zadłużenie. Dotyczy to zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów.  Pod koniec grudnia 2022 r. długi 2,38 mln konsumentów notowanych w KRD dochodziły do 44,4 mld zł, a 264 tys. przedsiębiorców sięgały prawie 8,6 mld zł. W pierwszych 10 miesiącach 2022 r. najwięcej długów przybyło w budownictwie i handlu, w mniejszym stopniu w przemyśle, transporcie, hotelarstwie i gastronomi oraz wśród firm doradczych. Rosła też liczba niewypłacalności przedsiębiorstw. W III kwartale 2022 r. było ich o ponad ¼ więcej niż trzy miesiące wcześniej, a co 3. firma, która ją ogłosiła, była notowana w KRD już 2 lata wcześniej. Trzeba pamiętać, że my rejestrujemy rzeczywistość z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Tak więc problemy z regulowaniem zobowiązań pojawiły się już pod koniec 2021 roku, a w ubiegłym się nasiliły. Niestety obecny rok pod tym względem rysuje się w ciemnych barwach. Dłużników będzie przybywać, wzrośnie liczba upadłości – prognozuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej nie rozkładają się jednak równomiernie w całej gospodarce. Nadal jest spora grupa przedsiębiorców i konsumentów, którzy sięgają po kredyt lub leasing, mimo wysokich stóp procentowych. Liczba raportów pobranych z KRD w IV kwartale 2022 r. przez instytucje finansowe była o 2% wyższa niż w takim samym okresie poprzedniego roku.

Także Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, przewiduje że w 2023 r. wzrośnie liczba zleceń odzyskiwania należności. Jeśli chodzi o rynek konsumencki, to bez wątpienia nałożą się na siebie dwa zjawiska. Z jednej strony banki będą jeszcze bardziej skrupulatnie niż dotychczas badać wiarygodność płatniczą kredytobiorców, a kredyty dostaną tylko ci, których będzie na to stać. To w dłuższej perspektywie poprawi jakość portfela kredytowego, więc liczba zleceń windykacyjnych z sektora finansowego będzie maleć. Wcześniej jednak banki będą musiały sobie poradzić z odzyskaniem pieniędzy od tych konsumentów i przedsiębiorców, którzy zaciągnęli je wcześniej, a na skutek pogarszającej się sytuacji gospodarczej i rosnących stóp procentowych stracili zdolność do ich spłaty. To sprawi, że na pewno w pierwszej części roku takich spraw będzie znacznie więcej niż dotychczas. Przewidujemy także większą aktywność wierzycieli w sektorze MŚP. Będzie nie tylko więcej spraw przekazywanych do windykacji i na wyższe kwoty, ale wierzyciele będą to robić szybciej. Jest to reguła – kiedy na rynku dzieje się źle, wyrozumiałość dla dłużników gwałtownie się kończy. Już w IV kwartale 2022 roku odnotowaliśmy 14-18-procentowy przyrost wartości spraw oddawanych do windykacji przez ten segment przedsiębiorców. Sprawy, jakie do nas trafiają, są też coraz krócej przeterminowane. Wierzyciele obawiają się, że im później upomną się o swoje, tym mniejsze mają szanse na odzyskanie pieniędzy – podsumował Jakub Kostecki.

Rynek pracy

Mateusz Żydek, ekspert rynku pracy Randstad Polska wypowiedział się na temat wątków związanych z wpływem wojny na gospodarkę i rynek pracy w Polsce, działalność sektora HR, a także branżę meblarską. Pierwszy z nich związany jest z decyzjami przedsiębiorstw dotyczącymi zawieszenia działalności operacyjnej w Rosji i Białorusi, a także konieczność ograniczenia działalności na terytorium Ukrainy w związku z trwającą tam wojną. Choć dla wielu firm decyzja o wycofaniu się z Rosji była oczywista, to jednocześnie wymagała przygotowania organizacji do tego procesu. Często ta decyzja wpływa też na możliwości budżetowe firm, co w efekcie sprawia, że przedsiębiorstwa w 2022 roku weszły w tryb oszczędności, bacznie przyglądając się finansom, działalności operacyjnej, ale też ograniczając inwestycję – powiedział Mateusz Żydek. Ten wpływ w całej gospodarce, branży HR dotknął pośrednio, bo część przedsiębiorstw ograniczyła plany nowych rekrutacji. Z drugiej, strony niepewna sytuacja w zakresie zmiennego popytu sprawia, że niektóre przedsiębiorstwa szerzej stosują zatrudnienie tymczasowe, które pozwala elastycznie dopasować zasoby kadrowe do faktycznego zapotrzebowania – zaznaczył. Sektor meblarski rezygnację z dwóch rynków zbytu mógł natomiast odczuć bezpośrednio. W 2021 roku Polska była druga po Niemczech spośród krajów Unii Europejskiej pod względem wartości eksportu do Rosji, a drewno i produkty drewnopochodne były jednym z kluczowych towarów w tej wymianie. Wpływ tych decyzji może być więc odczuwalny w poziomie produkcji, a w konsekwencji w zapotrzebowaniu na pracowników.

Obok tych czysto ekonomicznych aspektów, znacznie ważniejszy jest wątek związany z uchodźcami z Ukrainy, którzy po wybuchu wojny znaleźli schronienie w Polsce. Dane z jesieni 2022 pokazują, że na uproszczonych zasadach wynikających ze specustawy pracę w Polsce podjęło ok. 650 tys. obywateli Ukrainy, a łączna liczba zatrudnionych sięga około miliona. Szacunki pokazują jednak, że Ukraińców w naszym kraju jest jeszcze więcej. Z perspektywy polskiej gospodarki należy spoglądać na te liczby przede wszystkim jako szansa na włączenie tych osób do polskiego rynku pracy, który od wielu lat boryka się z niedoborem pracowników w wielu obszarach – od prosty prac fizycznych, przez pracowników technicznych, po wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W dodatku taka liczba obywateli Ukrainy to także większe grono konsumentów, których obecność w Polsce wpływa na poziom popytu, a więc także na poziom produkcji przeznaczonej na konsumpcję wewnętrzną. Nasze doświadczone, prowadzone przez badania, ale też dane z innych źródeł pokazują jednak pewien rozdźwięk pomiędzy rynkowym zapotrzebowaniem na pracowników a profilem potencjalnych kandydatów z Ukrainy. Co prawda badanie „Plany Pracodawców” Randstad wyraźnie pokazuje, że wzrósł odsetek przedsiębiorców zatrudniających Ukraińców – z nieco ponad 30% do 38%, a w niektórych sektorach, jak logistyka, nawet do 50%, ale jednocześnie największą otwartość na zatrudnienie sygnalizują takie branże jak budownictwo. Tymczasem większość uchodźców to kobiety, które przede wszystkim na względu na ograniczenia BHP, ale także potrzebne kompetencje, nie mogą podjąć się zatrudnienia w tym sektorze. Ponadto organizacja pracy w firmach produkcyjnych także nie sprzyja zatrudnieniu tej grupy kandydatów, szczególnie gdy mówimy o kobietach, które przyjechały do Polski z dziećmi. Już nawet system zmianowy może być wówczas wyzwaniem i utrudniać podjęcie zatrudnienia ze względu na konieczność opieki nad potomstwem – podkreślił Mateusz Żydek.

Ekspert rynku pracy Randstad Polska zaznaczył, że w pomocy pracodawcom, a w efekcie także uchodźcom, istotną rolę odgrywa sektor HR. Nasze doświadczenia związane z wdrożeniem programu wsparcia zatrudnienia Ukraińców, pokazują, że pomoc w reorganizacji systemów pracy, w odpowiednim dostosowaniu grafików pracy, ale też w rozwoju kompetencji czy znajomości języka polskiego, mają kluczowe znaczenia dla firm – zaznaczył. Dodał: Wyzwaniem jest także brak szerszych doświadczeń w zarządzaniu zespołami zróżnicowanymi kulturowo. O ile takie doświadczenia mogą pojawiać się w firmach zatrudniających specjalistów, oddziałach międzynarodowych korporacji, o tyle w przypadku firm produkcyjnych i ich managerów, wciąż mogą być niewystarczające. Ta sama sytuacja dotyczy sektora meblarskiego.

Mateusz Żydek zaznaczył, że kolejnym wyzwaniem jest podejmowanie przez Ukraińców pracy, które nie jest zgodna z ich kompetencjami i doświadczeniem. To, co intuicyjnie stanowi barierę w tym przypadku, czyli znajomość języka polskiego, potwierdzają nasze badania. To wyzwanie wpływa na miejsce zatrudnienia 60% obywateli Ukrainy, ale wśród osób, które trafiły do Polski po wybuchu wojny ten odsetek wzrasta do 85%. Pomimo barier, 55% Ukraińców, którzy brali udział w naszych badania, zamierza zostać na stałe na polskim rynku pracy, choć wśród uchodźców ten odsetek jest nieco mniejszy i wynosi 40%. Pokazuje to jednak, że obawy przedsiębiorców, w tym z branży meblarskiej, że obecność Ukraińców nie rozwiąże ich wyzwań związanych z niedoborem pracowników, ponieważ znaleźli się oni tylko tymczasowo na polskim rynku pracy, nie do końca odpowiadają rzeczywistym planom pracowników z Ukrainy. Te same obawy bardzo często też wpływały na to, że pracodawcy nie uruchamiali programów wspierających rozwój zawodowy czy naukę języka polskiego, a ponadto nie rozwijali w organizacji umiejętności budowania zespołów międzykulturowych. Tymczasem nasze badanie, ale też wiele sygnałów z innych analiz, na przykład Narodowego Banku Polskiego, pokazuje, że warto takie działania prowadzić – powiedział ekspert Randstad Polska.

Jak podkreśliła Vitalia Korsun, dyrektorka do spraw kooperacji Gremi Personal: Wojna spowodowała zmiany w strukturze migracji, a my staramy się dostosować do sytuacji – nie tylko ze względów humanitarnych, ale też w celu uniknięcia dotkliwych braków kadrowych i zapewnienia ciągłości produkcji, logistyki, sprzedaży, budownictwa, meblarstwa oraz innych branż, których niezbędnym elementem są nadal pracownicy z Ukrainy. Żeby ułatwić Ukrainkom wejście na rynek pracy, Gremi Personal apelowało do pracodawców już w lutym o elastyczne godziny, trójzmianowy system pracy, zaoferowało wspólne zakwaterowanie kobietom z dziećmi i seniorami, żeby była możliwość dzielenia się opieką. Aż w końcu postanowiło zadziałać systemowo – otworzyło Szkołę operatorów wózków widłowych, która daje uprawnienia UDT i dla Ukrainek jest bezpłatna. Od lipca kurs ukończyło kilkadziesiąt kobiet – nie jest to dużo, ale cieszymy się, że w ogóle znalazły się chętne do przekwalifikowania, bo z takimi uprawnieniami można o wiele więcej zarabiać – mamy nadzieję, że taka oferta zatrzyma Ukraińców na dłużej. Dzięki szkole mamy w puli pracowników kandydatki na stanowiska produkcyjne i magazynowe w branżach farmaceutycznej, spożywczej czy logistycznej, bo mężczyźnie łatwiej znaleźć pracę niemal wszędzie. A kobiety, które mają prawo jazdy świetnie się na tym stanowisku sprawdzają. Zaczynamy też bezpłatne kursy języka polskiego dla naszych pracowników – jak dotąd ani my nie widzieliśmy potrzeby, ani oni, ale po roku od początku wojny wiemy już, że szybko się nie skończy, więc ze znajomością języka polskiego będzie jeszcze łatwiej otrzymać pracę w Polsce – powiedziała Vitalia Korsun. 

Dyrektorka do spraw kooperacji Gremi Personal zwróciła również uwagę na inne ważne zjawisko. Jeśli chodzi o branżę w której działa Gremi Personal – branża zatrudnienia, to rynek pracownika tymczasowego w tej chwili jest nieco zachwiany. Przed wybuchem wojny, zasilali go przede wszystkim mężczyźni z Ukrainy, bo przedsiębiorstwa z którymi współpracuje głównie potrzebują siły fizycznej. Część Ukraińców wróciło do kraju bronić ojczyzny, a nowi nie przyjechali, dlatego byliśmy niejako zmuszeni otworzyć się na nowe kierunki rekrutacji – na początek sięgnęliśmy do Azji Środkowej, bo jest to win-win dla obu stron. Pracownikom z Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kazachstanu i Kirgistanu skończyły się kontrakty w Rosji, a ze względu na sankcje i kryzys gospodarczy nowe nie są możliwe, więc umożliwiamy im pracę w Polsce. Spotyka się to z przychylnością polskich przedsiębiorców, bo w większości nie muszą niczego zmieniać – mają kadrę brygadzistów którzy znają rosyjski, w tym języku są oznaczenia BHP itp. – powiedziała Vitalia Korsun. Zwróciła uwagę, że jeśli chodzi o polską branżę meblarską, która swoim rozmiarem ustępuje tylko włoskiej w produkcji na świecie, to przeżywa ona kryzys jak każda inna. Jest to oczywiście związane z ogólnym globalnym kryzysem wywołanym recesją, wojną, które powodują dwucyfrową inflację, zbyt wysokie ceny gazu i energii, które z kolei powodują, że wielkie fabryki kończą produkcję i się zamykają, a jeśli się nie zamykają, to nie produkują już na zapas jak kiedyś – to z kolei związane jest z zerwaniem łańcucha dostaw, przekierunkowaniem zbytu, brakiem dostępności magazynów, przestojem w branży TSL itp. Ale jednocześnie przedsiębiorcy minimalizują ryzyka i działają pomimo wyzwań – my jako Gremi Personal proponujemy im świetne rozwiązanie czyli outsourcing pracowników. Firmy nadal zgłaszają zapotrzebowanie na pracowników kontraktowych i my realizujemy takie zamówienia na cito – nasza baza kandydatów jest na bieżąco aktualizowana, dzięki czemu pracownik może się niemal z dnia na dzień stawić do linii produkcyjnej – zaznaczyła. Vitalia Korsun zwróciła uwagę, że na pewno długo będzie odczuwalny brak pracownika fizycznego, nawet przy założeniu, że wojna jednak się skończy – 90% tego rynku przed wojną zapewniali pracownicy z Ukrainy. Jeśli wojna się skończy, Ukraińcy będą odbudowywać kraj, więc też nie sądzi, żeby masowo szukali pracy kontraktowej w Polsce. W chwili obecnej oczekiwanie na pracownika z krajów w których obowiązuje wiza to około pół roku, a obecność Ukraińców na polskim rynku pracy spowodowała, że pracodawcy nie planowali zatrudnienia z góry, bo zawsze pracownik na rynku był. Teraz to się zasadniczo zmieniło i oczekujemy ułatwień w tym zakresie, ubolewam, że kolejna nowelizacja Ustawy o cudzoziemcach nie rozszerza katalogu państw, z których obywateli jest prosto zatrudnić, bez czekania na wizę i wymyślnej biurokracji – podkreśliła. 

Opublikowany tuż przed wojną w lutym 2022 Barometr Zawodów Ministerstwa Rodziny i Pracy po raz pierwszy od 7 lat pokazał w jak dobrej kondycji jest rynek pracy – nie znalazły się w nim zawody z nadwyżką podaży – ani w skali całej Polski, ani w poszczególnych regionach. Comiesięczne dane z GUS pokazują, że nadal mamy historyczne bezrobocie w całej Unii Europejskiej – nadal na poziomie 5 %. Cześć zapotrzebowania na siłę roboczą pokrywali i nadal pokrywają cudzoziemcy i nadal najliczniejszą grupę stanowią Ukraińcy, tylko do poprzedniego ponad miliona emigrantów zarobkowych dołączyło drugie tyle uchodźców wojennych – głównie kobiet z dziećmi i seniorów, którzy z wielu powodów nie zastąpią w pracy pracowników fizycznych. Cudzoziemcy najczęściej pracują w logistyce i produkcji oraz w przetwórstwie na stanowiskach nie wymagających szczególnych kwalifikacji – to najczęstsze wakaty w urzędach pracy. Jako Gremi Personal rekrutujemy już z Azji (nie tylko postsowieckiej, ale też dalekiej) i Ameryki Południowej, oferujemy kompleksową pomoc we wprowadzaniu pracowników, przygotowaniu instrukcji i brygadzistów mówiących po rosyjsku i angielsku. Pod koniec listopada podpisaliśmy Memorandum o współpracy z Agencją ds. zewnętrznej migracji zarobkowej działającej przy Ministerstwie Zatrudnienia i Stosunków Pracy Republiki Uzbekistanu. Memorandum w sposób kompleksowy reguluje kwestie migracji zarobkowej – od rekrutacji do zatrudnienia w charakterze  pracownika tymczasowego. Gremi Personal jest jedną z pierwszych polskich agencji zatrudnienia, która podpisała memorandum i zaistniała na rynku pracy w Azji Środkowej. Na pewno jednym z trwałych skutków wojny będzie to, że polski rynek pracy będzie bardziej różnorodny. Już dziś pracownicy w przetwórstwie czy produkcji z Filipin, Wietnamu, Kolumbii (w UE nie obowiązuje ich wiza) czy Boliwii nikogo nie dziwi – powiedziała dyrektorka do spraw kooperacji Gremi Personal. 

TEKST: Diana Nachiło