Zdrowy balans – design w rytmie, rytm w designie
19 kwietnia, 2022 2023-12-14 11:29Zdrowy balans – design w rytmie, rytm w designie
Branża, która nas łączy jest bez wątpienia narkotyczna. Znajduję w niej mnóstwo inspiracji.
Jakkolwiek wyświechtanie by to brzmiało jest faktem, że spotykam ludzi z różnymi zainteresowaniami, ludzi którzy imponują zdolnościami, zaangażowaniem i kompetencją. Lubię myśleć, że obcując z nimi udaje mi się trochę uszczknąć dla siebie.
Mamy tu osobistości biznesu, designu, planowania, inżynierii, dzięki którym Polska jest jednym z największych eksporterów mebli na świecie. Dzięki nim pracując w międzynarodowej firmie Impress i mając do czynienia z przedstawicielami branż z każdego zakątka świata jestem dumny mogąc być tu gdzie jestem. Chciałbym skorzystać z okazji i podziękować Wam, którzy to czytacie i publikujecie. W nadchodzących słowach spróbuję narysować obraz mojego świata który również dzięki Wam koloruję.
Oparcie w rytmie
Żyjemy w bardzo kompleksowych czasach. Minęły już dni swobodnego planowania i realizacji założeń punkt po punkcie. Realia zmieniają się szybko, w nieoczekiwanych momentach i kierunkach. Kompleksowe czasy to złożone działania i obciążenie psychofizyczne, na które nasi rodzice nie mogli nas przygotować. Dostrajamy się zgodnie z naszym doświadczeniem, zdolnościami, wiedzą.
Zakładam, że dla wszystkich istot rozumnych podłożem życia bywają uczucia i emocje, które decydują o naszych krokach czy to szybkich czy wolnych, w lewo czy w prawo. A skoro przy krokach jesteśmy, to nie sposób nie zauważyć, że nasze życie to rytm. Rytm, który wyznaczamy lub któremu się poddajemy. Codzienne rutyny to interwały czynności, na które decydujemy się żeby osiągnąć cele, by w końcu wyśpiewać swój upragniony refren. Oddychamy w rytmie, nasza mowa to rytm, praca to rytm… bicie serca to rytm.
Początek
Nie jest tajemnicą, że rodzice mają duży wpływ na swoje dzieci. Przesiąkamy kontekstem, gdy w nim żyjemy. Zaangażowanie w muzykę i zarobkową działalność swojego zespołu Ojciec przynosił do domu i okazywał zapał oraz fascynację, których nie rozumiałem. Czułem jednak, że gdzieś za wszystkimi słowami i gestami ukrywa nadzieję o przekazaniu tego zapału któremuś synowi, domyślnie… najstarszemu.
Polska podnosząca się z PRL-u i kształtująca swoją gospodarkę po roku 1989 dla wielu ludzi nie była gruntem do dostatniego życia. Szczególnie ściana wschodnia nie wykazywała troski o poziom życia tubylców. Ludzie masowo emigrowali w celach zarobkowych. Mój Ojciec zdecydował o tym samym. Specjalista i miłośnik noży i przetwórstwa mięsnego zaproszony został do współpracy w Irlandii. Wyjechał. W domu została gitara basowa.
W pierwszym tygodniu po wyjeździe Ojca nieśmiało przechodziłem obok gitary stojącej w przedpokoju naszego mieszkania w Ełku. Zawsze miała aurę dostojności i fascynującej niedostępności. Drugi tydzień przyniósł większą śmiałość i ryzykując wyrzuty sumienia otworzyłem futerał. Po dwóch miesiącach grałem już z kolegami w Polsacie w popularnym wtedy talent show Idol.
W realiach szkoły średniej muzyka była czymś, co ułatwiało mi trzymać wspomniany wcześniej rytm. Lekcje, praca, sport, próby z zespołem zajmowały sporą część dnia. Wszystko przy wsparciu naszego ełckiego Ekonomiaka, gdzie mieliśmy swój azyl. To był początek. Początek zamiłowania do sztuki i życia artystycznego. Początek pracy z dźwiękiem, fotografią, grafiką, biznesem i ludźmi.
Najważniejsi są ludzie
Muzyka okazała się bramą do wielu doświadczeń. Największym, czego w tamtym momencie nie rozumiałem, okazali się ludzie. Obecnie ludzie to moje podstawowe uzależnienie. Przekonanie o tym podkreślił też ostatni covidowy czas. Bez ludzi jest zwyczajnie źle.
W międzyczasie zajmowałem się wieloma tematami. Samorząd szkolny, kółka tematyczne, praca w ubezpieczeniach, praktyki w banku, wspomniane próby zespołu, by finalnie trafić do… teatru. Przy całym uwielbieniu do sztuki wielu form nigdy nie spodziewałem się, że właśnie tam znajdę dla siebie na chwilę miejsce. Zostałem aktorem i tancerzem w lokalnym teatrze, z którym wystawialiśmy sztuki w kraju i za zachodnią i wschodnią granicą.
Było to wyjątkowe jak na lokalną inicjatywę. Wielką wartością byli muzycy grający w spektaklach na żywo. Spędzając czas razem z nimi dałem się poznać od strony muzycznej i tak trafiłem do zespołu Sandaless z którym przeżyłem setki tras i koncertów. Nagrywaliśmy płyty, kręciliśmy teledyski. Supportowaliśmy również polskie gwiazdy w ich trasach koncertowych. Bywało że graliśmy na jednej scenie z takimi formatami, jak Limp Bizkit czy Slayer (w tamtym okresie uprawialiśmy ciężki gatunek muzyczny).
W trasie
Stereotyp muzyka koncertującego może nie jest totalnie przekłamany, ale jest wiele niedomówień. Z telewizyjnego ekranu widzimy już gotowy produkt, świeci scena, euforia, zabawa, wino (w delikatnym scenariuszu), kobiety i śpiew. Trasa jednak uczy czegoś innego, o czym miałem się przekonać w nadchodzących latach. Pozwólcie, że przytoczę tylko kilka z wielu moich odkryć z cyklu „mądrości z asfaltu”.
– By jeździć w trasy i spędzać ze sobą 24 godziny trzeba się przyjaźnić, a przynajmniej lubić.
– W busie zajmuj miejsce przy oknie – lepiej, by głowa spoczęła na szybie niż wisiała na zakrętach. Nie. Nigdy nie będzie wygodnie.
– Głodny? Zatrzymaj się tam gdzie ciężarówki, nawet jeśli nie jest smacznie, to istnieje mniejsze ryzyko problemów gastrycznych ze względu na ciągły obrót i (oby) świeże produkty. Unikaj dania dnia. Zwykle to danie dnia… poprzedniego.
– Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że bus będzie lepszą garderobą niż ta która na Ciebie czeka.
– Nieważne jak wcześnie stawisz się na próbę dźwięku i tak jest za mało czasu na sprawdzenie wszystkiego, a gitarzysta i tak będzie grał głośniej od basu.
– Odbieraj telefony od żony, jej wyobraźnia nie działa na Twoją korzyść.
– Celebryci to ludzie i jak ludzie bywają mili, jak i skrajnie… niemili.
– Kebab o 3 w nocy nigdy nie jest dobrym pomysłem, szczególnie 3 noce z rzędu.
– Wzmacniacz i kolumna to 2/3 twojej wagi, więc dbaj o plecy lub płać technicznemu.
– Pamiętaj, by cało i zdrowo wrócić do rodziny, zatem „bohaterskie” prowadzenie pojazdu o 4 w nocy z opadającymi powiekami odpada.
Rockujący Ojciec
Pojawienie się dzieci w moim życiu było życiowym uzupełnieniem, którego bardzo potrzebowałem. Zacząłem świadomiej zarządzać czasem, co w świecie luzu rock and rollowego stoi w sprzeczności z obowiązującą filozofią „jakoś to będzizmu”.
Rezygnując już z działalności w zespole Sandaless po kolejnym talent show w Polsacie byłem w trakcie projektu z Piotrem Karpienią, którego większość może znać z wielu programów takich jak Mam Talent (laureat). W projekcie udział wziął jeden z czołowych kitarzystów sceny bluesowej Bogdan Topolski (dyrektor artystyczny Suwałki Blues Festival). Perkusista Piotr Mikulski pozostał niezmienny, bo w kwestii rytmu jesteśmy jednym organizmem.
Każdy z nas będąc Ojcem i Mężem rozumiał, jak mamy teraz kierować swoim życiem. Wiedzieliśmy też, że muzyka i rytm jest jak tlen. Musieliśmy znaleźć sposób na granie i życie rodzinne. Mieliśmy konkretne plany. Pamiętam jedną z rozmów: Chłopaki, już czas żebyśmy rozsądniej podejmowali koncerty. Podnosimy stawki i gramy tylko w weekendy w promieniu 100 km.
Miesiąc później koncertowaliśmy w Sztokholmie, gdzie każdego dnia przeżywaliśmy międzynarodową przygodę muzyczną praktycznie za darmo, bo wszystko wydaliśmy na miejscu. Nikt nie pamiętał już rozmowy o nowym zespołowym ładzie.
Projekt Bang On Blues został bardzo dobrze przyjęty za granicą. Koncertowaliśmy we Francji, Szwecji, Szwajcarii, Niemczech, Litwie i wielu innych. Uwielbiam grać i robię to bardzo często, ale jak wspomniałem moim uzależnieniem są ludzie i z tych wyjazdów pamiętam głównie spotkania, rozmowy, ludzi i obrazy, ale same akty muzyczne… rozpłynęły się w gąszczu przesympatycznych Twarzy i dźwięku wielu języków świata.
Nie muszę, tylko CHCĘ
Muzycy, których znaliśmy i ceniliśmy ze współpracy z ikonami muzycznymi takimi jak Eric Clapton nagle siedzieli z nami przy stole w garderobie i pytali o… pigwówkę. To czy akurat miałem ją przy sobie i co się działo opowiem przy innej okazji.
Wszystko odbywało się w harmonii z moim życiem zawodowym. Często zadawanym pytaniem jest: Jak Ty to godzisz? Praca, Granie i Rodzina. Nigdy nie rozdzielałem tych światów i może dlatego udaje mi się dostroić wszystko zgodnie z potrzebą. Nigdy nie czułem, żeby te światy się wykluczały lub sobie przeszkadzały. Wszystkie definiują mnie jako człowieka zaangażowanego, wrażliwego i otwartego.
Praca w dziale Designu grupy Impress wymaga otwartości, pomysłowości, zaangażowania i nie różni się to od działalności muzycznej. Nigdy też nie podchodziłem do tego jak do pracy przymusowej i nie liczę godzin spędzanych nad tematami, nazwijmy to „służbowymi”. Nie muszę być tu gdzie jestem, tylko CHCĘ. To ułatwia wiele spraw.
Udaje mi się nawet przemycać swoją domową twórczość muzyczną do animacji które robię na potrzeby firmy Impress. Jak widzicie światy są bliskie i wszystko co nas potrafi natchnąć, naładować, inspirować zawsze przyniesie coś pozytywnego. Moja działalność designerska czerpie z działalności muzycznej i na odwrót. To mój zdrowy balans.
TEKST: Rafał Lemieszko
Artykuł opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 4/2022