Branża

To zwiedzający jest królem

Józef Szyszka, dyrektor targów „Meble Polska”, a od września 2014 r. także dyrektor targów „Furnica” i „SoFab".

To zwiedzający jest królem

Rozmowa z Józefem Szyszką, dyrektorem targów „Meble Polska”, a od września 2014 r. także dyrektorem targów „Furnica” i „SoFab”.

Przed wszystkim przyjmij gorące gratulacje z powodu objęcia funkcji szefa targów „Furnica” i „SoFab”.

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Dziękuję. Rzeczywiście, w obrębie Międzynarodowych Targów Poznańskich nastąpiły pewne zmiany kadrowe. Ja, już jako dyrektor targów „Furnica” i „SoFab”, przygotuję przyszłoroczne ich edycje. W pierwszej połowie roku organizuję targi „Meble Polska” i muszę coś robić w drugiej połowie roku…

Rozumiem, że ta zmiana nie jest podyktowana zamiarem połączenia targów „Meble Polska” z targami „Furnica” i „SoFab”?…

Nie, nie ma takich planów. Decyzja o oddzieleniu targów maszyn oraz akcesoriów i komponentów od targów meblowych została podjęta przez MTP kilka lat temu. Będziemy kontynuowali organizację tych imprez w takiej formule, w jakiej są one organizowane obecnie. Czyli: targi „Meble Polska” – na początku roku, a „Drema”, „Furnica” i „SoFab” – jesienią. Takie są też tendencje na świecie: imprezy dzieli się w zależności od tego, kto je odwiedza. Targi „Meble Polska” odwiedzają kupcy meblowi, a oni przecież nie szukają komponentów do produkcji. Natomiast targi akcesoriów i komponentów są odwiedzane przez producentów mebli.

Kiedyś targi „Meble” były organizowane, razem z targami „Drema”, w maju. Gdy oddzielaliśmy targi „Drema” od targów „Meble” postanowiliśmy oddzielić wszystko, co służy do produkcji mebli. Nie tylko maszyny, ale także komponenty, płyty, folie, akcesoria… Początkowo organizowaliśmy te targi przed targami „Meble”. Wydawało nam się to logiczne: najpierw trzeba pokazać producentom mebli maszyny, akcesoria i komponenty. A później ci producenci zaprezentują swoje gotowe meble odbiorcom, czyli salonom meblowym. „Drema” i „Furnica” odbywały się zatem na przełomie marca i kwietnia, a „Meble” – na przełomie maja i czerwca.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Gdy zmieniliśmy termin targów „Meble” na lutowy, to rzeczywiście zaczęło to wyglądać niespójnie. W lutym były targi produktu finalnego, a dwa miesiące później – akcesoriów i komponentów. Ponadto wiele firm oferujących akcesoria i komponenty to firmy z kapitałem niemieckim i one niechętnie pokazywały nowości miesiąc czy dwa przed targami u siebie, w Niemczech. Dlatego postanowiliśmy przenieść te targi na wrzesień. Uważam, że to dobry pomysł: kilka miesięcy przed targami mebli w Poznaniu, a jednocześnie po targach „Ligna” i „Interzum”.

Pomysł jest może i dobry, ale komentarze wystawców były różne: od pełnej akceptacji po brak zrozumienia dla tej decyzji…

Oczywiście, sam także słyszałem głosy wystawców, którzy wrześniowy termin przyjęli ze zdziwieniem. Ale – możesz mi wierzyć, bo w końcu organizuję nie pierwsze targi – zawsze jest tak, że jak zmienia się coś, co funkcjonuje od lat i do czego wszyscy się przyzwyczaili, to najpierw ludzie narzekają, ale po 2-3 edycjach nie wyobrażają sobie, by mogło być inaczej.

Co ta zmiana – mam na myśli objęcie przez ciebie funkcji dyrektora targów „Furnica” i „SoFab” – oznacza?

To bardzo korzystna zmiana, ale nie chodzi tutaj bynajmniej o mnie. Cały czas dopasowujemy sposób pracy do oczekiwań wystawców i obecnie pracuję w stałym zespole. Jak rozmawiamy z producentami mebli o uczestnictwie w targach „Meble Polska”, to możemy jednocześnie zapraszać ich na targi „Drema” czy „Furnica”, ale już jako zwiedzających. Dla mojego zespołu to bardzo duże ułatwienia, ale jest to także ułatwienie dla firm, które się u nas wystawiają i przyjeżdżają na targi. Jednym telefonem, jednym mailem czy wizytą dopinamy równocześnie kilka spraw.

Mam nadzieję, że połączenie targów „Furnica” i „SoFab” w jeden duży kompleks targów z targami „Drema”, a także zmiana terminu na jesienny będą nowym impulsem dla targów komponentów. Z faktu, że Polska jest dużym producentem mebli wynika, że targi dostawców mają rację bytu.

Czy targi „Meble Polska” są już obecnie na takim etapie, że można pozostawić je własnemu losowi, bo kolejne edycje zrobią się same?

Jest dobrze. To widzą wszyscy, którzy przyjeżdżają w lutym do Poznania. Ale, żeby te targi nabrały ostatecznego kształtu to potrzebujemy jeszcze 2-3 edycji. Targi „Meble Polska” jeszcze nie okrzepły, ale bardzo mocno idą do przodu. Widzę, że jest duża akceptacja branży dla tego produktu i dlatego – paradoksalnie – nie możemy osiąść na laurach. Ten produkt trzeba jeszcze trochę doszlifować, ale bez wielkiej rewolucji.

Biorąc pod uwagę znaczenie polskiej branży meblarskiej chciałbym, by targi „Meble Polska” były jeszcze bardziej rozpoznawalne na świecie. By przez te cztery lutowe dni w Poznaniu odbywały się kontraktacje meblowe dla całego świata, który przyjeżdża do Polski kupować meble, realizując logiczne założenie, że jeżeli chcesz kupić meble z Polski, to przyjedź po nie do Polski, nie szukaj ich na innych rynkach. I powoli Poznań robi się takim miejscem międzynarodowych kontraktacji, jesteśmy coraz bardziej rozpoznawalni. Kiedyś byliśmy postrzegani jako targi lokalne, teraz – jeśli chodzi o zwiedzających – zwiedza nas właściwie cały świat.

Wiem, że – chociaż może to nie najładniejsze słowo – w umiędzynaradawianiu targów „Meble Polska” blisko współpracujecie z Grupą Polskich Kupców Meblowych…

Na całym świecie jest tendencja do łączenia się w grupy. Są grupy zakupowe w Niemczech, są zrzeszenia kupców na innych rynkach, handel detaliczny próbuje się konsolidować tworząc sieci. W Polsce GPKM jest jedyną funkcjonującą grupą salonów z różnymi właścicielami, ale występującą pod wspólnym szyldem.

Grupa Garant – mocno rozpoznawalna marka w Niemczech – gdy była zainteresowana wejściem na rynek polski, to szukała w naszym kraju swojego odpowiednika. Jedynym odpowiednikiem był GPKM, podpisano umowę o współpracy i nabiera to wszystko rumieńców. Na ostatnie targi „Meble Polska” przyjechał prezes Grupy Garant – Franz Hampel i już teraz mogę zapowiedzieć obecność Grupy Garant na najbliższych targach „Meble Polska”, w lutym 2015 r.

Obecność w charakterze wystawcy?

Nie. Prezes Hampel, gdy przyjechał na ostatnią edycję targów „Meble Polska” i obejrzał je, to – jak sam przyznał – był bardzo zaskoczony, że w Poznaniu jest taka porządna impreza, z tak dobrą ofertą meblową. Garant robi aktualnie akwizycję wśród swoich członków. W przyszłym roku na targi „Meble Polska” przyjedzie duża, być może nawet 150-osobowa grupa kupców z całego świata, którzy sprzedają meble Garanta, a które Garant kontraktuje u producentów. Po takim rozpoznaniu rynku możemy zrobić dla nich specjalną ekspozycję, ale już tylko tych producentów, z którymi oni chcieliby współpracować.

Nie kwestionuję obecnej pozycji targów „Meble Polska” na mapie imprez branżowych w Polsce. Pewnie także w Europie ich ranga w ostatnich latach mocno wzrosła, ale – nie oszukujmy się – właśnie na tle targów mebli widać najlepiej, że „Furnica” czy „SoFab” to imprezy po prostu niewielkie…

„Meble Polska” pokazują produkt dla kupców z całego świata, natomiast „SoFab” i „Furnica” koncentrują się raczej na odbiorcy krajowym. Nie wydaje mi się, aby wystawcy tych dwóch ostatnich imprez liczyli, że przyjedzie do nich po akcesoria czy komponenty jakiś producent mebli z Niemiec. On, jak będzie szukał akcesoriów, to pojedzie na „Interzum” do Kolonii czy na jakieś inne targi w Niemczech.

Prowadzimy teraz na targach taką politykę, że to zwiedzający jest królem, bo on zamawia i powoduje, że wystawca jest zadowolony. To, co możemy zrobić, to przeprowadzić bardzo dużą promocję targów „Furnica” i „SoFab”. No i oczywiście „Drema”, mając bardzo dobre relacje z producentami mebli, którzy wystawiają się na targach „Meble Polska”. I namówić ich, by skoncentrowali swoją uwagę także na tym bloku targów, a nie jeździli po świecie i nie kupowali maszyn czy akcesoriów gdzie indziej.

Jeszcze kilka lat temu w Poznaniu wystawiali się i Pfleiderer, i Kronospan, i Schattdecor, i Interprint – można tak wymieniać długo. A dzisiaj ich nie ma. Sam muszę z nimi rozmawiać, dlaczego jakiś czas temu był sens wystawiania się na dużych stoiskach, a dzisiaj ograniczają swoją aktywność do zaakcentowania obecności: na wystawach, eventach… Może to kwestia znalezienia przyczyny i usunięcia przeszkody. Widać, także po tym przykładzie, że „SoFab” i „Furnica” mają jeszcze dużo przed sobą i dużo do zrobienia.

A może firmy, takie jak choćby wymienione przez Ciebie, nie mają potrzeby – przy okazji targów – pokazywania produktu, ale promowania siebie i marki w zupełnie inny sposób, nie przez pryzmat produktu?

Te firmy, które są w branży bardzo ważne, bo przecież czy Schattdecor, czy Interprint decydują o wyglądzie mebli skrzyniowych, rzeczywiście pokazują się tylko wizerunkowo, nie pokazują natomiast w Poznaniu nowych produktów. Tak, jak powiedziałem – zmierzę się z tym tematem i jestem przekonany, że znajdziemy jakąś receptę, by te targi trochę rozruszać. Mam też nadzieję, że dobra koniunktura na targach „Meble Polska” przełoży się na zainteresowanie targami akcesoriów i komponentów do produkcji mebli.

Gdybym miał krótko podsumować tegoroczną edycję MTM Ostróda, to powiedziałbym: jest lepiej niż było rok czy dwa lata temu. A zatem wyścig Ostróda – Poznań rozpoczyna się na nowo?…

Rzeczywiście, w tym roku w Ostródzie było więcej firm i rozpoznawalnych marek, które kiedyś były, a później ich nie było. Tylko czy myślenie: „targi są dobre, jak jest dużo ciekawych wystawców” to słuszne myślenie? W Poznaniu już myślimy kategoriami: „targi są dobre, jak jest dużo ciekawych zwiedzających”. Jesteśmy aktywni w kreowaniu frekwencji w Poznaniu, nie liczymy na to, że jak mamy liderów rynku, to oni przyciągną zwiedzających. To my, jako organizator targów, musimy dla nich zorganizować tych zwiedzających – tymi kategoriami myślimy. Trudno mi oceniać konkurencję, także dlatego, że nie mam pełnego obrazu jeśli chodzi o zwiedzających. A jeżeli oceniam swoje targi przez ten pryzmat, to na tych samych zasadach, zgodnie z tymi samymi kryteriami powinienem oceniać konkurencję.

Do Ostródy jeżdżę od wielu lat, jeździłem jeszcze w czasach, gdy były to targi domowe Grupy Schieder. Z reguły – upraszając mocno – ośrodek targowy rodzi imprezy. Tam impreza urodziła ośrodek targowy. Nie wiem, czy w Polsce da się zrobić dwie duże imprezy targowe dla branży meblarskiej. Zresztą, jak rozmawiam z firmami, to one same poddają to w wątpliwość. Meble mają swój cykl życia na rynku. Dobry model żyje od 2 do 5 lat. Wprowadzanie nowości raz na rok to dla niektórych firm duże wyzwanie. A tu trzeba dwa razy w roku…

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 12/2014