Branża

Każdy rynek jest rynkiem ryzykownym

Mecenas Adriana Grau, właścicielka kancelarii adwokackiej Grau z siedzibą w Hamburgu, specjalizującej się w obsłudze prawnej firm zagranicznych eksportujących do Niemiec.

Każdy rynek jest rynkiem ryzykownym

Rozmowa z mecenas Adrianą Grau, właścicielką kancelarii adwokackiej Grau z siedzibą w Hamburgu, specjalizującej się w obsłudze prawnej firm zagranicznych eksportujących do Niemiec.

Niemcy należą do tych państw europejskich, w których odsetek terminowych płatności jest – obok Szwajcarii – najwyższy w Europie. Z opracowania „Payment Practices Study 2011” wynika, że 60,5% należności regulowanych jest przez niemieckie firmy w terminie. Odwróćmy jednak problem: 39,5% firm ma problemy z płatnościami. Czy zatem dla polskich firm, zwłaszcza meblarskich, dla których rynek niemiecki jest największym odbiorcą, ten rynek niemiecki jest rynkiem ryzykownym?

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Wychodzę z tego założenia, że każdy rynek jest rynkiem ryzykownym, jeśli nie sprawdzi się kontrahentów przed rozpoczęciem współpracy z nimi. Dużo kontaktów handlowych przebiega bezproblemowo – to te przytoczone 60,5%. Z drugiej strony wiele niemieckich przedsiębiorstw znajdujących się w kryzysowej sytuacji finansowej szuka nowych kontrahentów, nowych dostawców. I trafiają na przedsiębiorstwa polskie z uwagi na korzystniejsze ceny produktów. Scenariusz jest zawsze podobny: po kilku zleceniach, w ramach których rachunki uiszczono, nagle zaczynają się problemy z płatnościami, zgłaszanie rzekomych wad, skracanie faktur lub całkowite wstrzymanie płatności. Po sprawdzeniu tych przedsiębiorstw, po zleceniu nam sprawy, często okazuje się, że przedsiębiorstwo było już niewypłacalne w momencie składania zamówienia.

Moim zdaniem najważniejsze jest sprawdzanie kontrahentów przed rozpoczęciem działalności, jak i stała kontrola w jej trakcie. Jeśli nagle pojawiają się problemy z płatnościami, to jest to najczęściej odzwierciedleniem trudnej sytuacji finansowej kontrahenta, która często kończy się postępowaniem upadłościowym, w ramach którego w Niemczech wierzyciele odzyskują zaledwie 1 do 2% swoich należności.

1 stycznia 2013 r. wchodzi w życie reforma prawa egzekucyjnego. Utworzony zostanie centralny rejestr dłużników w Niemczech, w ten sposób łatwiej będzie kontrolować kontrahentów. Szczególnie należy zwrócić uwagę na przedsiębiorstwa, które występują w formie UG (Unternehmergesellschaft), czy popularnej na rynku niemieckim angielskiej formy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością „Limited”. Obie te formy spółki kapitałowej nie wymagają przy założeniu wpłaty kapitału zakładowego. Mają z tego powodu bardzo złą renomę w Niemczech. I w przeważającej części służą ograniczeniu odpowiedzialności przy braku środków finansowych do prowadzenia samodzielnej działalności.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Czy Pani zdaniem polscy eksporterzy mebli do Niemiec mają problemy z niemieckimi odbiorcami? Chodzi mi o terminowe regulowanie należności, czy – mówiąc szerzej – wywiązywanie się niemieckich odbiorców z podpisanych umów handlowych. Jaka jest skala tego zjawiska: ile jest spraw i jakiej wielkość roszczeń one dotyczą? Na ile sytuacja w branży meblarskiej jest podobna do sytuacji w innych segmentach rynku?

Do naszej kancelarii sprawy trafiają najczęściej dopiero wtedy, kiedy niemieccy odbiorcy nie wywiązują się z umów handlowych. Tak że mamy na pewno, z uwagi na specyfikę zawodu, nieco negatywny obraz.

Z pewnością jest dużo przedsiębiorstw, które współpracują od lat z niemieckimi, wszystko opiera się na obustronnym zaufaniu i problemy prawne się nie pojawiają. Często przy takich stosunkach nie ma sporządzonych umów handlowych. W takim przypadku pomiędzy stronami obowiązuje automatycznie międzynarodowe prawo handlowe, czyli Konwencja CISG (ang. Convention on Contracts for the International Sale of Goods), którego znajomość jest – z mojego doświadczenia – zarówno po stronie niemieckiej, jak i polskiej niedostateczna. Na podstawie tej konwencji obowiązują obie strony przepisy odmienne od prawa narodowego, i to zarówno jeśli chodzi o reklamacje towarów, terminy naprawienia wad, jak i czas rękojmi.

Wysokość roszczeń o zapłatę jest bardzo różna: od stosunkowo małych wielkości kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy euro. Sytuacja w branży meblarskiej, jeśli chodzi o umowy kupna i związane z tymi umowami płatności, nie różni się moim zdaniem od sytuacji w innych branżach produkujących towary.

Jakiego typu problemy z płatnościami zdarzają się najczęściej? Jak dużo z nich kończy się polubownie, a ile spraw trafia do sądów? Jakie orzeczenie zapadają w sądach? Odwołuję się tutaj do Pani zawodowych doświadczeń, ale także do szerszej wiedzy.

Problemy prawne we wszystkich branżach produkujących towar dotyczą wad, rękojmi, gwarancji, dostaw w terminie i oczywiście płatności. Muszę przyznać, że sprawy z zakresu windykacji należności i dalsze sprawy z zakresu umów kupna (zgłaszanie wad towaru, rękojmia itd.) często kończą się w sądzie. Tutaj często chodzi o to, że kontrahent nie uiszcza ceny kupna. Najważniejsze jest wtedy uzyskanie dla klienta tytułu egzekucyjnego, aby odzyskać należności.

Inne sprawy z prawa handlowego, jak na przykład prawa i obowiązki agenta handlowego czy sprawy z zakresu własności przemysłowej i prawa nieuczciwej konkurencji, często mogą być zakończone w ramach ugód pozasądowych.

Problematyczne jest, że przy wygranej sprawie w sądzie nie jest powiedziane, że otrzyma się zasądzoną kwotę. Często przeciwnicy ogłaszają upadłość w trakcie lub bezpośrednio po zakończeniu sprawy sądowej. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak zgłosić swoje roszczenie do tabeli upadłościowej. I mieć nadzieję, że w ramach postępowania upadłościowego jest majątek dłużnika, który może być rozdzielony pomiędzy wierzycieli. Niestety, majątek dłużnika wystarcza tylko, aby pokryć koszta syndyka upadłościowego, czyli dla wierzycieli nic już nie pozostaje.

Czy w okresie recesji wzrasta liczba spraw związanych z niedotrzymaniem warunków umowy i na przykład niezapłaceniem za dostarczone meble?

Recesja pociąga za sobą automatycznie pogorszenie finansowej sytuacji przedsiębiorstw. Pogorszenie finansowej sytuacji pociąga za sobą natomiast zwłokę w płatnościach i tym samym niedotrzymanie warunków umowy.

Rynek niemiecki bardzo się różni od polskiego – w Niemczech dominują duże grupy handlowe, natomiast w Polsce handel meblami jest rozdrobniony. Czy taki oligopol i uprzywilejowana – choćby z racji wielkości i potencjału – pozycja jednej ze stron nie jest źródłem ewentualnych problemów? Gdy jedna ze stron umowy jest dużo większa od drugiej strony, to ta pierwsza strona jest jednak w uprzywilejowanej sytuacji.

W Niemczech w branży meblowej mamy do czynienia z tak zwanym handlem kooperującym. Na rynku niemieckim duża część przedsiębiorstw jest zorganizowana w zrzeszeniach zakupu mebli. Przejmują one dla firm członkowskich nie tylko zakup mebli, ale również wspólny marketing i centralizację roszczeń. Oczywiście taki system ma duże zalety. Handel, obok lepszych cen zakupu, które otrzymują zrzeszone w takiej horyzontalnej formie kooperacji przedsiębiorstwa, może koncentrować się na sprzedaży. Co do uprzywilejowanej sytuacji, to z doświadczenia wiem, że negocjacje umów z dużo większymi kontrahentami często nie są faktycznie negocjacjami, a tylko przyjmowaniem przed podmiot mniejszy warunków narzuconych przez większego kontrahenta. Jeśli chodzi o faktyczne spory prawne, to moim zdaniem wielkość przedsiębiorstw nie robi różnicy, ponieważ tylko i wyłącznie rozpatrywany jest stan faktyczny i prawny.

Jakie kroki powinna podjąć polska firma, której niemiecki odbiorca ma problemy z płatnościami?

Należy wysłać monit z podaniem terminu zapłaty i zapowiedzieć, że w przeciwnym razie odda się sprawę w ręce adwokata. Przy wysyłaniu monitów nie należy ich numerować. Dłużnik, który otrzymuje monit o numerze 1, będzie wiedział, że przyjdą następne, zanim sprawa trafi do sądu. Nie należy moim zdaniem za długo czekać w momencie kiedy odbiorca zwleka z zapłatą. Zwłoka to sygnał, że kontrahent ma trudności finansowe. Ponieważ liczba postępowań upadłościowych w Niemczech jest bardzo wysoka, należy szybko dążyć do tego, aby otrzymać tytuł i przeprowadzić postępowanie egzekucyjne.

Proszę jeszcze opowiedzieć o najciekawszych, najbardziej nietypowych sprawach prowadzonych przez Panią…

Ciekawe są sprawy z zakresu prawa własności przemysłowej i prawa nieuczciwej konkurencji, ponieważ prawo niemieckie przewiduje możliwość bardzo szybkiego działania (w przeciągu kilku dni otrzymuje się w sądzie orzeczenie o zaniechaniu). Przedsiębiorstwa niemieckie kładą duży nacisk na ochronę własności przemysłowej, to znaczy zgłaszanie znaków towarowych oraz wzorów przemysłowych. I występują rygorystycznie przeciwko naruszeniu zastrzeżonych praw. Często mamy do czynienia z zastrzeżonym wzornictwem mebli. Przy podobieństwie i możliwości wprowadzenia w błąd klienta takimi produktami właściciel praw ochronnych ma prawo do zmuszenia przeciwnika do zaniechania produkcji, zniszczenia wyprodukowanych przedmiotów, jak i do odszkodowania za produkcję bez licencji.

Najbardziej niespotykane są najczęściej sprawy z zakresu windykacji należności, ponieważ fantazja dłużników przy przeprowadzaniu postępowań egzekucyjnych nie zna granic. Tutaj mamy różne sytuacje: od ucieczki prezesa spółki przez ogród przy wizycie komornika, do zakładania przez dłużnika co tydzień nowych, wymyślonych spółek bez rejestrowania ich i pełnienie funkcji dyrektora we wszystkich tych spółkach. W takich przypadkach zgłaszamy często sprawy do prokuratury. Nie uda ich się ich bowiem zakończyć przy użyciu środków, jakie daje postępowanie cywilne.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Marek Hryniewicki

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 12/2012