Branża

Dokąd prowadzi wojna cenowa i czy warto tam zmierzać?

Anna Szypulska, BIZNES.meble.pl.

Dokąd prowadzi wojna cenowa i czy warto tam zmierzać?

Nie ogląda telewizji, niepostrzeżenie przemyka przez portale internetowe, na hasło social media reaguje unikami, a w dodatku nie robi zakupów w pewnych sieciach sklepów. Jeśli to właśnie Ciebie opisałam, to być może omija Cię jedna z największych wojen cenowych ostatnich lat. Nie wpadaj w panikę – nie masz czego żałować!

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

Gorzej dla mnie, jeśli jesteś przeciwieństwem wyżej opisanego osobnika. Wtedy nie ma znaczenia, czy należysz do teamu L., czy teamu B. Wojna cenowa najprawdopodobniej już Cię dosięgnęła i właśnie Cię obejmuje swoimi obślizgłymi mackami.

Wybierasz pierwszą opcję? Dobry wybór! Nie ukrywam, że wydaje mi się on najbardziej – nomen omen – korzystny. Nie utożsamiasz się z tym i pierwszy raz o wszystkim słyszysz? Autentycznie Ci zazdroszczę. Tak się składa, że miejsce, w którym mieszkam tworzy z najbliższym L-em i najbliższą B-onką trójkąt równoboczny. A gdy wszyscy zmierzają do L. lub B. wytwarzając kolejki, dla mnie to nawet lepiej, ja dla zmyłki wybieram trzecią opcję.

Kto cenami wojuje…

Choćbym nie wiem, jak się starała, to i tak nie ukryję przed Tobą, o jakich sieciach mowa. W przeciwległych narożnikach chwieje się dwóch zaprawionych w bojach cenowych zawodników. Bitwa na ceny to dla nich kaszka z mleczkiem. Oni to wyssali z musem owocowym. Po pierwsze wiedzą, jak to robić, po drugie robią to od dawna.

To dlaczego dopiero teraz tak jest o tym głośno? Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że wszystko zaczęło się od porównywania paragonów w telewizyjnych reklamach. Później był rewanż, czyli akcja SMS-owa, a teraz są wycieczki w kierunku „drogiej konkurencji”. Taki słowny żart. Można się śmiać.

Vabank, czyli riposta IKEA

Ni z tego, ni z owego do ogólnonarodowej dyskusji o cenach włączyła się również ONA. Tak, ONA, czyli IKEA. W jej firmowych social mediach pojawił się wpis: Chcieliśmy wziąć udział w takim zabawnym łańcuszku o promocjach, co krąży ostatnio po sieci, może słyszeliście, ale niestety nie możemy, bo my nie mamy promocji, tylko po prostu obniżyliśmy ceny tysięcy produktów na stałe. I klopsik. IKEA pozamiatała? Można i tak to ująć. Dla przypomnienia, niespełna dwa tygodnie wcześniej sieć zainwestowała pół miliarda złotych w obniżki cen.

Wojna cenowa czy rabatowa?

Nie minęło kilka dni od komunikatu o decyzji IKEA, gdy poznaliśmy stanowisko innej sieci sklepów meblowych. Ostatniego dnia stycznia Agata poinformowała, że stosuje politykę stabilizacji cen. Nic trzy razy się nie zdarza? Uwierzcie mi, że się zdarza. W marcu do wyżej wymienionych dołączył bowiem JYSK. Sieć poinformowała, że w porównaniu z rokiem ubiegłym obniżyła ceny ponad połowy swoich produktów we wszystkich kategoriach. Nie żebym czekała na jakieś SMS-y, ale zastanawiam się – kto następny? I czy to faktycznie jest już tak źle, że tylko ceny do nas przemawiają i z nami SMS-ują. Oby nie.

TEKST: Anna Szypulska

Felieton ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 4/2024.