Czy gospodarka potrzebuje tego kryzysu gospodarczego?
14 października, 2022 2023-12-07 15:36Czy gospodarka potrzebuje tego kryzysu gospodarczego?
Z pandemii koronawirusa wyszliśmy poobijani. Gdy już wydawało się, że można rzucić hasło „Alleluja i do przodu”, rozpoczęła się wojna na Ukrainie i jej gospodarcze skutki. Dużo groźniejsze, z efektem kryzysu gospodarczego o wiele większym niż pandemia.
O jej przyczynach i tym, czy dałoby się zminimalizować wpływ wojny na gospodarkę, można dyskutować. Skupmy się jednak na innym aspekcie kryzysu gospodarczego: czy jest on nam potrzebny i czy można wyciągnąć z niego coś pozytywnego?
Zacznijmy od największej zmory przedsiębiorców: wysokich cen energii i gazu. Wielu z nas otrzymało rachunki ponad nasze możliwości finansowe, a nawet – znacznie przekraczające najgorsze scenariusze. Jednak sytuacja zmusza nas do szukania oszczędności wykorzystania energii. I są wśród nas osoby, którym udaje się ta sztuka, bez konieczności ograniczenia produkcji czy drastycznych cięć innych kosztów, w tym na przykład zwolnień pracowników. To zaprocentuje na przyszłość. I nawet jeśli teraz wydaje się nam, że takie oszczędności to kropla w morzu wydatków, to docenimy je nawet po wyjściu z kryzysu gospodarczego.
Innym problemem, szczególnie dla branży meblarskiej i drzewnej, jest konieczność zastąpienia surowców ze Wschodu, zbudowanie nowych łańcuchów dostaw i zbytu. Jednym słowem: trzeba poszukać alternatywy… To doświadczenie także zaprocentuje w późniejszym czasie.
Nie chcemy tego kryzysu gospodarczego
Nie potrzebowaliśmy i nie chcieliśmy tego kryzysu. Wszak nie doprowadziła do niego żadna bańka spekulacyjna, ale splot wielu wydarzeń i nieobliczalność jednego człowieka. Niczym kostki domina – jeden cios w gospodarkę, wywołuje kolejny… I o ile w skali makro nasze działania nie zatrzymają kolejnych przewracających się kostek gospodarki, tak w skali mikro – możemy, a nawet musimy przygotować się na uderzenie. Nawet jeśli je odczujemy, to nie zmiecie nas z rynku.
Gospodarka nie jest jednoliniowa. Nie można zakładać, że na przykład ceny energii w równym stopniu dotkną każdą firmę, nawet z tej samej branży. Owszem, są branże, które odczuwają to bardziej, ale nawet wśród nich są firmy, które są lepiej przygotowane na wyższe rachunki. I niekoniecznie w swoich wewnętrznych stress-testach, zakładały wzrost stałych opłat o kilkaset procent. Wystarczył im inny model zarządzania ryzykiem, większa odporność na niektóre zawirowania na rynkach. Mało tego, nawet gdybyśmy zastosowali te same metody zarządzania u siebie w firmie, nie mielibyśmy gwarancji, że złagodziłoby to skutki kryzysu dla nas.
Wielu ekonomistów, wypowiadających się w mediach, za punkt odniesienia bierze spojrzenie całościowe na gospodarkę, gałęzie przemysłu. Rozumiem taki punkt widzenia, jednak zawsze mam świadomość, że nie wszyscy wpisują się w te rynkowe „trendy”. I dlatego – nawet jeśli niemal wszyscy widzą zagrożenia z każdej możliwej strony, spróbujcie dostrzec pozytywne aspekty danej sytuacji. A przynajmniej szanse do wykorzystania. Nawet gdy teraz nie przyniosą zysku, to pozwolą na pewne oszczędności, które na pewno zaprocentują w przyszłości.
TEKST: Anna Gąsiorowska