Branża

Chodzi o to, by wnosić nową wartość

Janusz Mikołajczyk, założyciel i właściciel firmy Mikomax.

Chodzi o to, by wnosić nową wartość

Janusz Mikołajczyk, prezes Zarządu Mikomax Smart Office, o koniunkturze na rynku mebli biurowych, współpracy z architektami, sukcesji i wartościach w biznesie.

Co oznacza nazwa Mikomax? Domyślam się, że nawiązuje do nazwiska Mikołajczyk…

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Firma Mikomax została założona w latach 90. Szukaliśmy nazwy, która nie będzie bezpośrednio wskazywała na branżę, ponieważ nie było wiadomo, w którym kierunku wyspecjalizuje się nasza działalność. Kładliśmy też nacisk na prostą nazwę, która sprawdzi się zarówno w Polsce, jak i na rynkach zagranicznych. Oczywiście jej początek nawiązuje do nazwiska Mikołajczyk.

Mikomax to firma rodzinna. Tego typu biznesy są charakterystyczne dla polskiej gospodarki, w tym dla polskiej branży meblarskiej. Jak Pan myśli, dlaczego jest to tak popularna forma działalności?

Wiele polskich firm rozpoczynało działalność na początku lat 90. Okres tuż po przemianie ustrojowej sprzyjał otwieraniu prywatnych biznesów. Ich istotą było zarządzanie przez jedną osobę, do której stopniowo dołączali kolejni członkowie rodziny. To naturalny sposób prowadzenia i rozwoju przedsiębiorstwa, który dodatkowo dawał poczucie wspólnego celu i satysfakcji płynącej z tworzenia czegoś od podstaw.

Firmy, które wtedy powstały, obecnie są dojrzałymi organizacjami z ponad dwudziestoletnim stażem. Ich forma prawna mogła ulec zmianie, jednak w większości przypadków właściciele wciąż sprawują nad nimi nadzór, przekazując zarządzanie menedżerom. Polska gospodarka wolnorynkowa jest jeszcze młoda, w porównaniu np. z rynkiem niemieckim. U naszych zachodnich sąsiadów tego typu biznesy kierowane są przez jedną rodzinę od czterech pokoleń. Ich zaangażowanie często ogranicza się już tylko do nadzoru właścicielskiego. Możliwe, że polskie firmy pójdą ich śladem. Jednak u nas kolejne pokolenie dopiero zaczyna włączać się w działania. Czas zweryfikuje, czy będą przedsiębiorczy i zagwarantują ciągły rozwój biznesu.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Zdecydowali się Państwo na dość specyficzną produkcję mebli. Dlaczego wybrali Państwo właśnie meble biurowe?

Genezą profilu działalności był zakład stolarski, który wraz z kolegą założyliśmy na początku lat 80. Po przełomie ustrojowym i otwarciu granic zaczęliśmy sprowadzać metalowe elementy do produkcji mebli. Dzięki dofinansowaniu z Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości w 1991 roku wspólnie z żoną otworzyliśmy Mikomax. Szukając nowych dostawców natrafiłem na fabrykę mebli biurowych w dawnej NRD – jej nowy właściciel wystawił na sprzedaż całe wyposażenie i zawartość magazynów. Cena była na tyle atrakcyjna, że postanowiłem zakupić całość. Część została sprzedana, resztę – w tym maszyny – wykorzystałem we własnej fabryce mebli biurowych. W tych latach zaczęły pojawiać się nowe firmy, a zagraniczne koncerny rozpoczęły inwestycje w naszym kraju. Był to złoty okres dla rynku meblarskiego, który zaczął zwiększać popyt na rozwiązania biurowe. Wykorzystaliśmy tę szansę.

Jak ocenia Pan aktualną sytuację rynkową w tym segmencie? Czy ciągle jest to segment perspektywiczny czy rynek jest już raczej nasycony?

Rynek mebli dedykowanych przestrzeniom biurowym nieustannie się rozwija. Wynika to przede wszystkim z nowych inwestycji na rynku nieruchomości oraz innego podejścia do miejsca pracy. Zmiany na rynku rozwiązań adresowanych do biur uzależnione są również od np. rozwoju technologii i obszaru HR czy nowych sposobów komunikacji.

Nowoczesne firmy już zauważyły, że funkcjonalnie zaprojektowane biuro oraz zastosowanie przemyślanych, ergonomicznych rozwiązań korzystnie wpływa na wizerunek, jest kartą przetargową w walce o najlepszych pracowników i wreszcie, realnie przekłada się na ich efektywność i kreatywność. Potwierdzają to najnowsze badania. Aż 87% menedżerów z sektora usług dla biznesu (np. centra BPO/SSC) zauważa, że jest ono istotnym czynnikiem w procesie rekrutacji. Nie bez znaczenia są zmiany pokoleniowe. Generacja Y, która obecnie stanowi główną grupę osób aktywnych zawodowo, inaczej postrzega pracę – oczekuje od niej i od biura więcej niż np. moi rówieśnicy. Dlatego tak ważne jest śledzenie najnowszych trendów. Jako jedni z pierwszych w Polsce zaczęliśmy badać zachowania i potrzeby pracowników z różnych branż i na tej podstawie dostarczać niestandardowe rozwiązania.

Organizacja miejsca pracy zawsze będzie ważna. Spędzamy w niej dużą część naszego dnia. Dla przeciętnego pracownika zatrudnionego na pełen etat jest to niemal ¼ roku. Dlatego otoczenie musi nam sprzyjać. Nowe podejście do przestrzeni biurowej jest szczególnie mocno widoczne w firmach z obszaru IT czy handlowych. To tam najczęściej odchodzi się od standardowych rozwiązań, na rzecz np. „hot desków” czy wielofunkcyjnych systemów, które zmieniają swoje zastosowania w zależności od prowadzonych projektów.

Jakie były najważniejsze etapy rozwoju firmy na przestrzeni tych 25 lat? Czy jakieś wydarzenia szczególnie wpłynęły na to, jaką firmą Mikomax jest dzisiaj?

Prowadzenie firmy wymaga umiejętności dopasowania działalności do zmieniających się warunków biznesowych. Cieszę się, że na przestrzeni 25 lat funkcjonowania Mikomaksu pojawiające się kryzysy – np. w latach 2001 czy 2008 – nie wpłynęły w znaczący sposób na rozwój przedsiębiorstwa.

Firma od początku prężnie się rozwijała, nie tylko na rodzimym rynku. Już w 1996 roku otrzymaliśmy propozycję sprzedaży Mikomaksu firmie z Niemiec. Ponieważ działamy rodzinnie, decyzję też podjęliśmy wspólnie. Wiedziałem, na przykładzie innych rodzinnych biznesów, że jeśli młode pokolenie nie wejdzie do firmy we właściwym momencie, to z czasem traci ona witalność i tempo rozwoju. Dzieci uznały, że chcą się zaangażować. Zawsze powtarzałem, że praca na własny rachunek, choć ciężka, daje niedostępną na etacie wolność. Bardzo cieszę się z decyzji, jaką wówczas podjęły.

ZOBACZ TAKŻE: Medal o małe kółeczko

Ważnym momentem było przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Dzięki znacznemu zastrzykowi funduszy z dofinansowania unowocześniliśmy zakład produkcyjny, inwestując w maszyny nowej generacji (m.in. sterowane komputerowo centra obróbcze) oraz rozwijając unikatową na polskim rynku technologię laserową. W 2013 roku rozszerzyliśmy nazwę o Smart Office, co było podsumowaniem zmian, które już zaszły w firmie. Mikomax przestał być tylko producentem mebli, ale – podążając za światowymi trendami – stał się ekspertem w aranżacji nowoczesnej przestrzeni biurowej.

Od tego czasu oferujemy klientom pomoc w projektowaniu biura i dostosowaniu rozwiązań do potrzeb danej organizacji. Swoje kompetencje rozszerzamy dzięki autorskim badaniom rynku, m.in. przestrzeni biurowej czy wykorzystania narzędzi analitycznych w codziennej pracy z klientem. W efekcie tych działań, w 2014 roku powstał „Stand Up”, opatentowany produkt Mikomax Smart Office. Jako pierwsi na rynku zastosowaliśmy manualną zmianę wysokości blatu, dzięki której może być wykorzystany w niemal każdej przestrzeni, bez konieczności użycia energii elektrycznej. Rozwiązanie to zwiększa ergonomię miejsca pracy, wpisuje się w tryb „sit and stand” i zapobiega dolegliwościom związanym z długotrwałą, wymuszoną pozycją siedzącą.

Czy te ćwierć wieku temu przypuszczali Państwo, że MIkomax tak się rozwinie i osiągnie sukces na rynku?

Nie zakładaliśmy z góry sukcesu czy punktu, w którym będziemy za dziesięć czy dwadzieścia lat. W czasie gdy zaczynaliśmy, rynek dynamicznie się rozwijał. Po ćwierćwieczu mogę powiedzieć, że jestem dumny z pozycji, jaką Mikomax Smart Office ma obecnie nie tylko na rynku polskim, ale też za granicą. Jesteśmy docenianym ekspertem w zakresie aranżacji przestrzeni biurowej, nowoczesnych i gotowych rozwiązań. Nie tylko produkujemy, ale też projektujemy, badamy i analizujemy efektywność miejsca pracy, świadczymy dodatkowe usługi – tak, aby dopasować biuro do organizacji i jej celów. Aktywnie uczestniczymy w najważniejszych wydarzeniach branżowych i cały czas śledzimy najnowsze trendy w projektowaniu przestrzeni biurowej i tworzeniu nowoczesnego miejsca pracy.

Jak wygląda obecnie Państwa baza produkcyjna? Czy w najbliższym czasie planują Państwo jakieś istotne inwestycje?

W 2015 roku zakończyliśmy największą inwestycję w historii firmy. Wspólnie z firmami IMA Klessmann i Schelling uruchomiliśmy system produkcji jednostkowej z wykorzystaniem automatyzacji transportu i laserowej technologii oklejania. W tej chwili jesteśmy jedynym dostawcą mebli w Polsce, który jest w stanie zaoferować najwyższą jakość wykończenia laserowego, niezależnie od kształtu elementu. W najbliższych planach mamy zakup lasera do profili oraz zautomatyzowanie lakierni proszkowej.

Czy Państwa sprzedaż w kraju opiera się wyłącznie o sieć salonów firmowych czy są też Państwo otwarci na współpracę z partnerami handlowymi?

Dzięki sieci salonów Mikomax Smart Office działamy w całej Polsce. Mają one wyłączność w realizacji projektów w swoim regionie. Dążymy do tego, by nasze showroomy były liderami na rynku. Aktualnie mamy 16 salonów w kraju: w Białymstoku, Bydgoszczy, Gliwicach, Gorzowie Wielkopolskim, Jeleniej Górze, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Szczecinie i Warszawie. Jesteśmy tam, gdzie najsilniej rozwija się rynek nieruchomości. Najnowsze prognozy pokazują, że np. centra obsługi klienta będą lokowane w mniejszych miastach, z dobrze rozwiniętym zapleczem akademickim.

Na ile rynków zagranicznych trafiają obecnie meble Mikomax? Które kierunki eksportowe są dla Państwa najważniejsze i dlaczego? O jakie rynki planują Państwo powalczyć w najbliższej przyszłości?

Rynek zachodni jest znacznie bardziej rozwinięty. To właśnie tam nasze najnowsze rozwiązania dedykowane nowoczesnym przestrzeniom biurowym – „Stand Up”, „#Hush” i system „Balance” – cieszą się największym zainteresowaniem. Wynika to z większej świadomości w zakresie ergonomii i aktywnego podejścia do wykonywanej pracy.

Od początku funkcjonowania firmy rozwijaliśmy sprzedaż zagraniczną. Obecnie współpracujemy z 37 partnerami na całym świecie. W 2014 roku zrealizowaliśmy projekt w ramach Działania 6.1 Paszport do eksportu, w celu rozszerzenia działań do Europy Zachodniej. Najbardziej intensywnie funkcjonujemy na terenie Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Danii, ale również Rumunii, gdzie w ostatnich latach można zaobserwować znaczny wzrost inwestycji firm, które przenoszą część lub całą działalność na rynki Europy Środkowej. Nasze produkty można znaleźć też na rynkach: francuskim, litewskim, słowackim, ukraińskim, białoruskim i rosyjskim. Realizujemy również projekty w krajach z obszaru Zatoki Perskiej, w tym w Arabii Saudyjskiej. W najbliższej przyszłości obierzemy kolejne kierunki rozwoju eksportu – kraje skandynawskie i Półwysep Arabski. Nieustannie wzmacniamy też naszą pozycję na rynkach europejskich.

Jak wygląda Państwa współpraca z architektami? Czy stanowią oni ważne ogniwo łączące Państwa z inwestorami?

Naturalnie współpraca z architektami wnętrz jest nieodłącznym elementem funkcjonowania Mikomax Smart Office. Nacisk kładziemy zarówno na współpracę lokalną, jak i kooperację z międzynarodowymi biurami projektowymi. Wraz z salonami organizujemy spotkania i warsztaty dla architektów wnętrz. Współdziałamy z uczelniami artystycznymi, np. ostatnio przeprowadzaliśmy warsztaty dla łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Jesteśmy rodzinną firmą z dużym doświadczeniem, dlatego stawiamy na kompleksowe działanie, które przejawia się w łączeniu fachowej wiedzy o produkcji mebli z autorską koncepcją zastosowania jej w nowoczesnym miejscu pracy. Doskonale rozumiemy światowe trendy w projektowaniu i aranżacji biur.

Jakie wartości są dla Pana i Pana rodziny najważniejsze w prowadzeniu biznesu?

Sukces firmy w dużej mierze zależy od współpracy i zaufania w biznesie. W porównaniu z innymi krajami, w Polsce jest ono na niskim poziomie. To ludzie są najwyższą wartością firmy. Uważam, że kluczowa jest umiejętność budowania zespołu. Mikomax to nasza pasja. Cieszymy się, że podzielają ją osoby, z którymi ją tworzymy. Mamy liczną grupę pracowników, którzy są z nami już ponad dwadzieścia lat.

Czy prowadzenie biznesu z rodziną to wygoda czy wyzwanie? Jak to wyglądało i wygląda w Państwa przypadku?

To zarówno wygoda, jak i wyzwanie dla całej rodziny. Z jednej strony łatwiej przekazywać część obowiązków osobom, które znam najlepiej, z drugiej strony zarządzanie przedsiębiorstwem i przejmowanie odpowiedzialności za nowe obszary to zmiana, która musi być procesem rozłożonym w czasie. Nie jest on łatwy, więc powinien odbywać się stopniowo i płynnie. Wymaga doskonałego poznania sposobu funkcjonowania firmy, z jednoczesnym wprowadzaniem świeżości, nowych pomysłów i energii. Osoba dołączająca do zespołu może spojrzeć na biznes bardziej obiektywnie i sugerować rozwiązania, które napędzą dalszy rozwój. Nie chodzi o to, by zastępować innych, ale wnosić nową wartość. Dlatego w mojej ocenie tego typu zmiana powinna trwać minimum pięć lat.

Według ostatniej edycji „Barometru firm rodzinnych” (z września 2015 r.) 38% polskich firm rodzinnych rozważa wprowadzenie zmian strategicznych w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Najczęściej planowane jest przekazanie własności (48% respondentów), a także przekazanie zarządzania i władzy nad firmą kolejnemu pokoleniu (odpowiednio 44% i 42%). Czy także Państwo myślą już o przekazaniu sterów firmy młodszemu pokoleniu?

W rodzinnym biznesie ważne jest nasze doświadczenie i dynamizm oraz świeżość działania naszych dzieci. Obecnie to oni zarządzają firmą jeżeli chodzi o działania operacyjne. Wdrażanie nowej generacji można przeprowadzić w dwojaki sposób. Pierwszy to poznawanie firmy od podstaw, przejście przez wszystkie stanowiska. Swoje plusy ma również drugi sposób – włączenie się w działania po zdobyciu doświadczenia w innych firmach i wykorzystanie tego doświadczenia w swoim biznesie.

W Mikomaksie sprawdziły się oba rozwiązania. Nasz syn Maciej jest w firmie od dziesięciu lat. Zaczął z nami pracować jeszcze na studiach, a po uzyskaniu dyplomu w pełni zaangażował się w życie przedsiębiorstwa na stanowisku menedżera. Dzisiaj jest prokurentem. Z kolei córka Zuzanna, która pełni funkcję dyrektora ds. marketingu i handlu, dołączyła do nas po kilku latach pracy w korporacjach, wnosząc do Mikomaksu doświadczenie i obserwacje prowadzenia biznesu z dużych firm. Oboje są członkami Zarządu. Istotne jest, by każdy miał swój obszar działań, za który w pełni odpowiada. Od dzieci oczekuję nie tyle zastępstwa, ale wniesienia czegoś nowego do firmy.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Żamojda.

Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2016