Edukacja

Taniej już nie będzie

Jan Szynaka, właściciel Meble Szynaka.

Taniej już nie będzie

Obniżyć zyski czy podwyższyć cenę mebli? Odpowiedź na pytanie, które powstało w wyniku tegorocznych podwyżek cen płyty i materiałów drewnopochodnych dla producentów mebli wydaje się oczywista. Po przekroczeniu granicy opłacalności produkcji i przy niemożności dalszego zmniejszania kosztów firmy meblowe będą decydowały się na podnoszenie cen.

Reklama
visby.pl banner z promocją na łóżko

Zapasy albo import płyty z zagranicy – to alternatywne rozwiązania, po które najczęściej sięgali polscy producenci mebli próbując uciec od konsekwencji tegorocznej podwyżki cen płyty. Rosnące koszty podstawowego surowca próbowano też minimalizować poszukiwaniem oszczędności w firmach, głównie na poziomie organizacji i w możliwościach technologicznych. Zapasy się jednak kończą a import, ze względu na kurs euro, przestał być opłacalny. Zwykle nie da się też już niczego „przyciąć” na poziomie kosztów wewnętrznych. Rosną za to ceny paliwa i komponentów do produkcji mebli, nie tylko płyty, choć przede wszystkim wzrost jej ceny spowoduje, że przyszły rok przyniesie podwyżki cen wyrobów finalnych. Wydaje się, że nie ma już innego, bardziej optymistycznego scenariusza, który kreślony jest przede wszystkim rosnącą ceną drewna.

Cena a punkt widzenia

Jak informuje Marek Kasprzak, dyrektor ds. produkcji i handlu Orzechowskich Zakładów Przemysłu Sklejek i jednocześnie wiceprezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce: W roku 2010 ceny sklejek i płyt stolarskich kształtowały się na poziomie umiarkowanie satysfakcjonującym.

Dodaje, że w ciągu pierwszych trzech kwartałów 2011 roku ceny sklejek wzrosły w zakresie 12-20% w zależności od rodzaju, gatunku oraz poziomu przetworzenia wyrobu finalnego. Podwyżki cen przeprowadzono w dwóch etapach. Na początku br. nastąpiła podwyżka cen sklejek w zakresie 10-15% a podwyżka cen płyty stolarskiej w granicach ok. 10%.

Zdaniem Marka Kasprzaka, wyższe ceny sklejek zostały zaakceptowane przez odbiorców. W przypadku płyt stolarskich część odbiorców nie zaakceptowała proponowanych cen, co zmusiło producentów do częściowego ograniczenia produkcji tego asortymentu ze względu na niezadowalającą rentowność. Po zakończeniu pierwszego półrocza 2011 r. dokonano kolejnych podwyżek cen. W przypadku sklejek miały one charakter kosmetyczny i wyniosły kilka procent, natomiast w przypadku płyt stolarskich odnotowano wzrost cen na poziomie od kilku do kilkunastu procent, co zdaniem Marka Kasprzaka, wpłynęło na poprawę rentowności sprzedaży tego asortymentu i stopniowe zwiększanie produkcji.

Podwyżki cen płyty także pilśniowej

O rosnących cenach płyty mówi również Krystian Golik, prezes firmy Fibris, producenta płyt pilśniowych, oraz wiceprezydent SPPD: Można stwierdzić, że w roku 2010, jak i do października 2011 r. ceny za płyty kształtowały się w przedziale: 2,62 (początek 2010 r.) do 3,22 (rok 2011) dla grubości 3,00. Nie zawsze oznacza to jednak proporcjonalny poziom wzrostu obrotów spółki, ponieważ należy wziąć pod uwagę takie czynniki determinujące poziom obrotu, jak: kursy walut czy koszt transportu. Jego zdaniem, w latach 2010-11 ceny na płyty rosły w zależności od asortymentu i były na poziomie 3-12%.

Podwyżki cen na płyty pilśniowe są konsekwencją kilku czynników, m.in. ciągle rosnącymi kosztami produkcji, na które składa się w dużej mierze obecny system zakupów surowca, podwyżki energii elektrycznej na poziomie kilkunastu procent rok do roku, jak również wzrost cen z Kompanii Węglowej. Nie można oczywiście zapomnieć o założonych planach sprzedażowych a co za tym idzie o planowanych podwyżkach – mówi Krystian Golik.

Według Marka Kasprzaka podstawową przyczyną podwyżek cen były rosnące koszty zakupu surowców, w tym przede wszystkim surowców drzewnych. W przypadku sprzedaży zagranicznej na wzrost uzyskiwanych cen miało również wpływ kształtowanie się kursu wymiany euro w stosunku do złotówki, szczególnie w trzecim kwartale br. Wzrosty cen płyty drewnopochodnej, według przedstawicieli firmy Egger, były spowodowane wzrostem cen surowców m.in. drewna i papieru dekoracyjnego a także wzrostem cen transportu.

Jak producenci tłumaczą podwyżki cen płyty?

Wojciech Gątkiewicz, prezes Zarządu grupy Pfleiderer, informuje, że w tym roku ceny płyty osiągnęły poziom między 95% a 100% w stosunku do ceny z roku 2007. Skąd odniesienie do poziomu cenowego sprzed 4 lat? Myślę, że wygodnie nam patrzeć na wzrost ceny w roku bieżącym porównując ją do tej z roku 2010., ale zupełnie zapominamy, że od roku 2007 regularnie obniżaliśmy ceny produktów. Przykładowo, w roku 2009 obowiązywały ceny o 8-15% niższe niż w roku 2008. Z kolei w roku 2008 były one niższe o 3-15% w stosunku do tego, w jakich cenach można było kupić płyty w roku 2007 – mówi Wojciech Gątkiewicz.

Przez ostatnie cztery lata producenci nie tylko płyt, ale też wielu innych wyrobów, ze względu na kryzys, konieczność walki rynkowej, przetrwania i utrzymania miejsc pracy, decydowali się na ciągłe obniżanie cen. Doprowadziło to w końcu do nieopłacalności produkcji i zmusiło do podwyżek. Jeżeli dzisiaj cena jest dziś o 2% czy 10% wyższa niż w roku 2007 – a proszę pamiętać, że po drodze mieliśmy 5 lat inflacji – to jak realnie ocenić wzrost poziomu cenowego? To dużo czy mało? Odpowiedź jest kwestią skali odniesienia. Dodatkowo, porównajmy ceny drewna w roku 2007 i w trzecim kwartale br. Dodajmy do tego rosnące w błyskawicznym tempie ceny surowców chemicznych. Patrząc na wzrost ceny płyty trzeba przecież spojrzeć na poziom przyrostu cen podstawowych surowców, z których jest ona produkowana. Przyrost ten jest nieadekwatny do przyrostu kosztów – wyjaśnia.

Wojciech Gątkiewicz pytany o to, jak mogą się kształtować najbliższe perspektywy, odpowiada, że sytuacja jest aktualnie w miarę stabilna, ale zależna od sytuacji globalnej. Wszyscy czekają na to, co będzie. Ważne będą odpowiedzi na pytania: czy gospodarka się ożywi? Jak zachowa się kurs euro? Czy wzrosną ceny drewna? Płyta będzie tańsza, jeżeli drewno będzie tańsze. O ile drewno w ogóle będzie… – podsumowuje Wojciech Gątkiewicz.

Na granicy opłacalności

Czy producenci mebli są obecnie na granicy opłacalności produkcji? – pytamy Jana Szynakę, właściciela firmy Szynaka Meble. Można tak powiedzieć – odpowiada. Firma rozmawia z dostawcami płyty rozpatrując potrzeby całej grupy. Centralne zaopatrzenie pozwala na indywidualne negocjacje cenowe, co jest dla firmy korzystne. Jan Szynaka ostrożnie przygląda się aktualnej sytuacji.

W Polsce mamy do czynienia w pewnym sensie z monopolizacją rynku dostawców płyty drewnopochodnej. Oddziaływanie producentów mebli na 2-3 głównych producentów komponentów jest dość słabe. Tegoroczny, 40% wzrost cen płyty może doprowadzić do tego, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy wytworzy się bardzo trudna sytuacja. Faktem jest wzrost cen drewna, co jest główną przyczyną tego, że płyta stała się droższa. Rosną też ceny energii i transportu. Z drugiej strony, można odnieść wrażenie, że obecna sytuacja stanowi alibi dla producentów płyt do porządkowania własnych kosztów i przerzucania całej winy na Lasy Państwowe. Czy naprawdę konieczne były aż 40% podwyżki? Czy może producenci płyty nie do końca są zainteresowani zwiększaniem ilości produkcji, co dałoby niższą cenę komponentów? Być może poziom cenowy, który narzucają dziś gwarantuje im odpowiednie przychody? – mówi.

Zwraca również uwagę na fakt, że wzrost cen nastąpił niemal równocześnie u prawie wszystkich działających w Polsce dostawców płyt. Nie wiem, jak jest w naszym kraju, ale problem jednoczesnego podnoszenia cen ma skalę międzynarodową. W Niemczech przyglądał się temu urząd antymonopolowy i nałożył kary na niektórych przedsiębiorców – zaznacza Jan Szynaka.

Czy podwyżki cen płyty spowodują wzrost cen mebli?

Właściciel firmy Szynaka Meble zwraca uwagę, że podwyższenie ceny komponentów spowoduje wzrost cen mebli. Jego zdaniem, mamy do czynienia ze stagnacją w sprzedaży na rynku krajowym, jak też za granicą. W Polsce trwają obecnie akcje promocyjne i wyprzedaże sezonowe. Rodzi się duża rozbieżność, bo obecnie meble sprzedawane są po kosztach i w obniżonej wartości. Jednocześnie rosną ceny komponentów. Jeśli wszystko zacznie wracać do normy może się okazać, że za kilka tygodni czy miesięcy, cena wzrośnie nie o 5% a o 40%. To jest duży problem, bo rynek nie przyjmie od razu podwyżek w tak dużej skali – mówi Jan Szynaka.

Pytany o to, czy firma na droższe komponenty reagowała podwyżkami cen mebli, wyjaśnia, że dotychczas podwyżki były niewielkie. Udało się to dzięki wewnętrznym oszczędnościom i reorganizacji produkcji, czyli inwestycjom w maszyny, odpowiedni sprzęt i podnoszącą wydajność technologię. Alternatywą, choć krótkotrwałą stał się import płyty. Wiosną było to jeszcze korzystne, ale teraz kurs euro jest wysoki i przestało być to opłacalne – wyjaśnia Jan Szynaka.

Wskazuje na inne rozwiązania: stosowanie płyty komórkowej czy też przestawienie się na bardziej efektywne technologie. Nie ukrywa jednak, że ceny mebli w przyszłym roku wzrosną. Trudno jest podnieść cenę wyrobów, które już są na rynku. W naturalny sposób jedne kolekcje będą wygasały a na ich miejsce będą wchodziły nowe. W 2012 r. zaczniemy porządkować nasze cenniki. Będziemy wdrażać wyroby w nowych, realnych cenach. Można je będzie zastosować, jeżeli meble będą konkurowały jakością, pomysłem, estetyką – mówi Jan Szynaka.

Podwyżki cen płyty to nie jedyny problem producentów mebli

Aleksander Taranko, właściciel firmy Meble Taranko nie ma wątpliwości: Podwyżki cen płyt wiórowych zwykle zaczynają się wtedy, kiedy zaczyna rosnąć sprzedaż mebli. Przypatrując się temu zjawisku w ciągu ostatnich lat widać, że nie są to podwyżki w marcu czy w kwietniu, tylko w lipcu bądź w okresie późniejszym, kiedy sprzedaż mebli troszeczkę wzrasta. Wiadomo, że sprzedaż jest wyższa w drugim półroczu. Wtedy też jest wyższe zapotrzebowanie na płytę. Stwarza to możliwość wykonania ruchów cenowych przez dostawców. W tym roku mieliśmy kilka podwyżek cen płyty wiórowej. Trudno powiedzieć, jak skala tych podwyżek odnosi się do realnych cen drewna i innych materiałów niezbędnych do produkcji.

Zaznacza też, że to nie jedyny problem producentów mebli, którzy muszą się dodatkowo uporać z podwyżkami cen innych komponentów. Do produkcji jest też niezbędna paleta produktów będących pochodnymi frakcji drożejącej ropy naftowej np. lakierów, bejc i rozpuszczalników. Rosną różnego rodzaju koszty np. podatki od nieruchomości czy wynagrodzenia pracownicze. Trudno je zredukować, choć firma poszukuje oszczędności po to, aby nie podnosić ceny produktu finalnego. Meble firmy Taranko nie drożały od 2 lat.

Przy dalszym wzroście kosztów wytworzenia żaden producent nie jest w stanie ich zniwelować – mówi Aleksander Taranko. Dotychczas staraliśmy się nie podnosić cen, tylko szukać różnego rodzaju rozwiązań technologicznych, które ograniczałyby koszty. Szukaliśmy też oszczędności wewnątrz firmy, tak, aby dla odbiorców produkt był jak najtańszy. Zależy nam na tym, aby podwyżki były jak najmniej odczuwalne dla konsumenta – zaznacza.

Jak rynek zareaguje na podwyżki cen mebli?

Pytany o to, jak rynek zareagowałby na podwyżki cen mebli, Aleksander Taranko odpowiada: Trudno przewidzieć cokolwiek, bo popyt dyktuje podaż. Temat jest skomplikowany, bo na cenę mebla wpływa technologia wytworzenia, zastosowane materiały, innowacje, design. Koszty są dużo większe w momencie wdrożenia. Przy zmiennych cenach komponentów trudno utrzymać stałe ceny w przeciągu 2-6 letniego cyklu życia produktu na rynku. Na pewno łatwiej jest zakładom, które podpisują umowy krótkoterminowe lub przyjmują zlecenia na kolejną partię mebli, gdyż wtedy można kalkulację wytworzenia mebli wykonać przy aktualnych cenach zakupu materiałów i w aktualnych kosztach produkcji. Na cenę wpływa wiele czynników. Dla eksporterów jest nim również kurs euro. Teraz, kiedy kurs euro jest wysoki, koniunktura jest doba. Natomiast, w momencie zmiany, trudno byłoby mówić o zyskowności.

Alternatywnych rozwiązań wobec tych oferowanych przez krajowych dostawców płyty poszukuje firma Calitan. Jej prezes, Jan Jagieniak informuje, że o nieodwołanych podwyżkach cen komponentów producent dowiedział się 2 miesiące temu, bez możliwości negocjacji. Szukamy surowców, które są tańsze za granicą. Zaczyna nam się to pomału udawać. Jesteśmy na to skazani, bo nikt nie zaakceptuje podwyżki cen mebli. Musimy więc szukać tańszych komponentów. Sprowadzamy je głównie z Południa. Są o ok. 10% tańsze od tych oferowanych na rynku krajowym. Ze względu na dogodną lokalizację kontakty te są dla nas opłacalne. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie dla każdego przedsiębiorstwa w Polsce byłoby to rozwiązanie do zaakceptowania ze względu na koszty logistyczne – mówi Jan Jagieniak.

Kto odczuł podwyżki cen płyty?

Wzrostu cen płyty nie odczuła firma Meble Ceglewski. Mieliśmy dość dobrze wynegocjowane ceny u odbiorców hurtowych. Nie odczuliśmy drastycznych podwyżek cen płyty do tej pory, bo podejrzewam, że nasz dostawca przejął ich część na siebie – mówi Robert Królikowski, prezes Zarządu firmy Meble Ceglewski. Dodaje też, że w przypadku firmy średniej wielkości produkującej meble z wysokiej półki podwyżki cen komponentów nie są tak odczuwalne, jak w przypadku producentów, którzy przerabiają duże ilości płyty.

Tam liczy się każdy procent, bo w skali roku są to koszty rzędu stek tysięcy bądź też milionów złotych. Dodatkowo, jeżeli pracuje się na niewielkiej marży to nie można już ukryć podwyżek i po prostu trzeba podnieść ceny – mówi Robert Królikowski. Jego zdaniem podwyżka cen mebli jest nieunikniona.

Czy taniej już nie będzie?

Już kilka miesięcy temu prognozowałem: Kupujcie meble, bo taniej już nie będzie. Okazuje się, że niekorzystne tendencje stały się stałym trendem. Firmy skazane są albo na obniżenie zyskowności albo podwyższenie cen. W czasie kryzysu wielu producentów mebli obniżało ceny i robiło promocje. Teraz nie ma już z czego obniżać cen. Podrożały nie tylko komponenty, ale i paliwo. Skończyły się proste rezerwy. Nie da się już ukrywać podwyżek cen komponentów i materiałów w cenie mebla. Podwyżki są więc nieuniknione – mówi.

Firma Meble Ceglewski na początku br. podniosła ceny o 5-10% i prognozuje, że podobne działanie zastosuje na początku roku przyszłego. Robert Królikowski pytany o to, czy rynek jest przygotowany na podwyżki cen mebli, odpowiada: Trudno powiedzieć, bo ma na to wpływ wiele czynników. Od ponad 17 lat jestem w branży i jeszcze nie widziałem kryzysu, który utrzymywałby się tak długo, ponad 3 lata. Do tej pory najdłuższy kryzys trwał do 6 miesięcy, a później koniunktura wracała. Na marginesie, warto zauważyć, że lata 1995-97 były zbyt obfite, jeśli chodzi o produkcję mebli w Polsce. Było ogromne zapotrzebowanie eksportowe. Powstawało wiele zakładów meblowych ukierunkowanych na szybki zysk. Mieliśmy do czynienia z nadprodukcją mebli. Eksport się zmniejszył a rynek krajowy jest zbyt płytki, żeby starczyło miejsca dla wszystkich. Uważam, że w czasie kryzysu rynek może się oczyścić. Wiele zakładów upadnie albo z uwagi na koszty mocno się zrestrukturyzuje. Na rynku pozostaną najlepsi.

TEKST: Diana Nachiło

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2011