Edukacja

Branża drzewna na zakręcie

W połowie 2025 roku polska branża drzewna walczy o przetrwanie.

Branża drzewna na zakręcie

Polska branża drzewna – obejmująca tartaki, producentów płyt, opakowań drewnianych, mebli, celulozy i papieru – przeżywa jedno z najtrudniejszych załamań od dekad. Czy druga połowa 2025 roku przyniesie długo wyczekiwane odbicie, czy raczej pogłębi kryzys?

Reklama
Słownik meblarski. Materiałoznastwo nie tylko dla profesjonalistów. Banner reklamowy śródtekstowy 750x200 px.

Spadki produkcji i eksportu, gwałtownie malejąca rentowność firm oraz rosnące zadłużenie i upadłości zachwiały fundamentami tej branży. Rząd wprawdzie ogłosił w ub.r. Pakiet dla przemysłu drzewnego z szeregiem działań wspierających, ale efekty tych inicjatyw będą odczuwalne dopiero w przyszłości. Tymczasem polska branża drzewna mierzy się z konsekwencjami taniego importu z Ukrainy, a także ograniczeń w pozyskiwaniu krajowego surowca.

Jeszcze niedawno uchodziła za jeden z motorów polskiego eksportu i lidera europejskiego przetwórstwa drewna. Dziś – u progu lata 2025 roku – polska branża drzewna walczy o przetrwanie. Powodów obecnego kryzysu jest wiele, ale większość z nich ma wspólny mianownik – gwałtowne załamanie równowagi między kosztami a popytem. Po pandemicznym boomie lat 2020-2021 przyszło długie wyhamowanie – głównie na rynkach zagranicznych, na których opiera się duża część polskiej produkcji. Recesja konsumencka w Niemczech, ograniczenie inwestycji w Europie Zachodniej i spadek zamówień eksportowych odczuwalne są do dziś nie tylko w zakładach meblarskich, ale także w tartakach, papierniach czy u producentów płyt drewnopochodnych.

Skumulowane ciosy uderzają w branżę

Jednocześnie krajowi producenci zmagają się z rosnącymi kosztami – energii, pracy, transportu, materiałów – które trudno przerzucić na klientów. W efekcie marże gwałtownie się skurczyły. Do tego dochodzi mocny złoty, który podcina skrzydła eksporterom. Coraz częściej opłaca się wstrzymać produkcję niż realizować kontrakty z ujemną rentownością. Branżowe stowarzyszenia alarmują: jeśli trend się nie odwróci, nawet 50 tys. miejsc pracy może zniknąć z rynku. Wartość potencjalnych strat przekroczy 12 mld zł.

Malejący popyt można tłumaczyć cyklem koniunkturalnym, ale zalew taniego drewna i półproduktów z Ukrainy to dla firm nóż w plecy. Po zniesieniu ceł i kontyngentów przez Unię Europejską – w geście solidarności z ogarniętym wojną sąsiadem – rynek zalały transporty drewna, sklejki i elementów palet, oferowane często po cenach niższych niż koszty produkcji w Polsce. Szczególnie boleśnie skutki tego importu odczuwają producenci opakowań drewnianych. Coraz częściej są oni wypierani z rynku, mimo że jeszcze niedawno byli jego liderami.

Surowiec na wagę złota

Branża drzewna bez drewna? Jeszcze kilka lat temu taki scenariusz wydawał się nierealny. Tymczasem firmy z sektora przetwórstwa drewna coraz częściej wprost mówią o realnym deficycie surowca. Wszystko za sprawą serii decyzji środowiskowych, które ograniczyły pozyskiwanie drewna w Lasach Państwowych.

ZOBACZ TAKŻE: Rok od moratorium: branża drzewna walczy o przetrwanie

Wprowadzone od początku 2024 roku moratorium, obejmujące ok. 20% powierzchni lasów, odcięło dostęp do cennych drzewostanów w regionach takich jak Bieszczady, Puszcza Białowieska czy Karpacka. Dyrektor Generalny Lasów Państwowych potwierdził, że w 2025 roku oferta drewna do sprzedaży będzie mniejsza o około 2 mln m³ względem roku ubiegłego. To ogromna różnica, która przekłada się na cały rynek – od tartaków, przez producentów płyt, po zakłady meblarskie i papiernie.

Pakiet wsparcia, blokady importu i pierwsze reformy

W marcu 2024 roku zaprezentowano tzw. Pakiet dla Przemysłu Drzewnego. To zestaw dziewięciu rekomendacji, które miały zwiększyć dostępność surowca dla krajowych przetwórców i ograniczyć eksport nieprzetworzonego drewna. Najważniejsze założenia obejmowały zwiększenie puli drewna dla krajowych klientów, premiowanie firm prowadzących głęboki przerób na terenie Polski oraz preferowanie dostaw do odbiorców lokalnych, by zmniejszyć ślad transportowy. Wprowadzono także m.in. większy udział sprzedaży ofertowej dla zweryfikowanych odbiorców krajowych.

Pod koniec 2024 roku rząd chwalił się, że pakiet przynosi pierwsze efekty. Eksport drewna do Chin spadł o 39% (czyli o 108 tys. ton). Jednak Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego studziła ten entuzjazm. Wskazywała też na paradoks: mimo deklarowanej ochrony krajowego przemysłu, w całym 2024 roku eksport surowca z Polski wzrósł o ponad 26% – do 4,2 mln m³, w tym wywóz poza UE zwiększył się o 25%.

Równolegle do działań wspierających przetwórców, rząd próbuje też ograniczyć napływ taniego surowca z Ukrainy. W marcu 2025 roku polskie służby celne zaczęły zatrzymywać na granicy transporty drewna i półproduktów drzewnych z Ukrainy. Środowisko drzewne poparło tę decyzję, domagając się jednocześnie wprowadzenia unijnych ceł antydumpingowych na ukraińskie drewno, na wzór sankcji zastosowanych w czerwcu 2025 roku przez UE wobec sklejki liściastej z Chin (do 62,4%). W Brukseli jednak nadal brakuje konsensusu w tej sprawie, a Komisja Europejska nie chce ryzykować precedensu ograniczania handlu z krajem objętym wojną.

Rząd dostrzegł także problem konkurencji między przemysłem drzewnym a energetyką. Przez lata duża część wartościowego drewna – w tym sortymenty pełnowartościowe – trafiała do elektrociepłowni jako biomasa. Przemysł od lat alarmował, że traci przez to dostęp do surowca, który mógłby być przetwarzany z większą wartością dodaną. W czerwcu 2025 roku rząd wykonał pierwszy ruch – rozporządzeniem wyłączono część sortymentów z kwalifikacji jako biomasa. Ten długo oczekiwany krok PIGPD określiła jako pierwszy prawdziwy sygnał, że głos przemysłu został wysłuchany.

Polska branża drzewna w liczbach

Od stycznia 2025 r. funkcjonuje nowy system sprzedaży drewna z preferencjami dla lokalnego przerobu i ograniczeniami eksportu surowca, co ma wspierać krajowy przemysł. Wreszcie, po miesiącach zapaści, polski przemysł drzewny zaczął łapać oddech. Dane GUS napawają ostrożnym optymizmem – przynajmniej w przypadku części sektora. W marcu 2025 roku produkcja sprzedana wyrobów z drewna, korka, słomy i wikliny wzrosła aż o 13,3% rok do roku. Uplasowało to przemysł drzewny w czołówce najszybciej rozwijających się branż przetwórstwa. W całym pierwszym kwartale wzrost wyniósł 6,9%. Najnowsze dane za maj pokazują wzrost o 7,6%.

ZOBACZ TAKŻE: Znaczny spadek eksportu drewna z Polski do Chin

Branża drzewna odbiera te wyniki jako sygnał, że najgorsze może już być za nią – przynajmniej jeśli chodzi o podstawową produkcję tartaczną i elementy drewniane. Firmy zaczynają nadrabiać zaległości z końca 2024 roku, a niektóre z nich – głównie średniej wielkości zakłady – notują wzrosty portfela zamówień z krajowego rynku. Trudno jednak mówić o powszechnym odbiciu – szczególnie, gdy spojrzymy na sektor meblarski.

Tu sytuacja nadal jest daleka od komfortowej. Producenci mebli weszli w 2025 rok z bagażem problemów – zmniejszonymi zamówieniami, rosnącymi kosztami i presją ze strony taniego importu. W 2024 roku wolumen eksportu mebli zmniejszył się o 6%, a import mebli wzrósł o 10%. Wartość produkcji sprzedanej mebli w I kwartale 2025 roku wyniosła 14,8 mld zł i choć to wynik niewiele niższy niż przed rokiem, wciąż nie widać wyraźnego odbicia. Światełkiem w tunelu może być wzrost produkcji sprzedanej mebli o 8,7% w maju 2025 roku. Eksport mebli – dotąd lokomotywa całej branży – nadal pozostaje jednak osłabiony, bo rynek niemiecki, kluczowy dla polskich producentów, wciąż nie wrócił do formy.

Polska branża drzewna na krawędzi

Choć dane produkcyjne z początku 2025 roku dają nadzieję na poprawę, to obraz finansowej kondycji firm z branży drzewnej wciąż jest alarmujący. Wzrost zadłużenia, utrata płynności i narastające ryzyko bankructw pokazują, że wielu przedsiębiorców balansuje na granicy upadłości. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, zadłużenie firm z sektora drzewnego przekroczyło już 100 milionów złotych. To o ponad 30 mln zł więcej niż zaledwie 2,5 roku temu. Największe trudności mają tartaki, a także producenci palet, elementów ogrodowych czy podłóg.

Problemy nie omijają również branży meblarskiej. Łączne długi firm produkujących meble w krajowym rejestrze długów sięgają już 130 mln zł, po wzroście o ponad 20% rok do roku. Coraz więcej przedsiębiorstw musi wybierać między utrzymaniem płynności a spłatą zobowiązań – wskazują analitycy branżowi. Gorsza kondycja finansowa producentów mebli rykoszetem uderza również w sektor drzewny – przede wszystkim w dostawców surowca i komponentów, którzy często pracują na niskich marżach i nie są w stanie samodzielnie absorbować opóźnień w płatnościach.

Niepokojąco wygląda również dynamika niewypłacalności. W całej gospodarce w I kwartale 2025 roku upadłość ogłosiło, według Coface, 1.969 firm – to o 20% więcej niż rok wcześniej. Branża drzewna znajduje się w czołówce najbardziej zagrożonych sektorów. Już w 2024 roku liczba niewypłacalnych firm w tym obszarze wzrosła o rekordowe 167% – z 27 przypadków w III kwartale 2023 do 72 rok później. Eksperci biją na alarm. Tysiące firm z branży drzewnej jest zagrożonych upadłością – ostrzega Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego.

Najtrudniejsza sytuacja panuje we wschodnich regionach Polski, gdzie ograniczenia w dostępie do surowca najmocniej dały się we znaki. Na Podlasiu i Podkarpaciu zamknięto już 22% działających firm. Słabnący popyt, rosnące koszty energii i pracy, dramatycznie drogie drewno – to wszystko sprawia, że nawet firmy z długą historią działalności i mocną pozycją lokalną, nie są dziś pewne jutra.

Kredytowy klincz i finansowe koło ratunkowe

Chociaż rząd próbuje uspokoić sytuację w branży drzewnej – m.in. poprzez zmiany w systemie sprzedaży drewna i priorytet dla lokalnych odbiorców – to realne efekty tych działań mają dopiero nadejść. W czerwcu 2025 roku wiele firm nadal boryka się z dramatycznymi brakami surowca, niepewnością jutra i kurczącymi się zasobami finansowymi. Problemy te nie uszły uwadze sektora bankowego – ale zamiast wsparcia, pojawiła się reakcja defensywna.

Branża ma złe PKD – mówią dziś w bankach. Porównują jednocześnie sytuację firm drzewnych do tej, w jakiej kilka lat temu znalazły się przedsiębiorstwa budowlane. Instytucje finansowe zaczęły traktować sektor jako podwyższonego ryzyka. Głównie ze względu na niestabilność dostaw surowca, spadające przychody i trudności z prognozowaniem sytuacji rynkowej. Jak relacjonują przedsiębiorcy, uzyskanie nowego kredytu czy leasingu stało się bardzo trudne. Banki żądają dodatkowych zabezpieczeń, skracają okresy finansowania lub odmawiają go całkowicie. Podwyższone stopy procentowe, mimo pierwszej obniżki w maju 2025, wciąż windują koszt obsługi zadłużenia, co pogłębia kryzys płynności w firmach.

W tej sytuacji coraz częściej mówi się o potrzebie realnego wsparcia ze strony państwa. Robimy wszystko, żeby firmy mogły prowadzić działalność. Jeśli ktoś będzie poszkodowany, będziemy pracować nad modelami wsparcia finansowego – deklarował wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała. Branża oczekuje jednak konkretów: specjalnego funduszu stabilizacyjnego, preferencyjnych linii kredytowych na zakup drewna, czy gwarancji państwowych zabezpieczających kontrakty z Lasami Państwowymi. Na razie Ministerstwo Klimatu ograniczyło się do powołania zespołów roboczych z udziałem przedstawicieli Lasów i przemysłu – ale bez wymiernych rezultatów.

Polska branża drzewna w połowie 2025 roku stoi na granicy. Z jednej strony pogłębiający się kryzys surowcowy i finansowy, z drugiej – pierwsze sygnały zmian i nadziei. Wciąż rosnące zadłużenie firm, fala niewypłacalności, ograniczony dostęp do kredytów i surowca – to codzienność wielu przedsiębiorstw. Rządowy Pakiet dla Przemysłu Drzewnego, nowe zasady sprzedaży drewna i zapowiedzi wsparcia to krok w dobrą stronę, ale ich efekty są odłożone w czasie.